piątek, 20 grudnia 2013

Dwanaście dni Bożego Narodzenia - prolog

Wow... Udało mi się napisać chociaż jedną część mojego planu świątecznego na czas... Czuję się z siebie dumna ;p W każdym razie dedykuję tego ficka tym trzem osobą, które zagłosowały w ankiecie i Alex, która wprawdzie w ankiecie udziału nie wzięła, ale jest głównym powodem, dla którego udało mi się napisać ten prolog na czas :) Więc mandarynki przyniesione przez Sunggyu są ze specjalną dedykacją dla niej ;p Cała reszta jest dla tych kochanych duszyczek co wzięły udział w ankiecie. I to chyba tyle.

Miłego czytania ^^





Title: Dwanaście dni Bożego Narodzenia
Bohaterowie: Infinite
Pairing: Hoya x Dongwoo, slight! Woohyun x Myungsoo, slight! Sungyeol x Sungjong
Rating: PG-13
Genre: Romans, Crack, Fluff
Ilość słów: ???
Chapters: Prolog + 12 krótkich rozdziałów + Epilog (czyli inaczej mówiąc jak uda mi się to skończyć w czasie w jakim to zaplanowałam, to jestem wstanie zrobić wszystko ;p)
Summary: Czyli o tym, że święta to najlepszy czas na poprawę w związku (albo jego popsucie).


Prolog


       Zanim Woohyun wrócił do mieszkania był przekonany, że zastanie je przystrojone i generalnie w stu procentach gotowe na rozpoczęcie świąt, które miały być za kilka dni. Kiedy jednak przekroczył próg wiedział już, że coś poszło nie tak i zdecydowanie nie było w nim czuć świątecznej atmosfery. Woohyun jeszcze nie wiedział co skłoniło go do takich podejrzeń, ale na pewno nie był to brak stroika i światełek w przedpokoju, których nieobecności nawet nie zauważył, mimo że były tam co roku i nawet kilka razy spadły mu na głowę. Jeśli ktoś kazałby mu jednak powiedzieć skąd taki pomysł przyszedł mu do głowy zapewne powiedziałby, że to dzięki jego męskiej intuicji – po czym nikomu nie dałby się przekonać, że takowa intuicja nie istnieje. „W końcu jest równouprawnienie czy jak to się zwie, prawda?” – stwierdziłby, a następnie dałby całą masę argumentów, dlaczego jego teoria jest słuszna. I to nie tak, że Woohyun chciał jakoś urągać tej wyższości kobiet nad mężczyznami, ale po prostu mając takiego Sungjonga w zespole zaczynasz wierzyć, że skoro on może dorównać w wielu sprawach kobietom, to ty również możesz, tyle że oblekając to w bardziej męską formę. W każdym razie Woohyun wchodząc do salonu i tak o tym nie myślał, ponieważ jedną myślą, którą było, że coś jest nie tak, zdecydowanie przekroczył swój limit myśli na minutę.
                - Coś się tu stało? Myślałem, że huragan Ksawery zatrzymał się na Europie, a nie że dotarł aż tutaj i to jeszcze do naszego dormu. – zażartował przekraczając próg.
       Sungyeol, który siedział na sofie wśród pudełek z ozdobami świątecznymi, owinięty parę razy złotym łańcuchem, podniósł na Woohyuna wzrok znad komórki, po czym wrócił do gry z podwójną intensywnością, jakby te kilka sekund nieuwagi mogły go kosztować narażenie straty życia (i w grze zapewne tak było). Drugi z przebywających w pokoju, Dongwoo, nie dał żadnego znaku, że jest świadomy obecności kogoś nowego, pomijając już fakt, że w ogóle nie dał znaku życia.
                - A temu co? – spytał Woohyun Sungyeola, wskazując głową na ich kolegę przebywającego z nimi w pokoju.
       Sungyeol tym razem nie narażał siebie na przegranie gry i nie spojrzał na Woohyuna, ale mu odpowiedział:
                - Kryzys w związku.
       Woohyun przewrócił oczami i położył torby z zakupami na stoliku, aby zdjąć kurtkę.
                - Znowu? – zapytał tonem, jakby zdarzało się to co najmniej kilka razy w miesiącu, co w jego przekonaniu było zresztą prawdą.
       Sungyeol pokręcił na to głową, nie przerywając gry.
                - Nie. Tym razem to tak na poważnie. Howon naprawdę się wkurzył i powiedział, że ma gdzieś taki związek. Sungjong wziął jego stronę i obaj rzucili świąteczne przygotowania i poszli do swoich pokoi… Albo do pokoju Howona…? W sumie to nieważne. Myungsoo na koniec stwierdził, że we dwójkę jesteśmy bezużyteczni i że sam nie będzie przystrajał dormu i też poszedł do siebie.
                - A Sunggyu? – spytał Woohyun, zauważając brak lidera i uświadamiając sobie, że przecież on powinien poradzić sobie z taką małą sprzeczką bez problemu.
                - Wyszedł jeszcze przed tym całym przedstawieniem, by dokupić bombek, bo w tym roku mamy trochę większą choinkę, a do tego ty z Dongwoo w tamtym roku…
                - Dobra, dobra. Pamiętam co się stało w tamtym roku. – przerwał mu Woohyun, przypominając sobie zeszłoroczne wydarzenia i dochodząc jednocześnie do wniosku, że może jednak granie w baseballa bombkami nie było najlepszym pomysłem. – Powiedz lepiej o co tak dokładnie poszło. Bo jak na razie wiem tylko, że Howon i Dongwoo się pokłócili i że Howon zagroził zerwaniem.
       Sungyeol tym razem nacisnął pauzę zanim spojrzał na swojego rozmówcę.
                - On nie zagroził. Oni zerwali kilka minut temu.
       Oczy Woohyuna rozszerzyły się ze zdumienia.
                - Jak to zerwali? Tak po prostu?
       Tym razem to Sungyeol przewrócił oczami zanim odpowiedział:
                - Nie tak po prostu. Pokłócili się i dlatego zerwali. Nie wiem po co zadajesz tyle pytań, skoro i tak nie słuchasz.
                - No dobra. Zerwali, bo się pokłócili. Ale żeby przez jedną kłótnię tak po prostu… - nie mógł uwierzyć Woohyun.
                - Długa historia. – stwierdził Sungyeol, wznawiając grę.
                - Mamy czas. – odpowiedział Woohyun, usadawiając się na fotelu dokładnie naprzeciwko Sungyeola.
                - Ty masz. My przyozdabiamy dormitorium. – padła odpowiedź, po której Woohyun spojrzał na niego jak na idiotę.
       Sungyeol nie podniósł wzroku, ale musiał chyba wyczuć intensywność spojrzenia, bo w końcu dodał.
                - No dobra. Opowiem to w wielkim skrócie. Dongwoo jedzie na święta do rodziców.
       Woohyun kiwnął głową, że rozumie i czekał na dalszą część. Po minucie siedzenia w ciszy spytał w końcu.
                - I?
                - No, jeju. Nie potrafisz dodać dwa do dwóch? – wybuchnął poirytowany Sungyeol. Najwyraźniej gra nie szła mu teraz najlepiej.
       Ale Woohyun miał gdzieś na którym poziomie teraz jest, bo on miał do rozwiązania zagadkę. I właśnie zamierzał zrobić Sungyeolowi wyrzut, że niby jak ma dodać dwa do dwóch, gdy na razie ma tylko jedno dwa i dwie niewiadome, gdy coś sobie przypomniał. Już miał coś powiedzieć, gdy spojrzał na Sungyeola.
                - Moment… Przestałeś grać. – zauważył zamiast tego, patrząc na uśmiechniętego od ucha do ucha kolegę.
                - Ten moment kiedy dostajesz olśnienia i robisz tę głupią minę jest ciekawszy niż jakakolwiek gra. Ale skoro wróciłeś do swojej normalnej, trochę mniej głupiej twarzy, to chyba mogę wrócić do gry. – i tak jak powiedział, tak zrobił.
       Woohyun patrzył jeszcze przez chwilę na Sungyeola, po czym otrząsnął się, jakby od nieprzyjemnej myśli i po raz pierwszy tego wieczora zwrócił się do ciągle niedającego znaku życia Dongwoo.
                - Zapomniałeś o tym, że Howon zostaje na święta w dormie czy co?
       Dongwoo podniósł wzrok z podłogi na pytającego, jednocześnie sprawiając, że tamten westchnął z ulgą, że jednak nie trzeba będzie organizować pogrzebu na święta.
                - Nie, pamiętałem. Ale nadal nie rozumiem, co Howon i mój wyjazd do rodziców mają ze sobą wspólnego. – odpowiedział słabym głosem.
                - A bierzesz Howona ze sobą? – zapytał Woohyun, chociaż podejrzewał, jaką odpowiedź dostanie.
                - Nie… A po co on tam?
       Woohyun załamany i zirytowany rozłożył ręce i spojrzał na Sungyeola, który o dziwo odwzajemnił spojrzenie, wzruszając przy tym ramionami i robiąc minę „Widzisz? Sytuacja jest beznadziejna.”
       Woohyun jednak stwierdził, że skoro zbliżają się święta, to może być miły i wytłumaczyć, co nieco Dongwoo w sposób łopatologiczny.
                - No dobra. – Woohyun wstał z fotela i skierował się do miejsca na podłodze, gdzie siedział przygnębiony Dongwoo, by stanąć metr przed nim wyraźnie nad nim górując – Więc chcesz wiedzieć co Howon i twój wyjazd mają ze sobą wspólnego? To ci to wytłumaczę. Wszyscy wyjątkowo mamy te święta wolne. A teraz powiedz mi, ilu z nas ma zamiar jechać do swoich rodzin.
                - No, Sunggyu jedzie na prawie tydzień do rodziców, tak jak ja. No i, Sungyeol i Sungjong planują spędzić najpierw trzy dni w domu jednego, a później trzy dni w domu drugiego. No i ty i Myungsoo jedziecie drugiego dnia świąt każdy do swoich rodziców na jeden dzień. – odpowiedział niepewnie Dongwoo nie rozumiejąc do czego ta odpowiedź miałaby służyć.
                - I? – Woohyun wyraźnie oczekiwał, że Dongwoo sam dojdzie do jakiś wniosków.
                - I co?
       Woohyun opuścił nagle ręce, odwrócił się i spojrzał w sufit, jakby mając nadzieję, że niebiosa mu pomogą.
                - I co?! I co?! – Woohyun wyraźnie podniósł głos, będąc świadomym, że zapewne nie tylko słyszą go Howon, Sungjong i Myungsoo, ale i mieszkańcy sąsiednich mieszkań. Nie mógł jednak mniej się tym teraz przejmować – To że nie wymieniłeś tam Howona. I o to chodzi.
                - No ale jak mogłem go wymienić skoro on nigdzie nie jedzie… - przypomniał Dongwoo i skulił się w sobie, gdy Woohyun wydał stłumiony krzyk irytacji.
                Zanim jednak młodszy odpowiedział, wziął kilka głębokich oddechów. Po tym przemówił już w miarę spokojnym tonem, nawet jeśli przez zaciśnięte zęby.
                - Bo Howon zostaje. Miał zamiar zostać tu dla ciebie. Wszyscy, albo raczej prawie wszyscy – tu spojrzał znacząco na Dongwoo – o tym wiedzieli, że planował te święta od bardzo dawna. Wiesz przecież, jaki jest przywiązany do swoich rodziców. Więc żeby czuć się mniej winnym, że do nich nie pojedzie, zafundował im dwa tygodnie wakacji w jakimś tam ciepłym miejscu. I pewnie na wasze święta też coś zaplanował… A ty niecałe pięć dni przed świętami mówisz, że masz go gdzieś, że jedziesz do rodziców i jeszcze go ze sobą nie zabierasz. No genialnie.
                - Aaa… - Dongwoo wyglądał jakby dopiero co uświadomił sobie to co właśnie próbował mu wytłumaczyć Woohyun – Ale skąd mogłem wiedzieć. Howon nic mi nie powiedział.
                - A co miał ci mówić? Związek powinien opierać się na czynach, nie na słowach. A tak a propos, skoro mówimy o ważności czynów w związku, to kiedy ostatni raz dałeś Howonowi prezent?
       Dongwoo wyglądał jakby się zastanawiał i dopiero po dłuższej chwili odpowiedział.
                - Chyba na jego urodziny. Jeśli nie liczyć randek i kolacji na nich, bo wtedy płacimy na zmianę.
                - Jak romantycznie... – skomentował Woohyun, po czym dodał – Czyli chcesz mi powiedzieć, że nie dałeś mu żadnego prezentu od… prawie dziewięciu miesięcy?
                - Nom, ale wiesz jaki Howon jest. Nie chce przyjmować prezentów, bo mówi, że to strata pieniędzy i że sam mógłby sobie to coś kupić. – mówiąc to Dongwoo spuścił wzrok, ale zaraz go podniósł, zaszczycając Woohyuna szerokim uśmiechem – A po drugie ma mnie. Więc czego więcej mu potrzeba. Jestem jedyny w swoim rodzaju.
                - No co prawda, to prawda. – przyznał mu rację Woohyun – Jesteś dość… ekhm… specjalny. Ale po pierwsze, to miał cię, a nie ma, bo teraz najwyraźniej postanowił się ciebie pozbyć. – kontynuując, grzecznie przypomniał koledze pewne fakty, na co Dongwoo znikł uśmiech z twarzy, po czym dodał – A po drugie jest tysiące sposobów, by dać komuś prezent, tak by osoba nie mogła odmówić. Sposób w jaki daje się prezent często jest ważniejszy od samego prezentu, wiesz?
                - To co mam zrobić?! – Dongwoo wyglądał tak jakby w każdej chwili mógł się rozpłakać, na co Sungyeol, który akurat spojrzał w ich stronę pokręcił głową, jakby chciał dać do zrozumienia, że ta rozmowa go przerasta.
                - Nie wiem, co się mnie pytasz? – odpowiedział Woohyun, odsuwając się o krok do tyłu na wypadek, gdyby Dongwoo się na niego rzucił, chcąc podkreślić, jak bardzo zależy mu na jakichkolwiek wskazówkach – Teraz jak już wiesz, że powodem dla których cię rzucono było zaniedbywanie będziesz wiedział, by w kolejnych związkach nie popełniać tego samego błędu.
       Dongwoo spojrzał na Woohyuna zaskoczony.
                - Jak to w kolejnych związkach?
       Woohyun wzruszył ramionami.
                - Tak po prostu. Nie sądzisz chyba, że Howon tak łatwo ci wybaczy. Nie jest na tyle głupi, by dwa razy popełniać ten sam błąd.
       Sungyeol wybuchł przytłumionym śmiechem, któremu zaraz zawtórował Dongwoo, dopóki nie dotarło do niego znaczenie słów kolegi.
                - Moment… Uważasz, że umawianie się Howona ze mną było błędem?
                - Yhy. – przytaknął Woohyun, po czym usiadł koło Dongwoo na ziemi i zarzucił mu rękę na ramię – Ale nie przejmuj się. Na Howonie świat się nie kończy i na pewno znajdziesz kogoś odpowiedniego dla siebie. Ale tak czy tak powinieneś nauczyć się jak być mężczyzną.
                - Czyli? – zapytał Dongwoo ze wzrokiem, jakby był gotowy chłonąć każde słowo Woohyuna – Czego muszę się nauczyć?
                - Przede wszystkim – zaczął Woohyun poważnym tonem, każde słowo podkreślając lekkim ściśnięciem ramienia kolegi – musisz nauczyć się podejmować męskie decyzje. Tak jak dzisiaj. Co jest dla ciebie ważniejsze rodzice czy Howon?
                - To okrutne pytanie. – odpowiedział po chwili Dongwoo – Niby jak mam wybrać? A ty co byś wybrał mając do wyboru wyjazd do rodziców, których nie widziałeś od paru miesięcy i spędzenie pierwszy wolnych świąt z Myungsoo?
       Woohyun spojrzał w sufit, jakby tam była napisana odpowiedź, po czym odpowiedział.
                - Ja… Prawdopodobnie spędziłbym te święta z Kibumem.
       Po tym jak Dongwoo lekko go uderzył, roześmiał się i dodał:
                - Oczywiście, że wziąłbym Myungsoo ze sobą do rodziców. Albo jakoś podzielił ten czas na pół pomiędzy te dwie opcje. Ale przede wszystkim omówiłbym to wcześniej z Myungsoo. Naprawdę nie mogę uwierzyć, że nie pomyślałeś o żadnym z tych rozwiązań.
       Dongwoo spuścił głowę zanim odpowiedział:
                - Byłem wtedy na niego zły. No wiesz, po tym jak powiedział, że jestem zapatrzony w siebie i że jego uczucia mnie nie interesują. Z tym zapatrzeniem to może i trochę i prawda, ale ja naprawdę go kocham. I jego uczucia liczą się dla mnie bardziej od moich własnych.
       Woohyun nie musiał prosić go, by podniósł głowę, by wiedzieć, że teraz pewnie po policzkach spływają mu łzy. Wzmocnił więc tylko uścisk na ramieniu kolegi.
                - Słuchaj, wiem, że zawsze robiłeś wszystko o co poprosił cię Howon, ale jak wiesz, Howon nie jest osobą, która o coś prosi jeśli tylko nie musi. Powinieneś od czasu do czasu wyjść z jakąś inicjatywą i zrobić coś tak całkowicie od siebie. Nie mówiąc już o tym, że byłeś zbyt posłuszny. Na samych „Tak, kochanie” daleko się nie zajdzie…
       W tym momencie z jednego z pokojów rozległo się stłumione przez drzwi wołanie:
                - Woohyun, wróciłeś?
                - Tak, kochanie. – odkrzyknął automatycznie Woohyun.
                - To pomóż mi z moim nowym projektem fotograficznym.
                - Już idę.
       Zaraz też, zdjął rękę z ramienia Dongwoo i wstał, by wybiegnąć z salonu do pokoju który dzielił z Myungsoo. Sungyeol znowu pokręcił głową, jako jedyny prawdopodobnie zauważając absurdalność tej sytuacji z tym co Woohyun właśnie powiedział.
     Chwilę później do mieszkania wrócił Sunggyu i od razu skierował się do salonu. Nie zauważył jednak Dongwoo, a jedynie w połowie przerwane przystrajanie i Sungyeola grającego na komórce.
                - Wiedziałem, że jak tylko pójdę zrobicie sobie przerwę. – stwierdził bez zaskoczenia, zostawiając dwie reklamówki z bombkami obok torb z zakupami Woohyuna – No nic. Kupiłem też trochę owoców. Chcesz mandarynkę? – spytał Sungyeola wskazując na trzecią nieco mniejszą reklamówkę, po czym nie czekając na odpowiedź wyszedł z salonu. Sungyeol natomiast natychmiast nacisnął pauzę w grze i pobiegł do kuchni za liderem, rzucając ostatnie zmartwione spojrzenie ciągle siedzącemu ze spuszczoną głową na podłodze koledze.
       Dongwoo gdy został sam, niedokładnie wytarł łzy z policzków i raz głośno wciągnął i wypuścił powietrze. Nadal do końca nie wiedział gdzie dokładnie popełnił błąd, ale zaczął się zastanawiać czy naprawdę nie przestał już jakiś czas temu odpowiednio okazywać Howonowi uczuć. Bo to przecież nie chodziło tylko o ten jeden wyjazd, ale o wiele więcej. Howon był zbyt wspaniały, by tak wkurzyć się za jedną pojedynczą rzecz. Ale może był też za wspaniały, by być z taką osobą jak on?
       Dongwoo potrząsnął głową, jakby w ten sposób chciał pozbyć się nieprzyjemnej myśli. Przypomniał sobie wtedy wszystkie te szczęśliwe chwile, które razem spędzili i postanowił. Postanowił, że jeszcze za wcześnie, by się poddawać i zdobędzie ponownie serce Howona w ten sposób czy inny. W tym też momencie w jednej z torb Woohyuna zauważył na wierzchu kolorowy magazyn, na którego okładce jedno z haseł głosiło: „Masz kogoś w kim w tajemnicy się podkochujesz? Wykorzystaj sposób Anglików, by zdobyć  jej lub jego serce”. Nie czekając nawet chwili podniósł się z podłogi i biorąc magazyn usiadł z nim, tyle że tym razem na sofie. Czytając opis tego sposobu powoli na jego twarzy znowu pojawił się uśmiech, który zniknął tylko na chwilę, gdy zobaczył cenę, by następnie od razu  jeszcze raz powrócić, gdy zobaczył uwagę, że można samemu wszystko zaplanować, zmieniając koszty, bo w końcu liczy się oryginalność.
       Spojrzał na zegarek, a następnie na kalendarz i uśmiech w pełnej okazałości wrócił mu na twarz. Nie miał zbyt wiele czasu, ale wystarczająco dużo, by dokładnie wszystko zaplanować. Tak więc misję odzyskiwania serca Howona czas było zacząć.

1 komentarz:

  1. Omg... Trzech najgłupszych członków omawiających problem Dino... *nieogarniażycia* CO XDDDD I Woohyun, męska intuicja, on myśli, jemu się tam mózg jeszcze nie przegrzał, on doradza Dino?!?!?! XD Normalnie widzę, że to takie świąteczne sf jest. xDD Oczywiście bardzo mi się prolog podoba, żeby nie było, ale nie mogłam się powstrzymać od nacieszenia oczu tą piękną prawdą, że Miki, Dino i Namu... XDDD

    Ja nie sądziłam, że z Dongwoo to taki egoista. xD W ogóle zauważyłam, że on chyba przejął też na siebie głupotę Woohuyna, dlatego jest tak uroczo tępy. No normalnie myślałam, że zrobię facepalma, jak Dino się dopytywał "i co, i co". I nic. XD To jednak nie zmienia faktu, że dziwię się Hoyi, że rzucił przed Świętami taki skarb jakim jest Dongwoo. xD I ja się chyba serio boję wiedzieć, co Dino szykuje... ja się po prostu boję. XDDD Ale musi mu się to udać, chociażby miało to być katastrofą. XD

    Tia, daleko na "tak, kochanie" nie zajedziesz... ale zakładam, że L i Namu właśnie są ze sobą na takich warunkach, oczywiście Namu to tam takie "tak, kochanie". xD Na tej scenie padłam, lol. xDDD Woohyun to jednak debil... zresztą, który tam debilem nie jest. xDD

    OdpowiedzUsuń