niedziela, 8 grudnia 2013

Wszyscy kochają Luhana, cz.1







Wszyscy kochają Luhana



Bohaterowie: EXO (głównie Luhan ;p)
Pairing: HunHan (i trochę - BaekYeol, TaoRis, KaiSoo, SuChen, Kray i innych, bo co!)
Rating: PG-13
Genre: Romans?
Ilość słów: część pierwsza - 6 343
Author Note: FF pisany z okazji urodzin mojej kochanej siostry, która jednak otrzymała go ze sporym opóźnieniem. Ale i tak Cię kocham Niisia, i wiem, że Ty też mnie kochasz <3






       Ranek po którym miał nastąpić cały dzień ćwiczeń, zdecydowanie nie był rodzajem poranka, które Luhan lubił najbardziej. Mimo więc, że już nie spał, nie chciał wstawać z łóżka ani dawać żadnych oznak, że już się obudził. Był to też jeden z ostatnich dni, kiedy mieszkali w szóstkę zamiast w dwunastkę (nie licząc managerów), nic więc dziwnego, że chciał się też nacieszyć względną ciszą, która teraz panowała. 
       Mając na myśli względną ciszę, Luhan brał pod uwagę fakt, że z pokoju znajdującego się na drugim końcu mieszkania mógł usłyszeć jak Tao próbuje obudzić Krisa, starając się uzmysłowić mu, że jeśli teraz nie wstanie to się spóźnią.
       „Nic nowego” pomyślał Luhan przewracając się na drugi bok i spodziewając się, że teraz usłyszy głos Krisa mówiący, że zaraz wstanie, a następnie Tao, który nie da za wygraną i siadając na starszym koledze będzie go łaskotać albo robił inne bliżej niezidentyfikowane czynności, co znowu miało dziewięćdziesiąt procent szans, że zakończy się hukiem i Tao na podłodze. Rozmyślania Luhana istotnie przerwał huk. „A nie mówił…” zaczął w myślach, ale ta myśl również została przerwana, tyle że tym razem głośnym „What the fuck?” ze strony Krisa.
       „A to już nowość” pomyślał Luhan, uśmiechając się do siebie, sam nie wiedząc czy to z powodu tego, że wyobraził sobie ich lidera na podłodze, niewiedzącego co się dzieje, czy na myśl, że ich maknae staje się coraz bardziej demoniczne.
       Dalej Luhan słyszał już tylko cichy głos Laya, który uspokajał Krisa i próbował go odwieść od postanowienia zabicia Tao, co osobiście pekińczyk uważał za niepotrzebne. Było wiadomo, że Kris nie potrafiłby tego zrobić zarówno ze względu na braterskie uczucia jakie łączyły go z Tao, jak również ze względu na to, że po prostu nie miał odpowiednich do tego umiejętności.
       Gdy drzwi łazienki zatrzasnęły się z hukiem, Luhan wiedział, że sprawa już się zakończyła i że po czasie spędzonym pod prysznicem Kris nie będzie tego całego zdarzenia pamiętał.
       Chwilę później drzwi do sypialni, którą Luhan dzielił z Xiuminem otworzyły się delikatnie i do środka zajrzał Tao.
                - Śpicie jeszcze? – zapytał maknae, zanim wszedł do środka.
       Luhan doszedł do wniosku, że Xiumin musi rzeczywiście jeszcze spać, bo inaczej, by się odezwał. Inaczej sprawa miała się z nim samym, bo niedanie znaku życia oznaczało, po prostu, że nie chce mu się jeszcze wstawać. Tao jednak nie mógł tego wiedzieć.
       Maknae zaczęło jednak swoją misję budzenia od Xiumina. Podszedł do niego i bez słowa zaczął go szturchać, na co Xiumin wkrótce zareagował, mrucząc jakieś niezrozumiałe słowa.
                - Wstawaj – powiedział krótko po koreańsku Tao, zanim skierował swoje kroki w stronę drugiego łóżka. Musiał wiedzieć, tak samo jak Luhan, że Koreańczykowi nie będzie trzeba tego dwa razy powtarzać i zaraz wstanie, by zacząć się szykować.
                - Luhan-ge – usłyszał po chwili Luhan, czując jednocześnie dłonie Tao na swoim przedramieniu, jak również delikatne potrząśnięcie. Starszy z nich jednak uparcie nie chciał jeszcze wstawać, więc dalej udawał, że śpi. Tao postanowił nie dawać za wygraną.
                - Luhan-ge. Luhan. Luhan. Luhan! Luhan!! – Tao powtarzał raz po raz jego imię, jednocześnie za każdym razem dodając trochę więcej siły w potrząsanie. Luhan w końcu miał już tego dość i nagle otworzył oczy, rzucając Tao ostre, wyzywające spojrzenie, zdecydowanie zdradzające, że od dawna już nie spał. Gdy już to zrobił przypomniał sobie, że już kiedyś obiecał sobie nigdy tak nie robić. Złożył sobie taką obietnicę po tym jak któregoś dnia, gdy Xiumin go budził, zrobił dokładnie tak samo. Po tym zdarzeniu najstarszy członek ich zespołu przez tydzień sypiał w pokoju Tao i Chena, bo twierdził, że Luhana opętały jakieś złe moce. I wcale nie pomogło niewinne pytanie Lay’a „Dopiero teraz to zauważyłeś?” rzucone spokojnym i całkowicie poważnym tonem, w momencie, gdy zaraz po pamiętnej pobudce, Xiumin wybiegł z płaczem z ich pokoju i po raz pierwszy wygłosił swoją teorię. Po tym wszystkim Luhan przez długi czas musiał być szczególnie ostrożny co do swojego zachowania, by na nowo przekonać Xiumina do swojego anielskiego usposobienia, które i tak wszyscy inni uznawali jedynie za wytwór  jego wyobraźni.
       Ale Tao zdecydowanie nie zachował się tak jak Xiumin i zamiast przestraszonego spojrzenia, rzucił mu to, które Luhan odczytał jako „Co to ma do cholery znaczyć?”. Gdy jednak starszy z nich niezmiennie wpatrywał się na niego wyzywającym spojrzeniem, Tao po chwili uniósł brwi i tym razem jego wzrok mówił krótko „Idiota.”
                - Hej, nie jestem idiotą! – wymsknęło się Luhanowi  i już nie patrzył na młodszego wyzywająco, ale z pełnym oburzeniem. Spodziewał się teraz przeprosin lub chociaż jakiś oznak zaskoczenia, ale zamiast tego poczuł ściąganą kołdrę i usłyszał stanowczy oraz opanowany głos maknae.
                - Skoro tak dobrze rozumiesz co mam na myśli, to z łaski swojej, ruszysz w końcu swój szanowny tyłek, bo wiesz, że jak będzie trzeba, to ściągnę cię na próbę siłą. I nie będzie mnie interesować czy jesteś w różowej piżamie w jelonki czy właśnie brałeś prysznic i jeszcze jesteś mokry i nagi, tylko za piętnaście minut będziesz na dole w samochodzie. Rozumiemy się?
       Luhan energicznie pokiwał głową, choć wiedział, że Tao i tak już tego nie widział, bo zaraz po skończeniu swojego monologu uśmiechnął się szeroko, by następnie odwrócić się do niego placami i ruszyć w stronę drzwi.
      Urodzony w Pekinie członek EXO nie od razu jednak zaczął się szykować na próbę, bo nie potrafił zrozumieć jak Tao może się w takim momencie uśmiechać. Groził właśnie ucieleśnieniu słowa „ideał”, do tego w taki sposób jakby Luhan wcale nie był od niego kilka lat starszy, nie był sto razy przystojniejszy, mądrzejszy, bardziej zdolny…
       „Ugh!” pomyślał uderzając ze złością pięścią w poduszkę w momencie, gdy drzwi za Tao się zamknęły i został sam w pokoju (Xiumin wyszedł już jakiś czas temu) „Idiota!”
       Na chwilę drzwi znowu się otworzyły, na to by Luhan mógł jeszcze raz zobaczyć uśmiechniętą twarz Tao.
                - Słyszałem to – stwierdził tylko maknae, by następnie znowu zostawić Luhana samego w jego pokoju.
      Starszy z nich był pewny, że nie powiedział nic na głos, ale wolał już nie zastanawiać się jak i co ich maknae usłyszało. Zamiast tego, nie z mniejszą złością niż przed chwilą, wziął z szafki wczoraj już przygotowane ubrania na dzisiaj i ruszył do łazienki wziąć prysznic, by nie dać Tao satysfakcji pokazania go światu w jego ukochanej różowej piżamce czy tym bardziej nago.

* * *

       Luhanowi jakimś cudem udało się w ciągu piętnastu minut wziąć prysznic, ubrać się, nałożyć delikatny makijaż, a nawet dopilnować, by Xiumin wziął sobie coś do jedzenia w samochodzie. I tak, pięć minut później byli już w drodze do budynku agencji, i każdy ze znajdujących się w samochodzie zajmował się swoimi sprawami, będąc w swoim świecie. Tao siedział głęboko zatopiony w swoich myślach, patrząc przez okno, w zupełnym przeciwieństwie do Lay’a, który w tym momencie nie myślał, sądząc po pustym wzroku jaki wlepiał przed siebie, mając natomiast w uszach słuchawki, a z nich zapewne wypływały ciche dźwięki jego ulubionych chińskich piosenek. Chen natomiast pisał w skupieniu SMSa, który prawdopodobnie jak zwykle zawierał pytanie do Suho, jak mu minęła noc albo czy już jadł (Luhan w żaden sposób nie był w stanie tego pojąć, wiedząc, że Chen zobaczy lidera drugiej podgrupy za mniej niż pół godziny i wtedy będzie mógł zobaczyć czy tamten się wyspał czy nie i spytać się go o co tylko będzie chciał). Kris spał w najlepsze, jak na lidera przystało, mając najgłębiej z nich wszystkich gdzieś, co wyprawia reszta grupy. Luhan natomiast jadł jedzenie, które wziął dla siebie Xiumin, jeszcze zły o to co się stało dzisiaj rano i być może właśnie z powodu bijącej od niego złowrogiej aury, najstarszy z nich nawet nie próbował odebrać od niego swojego jedzenia. W takiej to całkowitej ciszy (jeśli nie liczyć cichego chrapania Krisa, odgłosów jedzenia Luhana i burczenia w brzuchu Xiumina) upłynęła im cała, niemal półgodzinna podróż do budynku agencji. Gdy już dojechali do celu, leniwie wyszli z samochodu, by następnie szybko przejść odległość dzielącą pojazd i budynek, i tym samym nie dać się rozerwać czekającym na nich przy agencji całkiem sporej grupce fanek. Cały zespół wiedział, że póki ich ruchy są pewne siebie i szybkie, wszystkie fanki będą zajmować  się filmowaniem i próbami zrobienia jak najlepszych zdjęć, jednak, gdy tylko zauważą jakieś zawahanie lub spowolnienie (co najczęściej dezorientowało też ochronę) to są gotowe rzucić w tym momencie nawet najdroższe aparaty i przejść do akcji „stwórzmy z oppą wspólne wspomnienia”, które dla nich być może były dobrymi wspomnieniami, ale dla EXO już niekoniecznie. Tak więc nie chcąc narażać swoich jakże ślicznych twarzyczek w mgnieniu oka przebyli te kilka metrów, by znaleźć się w miarę bezpiecznej sferze jaką był budynek agencji.
       To jednak mgnienie oka wystarczyło, by Luhan zauważył, że kilka fanek (prawdopodobnie z zagranicy, bo tylko one nie zajmowały się wyłącznie filmowaniem lub próbami rozerwania idola na strzępy za każdym razem, gdy widziały swój ukochany zespół) zamiast aparatów trzymało w rękach ogromny transparent z napisem po chińsku „Luhan, wszyscy Cię kochamy”. Takie coś nie powinno zrobić na idolu wrażenia, ale mimo wszystko Luhan poczuł dziwne ciepło w okolicy serca. I to nie tak, że o tym nie wiedział – oczywiście był świadomy, że wszyscy go kochają i to nie tylko fani, ale ludzie z agencji i rodzina też, ale jednak… Miło jest, gdy od czasu do czasu ktoś ci o tym przypomina. I w ten sposób, ciągle mając treść i znaczenie transparentu w myślach, szedł w stronę pokoju ćwiczeń EXO, dopóki na kogoś nie wpadł.
                - Przeprasz… - zaczął zanim spojrzał na osobę na którą wpadł.
              - Nic nie szkodzi, hyung – odpowiedział po koreańsku Tao, z szerokim uśmiechem na twarzy. Zarówno ten uśmiech, jak i odpowiedź rzucona po koreańsku nie znaczyły nic dobrego, co spowodowało, że Luhan przypomniał sobie o porannym zdarzeniu w dormitorium i głośno przełknął ślinę.
       „Chyba trzeba zmienić swój światopogląd…” - pomyślał Luhan szybko wymijając maknae swojej podgrupy i idąc dwa razy szybciej niż poprzednio w stronę sali ćwiczeń - „z „Wszyscy mnie kochają” na „Wszyscy mnie kochają prócz Tao””.

* * *

                - Chłopcy, moglibyście być trochę ciszej – poprosił Suho, leżąc na ziemi w sali ćwiczeń z plecakiem pod głową i najwyraźniej próbując wykorzystać przerwę w ćwiczeniach na drzemkę. Luhan, który obserwował go z odległości kilku metrów, wiedział, że najstarszy członek EXO-K nie miał żadnych problemów z zasypianiem (nawet w hałasie), jednak najwyraźniej Baekhyun i Chanyeol, którzy bawili się w berka, biegając w kółko wokół jego leżącej sylwetki i krzyczący co jakiś czas „Mam cię”, to jednak było dla niego za dużo.
                - Serio, chłopcy, idźcie bawić się gdzie indziej – spróbował jeszcze raz przekonać ich lider EXO-K. – Proszę… - dodał, otwierając jedno oko, by spojrzeć czy jego słowa odniosły jakiś skutek i zobaczyć, że… nie, zdecydowanie nie odniosły żadnego skutku.
       W końcu zrezygnowany, wstał, wziął plecak i ruszył w stronę wyjścia z sali, prawdopodobnie, by znaleźć sobie jakieś spokojniejsze miejsce do spania. Nie zdążył jednak nawet zrobić pięciu kroków, gdy do sali wszedł manager, by ogłosić, że jeśli w tym momencie zaczną na nowo ćwiczenia, to wypuści ich dwie godziny wcześniej. Luhan mógł zauważyć, że Suho nie wyglądał na wniebowziętego – widać, że naprawdę zależało mu na tym, by się teraz przespać – ale nie powiedział ani słowa.  Zresztą Chińczyk podejrzewał, że miał na to też wpływ fakt, że jęczenie i marudzenie nie należało do dobrych manier, a wiedział, jak na takie rzeczy lider EXO-K zwracał uwagę.
                - Dzisiaj wieczorem mamy spotkanie z zarządem, więc nie ma sensu byście się tutaj kręcili. Oczywiście nie licząc Krisa i Suho, bo wy musicie również stawić się na spotkaniu.
       Suho na te słowa jęknął głośno. „Może jednak nie miało to nic wspólnego z dobrymi manierami?” pomyślał Luhan, przyjmując pozycję wyjściową w „Wolf”, co oznaczało trzymanie swoją dłonią, dłoni Baekhyuna i tworzenie z nim gałęzi w „drzewie” za pomocą drugich ramion.
       Trzymając Baekhyuna za rękę, Luhan przypomniał sobie, jak Suho nieraz narzekał na niego i Chanyeola, jacy obaj są kłopotliwi i jaki wpływ („bardzo zły wpływ” podkreśliłby Suho) ma na młodszego z nich Baekhyun. Przez ostatnie kilka tygodni, Luhan miał okazję dość dobrze poznać tę dwójkę, z racji tego, że wkrótce mieli wspólnie zacząć promocję swojego pierwszego pełnego albumu i w żaden sposób nie mógł dopatrzeć się tego złego wpływu, jaki miał mieć drugi najstarszy członek EXO-K na Chanyeola.  Fakt faktem byli bardzo hałaśliwi i nieraz jeden drugiego namawiał do zrobienia czegoś głupiego, ale żaden z nich w tym nie przodował. A jeśli Luhan musiałby już kogoś wskazać do złego wpływania na innych, to na pewno byłby to Chanyeol, z racji plotek jakie krążyły po agencji dotyczące jego zachowania z przed debiutu, na które to zachowanie zresztą Suho też lubił narzekać.
       Nagle muzyka przestała grać i Luhanowi zdało się, że wszystkie oczy w sali zwrócone są na niego, co wyrwało go z zamyślenia. Rozejrzał się niezbyt przytomnym wzrokiem po pomieszczeniu i doszedł do wniosku, że rzeczywiście wszyscy mu się przyglądają.
                - Coś się stało? – spytał początkowo bez konkretnego adresata tej wypowiedzi, w końcu jednak, kierując swój wzrok na Baekhyuna, który ciągle tworzył z nim pozycję wyjściową z Wolfa, zapewne wiedząc, że nagły ruch może spowodować, że Luhan się przewróci.
       „O!” pomyślał tylko Chińczyk, za nim powoli się wyprostował i Baekhyun w tym samym czasie zrobił to samo, wysyłając jednocześnie Luhanowi zaciekawione spojrzenie.
                - No co? – nie mógł zrozumieć, urodzony w Pekinie członek EXO-M, czekając tym samym na jakieś wyjaśnienia.
                - Nie ruszałeś się. Myśleliśmy, że coś ci się stało – odpowiedział w końcu cicho Sehun, patrząc z troską na starszego kolegę.
       „No tak” pomyślał Luhan. „Tak się zamyśliłem, że musiałem zapomnieć ruszać ręką udając gałęzie poruszane przez wiatr.”
            Baekhyun jednak, jakby czytając mu w myślach, powiedział:
                - Nie chodzi nam o początek, gdzie udajemy drzewo. Ty nie ruszyłeś się aż się do refrenu, gdy w końcu ktoś wpadł na pomysł, by wyłączyć na muzykę, bo nie reagowałeś, gdy wołano też twoje imię. 
       Luhan nie wiedział co powiedzieć, bo nie wiedział też jak do tego mogło dojść, że stracił na tyle kontakt z rzeczywistością, by automatycznie nie zatańczyć całego tańca. Nie miał jednak wiele czasu, by się nad tym zastanawiać, bo usłyszał głos Tao, skierowany do Baekhyuna:
                - Następnym razem po prostu puść jego rękę, hyung.
       Nie wiedząc czemu wzrok Luhana od razu przeniósł się z Tao na Baekhyuna i powiedział do tego drugiego:
                - Nie odważysz się.
      Oczy Baekhyuna zaświeciły się dziwnie, gdy odpowiedział spokojnie Luhanowi:
                - A chcesz się przekonać?
       Nie, Luhan zdecydowanie miał już dzisiaj wystarczająco zepsuty dzień i nie miał zamiaru o niczym się już przekonywać. Dlatego przez resztę próby pilnował się jak mógł, by nie popełnić nawet najmniejszego błędu w tańcu. I wszystko szło w jak najlepszym porządku, do momentu, gdy po raz dziewiąty od ich krótkiej przerwy tańczyli Wolfa i zdarzyło się, że Luhan nie złapał ręki Baekhyuna tak pewnie jak zazwyczaj i wkrótce znalazł się na podłodze w połowie części tańca, gdzie byli drzewem, bo… no właśnie:
                - Ej! Dlaczego mnie puściłeś? Przecież dobrze tańczyłem! – stwierdził Chińczyk, pełnym oburzenia głosem, jednocześnie rozcierając obolałe kolano na które upadł.
                - Wysmyknąłeś mi się – stwierdził niewinnym głosem Baekhyun. – Sorry… - i z miną która zdecydowanie nie świadczyła, że jest mu przykro, ruszył w stronę kąta, gdzie stały butelki z wodą, po czym wziął jedną z nich i jak gdyby nigdy nic zaczął rozmawiać z Chanyeolem.
       Tymczasem Luhan po raz pierwszy zgodził się w myślach z Suho, że Baekhyun może mieć zły wpływ na swojego niewiele młodszego najlepszego przyjaciela. I nadal masując sobie bolące kolano mentalnie wpisał Baekhyuna na listę osób, które go nie kochają, gdzie na razie był jeszcze tylko Tao, ale sam nie wiedząc czemu, Luhan miał dziwne wrażenie, że ta lista niedługo się wydłuży.
       Wkrótce jednak humor mu się poprawił, gdy podczas tego jak Sehun i Yixing pomagali mu wstać z podłogi, manager ogłosił, że ogłasza półgodzinną przerwę, bo zaczynają się wygłupiać i tak z próby nic nie będzie. Sehun od razu zaproponował wtedy, że powinni wykorzystać przerwę na bubble tea i gdy wychodzili z sali ćwiczeń, tylko przelotnie Luhan usłyszał, że w żadnym przypadku mają się nie spóźnić.

* * *

       Wyszło na to, że spóźnili się… godzinę czasu.
                - Co wy sobie w ogóle wyobrażacie? – krzyczał na nich Suho, gdy tylko przekroczyli drzwi sali, w której mieli ćwiczenia. Managerowie gdzieś zniknęli, więc najwyraźniej lider EXO-K doszedł do wniosku, że obowiązek zrobienia wykładu tej dwójce spada na niego. - Znikacie z budynku na dwie godziny…
                - Półtorej. – poprawił Sehun, ale Suho wydawał się tego nie słyszeć.
                - …bez telefonów czy jakiegokolwiek innego sposobu, by się z wami skontaktować. Bez wcześniejszego uprzedzenia, na ile i gdzie znikacie. Macie w ogóle rozum? Wiecie jak się martwiliśmy? – tu wskazał ręką na pozostałych członków zespołu, którzy w ciszy przyglądali się całej scenie. Nie trzeba było czytać im w myślach, by wiedzieć, że żadne z nich nie było jakoś szczególnie zmartwione ich zniknięciem. - Mieliśmy już dzwonić na policję, by zaczęli poszukiwania…
                - To dlatego nie ma tutaj managerów? – spytał Sehun i tym razem uzyskał odpowiedź.
                - Nie. Poszli przygotowywać się na spotkanie. Nie cały świat się kręci wokół was, żeby mieli się tak wami przejmować  – mruknął gniewnie Suho zanim odwrócił się do reszty zespołu i powiedział głośno: – No to chyba tyle na dzisiaj. Możecie się zbierać – i sam ruszył w stronę swojego plecaka zostawionego w jednym z kątów pokoju. Luhan i Sehun również chcieli pójść po swoje rzeczy jednak Suho, jakby przypominając sobie znowu o ich istnieniu, zaszedł im drogę.
                - A dokąd to? – spytał.
       Luhan i Sehun wymienili szybkie spojrzenia.
                - Jak to dokąd? Nie powiedziałeś, że możemy się już zbierać, hyung? – spytał Sehun.
       Suho spojrzał na niego jak na idiotę.
                - Oni, nie wy. Wy macie odrobić to co straciliście, podczas gdy ja i Kris będziemy na spotkaniu. Obgadałem już to z jedną choreografką i zgodziła się tu z wami zostać.
                - A co jeśli nie zgodzimy się tu zostać? – pytał dalej Sehun, tym razem specjalnie zapominając, dodać „hyung” na końcu.
                - Jestem liderem, więc nie masz wyboru, chyba że chcesz się pożegnać z zespołem – odpowiedział Suho na tyle groźnym tonem, że obaj uwierzyli, że w razie nieposłuszeństwa jest w stanie zrobić to, co powiedział.
       Najstarszy członek EXO-K chciał już wyminąć wspomnianą dwójkę, gdy nagle twarz Luhana się rozjaśniła w szerokim uśmiechu i zapytał:
                - W takim razie ja nie muszę zostawać? W końcu nie jesteś moim liderem – po czym zwrócił się do Krisa, który wychodził już z sali. - Wu Fan, mogę iść już teraz do domu, prawda?
       Kris spojrzał niepewnie najpierw na Luhana, a później na Suho, po czym stwierdził zbliżając się nieco do rozmawiającej trójki:
                - No nie wiem… Skoro Suho kazał ci zostać, to chyba powinieneś…
                - Wu Fan, proszę. Proszę – przerwał mu Luhan robiąc najbardziej błagalną minkę na jaką było go stać. – Mogę zrobić aegyo, jak chcesz – zaproponował, wiedząc jak Tao najczęściej przekonuje do swoich pomysłów Krisa.
       Lider EXO-M wydawał się przerażony.
                - Nie, tylko nie to – powiedział szybko, podkreślając to co mówił intensywnym machaniem ręką, pamiętając zbyt dobrze jak wygląda aegyo wykonaniu Luhana. – Naprawdę nie chcę mieć dzisiejszej nocy koszmarów. I dobrze, rób co chcesz. Tak jak zazwyczaj zresztą. I mnie w to nie mieszaj.
       Luhan chciał już wysłać Suho triumfalne spojrzenie, gdy ten wyjął z kieszeni dresowych spodni, które miał na sobie jeszcze z ćwiczeń, banknot o nominale dziesięciu tysięcy won i zaczął nim machać Krisowi przed oczami.
                - Może przemyślisz to jeszcze raz? – zapytał pewnym siebie głosem, biorąc dłoń Krisa i kładąc na niej banknot.
                - Luhan, zostajesz – powiedział lider EXO-M, biorąc banknot i kierując się z nim do wyjścia, a zaraz za nim zwycięskim krokiem szedł Suho.
                - Sprzedałeś mnie za dziesięć tysięcy won!? Za pięćdziesiąt pięć yuanów!? Za dziesięć dolarów!?
       Kris zatrzymał się i odwrócił, by na niego spojrzeć, po czym skierował wzrok na Suho i się go zapytał:
                - Czy to normalne umieć przeliczyć w pamięci taką sumę pieniędzy na inne waluty, nawet się przez chwilę nad tym nie zastanawiając?
      Suho spojrzał na niego dziwnie.
                - Tak? – odpowiedział w końcu, dając Krisowi do zrozumienia, że to najnormalniejsza rzecz na świecie. – Szczególnie jak robi się to w takim zaokrągleniu.  Tak naprawdę według dzisiejszego przelicznika tych walut dziesięć tysięcy won to pięćdziesiąt pięć yuanów oraz dziesięć fenów, i osiem dolarów i dziewięćdziesiąt dwa centy – po czym kręcąc głową i mrucząc coś, co zapewne miało być „Kids these days…”, wyminął Krisa i wyszedł z sali.
      Lider EXO-M nie skomentował faktu, że przecież jest starszy od Suho i zdecydowanie nie jest już dzieckiem, natomiast przeniósł swój wzrok na Sehuna, który ku jego uldze również miał minę, jakby to co się tutaj stało zdecydowanie nie było normalne. Pocieszony myślą, że może jednak nie jest z nim tak źle zwrócił się do Luhana:
                - Nieprawda, nie sprzedałem cię, tylko dwie godziny z twojego życia, a to co innego. Zresztą ja to bardziej traktuję jako rekompensata za to ile czasu z wami teraz tutaj zmarnowałem.
       Luhan nie wydawał się być przekonany.
                - Teraz sprzedałeś mój czas za dziesięć tysięcy won, ale skąd mogę wiedzieć, że następnym razem ktoś nie zaproponuje ci sto tysięcy za moją osobę, a ty się nie zgodzisz? – zapytał z lekką desperacją w głosie.
       Kris spojrzał na niego z miną, jakby był przekonany, że Luhan musi żartować.
                - Zwariowałeś? Sprzedałbym cię za dziesięć tysięcy, gdyby tylko ktoś cię chciał za tyle. Albo nawet za tysiąc, bo i tak osobiście nie ma z ciebie zbytniego pożytku – Luhan chciał mu przerwać, ale Kris podniósł rękę w geście, by nic nie mówił i dodał odwracając się, by otworzyć drzwi. – Zanim coś powiesz, pomyśl. Zrobiłbyś tak samo.
      Luhan nic nie odpowiedział i to nie tylko dlatego, że minęło tylko kilka sekund, zanim Kris zniknął za zamykanymi drzwiami, a głównie dlatego, że wiedział, że tamten miał rację i pewnie rzeczywiście postąpiłby tak samo.
       Nie zmieniało to jednak faktu, że gdy piętnaście minut później siedział pod ścianą w sali ćwiczeń, obserwując, jak Sehun flirtuje z choreografką (nie żeby to był pomysł maknae, ale Luhan mu kazał, by mogli uniknąć ćwiczeń), bez wahania do listy osób, które go nie kochają dodał nie tylko Suho, ale i Krisa.

* * *

       Podróż powrotna do dormitorium, tak samo jak podróż do agencji tego dnia upływała Luhanowi w niemal całkowitej ciszy. I pewnie by tak zostało, gdyby nie nagła potrzeba Krisa, by przerwać niezbyt przyjemną ciszę, która wtedy panowała.
                - Za trzy dni się przeprowadzamy… - zaczął niepewnie lider EXO-M, wiedząc, że zapewne Luhan jeszcze nie wybaczył mu tego, że musiał zostać na próbie. Co tu dużo mówić Kris był pewny, że nie wybaczy mu do końca życia albo przynajmniej do czasu aż wymyśli jakiś dobry (zdaniem Luhana) sposób na zemstę. Nie powstrzymało go to jednak od tego, by na nowo spróbować nawiązać jakąś nić porozumienia między nimi, bo w końcu głupio by było jeśli lider nie dogadywał się dobrze z główną gwiazdą ich podgrupy.
       Luhan uważał jednak, że lepiej dla Krisa byłoby, gdyby przespał całą drogę tak jak rano.
                - No co ty nie powiesz? – odpowiedział znudzonym głosem, nawet nie odrywając oczu od widoku za oknem.
                - Jesteś już spakowany? – próbował dalej Kris, połykając resztki dumy i cały czas powtarzając sobie, że to dla dobra zespołu.
                - O co jeśli nie? Spakujesz moje rzeczy za mnie? – odpowiedział pytaniem na pytanie Luhan.
                - Nie… - stwierdził Kris, na co starszy z nich odpowiedział prychnięciem, mającym znaczyć „To po co się pytasz?” – Ale poproszę o to Yixinga – dodał po chwili lider, tonem mówiącym „A czego ty się spodziewałeś?”
       „Przynajmniej jest szczery” przyznał mu w myślach Luhan, zanim oparł się o szybę i zamknął oczy udając, że śpi. Mógł tylko być wdzięczny swojemu liderowi, że zrozumiał aluzję i nie ponawiał już prób nawiązania rozmowy.

* * *

       Myśląc przez całą drogę o zdarzeniach tego dnia, Luhan doszedł do wniosku, że może jednak trochę przesadził w oziębłości wobec Krisa i wysiadając z samochodu postanowił, że podczas kolacji będzie dla niego o wiele milszy.
       Gdy weszli do mieszkania, Kris od razu skierował się do kuchni zobaczyć, co jest do jedzenia i Luhan zrobił to samo. Szybkim spojrzeniem ogarnął coś co było kaczką, smażonym ryżem z warzywami i owocami morza oraz czymś co prawdopodobnie tylko Lay (który to przygotował) był w stanie zidentyfikować. Kris natomiast ogarnął wzrokiem stół na którym leżało już sześcioosobowe nakrycie i zmarszczył brwi, jakby coś mu nie pasowało. Luhan widząc, że ich lider ma się zamiar o coś zapytać kończącego przygotowywanie posiłku Laya, doszedł do wniosku, że lepiej będzie, jeśli się stąd ulotni, wiedząc doskonale jak ich młodszy kolega nie lubi, jak mu się przerywa w gotowaniu. Wyszedł więc z kuchni i skierował się do swojego pokoju, by wziąć jakieś ubrania na zmianę. Po minucie wyszedł z niego, by skierować się do łazienki wziąć prysznic, i kątem oka zobaczył Krisa w dużo lepszym humorze niż wcześniej, który z dziwnym entuzjazmem zmuszał Xiumina i Chena do porzucenia gry w którą właśnie grali i ciągnął ich z salonu do kuchni. Na ten widok Luhan wzruszył jednak tylko ramionami i zamknął się w łazience.
       W momencie kiedy Luhan wszedł do kuchni po szybkim prysznicu, zastał tam już całą swoją podgrupę, razem z managerem, wesoło jedzących ze swoich talerzy. Lub jak kto woli, większość z nich była wesoła, bo wśród nich na pewno wesoły był Tao, który opowiadał coś Krisowi i sam śmiał się z tego co opowiadał. Na pewno wesoły był Kris, który również cicho rechotał z tego co Tao mu mówił i jednocześnie nakładał sobie i maknae po dużej porcji jedzenia, opróżniając tym samym naczynia w którym znajdywały się porcje dodatkowe. Weseli byli również Chen i manager, którzy rozmawiali o czymś z ożywieniem, raz po raz wybuchając śmiechem. Luhan nie był natomiast pewny, co do humoru Laya i Xiumina, którzy byli zbyt zajęci jedzeniem, by okazywać jakiekolwiek emocje. Niewesoły, natomiast, na pewno był Luhan, gdy zobaczył brak przygotowanej dla siebie porcji.
                - Gdzie jest moje jedzenie? – spytał na tyle głośno, by było go słychać mimo panującego w kuchni gwaru.
       Wszystkie pary oczu zwróciły się w jego stronę. Lay pobladł, Tao rechotał dalej, a Kris wyglądał właśnie tak, jakby chciał ugryźć szklankę, próbując ukryć wybuch śmiechu.
       Gdy nikt nic nie powiedział przez kilka sekund Luhan uniósł brwi i położył ręce na biodrach. W końcu jednak ciszę przerwał Lay.
                - Zapomniałem – powiedział cicho, na co brwi Luhana uniosły się trochę wyżej, Tao zarechotał trochę głośniej, a Kris ugryzł szklankę nieco mocniej.
                - O czym zapomniałeś? Nałożyć mi porcji? Spokojnie, poczekam te kilka minut, nie umrę z głodu przez ten czas.
       Lay pobladł jeszcze bardziej.
                - Nie, to nie tak. Przygotowałem porcje tylko dla sześciu osób, no i porcję dokładkową, ale Tao i Kris już z niej nałożyli na swoje talerze. Przepraszam.
       Luhan patrzył na niego z niedowierzaniem.
                - Mieszkamy w siódemkę od ponad roku i ty mi mówisz, że zapomniałeś przygotować dla mnie porcji?
                - Spokojnie, Luhan, spokojnie – spróbował uspokoić go Chen, podchodząc do drugiego z kolei najstarszego członka ich zespołu, by kładąc mu rękę na ramieniu, poprowadzić go do stołu i tam posadzić go na miejscu, które zazwyczaj zajmował Luhan. – Jeśli cię to pocieszy, to jestem pewny, że przygotowując kolację Yixing zapomniał o managerze, nie o tobie, tylko tak jakoś wyszło, że to on zabrał twoją porcję – mówiąc to gładził Luhana dłonią po plecach, próbując go uspokoić, a Xiumin i manager pokiwali głowami na znak, że zgadzają się z tym co mówi.
                - Właściwie to… - zaczął Lay, na co Chen wysłał mu mordercze spojrzenie, ale to nie powstrzymało go od kontynuowania wyznania - … zapomniałem o Luhanie.
       Na to stwierdzenie Xiumin i Chen westchnęli głośno, Tao spadł z krzesła z powodu zbyt intensywnego śmiechu, a Krisowi w końcu udało się przegryźć szkło w szklance i po wypluciu odłamanego szkła na serwetkę, oglądał teraz swój język w wyjętym z tylnej kieszeni spodni maknae, małym, podręcznym lusterku.
       Luhan był natomiast nie tylko zły, ale i wściekły, ale po tych wszystkich wydarzeniach dzisiejszego dnia nie miał nawet sił tego okazać.
                - To co w takim razie mam zjeść? – spytał słabym głosem.
       Kris wyszeptał coś do ucha Tao, któremu dopiero co udało się wwlec z powrotem na krzesełko, na co ten parsknął śmiechem, wypluwając na porcje swoją i Chena nienaturalną ilość śliny.
                - Jesteś obrzydliwy – skomentował Chen, analizując swoje jedzenie.
                - Myślałem, że jesteś bardziej spostrzegawczy – odpowiedział mu na to Yixing, dając mu głową znak, że może wyrzucić jedzenie, na co Chen wysłał mu spojrzenie pełne wdzięczności z wyraźną ulgą, że nie będzie musiał tego dalej jeść, jeśli nie chce zranić uczuć przygotowującego ten posiłek. Luhan natomiast zmarszczył brwi, obserwując jak Chen najzwyczajniej w świecie wyrzuca jedzenie do kosza i puste naczynie wstawia do zlewu. Gdyby Tao napluł do jego jedzenia, w najlepszym wypadku talerz z tym jedzeniem wylądowałby na głowie sprawcy. Ale to był Chen, który w przerwach między trollowaniem, potrafił być naprawdę miły i wiele wybaczać.
                - Nie bierz tego do siebie – powiedział jeszcze cicho Chen przechodząc koło Yixinga i kładąc mu rękę na ramieniu w przepraszającym geście, po czym ruszył stronę wyjścia z kuchni. Ten miał już mu odpowiedzieć, że przecież nie jest na niego zły, gdy Koreańczyk przechodząc koło Tao, wziął jego talerz i wysypał jego zawartość za kołnierz koszuli najmłodszego członka, a następnie jak nigdy nic wyszedł kuchni, zanim maknae zdążyło otrząsnąć się z szoku. Ledwo Chen zniknął za drzwiami, gdy Tao wstał od stołu i zaczął podkasać rękawy z mordem w oczach, bynajmniej nie przejmując się jedzeniem, spadającym mu z dołu koszuli. Został jednak z powrotem posadzony na krzesełku przez tylko trochę zszokowanego całym obrotem sprawy Krisa.
                - Sądziłem, że jest bardziej dorosły. Czegoś takiego mógłbym się spodziewać po Luhanie, ale żeby Chen… - skomentował lider, jednocześnie upewniając się, że uścisk na ramieniu Tao jest na tyle mocny, że o ile ten bardzo się nie postara, to mu się nie wyrwie. Tymczasem zmarszczka między brwiami Luhana nieco się pogłębiła, gdy usłyszał komentarz na temat swojej osoby, jednak ostatecznie udał, że tego nie słyszał i zwrócił się do Xiumina.
                - Podziel się jedzeniem – powiedział tonem, który znosi sprzeciwu, wyciągając rękę po talerz. Xiumin, który był dopiero gdzieś w połowie jedzenia swojej porcji, spojrzał na niego zaskoczony.
                - Od kiedy ty jesz coś po kimś? – spytał najstarszy członek EXO, przypominając sobie jak Luhan nie lubi tego aspektu koreańskiej kultury, gdzie wszyscy jedzą z jednego naczynia.
                - Od kiedy umieram z głodu. Oddawaj – odpowiedział Luhan i już miał sam zabrać przyjacielowi talerz, gdy ten wstał od stołu i skierował się z talerzem w stronę wyjścia z kuchni, powodując, że Chińczyk złapał tylko powietrze.
                - To za dzisiaj rano – stwierdził chłodno, wychodząc z kuchni, by po chwili wrócić i stojąc w drzwiach, zapytać Tao, który ze skupieniem patrzył na swój odsłonięty brzuch cały pokryty jedzeniem, tak jakby się zastanawiał czy by jednak nie zjeść resztek jedzenia na nim się znajdujących. – Nie sądzę, by Jongdae chciał dzisiaj spać z tobą w pokoju. Mogę zająć jego łóżko.
       Tao rzucił mu spojrzenie spod podniesionych brwi.
                - A dostanę coś słodkiego?
      Xiumin przewrócił oczami.
                - Tak, dostaniesz.
                - Witaj nowy współlokatorze! – ogłosiło z radością maknae, wstając od stołu z chęcią przytulenia najstarszego członka, jednocześnie pozbywając się dylematu czy zjeść pozostałe na brzuchu jedzenie, gdy większość z niego wylądowało na podłodze.
                - Uścisk to ja jednak sobie odpuszczę – stwierdził Xiumin, robiąc ruch ręką, by się do niego nie zbliżał.
       Tao, ku przerażeniu najstarszego członka zespołu, nie miał zamiaru go posłuchać, jednak stanął w połowie drogi, dzielącej go od Minseoka, gdy usłyszał za sobą stłumiony śmiech. Prawie wszystkie pary oczu znajdujących się w kuchni zwróciły się na Laya, który wyglądał, jakby próbował się powstrzymać od śmiechu już od kilku sekund.
                - No i z czego się tak rechotasz? – spytał coraz bardziej zirytowany całą sytuacją Luhan.
                - Bo to wszystko… takie śmieszne – odpowiedział z trudnością Lay, najwyraźniej nadal próbując nie roześmiać się w głos.
                - Geez… Czy ja już ci mówiłem, że masz dziwne poczucie humoru? – stwierdził Kris z miną mówiącą, że nie wie, czy powinien się śmiać czy płakać.
                - Nie wiem. Nie pamiętam – odpowiedział Yixing, uspokoiwszy się na tyle, by móc normalnie mówić i jednocześnie ocierając łzy z kącików oczu. – Ale z tym poczuciem humoru czy bez, i tak mnie kochasz.
                - No w sumie – zgodził się ich lider wzruszając ramionami.
                - Ej! A ja? – zaczął z pretensją głosie Tao, na co Xiumin przewrócił tylko oczami i skorzystał z okazji, by wyjść z kuchni niezauważony. Luhan chętnie zrobiłby to samo, ale nie chciał by wyszło na to, że chodzi za Xiuminem prosząc się o jedzenie. Na stworzenie sposobności do takich plotek nie pozwalała mu duma, więc chcąc nie chcąc, obserwował tą małą scenę zazdrości, która się przed nim rozgrywała.
                - A ty? – Kris nie rozumiał, o co mogło chodzić maknae.
                - A mnie? Mnie… mnie nie kochasz? – Luhan musiał w myślach stwierdzić, że o ile Tao, jako ludzka wersja pandy z reguły wyglądał przerażająco, to jako ludzka wersja pandy, która się rumieni, wyglądał całkiem uroczo.
       Kris w odpowiedzi na to pytanie wstał od stołu i po podejściu do maknae, potargał mu włosy.
                - Oczywiście, że cię kocham – zapewnił go tonem jakim ojciec może zapewnić o swojej miłości córkę.
       Luhan mógł podejrzewać, że to nie o taki rodzaj miłości chodziło Tao, ale w tym momencie bardziej zajęty był biciem się myślami czy bardziej stosowne byłoby wyciągnięcie komórki i zaczęcie nagrywania, czy raczej gwałtowny odruch wymiotny. Rzucił przelotne spojrzenie Lay’owi, który najwyraźniej musiał wcześniej wpaść na ten pomysł, bo teraz trzymał przed sobą komórkę i zza pleców maknae nagrywał całą scenę. No cóż… Chyba nie zostało mu nic innego jak udanie, jak bardzo go ta scena zemdliła.
       Tymczasem Kris również zauważył, że ich dance machine nagrywa rozgrywającą się tu scenę i wysłał Yixingowi pytające spojrzenie, na co ten ruchami warg odpowiedział mu coś podobnego do: „Żeby mieć co puszczać na waszym weselu.” Zarówno Kris jak i Luhan przewrócili na to oczami.
        Nikt z tej trójki przez dłuższy czas nie zwracał uwagi na Tao, który mówił coś do Krisa będąc cały w emocjach, dopóki nie przylgnął cały ciałem do ich lidera, zarzucając mu ręce na szyję i wykrzykując:
                - Tak bardzo, bardzo cię kocham!
        Luhan coraz bardziej żałował, że nie wyszedł razem z Xiuminem. Oglądając tą kiepską komedię romantyczną jego duma mężczyzny cierpiała jeszcze bardziej.
                - No, jasne, jasne – stwierdził Kris, klepiąc młodszego z nich po łopatkach, po czym odsunął go na długość ramion – A teraz, jeśli mógłbym cię o to prosić, to proszę się do mnie nie kleić, bo… No właśnie; kleisz się od tego całego jedzenia.
        Luhan miał cichą nadzieję, że to co było przed chwilą romansem zamieni się teraz w dramat, jednak jego nadzieje zostały szybko rozwiane, gdy twarz Tao rozjaśniała w jeszcze szerszym uśmiechu niż przed chwilą.
                - Weźmy razem prysznic! – stwierdził maknae podekscytowany. -  Gege jeszcze nie brał kąpieli po powrocie ze spotkania, więc możemy  razem wziąć prysznic – i zanim Kris zdążył się zorientować był już ciągnięty w stronę łazienki. Próbował wprawdzie łapać za framugę drzwi, w celu zatrzymania Tao, ale świadczyło to tylko o tym, że nie docenia siły jaka drzemała w młodym mistrzu sztuk walki.
       Luhan jeszcze długo patrzył w drzwi za którymi nie tak dawno temu zniknęli Kris i Tao. Z zamyślenia wyrwało go dopiero głośne westchnienie Yixinga. Urodzony w Pekinie uniósł brwi w niemym geście znaku zapytania.
                - Kris był taki romantyczny – odpowiedział mu z rozmarzeniem Yixing, wstając od stołu i zbierając do zlewu wszystkie znajdujące się na stole naczynia.
       Wracając do swojego pokoju, Luhan jeszcze przez długi czas zastanawiał się, co jest nie tak z pojęciem romantyzmu i miłości u co niektórych osób.

* * *

        Przyglądając się w ciemności śpiącej i niemal nieruchomej sylwetce Chena, Luhan dużo rozmyślał. A miał o czym. Musiał na nowo przeanalizować swoją ideę bycia kochanym przez wszystkich i zastanowić się nad tym dlaczego niektórzy go jednak nie kochają. Po prawie godzinnych rozmyślaniach doszedł do wniosku, że jego idea jest ciągle prawdziwa, bo przecież wyjątki potwierdzają regułę, no i że te wyjątki są po prostu głupie i tyle. I z racji tego, że po takim stresującym dniu i tak nie miał co liczyć na to, że sen szybko do niego przyjdzie, postanowił że udokumentuje tę ich głupotę w sposób bardziej oficjalny. Jak najciszej potrafił odsunął więc kołdrę i zapalił stojącą przy łóżku lampkę, po czym zaczął grzebać w szufladzie w celu znalezienia przyborów do pisania. Efektem poszukiwań było znalezienie pióra marki Tibaldi, którego cena zapewne przekraczała jego miesięczną pensję (jeden z prezentów od fanek z okazji minięcia pół roku od któregoś tam teasera z jego udziałem) i jakiegoś prostego notesu, którego cena wynosiła niecałe pół dolara (kupiony przez niego, bo był w promocji), więc nie pozostało mu nic innego jak wyrwać kartkę i przystąpić do działania. Po piętnastu minutach intensywnego zapełniania kartki uśmiechnął się z dumą na widok zrobionej przez siebie listy, a następnie złożył ją na pół i włożył pod poduszkę.
       Ciągle jednak nie czuł, jakby był w stanie zasnąć, więc z nudów zaczął grać na telefonie. Doszedł właśnie do dziesiątego poziomu w Angry Birds, gdy telefon nagle mu zawibrował, jego samego niemal doprowadzając do zawału. Z chęcią mordu na osobie, która ośmieliła się napisać do niego o takiej porze, otworzył wiadomość, tylko na to, by wkrótce złość i oburzenie zamieniły się w delikatny uśmiech.
                Od: Sehun
                Przechodziliśmy przed chwilą z Jonginem obok Waszego dormu i zauważyliśmy oświecone światło w Twoim pokoju. Hyung, stało się coś? Czemu nie śpisz?
       Nie zastanawiając się długo, Luhan szybko wystukał odpowiedź.
                Do: Sehun
                A Ty, dlaczego nie śpisz? A do tego włóczysz się po nocach. Hyung czuje się rozczarowany :(
       Nie zdążył nawet zastanowić się jaka może być odpowiedź młodszego z nich, gdy telefon znów mu zawibrował.
                Od: Sehun
                Byliśmy w salonie gier *zawstydzony* Jak zacznie się promocja nie będziemy mieć czasu na takie rzeczy :( Mam nadzieję, że nie jesteś przez to na nas zły.
       Luhan początkowo miał zamiar odpisać, że tak, dokładnie, źle zrobili. I powinni się tego wstydzić. W końcu jednak zmienił zdanie i zamiast tego wysłał.
                Do: Sehun
                Ależ skąd ^^ Mam nadzieję, że dobrze się bawiliście. Hyung tylko się o Was martwił. Jutro znowu od rana ćwiczenia, więc powinniście się wyspać. W takim razie teraz ładnie pójdźcie umyć ząbki i wskakujcie do łóżek. Dobranoc Sehun-ah.
       Po pół minuty otrzymał oto taką odpowiedź:
                Od Sehun:
                Dobrze~~ Ale niech hyung też idzie spać. Słodkich snów :*
       Luhanowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Zaraz po odczytaniu tej wiadomości zgasił światło i czując się tak, jakby z serca spadł mu wielki ciężar, od razu zasnął.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz