Hey!
Say! JUMP –
Christmas Special
„W święta nikt nie powinien być sam”
Wigilia
Bożego Narodzenia, godz. 21:15, duży dom w Tokio, pokój
- Ma tupet,
naprawdę – warknął Hikaru po zakończeniu rozmowy przez telefon, na co Yuto od
razu wstrzymał piosenkę i całą swoją uwagę zwrócił na kolegę.
- Kto dzwonił?
– zapytał wesoło, tak jakby domyślał się kto mógł dzwonić.
- Yuya –
odpowiedział bez zastanowienia Hikaru, na co uśmiech na twarzy Yuto znacznie
się zmniejszył.
- Yuya? –
powtórzył zaskoczony Yuto. – Jesteś zły, bo Yuya do ciebie zadzwonił? To takie
straszne, by aż stwierdzić, że chłopak ma tupet? – Nie mógł zrozumieć młodszy
chłopak.
- Nie. To nie Yuya ma tupet tylko Yabu –
stwierdził zniecierpliwiony Hikaru, zaczynając chodzić w tą i z powrotem po
pokoju.
- Ale przed
chwilą mówiłeś, że to Yuya dzwonił… - wtrącił cicho Keito, a Yuto tylko pokiwał
głową.
- Bo dzwonił…
Ugh! – jęknął głośno, odwracając się do kolegów plecami i zamykając oczy, by
szybciej się uspokoić. Gdy ponownie się do nich odwrócił Yuto stał już koło
łóżka, patrząc na Hikaru dziwnym zaniepokojonym wzrokiem. Zanim jednak zdążył
zapytać o co chodzi, Yuto podszedł do niego i łapiąc go delikatnie za ramię,
doprowadził do wolnego krzesła i go na nim posadził.
- Tylko się nie
denerwuj. Znowu wszystko pewnie wyolbrzymiasz. Ale nieważne. Teraz o tym nie
myśl, tylko usiądź i sobie odpocznij. Za chwilę przyniosę ci herbatkę, to zrelaksujesz
się jeszcze bardziej i wszystko będzie dobrze. – Yuto spojrzał na Hikaru
jakby oczekując na zgodę, ale
jednocześnie zrobił już krok do tyłu w stronę wyjścia z pokoju.
- Ale jeszcze
mam herbatę – zdołał jedynie powiedzieć Hikaru na dziwne zachowanie kolegi,
patrząc jednocześnie, na prawie pełny kubek herbaty, który został przyniesiony
jakieś dziesięć minut temu, w ramach rozgrzewania gardła herbatą z miodem przed
śpiewaniem piosenek na karaoke.
Yuto rzucił
wspomnianej herbacie krótkie spojrzenie zanim znowu przeniósł wzrok na Hikaru.
- Jest za
słaba. Na takie sytuacje potrzebne jest coś mocniejszego. Jak dłużej parzona
herbata – i zanim Hikaru udało się to skomentować zabrał z biurka kubek kolegi
z pozostałym napojem i wybiegł z pokoju.
Hikaru już miał
za nim zawołać, ale odezwał się Keito.
- To w końcu
kto dzwonił: Yabu czy Yuya? – zapytał trochę jakby w pośpiechu, ale Hikaru albo
tego nie zauważył, albo to zignorował.
- Yuya. Ale
dlatego, że Yabu mu kazał. Naprawdę nie myślałem, że upadnie tak nisko – Hikaru
miał w głosie coś co świadczyło, że oprócz tego, że był zły na Yabu, to był
także rozczarowany.
Yamada tak samo
jak Keito, zdawał się teraz bardziej rozumieć całą sytuację, ale nie
powstrzymało go to, by zapytać:
- A to nie
przypadkiem dobrze? To znaczy, że się o ciebie troszczy, czyż nie?
Hikaru miał
minę, jakby właśnie go zmuszono do tłumaczenia czegoś małemu dziecku.
- Jak się
naprawdę troszczy to i tak znajdzie sposób, by się dowiedzieć gdzie jestem, nie
uważasz?
Yamada wyglądał,
jakby miał jeszcze kilka uwag, ale ostatecznie kiwnął głową i odwrócił się do
ekranu komputera.
- To co?
Kontynuujemy? – spytał się siedzącego obok niego kolegi, na co Keito
entuzjastycznie przytaknął, łapiąc za mikrofon.
Dopiero gdy
Yuto pojawił się z powrotem w pokoju ponad pięć minut później, z nową,
mocniejszą herbatą, Hikaru uświadomił sobie, że nie było go zdecydowanie za
długo. Gdy jednak okazało się, że oprócz herbaty, ma ze sobą również kilka
rodzajów ciastek, jakoś wyleciało mu z głowy, by zapytać co go tak długo nie
było. Albo do czego był mu potrzebny w kuchni telefon.
Wigilia
Bożego Narodzenia, godz. 21:40, przed dużym domem w Tokio
- Możesz
mi powiedzieć, dlaczego jesteśmy dosłownie przed drzwiami domu naszego
przyjaciela, a stoimy na mrozie, trzymając w rękach reklamówki z zakupami i
patrzymy w pustą ulicę jak cielę w malowane wrota? – spytał Chinen, kierując
się po raz kolejny tego dnia do Inoo z oskarżycielskim tonem.
W odpowiedzi
Inoo spojrzał na niego z zastanowieniem.
- No co? Mam
coś na twarzy? – zdenerwował się Chinen, odrywając na chwilę wzrok z drogi, by
spojrzeć na przyjaciela, po tym jak ten przyglądał mu się dłuższą chwilę.
- Nie.
Obserwuję tylko jak wygląda ktoś kto patrzy jak cielę w malowane wrota.
Chinen w odpowiedzi lekko
uderzył go łokciem.
- Ale serio. Ile mamy
zamiar tu stać? - chciał wiedzieć Chinen, robiąc minę rozpuszczonego dziecka.
- Przecież wiesz -
odpowiedział Inoo, wzdychając. - Nie możemy wejść bez Yabu. A on pojechał, by
zabrać prezenty że swojego domu. Tak samo jak my odebraliśmy swoje z
przechowalni bagażów.
Nawet jeśli Chinen
wiedział to wszystko wcześniej, to przypomnienie tego wydawało się go uspokoić.
Na jakąś minutę.
- Ile jeszcze? - zaczął
znowu, a Inoo wyglądał jakby żałował wszystkich swoich życiowych decyzji.
- Bum! - przywitał ich
wesoło Yuya, pojawiając się nagle obok nich z idącymi za nim Yabu i Daikim.
- O! Widzę, że chociaż
jedna osoba ma dobry humor - zauważył bez emocji Inoo, dodając: - Właściwie to
dlaczego?
- Wow. Inoo, pan i władca zabrania innym być szczęśliwymi
z powodu swojego widzi-mi-się - mruknął żartobliwie Chinen, na co Inoo
zmarszczył brwi.
- Nie, nieprawda.
Zabraniam tylko innym być szczęśliwym, gdy ja nie jestem. A tak serio, to Yuya
nawet nie ma powodu, by być szczęśliwym - bronił swojej racji Inoo.
- No naprawdę. Cóż za
łaska ze strony króla - stwierdził cicho Chinen, ale jego wzrok, jak i całej
reszty skierował się wyczekująco na Yuyę.
Yuya w odpowiedzi spojrzał
na wszystkich pytająco.
- Dlaczego jesteś taki
szczęśliwy? - podpowiedział mu Daiki, a Yuya wydał odgłos zrozumienia i
odpowiedział ze śmiechem:
- Jak to "dlaczego
jestem szczęśliwy"? Przecież Yabu i Daiki pozwolili mi odkupić trochę
swoich prezentów. Dzięki temu nie pojawię się u Yuto z pustymi rękami!
Inoo z Chinenem w tym
samym czasie przenieśli wzrok z Yuyi na Daikiego i Yabu, a gdy ci bezradnie
wzruszyli ramionami, Chinen zwrócił się do Inoo.
- Zwracam honor.
Rzeczywiście nie ma powodu, by być szczęśliwym – mówiąc to Chinen poklepał Inoo
przepraszająco po ramieniu i wyminął go, kierując się w stronę drzwi domu Yuto.
Wigilia
Bożego Narodzenia, godz. 21:45, duży dom w Tokio, pokój
- Kto to? – spytał Hikaru spokojnie, gdy rozległ się dzwonek do
drzwi i Yuto wstał, by pójść otworzyć. Zanim jednak Yuto zdążył odpowiedzieć,
Hikaru przemyślał na szybko wszystkie możliwości i jego spokój zamienił się na
coś pomiędzy przerażeniem a zranieniem – Zdradziłeś mnie?!
- Nie wiem o
czym mówisz – stwierdził Yuto, ale chwila która minęła zanim odpowiedział
zdradziła, że nie mówił prawdy.
Mimo to Hikaru mu
odpowiedział.
- Powiedziałeś Yabu, że tu
jestem. Jak mogłeś?!
Yuto z zaskoczenia aż
ponownie usiadł.
- Czy nie tego chciałeś?
By Yabu przyszedł i cię przeprosił? – zapytał poważnie, a Hikaru przez chwilę
nie odpowiadał.
- Może… Ale nie
potrzebujemy rozjemców – stwierdził w końcu, a Yuto przewrócił oczami.
- Najwyraźniej
potrzebujecie. W końcu to, kto kogo pierwszy przeprosi nie ma znaczenia -
stwierdził Yuto, ponownie wstając.
- Ma znaczenie -
stwierdziła osoba przy drzwiach i Hikaru, Yuto oraz Keito w tym samym momencie
spojrzeli w stronę drzwi.
- Yabu? - spytał
zaskoczony Yuto, chociaż doskonale wiedział, że to on. Zanim jednak zdążył
zapytać, jakim cudem udało mu się wejść do domu, obok Yabu do pokoju cicho
prześlizgnął się Yamada.
Yabu natomiast wziął
głęboki oddech i przemówił ponownie.
- Ma znaczenie, kto
przeprosi pierwszy. – A następnie zwrócił się do Hikaru. - Możemy porozmawiać
na osobności.
Hikaru nie wyglądał jakby
jego złość choćby minimalnie zmalała.
- A to niby czemu? To nie
tak, że nie wmieszałeś w to cały zespół - stwierdził ze złośliwością w głosie,
a oczy Yabu lekko przygasły.
- Ale... - zaczął Yabu,
ale nie dokończył wyraźnie nie wiedząc co powiedzieć dalej.
- No co? - spytał Hikaru
zniecierpliwiony. - Chyba nie zaprzeczysz?
W tym momencie zza Yabu
wysunął się Inoo, mimo że Daiki wyraźnie starał się go powstrzymać.
- Ej. Przestań! -
powiedział oskarżycielskim tonem, stając między Hikaru i Yabu. - Nie utrudniaj
mu tego jeszcze bardziej. Widzisz, że chłopak się stara. My wszyscy zejdziemy
na dół, a wy tu zostaniecie i obgadacie sobie wszystko. Na koniec pocałujecie
się na zgodę, a po tym będziecie żyć długo i szczęśliwie. Pamiętajcie, że macie
siódemkę dzieci. Nie chcecie chyba, by wszystkie one pochodziły z rozbitej
rodziny. Więc weźcie się w garść - z tym stwierdzeniem odwrócił się do drzwi i
wyszedł z pokoju.
Niezależnie od tego, że
połowa wypowiedzi Inoo brzmiała jak żart, to większość zespołu posłusznie
skierowała się za kolegą i wyszła z pokoju. Gdy Yuto wychodził ostatni z
pokoju, zamykając drzwi i tym samym zostawiając w pokoju jedynie milczących
Yabu i Hikaru, już można było słychać zabarwiony ironią głos Chinena.
- Jesteś pewny, że na
studiach czytałeś podręczniki do architektury, a nie romanse? – zwrócił się do
Inoo, zrównując z kolegą krok i wchodząc razem z nim do kuchni.
- Masz coś do jakości
mojego wykształcenia? – spytał poważnie Inoo, piorunując Chinena wzrokiem, tak
że ten aż cofnął się o krok.
- Nie. Byłem po prostu
ciekawy – mimo wszystko Chinen nie cofnął swojego pytania.
Inoo przez chwilę patrzył
na kolegę całkowicie poważnie.
- Nie – odpowiedział w
końcu. – Nie czytałem romansów na studiach – dodał odwracając się do Yuto,
który wyciągał coś z lodówki.
W tym momencie Daiki
podszedł do Chinena i teatralnym głośnym szeptem mu powiedział:
- Nie czytał. Pisał.
Chinen spojrzał z
zaciekawieniem wymieszanym z lekkim przerażeniem na Inoo, który zdecydowanie
musiał to słyszeć. Ten jednak chwilę mierzył Daikiego wzrokiem, po czym się
roześmiał.
- To miała być tajemnica –
stwierdził nadymając policzki w udawanym obrażeniu.
Chinen zmarszczył brwi.
- Czemu na mnie prawie się
obraziłeś, a to co powiedział Daiki cię śmieszy? – zapytał Chinen zabierając
szklankę z sokiem, która została dla Inoo nalana kilka sekund wcześniej przez
Yuto.
Yuto bez słowa nalał Inoo
kolejną szklankę.
- Na głupie pytania są
głupie odpowiedzi – odpowiedział Inoo spokojnie. - A Daiki nie ujął tego jako
pytania. I czemu zabrałeś mi sok? Tak trudno było poprosić o swoją szklankę?
Chinen uniósł brwi.
- Naprawdę? Pytasz się o
to zaraz po tym, jak sam stwierdziłeś, że na głupie pytania są głupie
odpowiedzi?
Inoo musiał uznać to za
wystarczającą odpowiedź, bo po chwili wystawił szklankę z sokiem do toastu i
Chinen stuknął delikatnie swoją szklankę o tą przyjaciela, nie mówiąc ani
słowa.
Wigilia
Bożego Narodzenia, godz. 21:55, duży dom w Tokio, kuchnia
- Nie
uważacie, że ktoś powinien tam do nich zajrzeć? Sprawdzić czy nic sobie nie
zrobili? – zapytał Yuto po kilku minutach, podczas których wszyscy zdążyli się
rozsiąść i rozgościć po całej kuchni.
Wszyscy tylko
podnieśli głowy, dając znak, że słyszeli, ale nic nikt nie powiedział, tylko
wszyscy wrócili do przerwanych czynności – Yuya do grania w
papier-kamień-nożyce ze swoim odbiciem, Keito do obserwowania z zafascynowaniem
tego co robi Yuya, Daiki do obserwowania tego co robi Yuya i Keito, tak jakby
żałował, że wyszedł dzisiaj z domu, Inoo i Chinen do swojej przyciszonej
rozmowy prowadzonej w kącie pomieszczenia, a Yamada do godzenia się ze swoją
rodziną przez telefon i życzenia im wesołych i spokojnych świąt.
- Dobrze. Super
– oznajmił Yuto zrezygnowany. – Sam pójdę.
Nie zdążył
jednak wyjść z kuchni, gdy drzwi od jego pokoju na górze zostały otwarte i po
schodach dało się słyszeć tupot dwóch par stóp. Więc czekał.
Wszyscy
wstrzymali oddech i w oczekiwaniu patrzyli na wejście do kuchni.
- Co się stało?
Czemu wyglądacie jakbyście zobaczyli ducha? – było pierwszą rzeczą jaką
powiedział Hikaru po tym jak razem z Yabu weszli do kuchni. – Coś mam na mojej
przystojnej twarzy? – dodał układając dłonie w słodkim geście pod podbródkiem.
- Tak.
Obrzydliwie szczęśliwy uśmiech – odpowiedział bez wahania Inoo, na co Chinen
spojrzał na niego z zaciekawieniem.
- Ty naprawdę
masz coś do szczęśliwych ludzi – zauważył, szybko dodając: - Chyba nie powiesz
mi, że oni nie mieli powodu, by być szczęśliwymi.
- E tam – stwierdził
Inoo wzruszając ramionami. – To nie tak, że wszyscy się tego spodziewaliśmy.
Mimo że
rezultat rozmów wydawał się oczywisty, Yuto podszedł do nowo przybyłych i
stając przed nimi zapytał:
- Już wszystko
jest okej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz