Wszyscy kochają Luhana
Ilość słów: część druga - 5284
Kilka kolejnych dni obyło się bez
większych zgrzytów. Nawet te parę osób, które jeszcze nie tak dawno skutecznie
zepsuły Luhanowi dzień, teraz zachowywało się całkiem przyzwoicie. Najwyraźniej w
Krisie znów odezwała się jego leniwa natura, która nie pozwalała mu podjąć
żadnych kroków w czymkolwiek, Tao zaraził się tym samym podczas wspólnej
kąpieli, Xiumin przestał się już gniewać za zjedzone śniadanie, Lay zapomniał o
całej sprawie, Baekhyun miał na głowie zbyt wiele spraw czysto towarzyskich, by
przejmować się jednym Luhanem, a Suho najwyraźniej wrócił do myślenia „a’la
lider”, które polegało na dewizie „Nie moja podgrupa, nie mój problem” (które i
tak było lepsze niż myślenie Krisa, który również zgadzał się z tym
stwierdzeniem, ale najczęściej dodawał do niego również „Moja podgrupa, też nie
mój problem”). I tak nadszedł dzień, gdy
EXO-K i EXO-M miało zamieszkać razem.
Wtedy też pojawił się problem, który
towarzyszy wielu przeprowadzkom idoli, albowiem problem z tym, kto będzie z kim
mieszkać. Do tej pory obie podgrupy mieszkały dwójkami, więc teraz, gdy pojawił
się podział pokojów 3-3-4-4(z dwoma managerami), nic dziwnego, że nikogo nie
zdziwiło wystąpienie takiej przeszkody. Początkowo planowano podzielić się na
zasadzie, którą wdzięcznie nazwano: „kto-chce-być-z-kim-to-niech-będzie”,
jednak szybko okazało się, że nikt nie chce mieszkać z managerami (i Suho – no
może oprócz Chena, ale znowu Suho, nie chciał dzielić pokoju z Chenem, więc w
żaden sposób nie rozwiązywało to problemu), natomiast niemal wszyscy zgłosili
chęć posiadania w swoim pokoju Kyungsoo albo Minseoka (wychodząc z założenia,
że kucharka (D.O.) i sprzątaczka (Xiumin) na pewno się przydadzą). Biorąc więc
pod uwagę okoliczności, Baekhyun zaproponował losowanie i wkrótce zaczęto przygotowywać
karteczki, z których pomocą mieli rozwiązać spór. Luhan czuł w tym czasie
dziwne podekscytowanie całą sytuacją i właśnie miał się swoimi wrażeniami
podzielić z Sehunem, gdy okazało się, że maknae EXO rozmawiało o czymś cicho z
Chenem, a następnie skierowało się do Baekhyuna, by po długiej, ożywionej
rozmowie, starszy z nich machnął w końcu ręką na znak, że się zgadza na to, co
zaproponował mu Sehun, tylko niech mu da spokój. Już Luhan miał się spytać
maknae, o czym rozmawiali, gdy Baekhyun po ostatniej, szybkiej i cichej
wymianie zdań z Chanyeolem i Chenem ogłosił rozpoczęcie losowania.
Zasady były proste: Zaczynając od
najmłodszego każdy z nich losuje po nazwisku, do momentu, gdy utworzą się dwie
grupy trzyosobowe i jedna czteroosobowa. Pokój z managerami miały dostać dwie
osoby, które wylosują siebie nawzajem lub (jeśli taka sytuacja nie zaistnienie)
te, które nie zostaną wylosowane do momentu ustalenia lokatorów pozostałych
pokoi.
Pierwszą reakcją było grupowe kiwanie
głowami, jednak po pięciu sekundach zamiast tępego wyrazu twarzy, który
towarzyszył większości z nich w ich twierdzącym ruchu głowy, na twarzy jednego
z członków pojawił się również wyraz olśnienia.
- Ale nie oznacza to, że starsi
z nas są poszkodowani? – spytał Suho, po czym spojrzał na managerów i
zorientowawszy się, jak to pytanie musiało zabrzmieć w ich uszach, zaraz
próbował je poprawić. – To znaczy, może nie poszkodowani, ale tym sposobem
losowania to dwoje starszych z nas zamieszka z naszymi kochanymi managerami. A
nie powinno być tak, że to młodsi powinni z nimi zamieszkać. No wiecie dla
ochrony i wsparcia… - jego głos pod koniec zaczął brzmieć mniej pewnie, gdy
większość młodszej części spojrzało na niego z niezadowoleniem, a starszym
wydawało się nie robić to większej różnicy, byle mieć to wszystko za sobą i móc
ulokować się już w swoim pokoju.
- Prowadzimy politykę
pro-maknaewom? – stwierdził Baekhyun niepewnie na przedstawione argumenty,
wyraźnie dając do zrozumienia, że po prostu powiedział pierwszą rzecz, która mu
przyszła do głowy, po czym dodał już pewniej – Nie ukrywajmy, że najmłodsi w
towarzystwie dużo starszych hyungów – wskazał głową na milczących managerów –
czują się nieswojo i niepewnie, a nam, starszym nie robi to jakiejś wielkiej
różnicy. Na potwierdzenie tej tezy mogę jedynie przypomnieć, że również należę
do starszej połowy EXO, a to ja wysunąłem ten pomysł.
Suho nie wyglądał na przekonanego, ale
pokiwał głową dla świętego spokoju. Skoro nie było więcej sprzeciwów zaczęto
losowanie.
Pierwszy losował Sehun. Zanim włożył rękę do
pudełka, w którym znajdowały się kartki, wyglądał tak jakby się czegoś bał,
rzucając ukradkowe spojrzenia na Baekhyuna, który jednak pogonił go tylko
ruchem głowy. Po krótkiej chwili trzymania ręki w pudełku oczy Sehuna rozbłysły
jednak dziwnym ledwo zauważalnym blaskiem, po którym nastąpiło od razu wyjęcie
kartki z imieniem Luhana. Chociaż Luhan starał się jak mógł, zignorować
spojrzenie pełne wdzięczności jakie maknae rzuciło Baekhyunowi, to nie mógł, bo
razem z tym spojrzeniem pojawiła mu się w głowie myśl, że może właśnie to kogo
wylosuje Sehun było przedmiotem niedawnej ożywionej rozmowy, a znowu to
spowodowało dziwne, ale przyjemne uczucie w okolicy serca.
Drugi losował Jongin i tym razem można
było zobaczyć na twarzy losującego swojego rodzaju rozczarowanie, gdy
karteczka, którą wyjął z pudełka przedstawiała imię Jongdae. Chen jednak zdawał
się nie widzieć tego, co zauważył Luhan i w odpowiedzi na odczytanie wyniku
losowania podszedł przytulić Kaia, który już po tym wyglądał tak jakby pogodził
się z losem i nie okazywał większych emocji do końca wieczoru.
Następny losował Tao i gdy wyjął
karteczkę z imieniem Chanyeola, ten dał mu łamiący kości uścisk. Chińczyk
jednak nie wydawał się tym przejmować, tylko odwzajemnił ten wyraz czułości z
podobną mocą.
Jednak dopiero, gdy przyszła kolej na
wynik losowania D.O., Luhan odetchnął w pewnym sensie z ulgą. Wprawdzie nie
miał większych sprzeciwów, by mieszkać z managerami, jednak… nie; zdecydowanie
wolał mieszkać z zespołem. Dlatego fakt wylosowania przez Kyungsoo Sehuna było
mu jak najbardziej na rękę.
Wynik kolejnego losowania nie zaskoczył
Luhana ani trochę. Właściwie odkąd Tao wylosował Chanyeola, Luhan był już stu
procentowo pewny, że karteczka która teraz zostanie wyciągnięta będzie głosić
„Baekhyun”. Jakim cudem (lub raczej sztuczką) Chanyeolowi udało się sprawić, że
wylosowana przez niego karteczka naprawdę przedstawiała to co przewidywał
Chińczyk, Luhan wolał nie wiedzieć.
Losowanie zdecydowanie zaczęło zbliżać
się do końca, kiedy Chen wylosował Suho i dzięki temu nie było już opcji, by
ktokolwiek wylosował siebie nawzajem. Oznaczało to też, że dwóch z pozostałych
bez podziału trójki osób zostanie umieszczona z managerami. Patrząc jak
Baekhyun podchodzi do pudełka Luhan miał coraz mniej wątpliwości, czy ta
„poszkodowana” dwójka nie była tak naprawdę ustalona od samego początku tej
„zabawy”.
- Minseok! – ogłosił Baekhyun po
chwili grzebania w karteczkach, na co Luhan mimowolnie uniósł brwi. W sumie
spodziewał się, że Baekhyun wybierze Laya, z którym ostatnio nadzwyczajnie
dobrze się dogadywał, ale najwyraźniej wygrał sentyment do rodaków. A może,
sądząc po rozczarowanym wzroku Chanyeola, który ewidentnie chciał dzielić pokój
z Krisem, to jedno losowanie było całkowicie uczciwe?
Luhan nie miał jednak dużo czasu, by się
nad tym zastanawiać, bo chwilę później Sehun z entuzjazmem pociągnął go w
stronę ich nowego pokoju i Chińczyk nie miał wyboru, jak mimowolnie podzielić
jego entuzjazm.
* * *
- Czemu mnie tu nie ma?
Luhan niemal nie dostał zawału, gdy
kilka dni później, siedząc w salonie, nagle w odległości dwóch centymetrów od
twarzy pojawił mu się kawałek papieru.
- Czemu mnie tu nie ma? –
powtórzył niecierpliwie Chen, trzęsąc trzymaną przed oczami Luhana kartką.
W pierwszym odruchu Luhan próbował
odsunąć rzecz, którą chciano mu wybić oczy (przynajmniej w jego mniemaniu),
jednak gdy niezbyt mu to wychodziło, zmienił taktykę.
- Nie miałeś mi przypadkiem przynieść
z pokoju kubka? To daj ten kubek i znikaj.
- Kubek leży na stole przed
tobą – odpowiedział Chen, nie oddalając kartki i szybko dodając: – I nie
zmieniaj tematu. Dlaczego mnie tu nie ma?
Luhan w końcu zniecierpliwiony
gwałtownie wyrwał kartkę z rąk kolegi i odsunął ją na odległość z której w
końcu był w stanie odczytać jej zawartość. Zmarszczył brwi, kiedy rozpoznał w
niej listę „Sprytnych idiotów”.
- Skąd to wziąłeś? – zapytał,
choć doskonale wiedział, skąd Chen ją wziął.
- Leżało na twoim łóżku,
częściowo przykryte poduszką. Pomyślałem, że może skomponowałeś jakąś piosenkę
lub coś, ale zamiast tego okazało się to być listą sprytnych ludzi w naszym
zespole. Więc pytam jeszcze raz: czemu mnie tu nie ma?
Luhan spojrzał na niego dziwnym
wzrokiem.
- Czy nie widzisz, co tu pisze?
– zapytał Chena, wskazując palcem na nagłówek.
- „Idiodów”? No jasne, że widzę.
I nawet w swojej wspaniałości domyśliłem się, że miałeś na myśli „sprytnych
idiotów”, ale jak widać, zapominasz już podstawowe słowa po koreańsku. Bez
urazy. Wiem przecież jak nauka języków jest trudna. W każdym razie, jak dla
mnie to „sprytni” jest tu słowem-kluczem.
- Nie. Mogę cię zapewnić, że
słowem-kluczem jest w tym wypadku słowo „idioci” – stwierdził Luhan, sięgając
do stołu, po to by przekonać się, że Chen nie tylko przyniósł mu kubek, ale w
nim także upragnioną herbatę, o którą nawet nie prosił.
- A nie możesz mnie tam dopisać?
– spytał ze słodką miną Chen.
- Chcesz być uznany za idiotę? –
nie mógł pojąć tego Luhan.
- Nie. Ale chcę być uznany za
sprytnego. Nawet nie wiesz, jak brak mojego imienia na tej liście, odbija się
negatywnie na moim tytule „Trolla zespołu”.
Luhan pokręcił głową chcąc pokazać
Chenowi, że ten przesadza.
- Na tej liście są tylko osoby,
które w ostatnim czasie mi się naraziły. Nie ma się naprawdę o co ubiegać –
przekonywał kolegę Chińczyk.
Na to stwierdzenie oczy Chena zaświeciły
się dziwnym blaskiem.
- Narazić się, mówisz? – chciał
upewnić się Koreańczyk, zanim dodał: – Och… Skoro wszystko jasne, to chyba
powinienem odnieść tę kartkę na jej oryginalne miejsce…
Luhan nie zastanawiając się nad tym
zbytnio, po prostu oddał mu kartkę i rozsiadł się wygodniej w fotelu, podczas
gdy Chen wyszedł z salonu i skierował się w stronę pokoju, który tamten dzielił
z Sehunem i D.O. Urodzony w Pekinie
kończył właśnie pić herbatę, analizując przy tym rozkład zajęć na najbliższy
tydzień, który ich manager zostawił na stoliku do herbaty, gdy do salonu wszedł
wyraźnie przerażony Sehun.
- Stało się coś? – spytał Luhan,
gdy maknae stanęło około dwóch metrów od jego fotela i wyglądało tak, jakby
chciało coś powiedzieć – Ej! Nie rób takiej miny. Wyglądasz jak Kyungsoo. –
dodał po chwili, po czym zaśmiał się ze swojego własnego porównania, gdy Sehun
nadal nic nie mówił.
Jego „rozmówca”, jednak najpierw
odchrząknął cicho i dopiero przemówił.
- Ja mówiłem Jongdae, by tego
nie robił, ale on powiedział, że to dla dobra jego imienia „Trolla zespołu” czy
coś takiego…
Luhan zbladł, mając złe przeczucia co do
dalszej części, ale nic nie powiedział, pozwalając młodszemu kontynuować.
- …No i chciałem go powstrzymać,
ale on i tak to zrobił i jeszcze kazał mi przyjść i cię o tym poinformować...
- Ale o czym? – spytał Luhan
marszcząc brwi.
Sehun zawahał się na chwilę tak jakby
rozważał czy naprawdę powinien to powiedzieć, nawet jeśli Chen najwyraźniej sam
o to prosił, bo z jakiegoś powodu uważał, że to może być dla jego zleceniodawcy
niebezpieczne.
-
No bo on… no… Położył się na twoim łóżku i…
Luhan nie czekał już na ciąg dalszy,
tylko zerwał się z miejsca i pobiegł do swojego pokoju, by zastać tam Chena
rozłożonego na jego łóżku i zaczytanego w jakiejś książce. W momencie, gdy
jednak Koreańczyk zauważył, że właściciel łóżka na którym siedział w właśnie
wszedł do pokoju, podniósł wzrok znad lektury i uśmiechnął się do niego.
- Teraz zasłużyłem, by znaleźć
się na liście? – zadał pytanie, uśmiechając się przy tym jeszcze szerzej.
Luhan, który gdy wszedł wyglądał jakby co
najmniej zobaczył ducha, zaczął dochodzić do siebie i odpowiedział:
- Tak – po czym dodał przez
zaciśnięte zęby. – Ale zanim cię na niej umieszczę, to najpierw cię zabiję.
Chen nigdy nie dowiedział się czy Luhan
naprawdę, by go zabił, bo gdy siłą zaciągnął go przed klatkę schodową przed ich
mieszkaniem z zamiarem zrzucenia go z tych schodów, wtedy pojawił się przy nich
Kris z argumentacją mającą przekonać urodzonego w Pekinie do porzucenia tego
pomysłu.
- To główny wokal w EXO-M. Nie
możesz tak po prostu pozwolić mu się połamać.
- A guzik mnie to obchodzi kim
jest. Ten kto naruszył świętość mojego łóżka musi za to zapłacić. A po drugie,
ja mu wcale nie pozwalam się połamać. Ja go łamię z pełną premedytacją.
Chen, który obecnie zwisał w niewygodnej
pozycji przerzucony przez ramię Luhana, przysłuchiwał im się z zaciekawieniem
wymieszanym z przerażeniem, próbując zrozumieć cokolwiek z potoku chińskich
słów jakie obaj rzucali. Doszedł do wniosku, że póki nie dowie się jak
przedstawia się jego sytuacja lepiej się nie ruszać i nie narażać się na
niebezpieczeństwo wymknięcia się z mocnego uścisku Luhana i spadnięcia w dół.
Nie było w tym więc nic dziwnego, że kiedy Luhan zrobił ruch, by go zrzucić,
Chen wydał okrzyk przerażenia.
- Luhan, przemyśl to jeszcze
raz – spróbował Kris jeszcze raz. - Jeśli teraz coś stanie się Jongdae, już na
zawsze będziesz musiał się pożegnać z wizją nietykalnego łóżka, bo przecież w
więzieniach nie zwraca się na takie rzeczy uwagi. Nie mówiąc o tym, że będziesz
musiał zrezygnować z masy innych rzeczy. Odstaw Jongdae na ziemię.
Zapadła chwila ciszy. Chen wydawał się
nawet wstrzymać oddech.
- Masz rację – po krótkiej
chwili przyznał mu rację Luhan i zrobił tak jak mu powiedział lider EXO-M. – Ale
jeszcze dzisiaj masz wysłać tą pościel do prania i jutro ma do mnie wrócić
pachnąca i wyprasowana – to zdanie skierował już do Chena, używając do tego
koreańskiego, po czym nie mówiąc nic więcej wrócił do mieszkania i skierował
się do kuchni, ignorując westchnienie ulgi, jakie wydał Chen, gdy już się
oddalił.
Robiąc sobie herbatę, jeszcze raz
przemyślał całe zdarzenie i zaczął się zastanawiać w którym momencie popełnił
błąd. I nie chodziło już teraz o to, że Chen śmiał dotknąć jego łóżka, łamiąc
jedną z wielu niepisanych zasad panujących w dormitorium EXO, ale o to, że
ktokolwiek mógł pomyśleć, że naprawdę mógłby coś zrobić któremukolwiek z
członków ich zespołu. Sam gdy to robił był przekonany, że na tyle przesadził ze
swoją reakcją o taką błahostkę, że nikt mu nie uwierzy, że cokolwiek Chenowi
się za to stanie. A jednak wystraszony Jongdae i Kris gotowy w każdej chwili
użyć siły, jeśli jego argumenty nie wywołają żadnego skutku mówiły mu zupełnie
co innego.
Luhan westchnął głośno kończąc
rozmyślania i skrzywił się, bo herbata zrobiona przez niego nie była już tak
dobra, jak ta zrobiona przez Chena. Biorąc kubek do ręki, przeszedł do swojej
sypialni tylko na to, by zastać tam już puste łóżko bez pościeli, na którym
leżała jedynie lista, która oryginalnie miała zawierać idiotów, którzy go nie
kochają. Teraz jednak, gdy dopisywał tam imię „Jongdae” zaczął się zastanawiać,
czy ciągle jest to prawdą, bo w sumie nawet, jeśli Chen by go teraz znienawidził, to
być może byłaby to całkiem słuszna decyzja.
Po pięciu minutach zastanawiania się
nad tym doszedł jednak do wniosku, że właściwie nie ma nad czym myśleć, bo Chen
sam chciał się dostać na tę listę, a że wybrał ten sposób a nie inny sprawiło
tylko, że powinien przygotować się na ewentualne konsekwencje swoich działań. I
z tą właśnie myślą Luhan ziewnął szeroko, chowając kartkę i długopis do komody
przy łóżku, a samemu kładąc się na łóżku. Nie wiedział nawet, że zasnął dopóki
w którymś momencie Sehun nie obudził go delikatnie i nie zaproponował mu, że
tej nocy mogą spać razem w jego łóżku. Luhan był zbyt śpiący, by w jakikolwiek
sposób to przemyśleć i po szybkim prysznicu, zasnął już po raz drugi tego dnia,
tym razem jednak już w piżamie, pod ciepłą kołdrą, tuż obok śpiącego z lekkim
uśmiechem na ustach najmłodszego członka EXO.
* * *
Gdy Kai zaproponował Luhanowi wspólne
oglądanie meczu Chelsea Londyn i Manchester United, ten przyjął to z pewnego
rodzaju ulgą, bo to oznaczało, że nie będzie musiał prosić Krisa o to, by mu przy tym towarzyszył. Bo co jak co, ale meczu
po prostu nie ogląda się samotnie i już. Powodowało to, że zazwyczaj zaciągał
przed telewizor lidera swojej podgrupy lub niekiedy (gdy Kris był zajęty) udało
mu się przekonać do wspólnego oglądania Xiumina, który jednak zdecydowanie wolał
grać z Luhanem na boisku niż oglądać ten sport z nim w telewizji. Nie żeby Kris
robił to z jakąś szczególną ochotą, ale zazwyczaj zgadzał się dla świętego
spokoju. Tak czy tak, prośba Jongina oszczędziła Chińczykowi sporo energii,
jakie wymagałoby zaciągnięcie prawie metra i dziewięćdziesięciu centymetrów Krisa z jego pokoju do salonu. I
nic nie było wstanie zepsuć Luhanowi humoru, nawet fakt, że Kai zdecydowanie
był fanem Chelsea, co nie do końca współgrało z wielką miłością Luhana do
„czerwonych diabłów”. A tak przynajmniej wydawało się Luhanowi przed meczem.
- Nie wierzę. – Były to pierwsze
słowa Luhana po ostatnim gwizdku, wypowiedziane z oczami wciąż utkwionymi w
ekranie telewizora, z miną osoby całkowicie zdruzgotanej, która zdecydowanie
nie jest jeszcze gotowa na to, by zmierzyć się z tym co przynosi jej los.
- To uwierz. Twoja drużyna była
dzisiaj do niczego i taki jest fakt – odpowiedział mu zadowolony z siebie Kai,
tak jakby wygrana Chelsea była co najmniej jego zasługą, jednocześnie robiąc coś
na swoim telefonie.
- Nie przesadzaj. To był tylko
jeden gol – oburzył się Luhan, marszcząc brwi. Bo nawet jeśli Manchester
przegrało, to dla Luhana i tak był to najwspanialszy klub piłkarski na świecie,
a ta przegrana: zbiegiem niefortunnych zdarzeń.
- Taa… Ale to życie, Luhan.
Jeden błąd potrafi sprawić szkody, których nie da się już naprawić. Tak jak z
tym straconym golem Manchesteru w osiemdziesiątej siódmej minucie – z
niezwykłą radością w głosie tłumaczył starszemu z nich Kai, podnosząc na niego
wzrok. Luhan z kolei cały czas miał swoje spojrzenie utkwione w ekranie
telewizora, gdzie raz po raz pokazywano jeszcze powtórkę gola, którego strzelił
zawodnik Chelsea, widocznie nadal będąc w szoku po tym co się stało . I
nie wiadomo na jak długo pozostałby w takim stanie, gdyby nagle nie oślepił go
na chwilę blask flesza.
- Ups… Zapomniałem wyłączyć
migawkę – wymamrotał Jongin, jednocześnie bardziej zajęty ocenianiem zdjęcia,
które zrobił Luhanowi niż tym czy tamten przyjął przeprosiny czy nie.
Luhan już miał wrócić do dalszego
wewnętrznego przeżywania swojej depresji, gdy nagle sobie coś uświadomił.
- Zaraz… Czy mi się wydaje, czy
ty przed chwilą zrobiłeś mi zdjęcie? – spytał Kaia, choć w sumie znał
odpowiedź.
- Tak? No bo prędko nie będziesz
tak załamany jak teraz, no a ja chcę mieć pamiątkę – odpowiedział nieobecnym
głosem spytany, nadal zatopiony w tym co robił na swoim telefonie.
- Cieszysz się z mojego
nieszczęścia? – nie mógł uwierzyć Luhan.
- Może… - Kai zrobił minę jakby
się nad czymś zastanawiał, na chwilę nawet odsuwając telefon od twarzy. – Ale
bardziej po prostu uważam to za zabawne – dodał po czym wrócił do zabawy ze
sprzętem.
- Masz chore poczucie humoru –
stwierdził z odrazą Chińczyk, zastanawiając się czy teraz jego kolega nie
wysyła przed chwilą zrobionego zdjęcia do pozostałych członków zespołu, a także
do managerów, staffów, a może nawet do ciotek i wujków .
- Wiem. Sehun dość regularnie mi
to powtarza – wzruszył ramionami młodszy z nich, dając do zrozumienia, że ten komentarz
nie zrobił na nim żadnego wrażenia.
Luhan zaczął na szybko analizować
sytuację. Sehun... Sehun zdecydowanie należał do osób, które radziły sobie z
różnymi pomysłami Jongina i dostawały to co chciały. Gdyby to jemu Kai wykręcił
taki numer, zapewne już dawno wyrwałby mu jego telefon i wykasował to co
trzeba.
- Ej, co robisz?! – krzyknął
przerażony Kai, gdy nagle para rąk zaczęła mu wyrywać telefon.
- Próbuję wykasować coś na czego
powstanie nie wyraziłem zgody! – odpowiedział mu Luhan, coraz bardziej
brutalnie próbując dostać to co chciał.
I gdy właśnie po trzech minutach
szamotaniny setki godzin na boisku zaczęły się okazywać bardziej skuteczne w
tworzeniu przydatnej tkanki mięśniowej niż setki godzin spędzonych na ćwiczeniu
tańca; właśnie w momencie, gdy Luhan już prawie podnosił w górę dłoń z
telefonem Kaia, mając jego właściciela przykutego do ziemi w jakieś dziwnej
pozycji; właśnie w tym momencie do salonu wszedł uśmiechnięty Kyungsoo z miską
prażynek w ręce, tylko na to, by w momencie, gdy zobaczył ich walczących na
podłodze, uśmiech znikł mu z twarzy, a wspomniana miska wypadła mu z hukiem z
rąk na podłogę.
Pięć sekund później Luhan siedział z
obolałymi czterema literami na podłodze trzy metry dalej, po tym jak został odepchnięty
przez chłopaka, który pół życia spędził na ćwiczeniu śpiewu, nie miał żadnych
szczególnych osiągnięć ani w sporcie ani w tańcu, a do tego szerokość jego
ramion była mniejsza od większości dziewcząt w jego wieku, nie wspominając już
o chłopcach.
- Jak możesz bić młodszych,
hyung? – zaczął wyrzucać Luhanowi D.O., który po odepchnięciu Chińczyka, pomógł
usiąść Jonginowi, a następnie mocno go przytulił. Sam Jongin ukrył twarz w
ramieniu kolegi, by przypadkiem nie zdradzić się z uśmiechem wywołanym całą
sytuacją.
Luhan natomiast wyglądał na
zdezorientowanego.
- Co? Przecież to ja tu jestem
poszkodowany! – zaprotestował po chwili, gdy w końcu postanowił zostawić w
spokoju fakt, że zostać pokonanym przez Kyungsoo to tak jakby być pokonanym dwa
razy.
- Tak? Naprawdę, hyung, nie chcę
cię urazić, ale to w żaden sposób nie wyglądało, jakby to hyung był
poszkodowany. – Po czym przytulił mocniej Kaia, po tym jak jego ciałem mocno
wstrząsnęło, co zapewne D.O. uznał za efekt łkania, a tak naprawdę było
spowodowane powstrzymanym w ostatniej chwili wybuchem śmiechu.
- Zrobił mi zdjęcie w momencie,
gdy byłem zdruzgotany po przegranym meczu Manchesteru. Chciałem je tylko
usunąć, to wszystko – bronił się Luhan, bo wiedział, że kto jak kto, ale
Kyungsoo zdecydowanie jest osobą mającą serce i rozum w odpowiednich miejscach
I rzeczywiście. Wprawdzie Kyungsoo przez
chwilę wyglądał, jakby nadal mu nie wierzył i miał zamiar dalej się z Luhanem
kłócić, to gdy zobaczył całkowicie szczere spojrzenie Chińczyka doszedł jednak
do wniosku, że coś w tym co mówi może być prawdą i zwrócił się do Kaia.
- Czy to prawda? – spytał
młodszego kolegi głosem pełnym troski.
Jongin kiwnął głową, co dziwiło Luhana,
do czasu gdy Kai w końcu odkleił twarz od ramienia przyjaciela i spojrzał na
niego wzrokiem pełnym skruchy o krok od rozpłakania. Wtedy Luhan już wiedział,
że Jongin wybrał sposób potocznie zwany „na litość”.
- Myślałem, że będzie to zabawne
zrobić takie zdjęcie, pokazać reszcie zespołu, a później go skasować. Nie
sądziłem, że Luhan weźmie to tak poważnie i bez ostrzeżenia rzuci się na mnie,
chcąc je skasować. – zrelacjonował płaczliwym tonem swoją wersję wydarzeń Kai,
po czym ponownie skrył twarz w ramieniu kolegi.
Luhan wiele razy zastanawiał się dlaczego
to Kaia zawsze biorą do wszelkich filmików EXO, które mają fabułę. I jak
zazwyczaj jego rozmyślania kończyły się bez żadnych wniosków, to tym razem
doszedł do wniosku, że jakby on chociaż raz widział jego aktorstwo gdy ten
kłamie, to też by go wszędzie wpychał.
- Już dobrze, dobrze –
uspokajał Jongina D.O., jednocześnie gładząc go delikatnie po plecach. Dodał
jednak po chwili: – Wiesz jednak, że to nieładnie robić ludziom zdjęcia bez ich
zgody. Jako idol powinieneś o tym wiedzieć najlepiej. Dlatego dasz teraz
Luhanowi swój telefon, by wykasował to niefortunne zdjęcie i podacie sobie ręce
na zgodę. Dobrze?
Jongin pokiwał głową, po czym z wciąż
przyklejoną do D.O. twarzą, nawet nie podnosząc wzroku, przesunął w stronę
Luhana telefon. Ten bez słowa wziął go do ręki, znalazł wspomniane zdjęcie i po
jego wykasowaniu, zastanawiał się czy nie odpłacić się czymś podobnym skoro już
miał w ręce telefon młodszego, ale ostatecznie postanowił jednak nie
wypróbowywać swojego szczęścia, czując wciąż delikatny ból w części na którą
nie tak dawno upadł i oddał Kaiowi telefon. Pierwszy nawet wystawił w jego
stronę rękę (po tym jak Kyungsoo przez moment świdrował go spojrzeniem), którą
najmłodszy z obecnej w salonie trójki ochoczo przyjął, po czym Kyungsoo udał
się z powrotem do kuchni, zbierając przy okazji z ziemi pękniętą miskę oraz
rozsypane prażynki, by je wyrzucić. Wychodząc obiecał im, że dostaną nową
porcję, ale dopiero wieczorem i poinformował że za piętnaście minut mogą
przyjść na późną kolację. Z tą informacją obie pozostałe w salonie osoby udały
się bez słowa do swoich pokoi.
Gdy piętnaście minut później Luhan udał
się do kuchni, nie spodziewał się tam zastać nikogo oprócz D.O., będąc
przekonanym, że Kai, mając do wyboru spanie i jedzenie, na pewno wybierze
spanie i w ten sposób nie zobaczą się do rana. Jakie było więc jego zdziwienie,
gdy w kuchni nie tylko zastał Kyungsoo i Jongina, ale ósemkę z pozostałych
członków zespołu.
- A wy tu co? Spać nie możecie?
– spytał wchodząc w głąb kuchni i opadając na jedno z krzeseł.
- Nie. Ale usłyszeliśmy o
porażce Manchester i chcieliśmy cię pocieszyć – stwierdził Chen, na co Luhan
tylko się skrzywił, bo prawie już o tym zapomniał. I być może uwierzyłby w ten
argument, gdyby nie fakt, że zarówno on, jak i Tao, cali byli umazani błotem
(no może nie licząc rąk i twarzy, które najwyraźniej umyli zanim zasiedli do
stołu) i tak jak większość przy stole wyglądał na zmęczonego, ale mimo wszystko
bardzo szczęśliwego.
- Moment… To wy naprawdę
pojechaliście na tą głupią, nocną wycieczkę rowerową po Seulu? – spytał Luhan
rozglądając się po obecnych i przypominając sobie pomysł jakim podzielił się
dzisiaj z nimi Baekhyun przy obiedzie.
- Wcale nie głupią. To było
genialne! – stwierdził z entuzjazmem Chanyeol z ustami pełnymi potrawy jaką
przygotował Kyungsoo.
- Wiem, wiem. Dla ciebie
wszystko co wymyśli Baekhyun jest genialne, ale prawda jest taka, że włóczenie
się po Seulu przez ponad cztery godziny od godziny dwudziestej drugiej nie może
być dobrym pomysłem.
- Przesadzasz – zaczął bronić
swojego pomysłu Baekhyun. – To stolica, więc ludzie kręcą się tu o każdej
godzinie. A przynajmniej saesangi nie są o tej porze tak aktywne i bez problemu
udało nam się zgubić te kilka najbardziej upartych sztuk. No a później mogliśmy
już tylko świetnie się bawić.
- Bawić? Jeżdżąc na rowerach w
środku nocy? – Luhan nadal wydawał się nie być przekonanym.
- No to też. Ale osobiście moim
ulubionym momentem było to, jak przejeżdżaliśmy obok tego małego zamulonego
stawu i jak Tao popisywał się swoimi umiejętnościami akrobacji z rowerem i
wpadł do wody – stwierdził z szerokim uśmiechem Chanyeol, patrząc
znacząco na mistrza sztuk walki, na co tamten tylko prychnął obrażony.
- To, to jeszcze nic – przerwał
koledze ze śmiechem Baekhyun. – Lepsze było to jak Jongdae niczym się nie
popisywał, tylko przejeżdżał i też wpadł.
- Odezwał się ten, który po tym
po prostu przeszedł ten kawałek prowadząc rower – skomentował Chen,
przewracając oczami, ale jednocześnie cały czas mając szczery uśmiech na
twarzy.
- Trzeba umieć uczyć się na
błędach innych – stwierdził Baekhyun nadal się śmiejąc, po czym dodał już
poważniej, marszcząc brwi: – Ale tak w ogóle to powinniście się iść umyć i
przebrać zaraz po tym jak wróciliśmy. Przecież na to wróciliśmy, byście nam się
nie rozchorowali na comeback. – Na te słowa obaj wspomniani posłusznie połknęli
na szybko to co zostało im na talerzu i wstali od stołu, by udać się do dwóch
łazienek znajdujących się w ich dormitorium.
- To gdyby nie wpadli do tego
stawu, to jeździlibyście jeszcze dłużej?! – nie mógł ukryć zdziwienia Luhan.
- No, jasne, że tak. Seul jest
ogromny, a zwiedzanie go bez chmary fanek, nawet w nocy, jest czymś niezwykłym
– skomentował Lay, popijając zieloną herbatę.
- To ty też byłeś z nimi? –
spytał Luhan, dopiero teraz zauważając obecność Yixinga w kuchni.
- Oczywiście, że tak. Myślisz,
że przegapiłbym okazję niemuszenia słuchania twoich uniesień podczas oglądania
meczu? – odpowiedział mu pytany z całkowitą powagą.
- Moment, to wy wszyscy byliście
na tej bezsensownej wycieczce? – spytał przenosząc przy tym wzrok najpierw na
Xiumina, następnie na Sehuna, a później na Suho.
- Jazda na rowerze pomaga w
tworzeniu mięśni nóg. Muszę w końcu zacząć regularnie ogrywać cię w nogę –
wytłumaczył mu swój powód uczestnictwa Xiumin, wzruszając ramionami.
- Ja pojechałem, bo zapowiadało
się na świetną zabawę. I rzeczywiście tak było. Hyung, powinieneś wybrać się z
nami następnym razem – odpowiedział nieśmiało Sehun, zanim wzrok Luhana
ostatecznie spoczął na Suho, już w piżamie, który zamiast jedzenia kolacji, po
prostu popijał sobie herbatę i czytał książkę, która przerażała samą grubością.
- Nie patrz tak na mnie. –
powiedział lider EXO-K, nie podnosząc nawet wzroku znad książki i gdy Luhan nie
przestał na niego patrzeć, a jedynie przechylił na bok głowę, wysyłając mu
zdezorientowane spojrzenie, dodał: – Nie, ja z nimi nie byłem, jeśli o to ci
chodzi. Czekałem tylko aż wrócą i się odliczą. Właściwie mógłbym już iść spać,
ale już poczekam na powrót Jongdae z łazienki, bo on w przeciwieństwie do
Jongina nie ma pojęcia, co to ciche szykowanie się do spania – mówiąc to
westchnął ciężko i z powrotem skupił się na książce.
- To że Chen zbiera się spać
głośniej niż Jongin to nic dziwnego. Byłoby z nim coś nie tak jakby było
inaczej. Jongin po prostu po umyciu się wsuwa się pod kołdrę i zasypia zanim
zdążysz powiedzieć dobranoc – skomentował Baekhyun.
- Przynajmniej nie wydaję psich
odgłosów przed snem – odgryzł się Kai bardziej z przyzwyczajenia niż ze
złośliwości.
- Takie życie ucieleśnienia
słodkości – stwierdził z uśmiechem Baekhyun wzruszając ramionami, podczas gdy
Suho najwyraźniej stwierdził, że jednak nie chce słyszeć wymiany zdań o to kogo
przyzwyczajenia w zasypianiu są gorsze i wrócił do swojego pokoju, by tam
poczekać na jednego ze swoich współlokatorów. W tym samym czasie Kyungsoo
ziewnął szeroko.
- Skoro już wszyscy kończą jeść
to chyba ja też mogę już iść spać. Sehun, nie zapomnij wziąć kąpieli zanim
pójdziesz spać. O, właśnie Jongdae wyszedł z łazienki. – Na te słowa, Sehun
który już skończył jeść, posłusznie wstał, wstawił brudne naczynia do zlewu i
wyszedł za Kyungsoo z kuchni.
Gdy w kuchni zostało już tylko sześć
osób, Luhan nagle poczuł się nieswojo, bo czuł na sobie większość spojrzeń.
- Coś się stało? – zapytał
nieśmiało, patrząc na coraz szersze uśmiechy Kaia, Baekhyuna i Chanyeola i
bezwyrazowość Laya (która, mówiąc szczerze, przerażała go najbardziej).
- Nic, zupełnie nic… -
stwierdził spokojnie Xiumin, jedyny z obecnych (oczywiście nie licząc Luhana),
który nie patrzył na Chińczyka. Nagle koreański członek EXO-M wstał ze swojego
miejsca, przeciągnął się pokazując swoje zmęczenie i dodał: – Chyba czas
posprzątać – stwierdził spokojnie zbierając naczynia pozostałych członków
zespołu i zanosząc je do zlewu, i będąc odwróconym do nich plecami, zaczął je
myć.
Luhan nie wiedzieć czemu czuł się tak,
jakby został pozbawiony ostatniej deski ratunku.
- No co?! – zaczął coraz
bardziej denerwować się Luhan, ponieważ intensywność spojrzeń pozostałych przy
stole kolegów z zespołu nie malała ani trochę.
- No nic. Podziwiamy tylko twoją
śliczną buzię, hyung – zapewnił go Kai, jednocześnie sięgając po telefon,
którą tą czynność powtórzyła pozostała trójka.
Luhan miał już podziękować za
komplement, nawet jeśli określenie „śliczna” nie było najbardziej wyczekiwanym
słowem przy opisie dorosłego mężczyzny, gdy Lay podsunął mu swój telefon i
Luhan zrozumiał.
Zrozumiał, dlaczego czekali z tym
wszystkim aż kuchnia się nieco opróżni (a dokładnie, aż opuści ją D.O.).
Zrozumiał te dziwne uśmiechy jakie wymieniali przez całą kolację i te ukradkowe
spojrzenia, jakie mu rzucali. I prawie zrozumiał, dlaczego Kai tak chętnie
zgodził się poprzednio na usunięcie zdjęcia, które Luhan tak bardzo nie chciał,
by istniało.
- Moment… Przecież sam je
skasowałem – stwierdził zdezorientowany Luhan patrząc na cztery ekrany
telefonów, z których każdy przedstawiał tapetę zrobioną z jego nieszczęsnego
zdjęcia.
- Tak bardzo się przejąłeś tym
zdjęciem, że ja po prostu nie mogłem nie podzielić się nim z innymi i wysłałem
go do Baekhyuna. Oczywiście to wszystko zanim podjąłeś próbę wykasowania
zdjęcia osobiście – stwierdził Kai, znowu wracając do zabawy telefonem, by po
chwili jeszcze raz pokazać Luhanowi wyświetlacz swojego telefonu z jego
zdjęciem, tyle że tym razem z nieumiejętnie dorysowanymi łzami na policzkach. –
No i teraz już niczego nie brakuje – powiedział z dumą zanim pokazał
przerobione zdjęcie reszcie siedzących przy stole.
Luhan natomiast spojrzał na zegarek przy
kuchence i odczytując tam godzinę trzecią dziesięć nad ranem, doszedł do
wniosku, że to nie jest pora do radzenia sobie z takimi sprawami i po prostu
wstał od stołu, po czym rzucając krótkie: „Idę spać”, zrobił tak jak
powiedział.
Na jego nieszczęście o ile trójka z
obecnych do samego końca przy kolacji osób, wkrótce zapomniała o całej sytuacji
i zmieniła sobie tapety w telefonie na inne rzeczy/osoby (Yixing już rano
zmienił tapetę na, jak to stwierdził, coś bardziej przyjemnego dla oka, co
okazało się być jakimś widoczkiem z Changshy, podobnie jak Baekhyun, który już
w południe miał na tapecie jakiegoś słodkiego psiaka, podczas gdy Chanyeol
zmienił sobie tapetę dopiero kolejnego dnia na zdjęcie jego z Baekhyunem i
Kyungsoo z któregoś z ich
podejrzanych spotkań w trójkę), o tyle Kai nie miał zamiaru niczego zapominać i jeszcze
długo chwalił się swoją wyjątkową tapetą nie tylko na telefonie, ale również na
laptopie. I tym samym zdecydowanie zasłużył sobie na obecność na liście
zawierającą osoby niekochające Luhana.
Część trzecia
Część trzecia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz