niedziela, 8 grudnia 2013

Wszyscy kochają Luhana, cz.2








Wszyscy kochają Luhana

 

 Ilość słów: część druga - 5284



      Kilka kolejnych dni obyło się bez większych zgrzytów. Nawet te parę osób, które jeszcze nie tak dawno skutecznie zepsuły Luhanowi dzień, teraz zachowywało się całkiem przyzwoicie. Najwyraźniej w Krisie znów odezwała się jego leniwa natura, która nie pozwalała mu podjąć żadnych kroków w czymkolwiek, Tao zaraził się tym samym podczas wspólnej kąpieli, Xiumin przestał się już gniewać za zjedzone śniadanie, Lay zapomniał o całej sprawie, Baekhyun miał na głowie zbyt wiele spraw czysto towarzyskich, by przejmować się jednym Luhanem, a Suho najwyraźniej wrócił do myślenia „a’la lider”, które polegało na dewizie „Nie moja podgrupa, nie mój problem” (które i tak było lepsze niż myślenie Krisa, który również zgadzał się z tym stwierdzeniem, ale najczęściej dodawał do niego również „Moja podgrupa, też nie mój problem”).  I tak nadszedł dzień, gdy EXO-K i EXO-M miało zamieszkać razem.
       Wtedy też pojawił się problem, który towarzyszy wielu przeprowadzkom idoli, albowiem problem z tym, kto będzie z kim mieszkać. Do tej pory obie podgrupy mieszkały dwójkami, więc teraz, gdy pojawił się podział pokojów 3-3-4-4(z dwoma managerami), nic dziwnego, że nikogo nie zdziwiło wystąpienie takiej przeszkody. Początkowo planowano podzielić się na zasadzie, którą wdzięcznie nazwano: „kto-chce-być-z-kim-to-niech-będzie”, jednak szybko okazało się, że nikt nie chce mieszkać z managerami (i Suho – no może oprócz Chena, ale znowu Suho, nie chciał dzielić pokoju z Chenem, więc w żaden sposób nie rozwiązywało to problemu), natomiast niemal wszyscy zgłosili chęć posiadania w swoim pokoju Kyungsoo albo Minseoka (wychodząc z założenia, że kucharka (D.O.) i sprzątaczka (Xiumin) na pewno się przydadzą). Biorąc więc pod uwagę okoliczności, Baekhyun zaproponował losowanie i wkrótce zaczęto przygotowywać karteczki, z których pomocą mieli rozwiązać spór. Luhan czuł w tym czasie dziwne podekscytowanie całą sytuacją i właśnie miał się swoimi wrażeniami podzielić z Sehunem, gdy okazało się, że maknae EXO rozmawiało o czymś cicho z Chenem, a następnie skierowało się do Baekhyuna, by po długiej, ożywionej rozmowie, starszy z nich machnął w końcu ręką na znak, że się zgadza na to, co zaproponował mu Sehun, tylko niech mu da spokój. Już Luhan miał się spytać maknae, o czym rozmawiali, gdy Baekhyun po ostatniej, szybkiej i cichej wymianie zdań z Chanyeolem i Chenem ogłosił rozpoczęcie losowania.
       Zasady były proste: Zaczynając od najmłodszego każdy z nich losuje po nazwisku, do momentu, gdy utworzą się dwie grupy trzyosobowe i jedna czteroosobowa. Pokój z managerami miały dostać dwie osoby, które wylosują siebie nawzajem lub (jeśli taka sytuacja nie zaistnienie) te, które nie zostaną wylosowane do momentu ustalenia lokatorów pozostałych pokoi.
       Pierwszą reakcją było grupowe kiwanie głowami, jednak po pięciu sekundach zamiast tępego wyrazu twarzy, który towarzyszył większości z nich w ich twierdzącym ruchu głowy, na twarzy jednego z członków pojawił się również wyraz olśnienia.
                - Ale nie oznacza to, że starsi z nas są poszkodowani? – spytał Suho, po czym spojrzał na managerów i zorientowawszy się, jak to pytanie musiało zabrzmieć w ich uszach, zaraz próbował je poprawić. – To znaczy, może nie poszkodowani, ale tym sposobem losowania to dwoje starszych z nas zamieszka z naszymi kochanymi managerami. A nie powinno być tak, że to młodsi powinni z nimi zamieszkać. No wiecie dla ochrony i wsparcia… - jego głos pod koniec zaczął brzmieć mniej pewnie, gdy większość młodszej części spojrzało na niego z niezadowoleniem, a starszym wydawało się nie robić to większej różnicy, byle mieć to wszystko za sobą i móc ulokować się już w swoim pokoju.
                - Prowadzimy politykę pro-maknaewom? – stwierdził Baekhyun niepewnie na przedstawione argumenty, wyraźnie dając do zrozumienia, że po prostu powiedział pierwszą rzecz, która mu przyszła do głowy, po czym dodał już pewniej – Nie ukrywajmy, że najmłodsi w towarzystwie dużo starszych hyungów – wskazał głową na milczących managerów – czują się nieswojo i niepewnie, a nam, starszym nie robi to jakiejś wielkiej różnicy. Na potwierdzenie tej tezy mogę jedynie przypomnieć, że również należę do starszej połowy EXO, a to ja wysunąłem ten pomysł.
       Suho nie wyglądał na przekonanego, ale pokiwał głową dla świętego spokoju. Skoro nie było więcej sprzeciwów zaczęto losowanie.
       Pierwszy losował Sehun. Zanim włożył rękę do pudełka, w którym znajdowały się kartki, wyglądał tak jakby się czegoś bał, rzucając ukradkowe spojrzenia na Baekhyuna, który jednak pogonił go tylko ruchem głowy. Po krótkiej chwili trzymania ręki w pudełku oczy Sehuna rozbłysły jednak dziwnym ledwo zauważalnym blaskiem, po którym nastąpiło od razu wyjęcie kartki z imieniem Luhana. Chociaż Luhan starał się jak mógł, zignorować spojrzenie pełne wdzięczności jakie maknae rzuciło Baekhyunowi, to nie mógł, bo razem z tym spojrzeniem pojawiła mu się w głowie myśl, że może właśnie to kogo wylosuje Sehun było przedmiotem niedawnej ożywionej rozmowy, a znowu to spowodowało dziwne, ale przyjemne uczucie w okolicy serca.
       Drugi losował Jongin i tym razem można było zobaczyć na twarzy losującego swojego rodzaju rozczarowanie, gdy karteczka, którą wyjął z pudełka przedstawiała imię Jongdae. Chen jednak zdawał się nie widzieć tego, co zauważył Luhan i w odpowiedzi na odczytanie wyniku losowania podszedł przytulić Kaia, który już po tym wyglądał tak jakby pogodził się z losem i nie okazywał większych emocji do końca wieczoru.
       Następny losował Tao i gdy wyjął karteczkę z imieniem Chanyeola, ten dał mu łamiący kości uścisk. Chińczyk jednak nie wydawał się tym przejmować, tylko odwzajemnił ten wyraz czułości z podobną mocą.
       Jednak dopiero, gdy przyszła kolej na wynik losowania D.O., Luhan odetchnął w pewnym sensie z ulgą. Wprawdzie nie miał większych sprzeciwów, by mieszkać z managerami, jednak… nie; zdecydowanie wolał mieszkać z zespołem. Dlatego fakt wylosowania przez Kyungsoo Sehuna było mu jak najbardziej na rękę.
       Wynik kolejnego losowania nie zaskoczył Luhana ani trochę. Właściwie odkąd Tao wylosował Chanyeola, Luhan był już stu procentowo pewny, że karteczka która teraz zostanie wyciągnięta będzie głosić „Baekhyun”. Jakim cudem (lub raczej sztuczką) Chanyeolowi udało się sprawić, że wylosowana przez niego karteczka naprawdę przedstawiała to co przewidywał Chińczyk, Luhan wolał nie wiedzieć.
       Losowanie zdecydowanie zaczęło zbliżać się do końca, kiedy Chen wylosował Suho i dzięki temu nie było już opcji, by ktokolwiek wylosował siebie nawzajem. Oznaczało to też, że dwóch z pozostałych bez podziału trójki osób zostanie umieszczona z managerami. Patrząc jak Baekhyun podchodzi do pudełka Luhan miał coraz mniej wątpliwości, czy ta „poszkodowana” dwójka nie była tak naprawdę ustalona od samego początku tej „zabawy”.
                - Minseok! – ogłosił Baekhyun po chwili grzebania w karteczkach, na co Luhan mimowolnie uniósł brwi. W sumie spodziewał się, że Baekhyun wybierze Laya, z którym ostatnio nadzwyczajnie dobrze się dogadywał, ale najwyraźniej wygrał sentyment do rodaków. A może, sądząc po rozczarowanym wzroku Chanyeola, który ewidentnie chciał dzielić pokój z Krisem, to jedno losowanie było całkowicie uczciwe?
       Luhan nie miał jednak dużo czasu, by się nad tym zastanawiać, bo chwilę później Sehun z entuzjazmem pociągnął go w stronę ich nowego pokoju i Chińczyk nie miał wyboru, jak mimowolnie podzielić jego entuzjazm.

* * *

                - Czemu mnie tu nie ma?
       Luhan niemal nie dostał zawału, gdy kilka dni później, siedząc w salonie, nagle w odległości dwóch centymetrów od twarzy pojawił mu się kawałek papieru.
                - Czemu mnie tu nie ma? – powtórzył niecierpliwie Chen, trzęsąc trzymaną przed oczami Luhana kartką.
       W pierwszym odruchu Luhan próbował odsunąć rzecz, którą chciano mu wybić oczy (przynajmniej w jego mniemaniu), jednak gdy niezbyt mu to wychodziło, zmienił taktykę.
                - Nie miałeś mi przypadkiem przynieść z pokoju kubka? To daj ten kubek i znikaj.
                - Kubek leży na stole przed tobą – odpowiedział Chen, nie oddalając kartki i szybko dodając: – I nie zmieniaj tematu. Dlaczego mnie tu nie ma?
       Luhan w końcu zniecierpliwiony gwałtownie wyrwał kartkę z rąk kolegi i odsunął ją na odległość z której w końcu był w stanie odczytać jej zawartość. Zmarszczył brwi, kiedy rozpoznał w niej listę „Sprytnych idiotów”.
                - Skąd to wziąłeś? – zapytał, choć doskonale wiedział, skąd Chen ją wziął.
                - Leżało na twoim łóżku, częściowo przykryte poduszką. Pomyślałem, że może skomponowałeś jakąś piosenkę lub coś, ale zamiast tego okazało się to być listą sprytnych ludzi w naszym zespole. Więc pytam jeszcze raz: czemu mnie tu nie ma?
       Luhan spojrzał na niego dziwnym wzrokiem.
                - Czy nie widzisz, co tu pisze? – zapytał Chena, wskazując palcem na nagłówek.
                - „Idiodów”? No jasne, że widzę. I nawet w swojej wspaniałości domyśliłem się, że miałeś na myśli „sprytnych idiotów”, ale jak widać, zapominasz już podstawowe słowa po koreańsku. Bez urazy. Wiem przecież jak nauka języków jest trudna. W każdym razie, jak dla mnie to „sprytni” jest tu słowem-kluczem.
                - Nie. Mogę cię zapewnić, że słowem-kluczem jest w tym wypadku słowo „idioci” – stwierdził Luhan, sięgając do stołu, po to by przekonać się, że Chen nie tylko przyniósł mu kubek, ale w nim także upragnioną herbatę, o którą nawet nie prosił.
                - A nie możesz mnie tam dopisać? – spytał ze słodką miną Chen.
                - Chcesz być uznany za idiotę? – nie mógł pojąć tego Luhan.
                - Nie. Ale chcę być uznany za sprytnego. Nawet nie wiesz, jak brak mojego imienia na tej liście, odbija się negatywnie na moim tytule „Trolla zespołu”.
       Luhan pokręcił głową chcąc pokazać Chenowi, że ten przesadza.
                - Na tej liście są tylko osoby, które w ostatnim czasie mi się naraziły. Nie ma się naprawdę o co ubiegać – przekonywał kolegę Chińczyk.
       Na to stwierdzenie oczy Chena zaświeciły się dziwnym blaskiem.
                - Narazić się, mówisz? – chciał upewnić się Koreańczyk, zanim dodał: – Och… Skoro wszystko jasne, to chyba powinienem odnieść tę kartkę na jej oryginalne miejsce…
       Luhan nie zastanawiając się nad tym zbytnio, po prostu oddał mu kartkę i rozsiadł się wygodniej w fotelu, podczas gdy Chen wyszedł z salonu i skierował się w stronę pokoju, który tamten dzielił z  Sehunem i D.O. Urodzony w Pekinie kończył właśnie pić herbatę, analizując przy tym rozkład zajęć na najbliższy tydzień, który ich manager zostawił na stoliku do herbaty, gdy do salonu wszedł wyraźnie przerażony Sehun.
                - Stało się coś? – spytał Luhan, gdy maknae stanęło około dwóch metrów od jego fotela i wyglądało tak, jakby chciało coś powiedzieć – Ej! Nie rób takiej miny. Wyglądasz jak Kyungsoo. – dodał po chwili, po czym zaśmiał się ze swojego własnego porównania, gdy Sehun nadal nic nie mówił.
       Jego „rozmówca”, jednak najpierw odchrząknął cicho i dopiero przemówił.
                - Ja mówiłem Jongdae, by tego nie robił, ale on powiedział, że to dla dobra jego imienia „Trolla zespołu” czy coś takiego…
       Luhan zbladł, mając złe przeczucia co do dalszej części, ale nic nie powiedział, pozwalając młodszemu kontynuować.
                - …No i chciałem go powstrzymać, ale on i tak to zrobił i jeszcze kazał mi przyjść i cię o tym poinformować...
                - Ale o czym? – spytał Luhan marszcząc brwi.
       Sehun zawahał się na chwilę tak jakby rozważał czy naprawdę powinien to powiedzieć, nawet jeśli Chen najwyraźniej sam o to prosił, bo z jakiegoś powodu uważał, że to może być dla jego zleceniodawcy niebezpieczne.
                - No bo on… no… Położył się na twoim łóżku i…
       Luhan nie czekał już na ciąg dalszy, tylko zerwał się z miejsca i pobiegł do swojego pokoju, by zastać tam Chena rozłożonego na jego łóżku i zaczytanego w jakiejś książce. W momencie, gdy jednak Koreańczyk zauważył, że właściciel łóżka na którym siedział w właśnie wszedł do pokoju, podniósł wzrok znad lektury i uśmiechnął się do niego.
                - Teraz zasłużyłem, by znaleźć się na liście? – zadał pytanie, uśmiechając się przy tym jeszcze szerzej.
      Luhan, który gdy wszedł wyglądał jakby co najmniej zobaczył ducha, zaczął dochodzić do siebie i odpowiedział:
                - Tak – po czym dodał przez zaciśnięte zęby. – Ale zanim cię na niej umieszczę, to najpierw cię zabiję.
       Chen nigdy nie dowiedział się czy Luhan naprawdę, by go zabił, bo gdy siłą zaciągnął go przed klatkę schodową przed ich mieszkaniem z zamiarem zrzucenia go z tych schodów, wtedy pojawił się przy nich Kris z argumentacją mającą przekonać urodzonego w Pekinie do porzucenia tego pomysłu.
                - To główny wokal w EXO-M. Nie możesz tak po prostu pozwolić mu się połamać.
                - A guzik mnie to obchodzi kim jest. Ten kto naruszył świętość mojego łóżka musi za to zapłacić. A po drugie, ja mu wcale nie pozwalam się połamać. Ja go łamię z pełną premedytacją.
       Chen, który obecnie zwisał w niewygodnej pozycji przerzucony przez ramię Luhana, przysłuchiwał im się z zaciekawieniem wymieszanym z przerażeniem, próbując zrozumieć cokolwiek z potoku chińskich słów jakie obaj rzucali. Doszedł do wniosku, że póki nie dowie się jak przedstawia się jego sytuacja lepiej się nie ruszać i nie narażać się na niebezpieczeństwo wymknięcia się z mocnego uścisku Luhana i spadnięcia w dół. Nie było w tym więc nic dziwnego, że kiedy Luhan zrobił ruch, by go zrzucić, Chen wydał okrzyk przerażenia.
                - Luhan, przemyśl to jeszcze raz – spróbował Kris jeszcze raz. - Jeśli teraz coś stanie się Jongdae, już na zawsze będziesz musiał się pożegnać z wizją nietykalnego łóżka, bo przecież w więzieniach nie zwraca się na takie rzeczy uwagi. Nie mówiąc o tym, że będziesz musiał zrezygnować z masy innych rzeczy. Odstaw Jongdae na ziemię.
       Zapadła chwila ciszy. Chen wydawał się nawet wstrzymać oddech.
                - Masz rację – po krótkiej chwili przyznał mu rację Luhan i zrobił tak jak mu powiedział lider EXO-M. – Ale jeszcze dzisiaj masz wysłać tą pościel do prania i jutro ma do mnie wrócić pachnąca i wyprasowana – to zdanie skierował już do Chena, używając do tego koreańskiego, po czym nie mówiąc nic więcej wrócił do mieszkania i skierował się do kuchni, ignorując westchnienie ulgi, jakie wydał Chen, gdy już się oddalił.
       Robiąc sobie herbatę, jeszcze raz przemyślał całe zdarzenie i zaczął się zastanawiać w którym momencie popełnił błąd. I nie chodziło już teraz o to, że Chen śmiał dotknąć jego łóżka, łamiąc jedną z wielu niepisanych zasad panujących w dormitorium EXO, ale o to, że ktokolwiek mógł pomyśleć, że naprawdę mógłby coś zrobić któremukolwiek z członków ich zespołu. Sam gdy to robił był przekonany, że na tyle przesadził ze swoją reakcją o taką błahostkę, że nikt mu nie uwierzy, że cokolwiek Chenowi się za to stanie. A jednak wystraszony Jongdae i Kris gotowy w każdej chwili użyć siły, jeśli jego argumenty nie wywołają żadnego skutku mówiły mu zupełnie co innego.
      Luhan westchnął głośno kończąc rozmyślania i skrzywił się, bo herbata zrobiona przez niego nie była już tak dobra, jak ta zrobiona przez Chena. Biorąc kubek do ręki, przeszedł do swojej sypialni tylko na to, by zastać tam już puste łóżko bez pościeli, na którym leżała jedynie lista, która oryginalnie miała zawierać idiotów, którzy go nie kochają. Teraz jednak, gdy dopisywał tam imię „Jongdae” zaczął się zastanawiać, czy ciągle jest to prawdą, bo w sumie nawet, jeśli Chen by go teraz znienawidził, to być może byłaby to całkiem słuszna decyzja.
        Po pięciu minutach zastanawiania się nad tym doszedł jednak do wniosku, że właściwie nie ma nad czym myśleć, bo Chen sam chciał się dostać na tę listę, a że wybrał ten sposób a nie inny sprawiło tylko, że powinien przygotować się na ewentualne konsekwencje swoich działań. I z tą właśnie myślą Luhan ziewnął szeroko, chowając kartkę i długopis do komody przy łóżku, a samemu kładąc się na łóżku. Nie wiedział nawet, że zasnął dopóki w którymś momencie Sehun nie obudził go delikatnie i nie zaproponował mu, że tej nocy mogą spać razem w jego łóżku. Luhan był zbyt śpiący, by w jakikolwiek sposób to przemyśleć i po szybkim prysznicu, zasnął już po raz drugi tego dnia, tym razem jednak już w piżamie, pod ciepłą kołdrą, tuż obok śpiącego z lekkim uśmiechem na ustach najmłodszego członka EXO.

* * *

       Gdy Kai zaproponował Luhanowi wspólne oglądanie meczu Chelsea Londyn i Manchester United, ten przyjął to z pewnego rodzaju ulgą, bo to oznaczało, że nie będzie musiał prosić Krisa o to, by mu  przy tym towarzyszył. Bo co jak co, ale meczu po prostu nie ogląda się samotnie i już. Powodowało to, że zazwyczaj zaciągał przed telewizor lidera swojej podgrupy lub niekiedy (gdy Kris był zajęty) udało mu się przekonać do wspólnego oglądania Xiumina, który jednak zdecydowanie wolał grać z Luhanem na boisku niż oglądać ten sport z nim w telewizji. Nie żeby Kris robił to z jakąś szczególną ochotą, ale zazwyczaj zgadzał się dla świętego spokoju. Tak czy tak, prośba Jongina oszczędziła Chińczykowi sporo energii, jakie wymagałoby zaciągnięcie prawie metra i dziewięćdziesięciu  centymetrów Krisa z jego pokoju do salonu. I nic nie było wstanie zepsuć Luhanowi humoru, nawet fakt, że Kai zdecydowanie był fanem Chelsea, co nie do końca współgrało z wielką miłością Luhana do „czerwonych diabłów”. A tak przynajmniej wydawało się Luhanowi przed meczem.
                - Nie wierzę. – Były to pierwsze słowa Luhana po ostatnim gwizdku, wypowiedziane z oczami wciąż utkwionymi w ekranie telewizora, z miną osoby całkowicie zdruzgotanej, która zdecydowanie nie jest jeszcze gotowa na to, by zmierzyć się z tym co przynosi jej los.
                - To uwierz. Twoja drużyna była dzisiaj do niczego i taki jest fakt – odpowiedział mu zadowolony z siebie Kai, tak jakby wygrana Chelsea była co najmniej jego zasługą, jednocześnie robiąc coś na swoim telefonie.
                - Nie przesadzaj. To był tylko jeden gol – oburzył się Luhan, marszcząc brwi. Bo nawet jeśli Manchester przegrało, to dla Luhana i tak był to najwspanialszy klub piłkarski na świecie, a ta przegrana: zbiegiem niefortunnych zdarzeń.
                - Taa… Ale to życie, Luhan. Jeden błąd potrafi sprawić szkody, których nie da się już naprawić. Tak jak z tym straconym golem Manchesteru w osiemdziesiątej siódmej minucie – z niezwykłą radością w głosie tłumaczył starszemu z nich Kai, podnosząc na niego wzrok. Luhan z kolei cały czas miał swoje spojrzenie utkwione w ekranie telewizora, gdzie raz po raz pokazywano jeszcze powtórkę gola, którego strzelił zawodnik Chelsea, widocznie nadal będąc w szoku po tym co się stało . I nie wiadomo na jak długo pozostałby w takim stanie, gdyby nagle nie oślepił go na chwilę blask flesza.
                - Ups… Zapomniałem wyłączyć migawkę – wymamrotał Jongin, jednocześnie bardziej zajęty ocenianiem zdjęcia, które zrobił Luhanowi niż tym czy tamten przyjął przeprosiny czy nie.
       Luhan już miał wrócić do dalszego wewnętrznego przeżywania swojej depresji, gdy nagle sobie coś uświadomił.
                - Zaraz… Czy mi się wydaje, czy ty przed chwilą zrobiłeś mi zdjęcie? – spytał Kaia, choć w sumie znał odpowiedź.
                - Tak? No bo prędko nie będziesz tak załamany jak teraz, no a ja chcę mieć pamiątkę – odpowiedział nieobecnym głosem spytany, nadal zatopiony w tym co robił na swoim telefonie.
                - Cieszysz się z mojego nieszczęścia? – nie mógł uwierzyć Luhan.
                - Może… - Kai zrobił minę jakby się nad czymś zastanawiał, na chwilę nawet odsuwając telefon od twarzy. – Ale bardziej po prostu uważam to za zabawne – dodał po czym wrócił do zabawy ze sprzętem.
                - Masz chore poczucie humoru – stwierdził z odrazą Chińczyk, zastanawiając się czy teraz jego kolega nie wysyła przed chwilą zrobionego zdjęcia do pozostałych członków zespołu, a także do managerów, staffów, a może nawet do ciotek i wujków               .
                - Wiem. Sehun dość regularnie mi to powtarza – wzruszył ramionami młodszy z nich, dając do zrozumienia, że ten komentarz nie zrobił na nim żadnego wrażenia.
       Luhan zaczął na szybko analizować sytuację. Sehun... Sehun zdecydowanie należał do osób, które radziły sobie z różnymi pomysłami Jongina i dostawały to co chciały. Gdyby to jemu Kai wykręcił taki numer, zapewne już dawno wyrwałby mu jego telefon i wykasował to co trzeba.
                - Ej, co robisz?! – krzyknął przerażony Kai, gdy nagle para rąk zaczęła mu wyrywać telefon.
                - Próbuję wykasować coś na czego powstanie nie wyraziłem zgody! – odpowiedział mu Luhan, coraz bardziej brutalnie próbując dostać to co chciał.
       I gdy właśnie po trzech minutach szamotaniny setki godzin na boisku zaczęły się okazywać bardziej skuteczne w tworzeniu przydatnej tkanki mięśniowej niż setki godzin spędzonych na ćwiczeniu tańca; właśnie w momencie, gdy Luhan już prawie podnosił w górę dłoń z telefonem Kaia, mając jego właściciela przykutego do ziemi w jakieś dziwnej pozycji; właśnie w tym momencie do salonu wszedł uśmiechnięty Kyungsoo z miską prażynek w ręce, tylko na to, by w momencie, gdy zobaczył ich walczących na podłodze, uśmiech znikł mu z twarzy, a wspomniana miska wypadła mu z hukiem z rąk na podłogę.
       Pięć sekund później Luhan siedział z obolałymi czterema literami na podłodze trzy metry dalej, po tym jak został odepchnięty przez chłopaka, który pół życia spędził na ćwiczeniu śpiewu, nie miał żadnych szczególnych osiągnięć ani w sporcie ani w tańcu, a do tego szerokość jego ramion była mniejsza od większości dziewcząt w jego wieku, nie wspominając już o chłopcach.
                - Jak możesz bić młodszych, hyung? – zaczął wyrzucać Luhanowi D.O., który po odepchnięciu Chińczyka, pomógł usiąść Jonginowi, a następnie mocno go przytulił. Sam Jongin ukrył twarz w ramieniu kolegi, by przypadkiem nie zdradzić się z uśmiechem wywołanym całą sytuacją.
       Luhan natomiast wyglądał na zdezorientowanego.
                - Co? Przecież to ja tu jestem poszkodowany! – zaprotestował po chwili, gdy w końcu postanowił zostawić w spokoju fakt, że zostać pokonanym przez Kyungsoo to tak jakby być pokonanym dwa razy.
                - Tak? Naprawdę, hyung, nie chcę cię urazić, ale to w żaden sposób nie wyglądało, jakby to hyung był poszkodowany. – Po czym przytulił mocniej Kaia, po tym jak jego ciałem mocno wstrząsnęło, co zapewne D.O. uznał za efekt łkania, a tak naprawdę było spowodowane powstrzymanym w ostatniej chwili wybuchem śmiechu.
                - Zrobił mi zdjęcie w momencie, gdy byłem zdruzgotany po przegranym meczu Manchesteru. Chciałem je tylko usunąć, to wszystko – bronił się Luhan, bo wiedział, że kto jak kto, ale Kyungsoo zdecydowanie jest osobą mającą serce i rozum w odpowiednich miejscach
       I rzeczywiście. Wprawdzie Kyungsoo przez chwilę wyglądał, jakby nadal mu nie wierzył i miał zamiar dalej się z Luhanem kłócić, to gdy zobaczył całkowicie szczere spojrzenie Chińczyka doszedł jednak do wniosku, że coś w tym co mówi może być prawdą i zwrócił się do Kaia.
                - Czy to prawda? – spytał młodszego kolegi głosem pełnym troski.
       Jongin kiwnął głową, co dziwiło Luhana, do czasu gdy Kai w końcu odkleił twarz od ramienia przyjaciela i spojrzał na niego wzrokiem pełnym skruchy o krok od rozpłakania. Wtedy Luhan już wiedział, że Jongin wybrał sposób potocznie zwany „na litość”.
                - Myślałem, że będzie to zabawne zrobić takie zdjęcie, pokazać reszcie zespołu, a później go skasować. Nie sądziłem, że Luhan weźmie to tak poważnie i bez ostrzeżenia rzuci się na mnie, chcąc je skasować. – zrelacjonował płaczliwym tonem swoją wersję wydarzeń Kai, po czym ponownie skrył twarz w ramieniu kolegi.
      Luhan wiele razy zastanawiał się dlaczego to Kaia zawsze biorą do wszelkich filmików EXO, które mają fabułę. I jak zazwyczaj jego rozmyślania kończyły się bez żadnych wniosków, to tym razem doszedł do wniosku, że jakby on chociaż raz widział jego aktorstwo gdy ten kłamie, to też by go wszędzie wpychał.
                - Już dobrze, dobrze – uspokajał Jongina D.O., jednocześnie gładząc go delikatnie po plecach. Dodał jednak po chwili: – Wiesz jednak, że to nieładnie robić ludziom zdjęcia bez ich zgody. Jako idol powinieneś o tym wiedzieć najlepiej. Dlatego dasz teraz Luhanowi swój telefon, by wykasował to niefortunne zdjęcie i podacie sobie ręce na zgodę. Dobrze?
       Jongin pokiwał głową, po czym z wciąż przyklejoną do D.O. twarzą, nawet nie podnosząc wzroku, przesunął w stronę Luhana telefon. Ten bez słowa wziął go do ręki, znalazł wspomniane zdjęcie i po jego wykasowaniu, zastanawiał się czy nie odpłacić się czymś podobnym skoro już miał w ręce telefon młodszego, ale ostatecznie postanowił jednak nie wypróbowywać swojego szczęścia, czując wciąż delikatny ból w części na którą nie tak dawno upadł i oddał Kaiowi telefon. Pierwszy nawet wystawił w jego stronę rękę (po tym jak Kyungsoo przez moment świdrował go spojrzeniem), którą najmłodszy z obecnej w salonie trójki ochoczo przyjął, po czym Kyungsoo udał się z powrotem do kuchni, zbierając przy okazji z ziemi pękniętą miskę oraz rozsypane prażynki, by je wyrzucić. Wychodząc obiecał im, że dostaną nową porcję, ale dopiero wieczorem i poinformował że za piętnaście minut mogą przyjść na późną kolację. Z tą informacją obie pozostałe w salonie osoby udały się bez słowa do swoich pokoi.
       Gdy piętnaście minut później Luhan udał się do kuchni, nie spodziewał się tam zastać nikogo oprócz D.O., będąc przekonanym, że Kai, mając do wyboru spanie i jedzenie, na pewno wybierze spanie i w ten sposób nie zobaczą się do rana. Jakie było więc jego zdziwienie, gdy w kuchni nie tylko zastał Kyungsoo i Jongina, ale ósemkę z pozostałych członków zespołu.
                - A wy tu co? Spać nie możecie? – spytał wchodząc w głąb kuchni i opadając na jedno z krzeseł.
                - Nie. Ale usłyszeliśmy o porażce Manchester i chcieliśmy cię pocieszyć – stwierdził Chen, na co Luhan tylko się skrzywił, bo prawie już o tym zapomniał. I być może uwierzyłby w ten argument, gdyby nie fakt, że zarówno on, jak i Tao, cali byli umazani błotem (no może nie licząc rąk i twarzy, które najwyraźniej umyli zanim zasiedli do stołu) i tak jak większość przy stole wyglądał na zmęczonego, ale mimo wszystko bardzo szczęśliwego.
                - Moment… To wy naprawdę pojechaliście na tą głupią, nocną wycieczkę rowerową po Seulu? – spytał Luhan rozglądając się po obecnych i przypominając sobie pomysł jakim podzielił się dzisiaj z nimi Baekhyun przy obiedzie.
                - Wcale nie głupią. To było genialne! – stwierdził z entuzjazmem Chanyeol z ustami pełnymi potrawy jaką przygotował Kyungsoo.
                - Wiem, wiem. Dla ciebie wszystko co wymyśli Baekhyun jest genialne, ale prawda jest taka, że włóczenie się po Seulu przez ponad cztery godziny od godziny dwudziestej drugiej nie może być dobrym pomysłem.
                - Przesadzasz – zaczął bronić swojego pomysłu Baekhyun. – To stolica, więc ludzie kręcą się tu o każdej godzinie. A przynajmniej saesangi nie są o tej porze tak aktywne i bez problemu udało nam się zgubić te kilka najbardziej upartych sztuk. No a później mogliśmy już tylko świetnie się bawić.
                - Bawić? Jeżdżąc na rowerach w środku nocy? – Luhan nadal wydawał się nie być przekonanym.
                - No to też. Ale osobiście moim ulubionym momentem było to, jak przejeżdżaliśmy obok tego małego zamulonego stawu i jak Tao popisywał się swoimi umiejętnościami akrobacji z rowerem i wpadł do wody – stwierdził z szerokim uśmiechem Chanyeol, patrząc znacząco na mistrza sztuk walki, na co tamten tylko prychnął obrażony.
                - To, to jeszcze nic – przerwał koledze ze śmiechem Baekhyun. – Lepsze było to jak Jongdae niczym się nie popisywał, tylko przejeżdżał i też wpadł.
                - Odezwał się ten, który po tym po prostu przeszedł ten kawałek prowadząc rower – skomentował Chen, przewracając oczami, ale jednocześnie cały czas mając szczery uśmiech na twarzy.
                - Trzeba umieć uczyć się na błędach innych – stwierdził Baekhyun nadal się śmiejąc, po czym dodał już poważniej, marszcząc brwi: – Ale tak w ogóle to powinniście się iść umyć i przebrać zaraz po tym jak wróciliśmy. Przecież na to wróciliśmy, byście nam się nie rozchorowali na comeback. – Na te słowa obaj wspomniani posłusznie połknęli na szybko to co zostało im na talerzu i wstali od stołu, by udać się do dwóch łazienek znajdujących się w ich dormitorium.
                - To gdyby nie wpadli do tego stawu, to jeździlibyście jeszcze dłużej?! – nie mógł ukryć zdziwienia Luhan.
                - No, jasne, że tak. Seul jest ogromny, a zwiedzanie go bez chmary fanek, nawet w nocy, jest czymś niezwykłym – skomentował Lay, popijając zieloną herbatę.
                - To ty też byłeś z nimi? – spytał Luhan, dopiero teraz zauważając obecność Yixinga w kuchni.
                - Oczywiście, że tak. Myślisz, że przegapiłbym okazję niemuszenia słuchania twoich uniesień podczas oglądania meczu? – odpowiedział mu pytany z całkowitą powagą.
                - Moment, to wy wszyscy byliście na tej bezsensownej wycieczce? – spytał przenosząc przy tym wzrok najpierw na Xiumina, następnie na Sehuna, a później na Suho.
                - Jazda na rowerze pomaga w tworzeniu mięśni nóg. Muszę w końcu zacząć regularnie ogrywać cię w nogę – wytłumaczył mu swój powód uczestnictwa Xiumin, wzruszając ramionami.
                - Ja pojechałem, bo zapowiadało się na świetną zabawę. I rzeczywiście tak było. Hyung, powinieneś wybrać się z nami następnym razem – odpowiedział nieśmiało Sehun, zanim wzrok Luhana ostatecznie spoczął na Suho, już w piżamie, który zamiast jedzenia kolacji, po prostu popijał sobie herbatę i czytał książkę, która przerażała samą grubością.
                - Nie patrz tak na mnie. – powiedział lider EXO-K, nie podnosząc nawet wzroku znad książki i gdy Luhan nie przestał na niego patrzeć, a jedynie przechylił na bok głowę, wysyłając mu zdezorientowane spojrzenie, dodał: – Nie, ja z nimi nie byłem, jeśli o to ci chodzi. Czekałem tylko aż wrócą i się odliczą. Właściwie mógłbym już iść spać, ale już poczekam na powrót Jongdae z łazienki, bo on w przeciwieństwie do Jongina nie ma pojęcia, co to ciche szykowanie się do spania – mówiąc to westchnął ciężko i z powrotem skupił się na książce.
                - To że Chen zbiera się spać głośniej niż Jongin to nic dziwnego. Byłoby z nim coś nie tak jakby było inaczej. Jongin po prostu po umyciu się wsuwa się pod kołdrę i zasypia zanim zdążysz powiedzieć dobranoc – skomentował Baekhyun.
              - Przynajmniej nie wydaję psich odgłosów przed snem – odgryzł się Kai bardziej z przyzwyczajenia niż ze złośliwości.
                - Takie życie ucieleśnienia słodkości – stwierdził z uśmiechem Baekhyun wzruszając ramionami, podczas gdy Suho najwyraźniej stwierdził, że jednak nie chce słyszeć wymiany zdań o to kogo przyzwyczajenia w zasypianiu są gorsze i wrócił do swojego pokoju, by tam poczekać na jednego ze swoich współlokatorów. W tym samym czasie Kyungsoo ziewnął szeroko.
                - Skoro już wszyscy kończą jeść to chyba ja też mogę już iść spać. Sehun, nie zapomnij wziąć kąpieli zanim pójdziesz spać. O, właśnie Jongdae wyszedł z łazienki. – Na te słowa, Sehun który już skończył jeść, posłusznie wstał, wstawił brudne naczynia do zlewu i wyszedł za Kyungsoo z kuchni.
       Gdy w kuchni zostało już tylko sześć osób, Luhan nagle poczuł się nieswojo, bo czuł na sobie większość spojrzeń.
                - Coś się stało? – zapytał nieśmiało, patrząc na coraz szersze uśmiechy Kaia, Baekhyuna i Chanyeola i bezwyrazowość Laya (która, mówiąc szczerze, przerażała go najbardziej).
                - Nic, zupełnie nic… - stwierdził spokojnie Xiumin, jedyny z obecnych (oczywiście nie licząc Luhana), który nie patrzył na Chińczyka. Nagle koreański członek EXO-M wstał ze swojego miejsca, przeciągnął się pokazując swoje zmęczenie i dodał: – Chyba czas posprzątać – stwierdził spokojnie zbierając naczynia pozostałych członków zespołu i zanosząc je do zlewu, i będąc odwróconym do nich plecami, zaczął je myć.
       Luhan nie wiedzieć czemu czuł się tak, jakby został pozbawiony ostatniej deski ratunku.
                - No co?! – zaczął coraz bardziej denerwować się Luhan, ponieważ intensywność spojrzeń pozostałych przy stole kolegów z zespołu nie malała ani trochę.
                - No nic. Podziwiamy tylko twoją śliczną buzię, hyung – zapewnił go Kai, jednocześnie sięgając po telefon, którą tą czynność powtórzyła pozostała trójka.
       Luhan miał już podziękować za komplement, nawet jeśli określenie „śliczna” nie było najbardziej wyczekiwanym słowem przy opisie dorosłego mężczyzny, gdy Lay podsunął mu swój telefon i Luhan zrozumiał.
        Zrozumiał, dlaczego czekali z tym wszystkim aż kuchnia się nieco opróżni (a dokładnie, aż opuści ją D.O.). Zrozumiał te dziwne uśmiechy jakie wymieniali przez całą kolację i te ukradkowe spojrzenia, jakie mu rzucali. I prawie zrozumiał, dlaczego Kai tak chętnie zgodził się poprzednio na usunięcie zdjęcia, które Luhan tak bardzo nie chciał, by istniało.
                - Moment… Przecież sam je skasowałem – stwierdził zdezorientowany Luhan patrząc na cztery ekrany telefonów, z których każdy przedstawiał tapetę zrobioną z jego nieszczęsnego zdjęcia.
                - Tak bardzo się przejąłeś tym zdjęciem, że ja po prostu nie mogłem nie podzielić się nim z innymi i wysłałem go do Baekhyuna. Oczywiście to wszystko zanim podjąłeś próbę wykasowania zdjęcia osobiście – stwierdził Kai, znowu wracając do zabawy telefonem, by po chwili jeszcze raz pokazać Luhanowi wyświetlacz swojego telefonu z jego zdjęciem, tyle że tym razem z nieumiejętnie dorysowanymi łzami na policzkach. – No i teraz już niczego nie brakuje – powiedział z dumą zanim pokazał przerobione zdjęcie reszcie siedzących przy stole.
       Luhan natomiast spojrzał na zegarek przy kuchence i odczytując tam godzinę trzecią dziesięć nad ranem, doszedł do wniosku, że to nie jest pora do radzenia sobie z takimi sprawami i po prostu wstał od stołu, po czym rzucając krótkie: „Idę spać”, zrobił tak jak powiedział.
       Na jego nieszczęście o ile trójka z obecnych do samego końca przy kolacji osób, wkrótce zapomniała o całej sytuacji i zmieniła sobie tapety w telefonie na inne rzeczy/osoby (Yixing już rano zmienił tapetę na, jak to stwierdził, coś bardziej przyjemnego dla oka, co okazało się być jakimś widoczkiem z Changshy, podobnie jak Baekhyun, który już w południe miał na tapecie jakiegoś słodkiego psiaka, podczas gdy Chanyeol zmienił sobie tapetę dopiero kolejnego dnia na zdjęcie jego z Baekhyunem  i  Kyungsoo  z któregoś z ich podejrzanych spotkań w trójkę), o tyle Kai nie miał zamiaru niczego zapominać i jeszcze długo chwalił się swoją wyjątkową tapetą nie tylko na telefonie, ale również na laptopie. I tym samym zdecydowanie zasłużył sobie na obecność na liście zawierającą osoby niekochające Luhana.

Część trzecia 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz