czwartek, 30 lipca 2015

W święta nikt nie powinien być sam - Rozdział siódmy, część 2

Hey! Say! JUMP Christmas Special
„W święta nikt nie powinien być sam”






Wigilia Bożego Narodzenia, godz. 21:15, duży dom w Tokio, pokój

            - Ma tupet, naprawdę – warknął Hikaru po zakończeniu rozmowy przez telefon, na co Yuto od razu wstrzymał piosenkę i całą swoją uwagę zwrócił na kolegę.
            - Kto dzwonił? – zapytał wesoło, tak jakby domyślał się kto mógł dzwonić.
            - Yuya – odpowiedział bez zastanowienia Hikaru, na co uśmiech na twarzy Yuto znacznie się zmniejszył.
            - Yuya? – powtórzył zaskoczony Yuto. – Jesteś zły, bo Yuya do ciebie zadzwonił? To takie straszne, by aż stwierdzić, że chłopak ma tupet? – Nie mógł zrozumieć młodszy chłopak.
            -  Nie. To nie Yuya ma tupet tylko Yabu – stwierdził zniecierpliwiony Hikaru, zaczynając chodzić w tą i z powrotem po pokoju.
            - Ale przed chwilą mówiłeś, że to Yuya dzwonił… - wtrącił cicho Keito, a Yuto tylko pokiwał głową.
            - Bo dzwonił… Ugh! – jęknął głośno, odwracając się do kolegów plecami i zamykając oczy, by szybciej się uspokoić. Gdy ponownie się do nich odwrócił Yuto stał już koło łóżka, patrząc na Hikaru dziwnym zaniepokojonym wzrokiem. Zanim jednak zdążył zapytać o co chodzi, Yuto podszedł do niego i łapiąc go delikatnie za ramię, doprowadził do wolnego krzesła i go na nim posadził.
            - Tylko się nie denerwuj. Znowu wszystko pewnie wyolbrzymiasz. Ale nieważne. Teraz o tym nie myśl, tylko usiądź i sobie odpocznij. Za chwilę przyniosę ci herbatkę, to zrelaksujesz się jeszcze bardziej i wszystko będzie dobrze. – Yuto spojrzał na Hikaru jakby  oczekując na zgodę, ale jednocześnie zrobił już krok do tyłu w stronę wyjścia z pokoju.
            - Ale jeszcze mam herbatę – zdołał jedynie powiedzieć Hikaru na dziwne zachowanie kolegi, patrząc jednocześnie, na prawie pełny kubek herbaty, który został przyniesiony jakieś dziesięć minut temu, w ramach rozgrzewania gardła herbatą z miodem przed śpiewaniem piosenek na karaoke.
            Yuto rzucił wspomnianej herbacie krótkie spojrzenie zanim znowu przeniósł wzrok na Hikaru.
            - Jest za słaba. Na takie sytuacje potrzebne jest coś mocniejszego. Jak dłużej parzona herbata – i zanim Hikaru udało się to skomentować zabrał z biurka kubek kolegi z pozostałym napojem i wybiegł z pokoju.
            Hikaru już miał za nim zawołać, ale odezwał się Keito.
            - To w końcu kto dzwonił: Yabu czy Yuya? – zapytał trochę jakby w pośpiechu, ale Hikaru albo tego nie zauważył, albo to zignorował.
            - Yuya. Ale dlatego, że Yabu mu kazał. Naprawdę nie myślałem, że upadnie tak nisko – Hikaru miał w głosie coś co świadczyło, że oprócz tego, że był zły na Yabu, to był także rozczarowany.
            Yamada tak samo jak Keito, zdawał się teraz bardziej rozumieć całą sytuację, ale nie powstrzymało go to, by zapytać:
            - A to nie przypadkiem dobrze? To znaczy, że się o ciebie troszczy, czyż nie?
            Hikaru miał minę, jakby właśnie go zmuszono do tłumaczenia czegoś małemu dziecku.
            - Jak się naprawdę troszczy to i tak znajdzie sposób, by się dowiedzieć gdzie jestem, nie uważasz?
            Yamada wyglądał, jakby miał jeszcze kilka uwag, ale ostatecznie kiwnął głową i odwrócił się do ekranu komputera.
            - To co? Kontynuujemy? – spytał się siedzącego obok niego kolegi, na co Keito entuzjastycznie przytaknął, łapiąc za mikrofon.
            Dopiero gdy Yuto pojawił się z powrotem w pokoju ponad pięć minut później, z nową, mocniejszą herbatą, Hikaru uświadomił sobie, że nie było go zdecydowanie za długo. Gdy jednak okazało się, że oprócz herbaty, ma ze sobą również kilka rodzajów ciastek, jakoś wyleciało mu z głowy, by zapytać co go tak długo nie było. Albo do czego był mu potrzebny w kuchni telefon.


Wigilia Bożego Narodzenia, godz. 21:40, przed dużym domem w Tokio

            - Możesz mi powiedzieć, dlaczego jesteśmy dosłownie przed drzwiami domu naszego przyjaciela, a stoimy na mrozie, trzymając w rękach reklamówki z zakupami i patrzymy w pustą ulicę jak cielę w malowane wrota? – spytał Chinen, kierując się po raz kolejny tego dnia do Inoo z oskarżycielskim tonem.
            W odpowiedzi Inoo spojrzał na niego z zastanowieniem.
            - No co? Mam coś na twarzy? – zdenerwował się Chinen, odrywając na chwilę wzrok z drogi, by spojrzeć na przyjaciela, po tym jak ten przyglądał mu się dłuższą chwilę.
            - Nie. Obserwuję tylko jak wygląda ktoś kto patrzy jak cielę w malowane wrota.
Chinen w odpowiedzi lekko uderzył go łokciem.
- Ale serio. Ile mamy zamiar tu stać? - chciał wiedzieć Chinen, robiąc minę rozpuszczonego dziecka.
- Przecież wiesz - odpowiedział Inoo, wzdychając. - Nie możemy wejść bez Yabu. A on pojechał, by zabrać prezenty że swojego domu. Tak samo jak my odebraliśmy swoje z przechowalni bagażów.
Nawet jeśli Chinen wiedział to wszystko wcześniej, to przypomnienie tego wydawało się go uspokoić.
Na jakąś minutę.
- Ile jeszcze? - zaczął znowu, a Inoo wyglądał jakby żałował wszystkich swoich życiowych decyzji.
- Bum! - przywitał ich wesoło Yuya, pojawiając się nagle obok nich z idącymi za nim Yabu i Daikim.
- O! Widzę, że chociaż jedna osoba ma dobry humor - zauważył bez emocji Inoo, dodając: - Właściwie to dlaczego?
- Wow. Inoo,  pan i władca zabrania innym być szczęśliwymi z powodu swojego widzi-mi-się - mruknął żartobliwie Chinen, na co Inoo zmarszczył brwi.
- Nie, nieprawda. Zabraniam tylko innym być szczęśliwym, gdy ja nie jestem. A tak serio, to Yuya nawet nie ma powodu, by być szczęśliwym - bronił swojej racji Inoo.
- No naprawdę. Cóż za łaska ze strony króla - stwierdził cicho Chinen, ale jego wzrok, jak i całej reszty skierował się wyczekująco na Yuyę.
Yuya w odpowiedzi spojrzał na wszystkich pytająco.
- Dlaczego jesteś taki szczęśliwy? - podpowiedział mu Daiki, a Yuya wydał odgłos zrozumienia i odpowiedział ze śmiechem:
- Jak to "dlaczego jestem szczęśliwy"? Przecież Yabu i Daiki pozwolili mi odkupić trochę swoich prezentów. Dzięki temu nie pojawię się u Yuto z pustymi rękami!
Inoo z Chinenem w tym samym czasie przenieśli wzrok z Yuyi na Daikiego i Yabu, a gdy ci bezradnie wzruszyli ramionami, Chinen zwrócił się do Inoo.
- Zwracam honor. Rzeczywiście nie ma powodu, by być szczęśliwym – mówiąc to Chinen poklepał Inoo przepraszająco po ramieniu i wyminął go, kierując się w stronę drzwi domu Yuto.


Wigilia Bożego Narodzenia, godz. 21:45, duży dom w Tokio, pokój

            - Kto to? – spytał Hikaru spokojnie, gdy rozległ się dzwonek do drzwi i Yuto wstał, by pójść otworzyć. Zanim jednak Yuto zdążył odpowiedzieć, Hikaru przemyślał na szybko wszystkie możliwości i jego spokój zamienił się na coś pomiędzy przerażeniem a zranieniem – Zdradziłeś mnie?!
            - Nie wiem o czym mówisz – stwierdził Yuto, ale chwila która minęła zanim odpowiedział zdradziła, że nie mówił prawdy.
Mimo to Hikaru mu odpowiedział.
- Powiedziałeś Yabu, że tu jestem. Jak mogłeś?!
Yuto z zaskoczenia aż ponownie usiadł.
- Czy nie tego chciałeś? By Yabu przyszedł i cię przeprosił? – zapytał poważnie, a Hikaru przez chwilę nie odpowiadał.
- Może… Ale nie potrzebujemy rozjemców – stwierdził w końcu, a Yuto przewrócił oczami.
- Najwyraźniej potrzebujecie. W końcu to, kto kogo pierwszy przeprosi nie ma znaczenia - stwierdził Yuto, ponownie wstając.
- Ma znaczenie - stwierdziła osoba przy drzwiach i Hikaru, Yuto oraz Keito w tym samym momencie spojrzeli w stronę drzwi.
- Yabu? - spytał zaskoczony Yuto, chociaż doskonale wiedział, że to on. Zanim jednak zdążył zapytać, jakim cudem udało mu się wejść do domu, obok Yabu do pokoju cicho prześlizgnął się Yamada.
Yabu natomiast wziął głęboki oddech i przemówił ponownie.
- Ma znaczenie, kto przeprosi pierwszy. – A następnie zwrócił się do Hikaru. - Możemy porozmawiać na osobności.
Hikaru nie wyglądał jakby jego złość choćby minimalnie zmalała.
- A to niby czemu? To nie tak, że nie wmieszałeś w to cały zespół - stwierdził ze złośliwością w głosie, a oczy Yabu lekko przygasły.
- Ale... - zaczął Yabu, ale nie dokończył wyraźnie nie wiedząc co powiedzieć dalej.
- No co? - spytał Hikaru zniecierpliwiony. - Chyba nie zaprzeczysz?
W tym momencie zza Yabu wysunął się Inoo, mimo że Daiki wyraźnie starał się go powstrzymać.
- Ej. Przestań! - powiedział oskarżycielskim tonem, stając między Hikaru i Yabu. - Nie utrudniaj mu tego jeszcze bardziej. Widzisz, że chłopak się stara. My wszyscy zejdziemy na dół, a wy tu zostaniecie i obgadacie sobie wszystko. Na koniec pocałujecie się na zgodę, a po tym będziecie żyć długo i szczęśliwie. Pamiętajcie, że macie siódemkę dzieci. Nie chcecie chyba, by wszystkie one pochodziły z rozbitej rodziny. Więc weźcie się w garść - z tym stwierdzeniem odwrócił się do drzwi i wyszedł z pokoju.
Niezależnie od tego, że połowa wypowiedzi Inoo brzmiała jak żart, to większość zespołu posłusznie skierowała się za kolegą i wyszła z pokoju. Gdy Yuto wychodził ostatni z pokoju, zamykając drzwi i tym samym zostawiając w pokoju jedynie milczących Yabu i Hikaru, już można było słychać zabarwiony ironią głos Chinena.
- Jesteś pewny, że na studiach czytałeś podręczniki do architektury, a nie romanse? – zwrócił się do Inoo, zrównując z kolegą krok i wchodząc razem z nim do kuchni.
- Masz coś do jakości mojego wykształcenia? – spytał poważnie Inoo, piorunując Chinena wzrokiem, tak że ten aż cofnął się o krok.
- Nie. Byłem po prostu ciekawy – mimo wszystko Chinen nie cofnął swojego pytania.
Inoo przez chwilę patrzył na kolegę całkowicie poważnie.
- Nie – odpowiedział w końcu. – Nie czytałem romansów na studiach – dodał odwracając się do Yuto, który wyciągał coś z lodówki.
W tym momencie Daiki podszedł do Chinena i teatralnym głośnym szeptem mu powiedział:
- Nie czytał. Pisał.
Chinen spojrzał z zaciekawieniem wymieszanym z lekkim przerażeniem na Inoo, który zdecydowanie musiał to słyszeć. Ten jednak chwilę mierzył Daikiego wzrokiem, po czym się roześmiał.
- To miała być tajemnica – stwierdził nadymając policzki w udawanym obrażeniu.
Chinen zmarszczył brwi.
- Czemu na mnie prawie się obraziłeś, a to co powiedział Daiki cię śmieszy? – zapytał Chinen zabierając szklankę z sokiem, która została dla Inoo nalana kilka sekund wcześniej przez Yuto.
Yuto bez słowa nalał Inoo kolejną szklankę.
- Na głupie pytania są głupie odpowiedzi – odpowiedział Inoo spokojnie. - A Daiki nie ujął tego jako pytania. I czemu zabrałeś mi sok? Tak trudno było poprosić o swoją szklankę?
Chinen uniósł brwi.
- Naprawdę? Pytasz się o to zaraz po tym, jak sam stwierdziłeś, że na głupie pytania są głupie odpowiedzi?
Inoo musiał uznać to za wystarczającą odpowiedź, bo po chwili wystawił szklankę z sokiem do toastu i Chinen stuknął delikatnie swoją szklankę o tą przyjaciela, nie mówiąc ani słowa.


Wigilia Bożego Narodzenia, godz. 21:55, duży dom w Tokio, kuchnia

            - Nie uważacie, że ktoś powinien tam do nich zajrzeć? Sprawdzić czy nic sobie nie zrobili? – zapytał Yuto po kilku minutach, podczas których wszyscy zdążyli się rozsiąść i rozgościć po całej kuchni.
            Wszyscy tylko podnieśli głowy, dając znak, że słyszeli, ale nic nikt nie powiedział, tylko wszyscy wrócili do przerwanych czynności – Yuya do grania w papier-kamień-nożyce ze swoim odbiciem, Keito do obserwowania z zafascynowaniem tego co robi Yuya, Daiki do obserwowania tego co robi Yuya i Keito, tak jakby żałował, że wyszedł dzisiaj z domu, Inoo i Chinen do swojej przyciszonej rozmowy prowadzonej w kącie pomieszczenia, a Yamada do godzenia się ze swoją rodziną przez telefon i życzenia im wesołych i spokojnych świąt.
            - Dobrze. Super – oznajmił Yuto zrezygnowany. – Sam pójdę.
            Nie zdążył jednak wyjść z kuchni, gdy drzwi od jego pokoju na górze zostały otwarte i po schodach dało się słyszeć tupot dwóch par stóp. Więc czekał.
            Wszyscy wstrzymali oddech i w oczekiwaniu patrzyli na wejście do kuchni.
            - Co się stało? Czemu wyglądacie jakbyście zobaczyli ducha? – było pierwszą rzeczą jaką powiedział Hikaru po tym jak razem z Yabu weszli do kuchni. – Coś mam na mojej przystojnej twarzy? – dodał układając dłonie w słodkim geście pod podbródkiem.
            - Tak. Obrzydliwie szczęśliwy uśmiech – odpowiedział bez wahania Inoo, na co Chinen spojrzał na niego z zaciekawieniem.
            - Ty naprawdę masz coś do szczęśliwych ludzi – zauważył, szybko dodając: - Chyba nie powiesz mi, że oni nie mieli powodu, by być szczęśliwymi.
            - E tam – stwierdził Inoo wzruszając ramionami. – To nie tak, że wszyscy się tego spodziewaliśmy.
            Mimo że rezultat rozmów wydawał się oczywisty, Yuto podszedł do nowo przybyłych i stając przed nimi zapytał:
            - Już wszystko jest okej?
            - Jest lepiej niż okej – odpowiedział Hikaru z uśmiechem.

Epilog 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz