Miłego czytania ^^
Title:
Dwanaście dni Bożego Narodzenia
Bohaterowie:
Infinite
Pairing: Hoya x Dongwoo, slight! Woohyun x
Myungsoo, slight! Sungyeol x Sungjong
Rating: PG-13
Genre: Romans, Crack, Fluff
Ilość
słów: ???
Chapters:
Prolog + 12 krótkich rozdziałów + Epilog (czyli inaczej
mówiąc jak uda mi się to skończyć w czasie w jakim to zaplanowałam, to jestem
wstanie zrobić wszystko ;p)
Summary:
Czyli o tym, że święta to najlepszy czas na poprawę w
związku (albo jego popsucie).
Prolog
Zanim Woohyun wrócił do mieszkania był
przekonany, że zastanie je przystrojone i generalnie w stu procentach gotowe na
rozpoczęcie świąt, które miały być za kilka dni. Kiedy jednak przekroczył próg
wiedział już, że coś poszło nie tak i zdecydowanie nie było w nim czuć
świątecznej atmosfery. Woohyun jeszcze nie wiedział co skłoniło go do takich
podejrzeń, ale na pewno nie był to brak stroika i światełek w przedpokoju,
których nieobecności nawet nie zauważył, mimo że były tam co roku i nawet kilka
razy spadły mu na głowę. Jeśli ktoś kazałby mu jednak powiedzieć skąd taki
pomysł przyszedł mu do głowy zapewne powiedziałby, że to dzięki jego męskiej
intuicji – po czym nikomu nie dałby się przekonać, że takowa intuicja nie
istnieje. „W końcu jest równouprawnienie czy jak to się zwie, prawda?” –
stwierdziłby, a następnie dałby całą masę argumentów, dlaczego jego teoria jest
słuszna. I to nie tak, że Woohyun chciał jakoś urągać tej wyższości kobiet nad
mężczyznami, ale po prostu mając takiego Sungjonga w zespole zaczynasz wierzyć,
że skoro on może dorównać w wielu sprawach kobietom, to ty również możesz, tyle
że oblekając to w bardziej męską formę. W każdym razie Woohyun wchodząc do
salonu i tak o tym nie myślał, ponieważ jedną myślą, którą było, że coś jest
nie tak, zdecydowanie przekroczył swój limit myśli na minutę.
-
Coś się tu stało? Myślałem, że huragan Ksawery zatrzymał się na Europie, a nie
że dotarł aż tutaj i to jeszcze do naszego dormu. – zażartował przekraczając próg.
Sungyeol, który siedział na sofie wśród
pudełek z ozdobami świątecznymi, owinięty parę razy złotym łańcuchem, podniósł
na Woohyuna wzrok znad komórki, po czym wrócił do gry z podwójną
intensywnością, jakby te kilka sekund nieuwagi mogły go kosztować narażenie
straty życia (i w grze zapewne tak było). Drugi z przebywających w pokoju,
Dongwoo, nie dał żadnego znaku, że jest świadomy obecności kogoś nowego, pomijając
już fakt, że w ogóle nie dał znaku życia.
-
A temu co? – spytał Woohyun Sungyeola, wskazując głową na ich kolegę
przebywającego z nimi w pokoju.
Sungyeol tym razem nie narażał siebie na
przegranie gry i nie spojrzał na Woohyuna, ale mu odpowiedział:
-
Kryzys w związku.
Woohyun przewrócił oczami i położył
torby z zakupami na stoliku, aby zdjąć kurtkę.
-
Znowu? – zapytał tonem, jakby zdarzało się to co najmniej kilka razy w
miesiącu, co w jego przekonaniu było zresztą prawdą.
Sungyeol pokręcił na to głową, nie przerywając
gry.
-
Nie. Tym razem to tak na poważnie. Howon naprawdę się wkurzył i powiedział, że
ma gdzieś taki związek. Sungjong wziął jego stronę i obaj rzucili świąteczne
przygotowania i poszli do swoich pokoi… Albo do pokoju Howona…? W sumie to
nieważne. Myungsoo na koniec stwierdził, że we dwójkę jesteśmy bezużyteczni i
że sam nie będzie przystrajał dormu i też poszedł do siebie.
-
A Sunggyu? – spytał Woohyun, zauważając brak lidera i uświadamiając sobie, że
przecież on powinien poradzić sobie z taką małą sprzeczką bez problemu.
-
Wyszedł jeszcze przed tym całym przedstawieniem, by dokupić bombek, bo w tym
roku mamy trochę większą choinkę, a do tego ty z Dongwoo w tamtym roku…
-
Dobra, dobra. Pamiętam co się stało w tamtym roku. – przerwał mu Woohyun,
przypominając sobie zeszłoroczne wydarzenia i dochodząc jednocześnie do
wniosku, że może jednak granie w baseballa bombkami nie było najlepszym
pomysłem. – Powiedz lepiej o co tak dokładnie poszło. Bo jak na razie wiem
tylko, że Howon i Dongwoo się pokłócili i że Howon zagroził zerwaniem.
Sungyeol tym razem nacisnął pauzę zanim
spojrzał na swojego rozmówcę.
-
On nie zagroził. Oni zerwali kilka minut temu.
Oczy Woohyuna rozszerzyły się ze
zdumienia.
-
Jak to zerwali? Tak po prostu?
Tym razem to Sungyeol przewrócił oczami
zanim odpowiedział:
-
Nie tak po prostu. Pokłócili się i dlatego zerwali. Nie wiem po co zadajesz
tyle pytań, skoro i tak nie słuchasz.
-
No dobra. Zerwali, bo się pokłócili. Ale żeby przez jedną kłótnię tak po
prostu… - nie mógł uwierzyć Woohyun.
-
Długa historia. – stwierdził Sungyeol, wznawiając grę.
-
Mamy czas. – odpowiedział Woohyun, usadawiając się na fotelu dokładnie
naprzeciwko Sungyeola.
-
Ty masz. My przyozdabiamy dormitorium. – padła odpowiedź, po której Woohyun
spojrzał na niego jak na idiotę.
Sungyeol nie podniósł wzroku, ale musiał
chyba wyczuć intensywność spojrzenia, bo w końcu dodał.
-
No dobra. Opowiem to w wielkim skrócie. Dongwoo jedzie na święta do rodziców.
Woohyun kiwnął głową, że rozumie i
czekał na dalszą część. Po minucie siedzenia w ciszy spytał w końcu.
-
I?
-
No, jeju. Nie potrafisz dodać dwa do dwóch? – wybuchnął poirytowany Sungyeol.
Najwyraźniej gra nie szła mu teraz najlepiej.
Ale Woohyun miał gdzieś na którym
poziomie teraz jest, bo on miał do rozwiązania zagadkę. I właśnie zamierzał
zrobić Sungyeolowi wyrzut, że niby jak ma dodać dwa do dwóch, gdy na razie ma
tylko jedno dwa i dwie niewiadome, gdy coś sobie przypomniał. Już miał coś
powiedzieć, gdy spojrzał na Sungyeola.
-
Moment… Przestałeś grać. – zauważył zamiast tego, patrząc na uśmiechniętego od
ucha do ucha kolegę.
-
Ten moment kiedy dostajesz olśnienia i robisz tę głupią minę jest ciekawszy niż
jakakolwiek gra. Ale skoro wróciłeś do swojej normalnej, trochę mniej głupiej
twarzy, to chyba mogę wrócić do gry. – i tak jak powiedział, tak zrobił.
Woohyun patrzył jeszcze przez chwilę na
Sungyeola, po czym otrząsnął się, jakby od nieprzyjemnej myśli i po raz
pierwszy tego wieczora zwrócił się do ciągle niedającego znaku życia Dongwoo.
-
Zapomniałeś o tym, że Howon zostaje na święta w dormie czy co?
Dongwoo podniósł wzrok z podłogi na
pytającego, jednocześnie sprawiając, że tamten westchnął z ulgą, że jednak nie
trzeba będzie organizować pogrzebu na święta.
-
Nie, pamiętałem. Ale nadal nie rozumiem, co Howon i mój wyjazd do rodziców mają
ze sobą wspólnego. – odpowiedział słabym głosem.
-
A bierzesz Howona ze sobą? – zapytał Woohyun, chociaż podejrzewał, jaką
odpowiedź dostanie.
-
Nie… A po co on tam?
Woohyun załamany i zirytowany rozłożył
ręce i spojrzał na Sungyeola, który o dziwo odwzajemnił spojrzenie, wzruszając
przy tym ramionami i robiąc minę „Widzisz? Sytuacja jest beznadziejna.”
Woohyun jednak stwierdził, że skoro
zbliżają się święta, to może być miły i wytłumaczyć, co nieco Dongwoo w sposób
łopatologiczny.
-
No dobra. – Woohyun wstał z fotela i skierował się do miejsca na podłodze, gdzie
siedział przygnębiony Dongwoo, by stanąć metr przed nim wyraźnie nad nim górując
– Więc chcesz wiedzieć co Howon i twój wyjazd mają ze sobą wspólnego? To ci to
wytłumaczę. Wszyscy wyjątkowo mamy te święta wolne. A teraz powiedz mi, ilu z
nas ma zamiar jechać do swoich rodzin.
-
No, Sunggyu jedzie na prawie tydzień do rodziców, tak jak ja. No i, Sungyeol i
Sungjong planują spędzić najpierw trzy dni w domu jednego, a później trzy dni w
domu drugiego. No i ty i Myungsoo jedziecie drugiego dnia świąt każdy do swoich
rodziców na jeden dzień. – odpowiedział niepewnie Dongwoo nie rozumiejąc do
czego ta odpowiedź miałaby służyć.
-
I? – Woohyun wyraźnie oczekiwał, że Dongwoo sam dojdzie do jakiś wniosków.
-
I co?
Woohyun opuścił nagle ręce, odwrócił się
i spojrzał w sufit, jakby mając nadzieję, że niebiosa mu pomogą.
-
I co?! I co?! – Woohyun wyraźnie podniósł głos, będąc świadomym, że zapewne nie
tylko słyszą go Howon, Sungjong i Myungsoo, ale i mieszkańcy sąsiednich
mieszkań. Nie mógł jednak mniej się tym teraz przejmować – To że nie wymieniłeś
tam Howona. I o to chodzi.
-
No ale jak mogłem go wymienić skoro on nigdzie nie jedzie… - przypomniał
Dongwoo i skulił się w sobie, gdy Woohyun wydał stłumiony krzyk irytacji.
Zanim
jednak młodszy odpowiedział, wziął kilka głębokich oddechów. Po tym przemówił
już w miarę spokojnym tonem, nawet jeśli przez zaciśnięte zęby.
-
Bo Howon zostaje. Miał zamiar zostać tu dla ciebie. Wszyscy, albo raczej prawie
wszyscy – tu spojrzał znacząco na Dongwoo – o tym wiedzieli, że planował te
święta od bardzo dawna. Wiesz przecież, jaki jest przywiązany do swoich
rodziców. Więc żeby czuć się mniej winnym, że do nich nie pojedzie, zafundował
im dwa tygodnie wakacji w jakimś tam ciepłym miejscu. I pewnie na wasze święta
też coś zaplanował… A ty niecałe pięć dni przed świętami mówisz, że masz go
gdzieś, że jedziesz do rodziców i jeszcze go ze sobą nie zabierasz. No
genialnie.
-
Aaa… - Dongwoo wyglądał jakby dopiero co uświadomił sobie to co właśnie próbował
mu wytłumaczyć Woohyun – Ale skąd mogłem wiedzieć. Howon nic mi nie powiedział.
-
A co miał ci mówić? Związek powinien opierać się na czynach, nie na słowach. A
tak a propos, skoro mówimy o ważności czynów w związku, to kiedy ostatni raz
dałeś Howonowi prezent?
Dongwoo wyglądał jakby się zastanawiał i
dopiero po dłuższej chwili odpowiedział.
-
Chyba na jego urodziny. Jeśli nie liczyć randek i kolacji na nich, bo wtedy
płacimy na zmianę.
-
Jak romantycznie... – skomentował Woohyun, po czym dodał – Czyli chcesz mi
powiedzieć, że nie dałeś mu żadnego prezentu od… prawie dziewięciu miesięcy?
-
Nom, ale wiesz jaki Howon jest. Nie chce przyjmować prezentów, bo mówi, że to
strata pieniędzy i że sam mógłby sobie to coś kupić. – mówiąc to Dongwoo
spuścił wzrok, ale zaraz go podniósł, zaszczycając Woohyuna szerokim uśmiechem –
A po drugie ma mnie. Więc czego więcej mu potrzeba. Jestem jedyny w swoim
rodzaju.
-
No co prawda, to prawda. – przyznał mu rację Woohyun – Jesteś dość… ekhm…
specjalny. Ale po pierwsze, to miał cię, a nie ma, bo teraz najwyraźniej postanowił
się ciebie pozbyć. – kontynuując, grzecznie przypomniał koledze pewne fakty, na
co Dongwoo znikł uśmiech z twarzy, po czym dodał – A po drugie jest tysiące
sposobów, by dać komuś prezent, tak by osoba nie mogła odmówić. Sposób w jaki
daje się prezent często jest ważniejszy od samego prezentu, wiesz?
-
To co mam zrobić?! – Dongwoo wyglądał tak jakby w każdej chwili mógł się
rozpłakać, na co Sungyeol, który akurat spojrzał w ich stronę pokręcił głową,
jakby chciał dać do zrozumienia, że ta rozmowa go przerasta.
-
Nie wiem, co się mnie pytasz? – odpowiedział Woohyun, odsuwając się o krok do
tyłu na wypadek, gdyby Dongwoo się na niego rzucił, chcąc podkreślić, jak
bardzo zależy mu na jakichkolwiek wskazówkach – Teraz jak już wiesz, że powodem
dla których cię rzucono było zaniedbywanie będziesz wiedział, by w kolejnych
związkach nie popełniać tego samego błędu.
Dongwoo spojrzał na Woohyuna zaskoczony.
-
Jak to w kolejnych związkach?
Woohyun wzruszył ramionami.
-
Tak po prostu. Nie sądzisz chyba, że Howon tak łatwo ci wybaczy. Nie jest na
tyle głupi, by dwa razy popełniać ten sam błąd.
Sungyeol wybuchł przytłumionym śmiechem,
któremu zaraz zawtórował Dongwoo, dopóki nie dotarło do niego znaczenie słów
kolegi.
-
Moment… Uważasz, że umawianie się Howona ze mną było błędem?
-
Yhy. – przytaknął Woohyun, po czym usiadł koło Dongwoo na ziemi i zarzucił mu
rękę na ramię – Ale nie przejmuj się. Na Howonie świat się nie kończy i na
pewno znajdziesz kogoś odpowiedniego dla siebie. Ale tak czy tak powinieneś
nauczyć się jak być mężczyzną.
-
Czyli? – zapytał Dongwoo ze wzrokiem, jakby był gotowy chłonąć każde słowo
Woohyuna – Czego muszę się nauczyć?
-
Przede wszystkim – zaczął Woohyun poważnym tonem, każde słowo podkreślając
lekkim ściśnięciem ramienia kolegi – musisz nauczyć się podejmować męskie
decyzje. Tak jak dzisiaj. Co jest dla ciebie ważniejsze rodzice czy Howon?
-
To okrutne pytanie. – odpowiedział po chwili Dongwoo – Niby jak mam wybrać? A
ty co byś wybrał mając do wyboru wyjazd do rodziców, których nie widziałeś od
paru miesięcy i spędzenie pierwszy wolnych świąt z Myungsoo?
Woohyun spojrzał w sufit, jakby tam była
napisana odpowiedź, po czym odpowiedział.
-
Ja… Prawdopodobnie spędziłbym te święta z Kibumem.
Po tym jak Dongwoo lekko go uderzył,
roześmiał się i dodał:
-
Oczywiście, że wziąłbym Myungsoo ze sobą do rodziców. Albo jakoś podzielił ten
czas na pół pomiędzy te dwie opcje. Ale przede wszystkim omówiłbym to wcześniej
z Myungsoo. Naprawdę nie mogę uwierzyć, że nie pomyślałeś o żadnym z tych
rozwiązań.
Dongwoo spuścił głowę zanim
odpowiedział:
-
Byłem wtedy na niego zły. No wiesz, po tym jak powiedział, że jestem zapatrzony
w siebie i że jego uczucia mnie nie interesują. Z tym zapatrzeniem to może i
trochę i prawda, ale ja naprawdę go kocham. I jego uczucia liczą się dla mnie
bardziej od moich własnych.
Woohyun nie musiał prosić go, by
podniósł głowę, by wiedzieć, że teraz pewnie po policzkach spływają mu łzy.
Wzmocnił więc tylko uścisk na ramieniu kolegi.
-
Słuchaj, wiem, że zawsze robiłeś wszystko o co poprosił cię Howon, ale jak
wiesz, Howon nie jest osobą, która o coś prosi jeśli tylko nie musi. Powinieneś
od czasu do czasu wyjść z jakąś inicjatywą i zrobić coś tak całkowicie od
siebie. Nie mówiąc już o tym, że byłeś zbyt posłuszny. Na samych „Tak, kochanie”
daleko się nie zajdzie…
W tym momencie z jednego z pokojów
rozległo się stłumione przez drzwi wołanie:
-
Woohyun, wróciłeś?
-
Tak, kochanie. – odkrzyknął automatycznie Woohyun.
-
To pomóż mi z moim nowym projektem fotograficznym.
-
Już idę.
Zaraz też, zdjął rękę z ramienia Dongwoo
i wstał, by wybiegnąć z salonu do pokoju który dzielił z Myungsoo. Sungyeol znowu
pokręcił głową, jako jedyny prawdopodobnie zauważając absurdalność tej sytuacji
z tym co Woohyun właśnie powiedział.
Chwilę później do mieszkania wrócił Sunggyu
i od razu skierował się do salonu. Nie zauważył jednak Dongwoo, a jedynie w
połowie przerwane przystrajanie i Sungyeola grającego na komórce.
-
Wiedziałem, że jak tylko pójdę zrobicie sobie przerwę. – stwierdził bez
zaskoczenia, zostawiając dwie reklamówki z bombkami obok torb z zakupami
Woohyuna – No nic. Kupiłem też trochę owoców. Chcesz mandarynkę? – spytał Sungyeola
wskazując na trzecią nieco mniejszą reklamówkę, po czym nie czekając na
odpowiedź wyszedł z salonu. Sungyeol natomiast natychmiast nacisnął pauzę w
grze i pobiegł do kuchni za liderem, rzucając ostatnie zmartwione spojrzenie ciągle
siedzącemu ze spuszczoną głową na podłodze koledze.
Dongwoo gdy został sam, niedokładnie
wytarł łzy z policzków i raz głośno wciągnął i wypuścił powietrze. Nadal do
końca nie wiedział gdzie dokładnie popełnił błąd, ale zaczął się zastanawiać
czy naprawdę nie przestał już jakiś czas temu odpowiednio okazywać Howonowi
uczuć. Bo to przecież nie chodziło tylko o ten jeden wyjazd, ale o wiele
więcej. Howon był zbyt wspaniały, by tak wkurzyć się za jedną pojedynczą rzecz.
Ale może był też za wspaniały, by być z taką osobą jak on?
Dongwoo potrząsnął głową, jakby w ten sposób chciał
pozbyć się nieprzyjemnej myśli. Przypomniał sobie wtedy wszystkie te szczęśliwe
chwile, które razem spędzili i postanowił. Postanowił, że jeszcze za wcześnie,
by się poddawać i zdobędzie ponownie serce Howona w ten sposób czy inny. W tym
też momencie w jednej z torb Woohyuna zauważył na wierzchu kolorowy magazyn, na
którego okładce jedno z haseł głosiło: „Masz kogoś w kim w tajemnicy się
podkochujesz? Wykorzystaj sposób Anglików, by zdobyć jej lub jego serce”. Nie czekając nawet chwili
podniósł się z podłogi i biorąc magazyn usiadł z nim, tyle że tym razem na
sofie. Czytając opis tego sposobu powoli na jego twarzy znowu pojawił się
uśmiech, który zniknął tylko na chwilę, gdy zobaczył cenę, by następnie od razu
jeszcze raz powrócić, gdy zobaczył
uwagę, że można samemu wszystko zaplanować, zmieniając koszty, bo w końcu liczy
się oryginalność.
Spojrzał na zegarek, a następnie na
kalendarz i uśmiech w pełnej okazałości wrócił mu na twarz. Nie miał zbyt wiele
czasu, ale wystarczająco dużo, by dokładnie wszystko zaplanować. Tak więc misję
odzyskiwania serca Howona czas było zacząć.
Omg... Trzech najgłupszych członków omawiających problem Dino... *nieogarniażycia* CO XDDDD I Woohyun, męska intuicja, on myśli, jemu się tam mózg jeszcze nie przegrzał, on doradza Dino?!?!?! XD Normalnie widzę, że to takie świąteczne sf jest. xDD Oczywiście bardzo mi się prolog podoba, żeby nie było, ale nie mogłam się powstrzymać od nacieszenia oczu tą piękną prawdą, że Miki, Dino i Namu... XDDD
OdpowiedzUsuńJa nie sądziłam, że z Dongwoo to taki egoista. xD W ogóle zauważyłam, że on chyba przejął też na siebie głupotę Woohuyna, dlatego jest tak uroczo tępy. No normalnie myślałam, że zrobię facepalma, jak Dino się dopytywał "i co, i co". I nic. XD To jednak nie zmienia faktu, że dziwię się Hoyi, że rzucił przed Świętami taki skarb jakim jest Dongwoo. xD I ja się chyba serio boję wiedzieć, co Dino szykuje... ja się po prostu boję. XDDD Ale musi mu się to udać, chociażby miało to być katastrofą. XD
Tia, daleko na "tak, kochanie" nie zajedziesz... ale zakładam, że L i Namu właśnie są ze sobą na takich warunkach, oczywiście Namu to tam takie "tak, kochanie". xD Na tej scenie padłam, lol. xDDD Woohyun to jednak debil... zresztą, który tam debilem nie jest. xDD