W ogóle to zmieniłam trochę szablon, tło i nagłówek. Mam nadzieję, że wszystkim się podoba.
I oczywiście zapraszam też do wzięcia udziału w ankiecie, tam po prawej stronie. Wasza opinia jest dla mnie niezmiernie ważna, więc... no... jak ktoś tu zagląda, to niech da mi znać, bym wiedziała, czy mam dalej pisać czy nie...
Hey!
Say! JUMP –
Christmas Special
„W święta nikt nie powinien być sam”
Rozdział
5
17:45
– 18:30
Wigilia
Bożego Narodzenia, godz. 17:46, jedna z bogatszym dzielnic w Tokio
- Hikaru-san? –
usłyszał niepewny głos, nawet jeśli Hikaru był pewny, że osoba ta doskonale
wiedziała, że to on. I nie musiał się odwracać, by wiedzieć kto to jest, nawet
jeśli tej osoby teoretycznie nie powinno tu być. Tylko jedna znajoma mu osoba
uparcie mówiła mu per -san.
- Tyle razy ci
mówiłem, żebyś nazywał mnie po prostu Hikaru lub Hikaru-kun. Możesz mnie też
nazywać nawet klaunem, nosorożcem czy czymkolwiek, co ci tylko przyjdzie do
głowy, ale nie Hikaru-san.
- O, dziewica.
Co cię tu sprowadza? – spytał drugi, wesoły głos i mimo że tym razem Hikaru też
doskonale wiedział do kogo on należy, to się odwrócił.
- Czuję się
porzucony i stwierdziłem, że może ty też czujesz się samotnie, więc we dwoje
będzie nam raźniej. Ale widzę, że ktoś pomyślał o tym wcześniej. – Tu wymownie
spojrzał na Keito, po czym przeniósł ponownie wzrok na Yuto i dodał: – I spróbuj
mnie nazwać tak jeszcze raz to nie żyjesz.
Yuto na to
tylko się roześmiał i zeszedł te kilka stopni, by złapać Hikaru za ramię i
pociągnąć go w stronę mieszkania.
- Miało być
cokolwiek tylko nie Hikaru-san, więc stwierdziłem, że może być. – bronił się
Yuto, zamykając za sobą drzwi i pomagając Hikaru ściągnąć kurtkę.
- To się
dotyczyło niewinnego Keito, a nie przypadków będącymi przykładami
zdemoralizowanej młodzieży – stwierdził Hikaru, pozwalając się zaprowadzić do
kuchni.
Yuto ponownie
głośno się roześmiał.
- Do czego to
doszło? Żeby zaczęto mnie zaliczać do zdemoralizowanej młodzieży. Powinieneś w
takim razie już zacząć się mnie bać. Że nie wiem… wymaluję ci twarz farbą w
spreju jak zaśniesz czy coś.
- Myślę, że
najbardziej zagrożony w tym momencie jest Keito – powiedział najstarszy z nich
na co zarówno Yuto i Keito spojrzeli na niego zaskoczeni – No, że dasz mu zły
przykład i chłopak się zepsuje.
Cała trójka się
roześmiała.
Wigilia
Bożego Narodzenia, godz. 17:50, restauracja w Tokio
- Więc
wpadłem przez głupią rękawiczkę? – zapytał retorycznie Inoo, okręcając w rękach
pozostałą rękawiczkę, wyraźnie smutny, po tym jak Daiki pokrótce opowiedział im
wydarzenia z ich zakupów w Roppongi Hills.
- Ej. Rozchmurz
się. Dla nas i tak jesteś mistrzem wszelkich przekrętów – próbował go
pocieszyć Chinen, na co Daiki energicznie pokiwał głową.
Inoo nie
wiedział czy śmiać się czy płakać.
Wybrał coś
pomiędzy.
- Oszalał –
skomentował Daiki, gdy Inoo ukrył twarz w dłoniach wydając jakieś bliżej
niezidentyfikowane dźwięki.
- Przejdzie mu
– stwierdził niewzruszonym tonem Chinen. – Niech tylko uświadomi sobie, że
dzięki temu, może to wszystko łatwo odkręcić, kupując nową identyczną parę
rękawiczek i twierdząc, że wcale go nie było dzisiaj w Roppongi Hills.
Inoo od razu
podniósł głowę i wyglądał jakby co najmniej wygrał właśnie na loterii.
- To jest to.
Jesteś genialny Chinen.
- Cieszę się,
że potrafisz docenić talent, ale muszę z przykrością stwierdzić, że do
najbardziej spostrzegawczych nie należysz. Żeby uświadomić sobie taką
oczywistość po tylu latach znajomości… - Chinen pokręcił z rozczarowaniem
głową.
- Jedz, a nie…
Musimy pójść jeszcze poszukać tego sklepu, gdzie Yabu kupił mi te rękawiczki zanim
wszystko pozamykają – mówiąc to Inoo wsadził do ust Chinena za pomocą pałeczek
duży kawałek ryby.
Wigilia
Bożego Narodzenia, godz. 18:00, duży dom w Tokio, pokój
- To w co gramy? – zapytał Hikaru, udając się w stronę półki,
gdzie jego zdaniem mogły znajdować się gry, gdy tylko w trójkę weszli do pokoju
Yuto.
- Właściwie to
jak przyszedłeś, włączaliśmy właśnie grę w tenisa ziemnego. – powiedział
zgodnie
Hikaru spojrzał
na nich dziwnie.
- To bardzo…
niewinne? Nie macie czegoś mocniejszego. Nie wiem… Assassin’s Creed albo GTA? –
pytał dalej najstarszy z nich, jednocześnie przeglądając dalej nagłówki gier na
ich pudełkach.
- A ponoć to ja
jestem zdemoralizowany – zaśmiał się Yuto, uruchamiając sprzęt. – Nie, nie mam.
Ale mam za to inne hity ze świata gier, jak na przykład The Sims 3 i Hello
Kitty Roller Rescue. Ale schowałem je bardziej dokładnie, by się upewnić, że
nikt ich nie zniszczy. Przynieść je?
Hikaru nie był
pewny czy Yuto żartuje, czy mówi serio, więc dla pewności odpowiedział:
- Nie trzeba. I
nagle mam dziwną ochotę, by rozegrać rundkę tenisa. To kto gra z kim na
początek?
Wigilia
Bożego Narodzenia, godz. 18:10, centrum Tokio
Za jaką
wielką gwiazdę, by go nie uważano i o jakie wyczucie stylu, by go nie
oskarżano, Yamada lubił proste i wygodne rzeczy, a robienie zakupów nie było
jego najbardziej ulubioną czynnością. I tak będąc wśród tłumu ludzi biegnących,
by załatwić ostatnie sprawunki przed świętami, był on - niemający pojęcia co
kupić, ani nawet dla kogo. Wiedział na pewno, że powinien coś kupić Yuto i to
nie tylko dlatego, że będzie u niego dzisiaj nocować, ale ogólnie za
całokształt. I chociaż żaden prezent nie był wstanie zrównoważyć dobroci jaką
Yuto mu okazywał, to trzeba było chociaż spróbować spłacić ten dług.
Przez bardzo długi
czas natomiast zastanawiał się czy powinien kupować coś rodzicom i siostrom. Zazwyczaj
i tak niedoceniali jego prezentów, więc jaki był sens?
Nagle pokręcił
gwałtownie głową, chcąc pozbyć się przygnębiających myśli, na co kilka osób
przechodzących obok niego spojrzała się na niego dziwnie. Teraz jednak nie mógłby
się tym mniej przejmować.
Postanowił
ostatecznie pomyśleć o tym, gdy już kupi prezenty dla kolegów z zespołu. Może
po kupieniu ośmiu prezentów nie będzie już miał pieniędzy i problem rozwiąże
się sam?
Wigilia
Bożego Narodzenia, godz. 18:20, restauracja w Tokio
- A ty chociaż wiesz gdzie Yabu kupił ci te rękawiczki? –
zapytał Chinen, gdy wyszli z restauracji i ruszyli po prostu przed siebie, a
przynajmniej tak się wydawało pytającemu.
- Nie. Będziemy
chodzić od sklepu do sklepu aż znajdziemy identyczne. Dlatego kazałem ci się
pośpieszyć. Musimy w końcu sprawdzić kilka tysięcy sklepów z ubraniami –
odpowiedział Inoo poważnym tonem na co Daiki się zaśmiał.
- Co w tym
takiego śmiesznego? – nie mógł zrozumieć Chinen, który wyjątkowo wziął słowa
Inoo na poważnie.
- To, że na
rękawiczce którą ma Inoo, jest napisana nazwa marki. Wystarczy wygooglować
gdzie sprzedają rzeczy tej marki i tyle.
Zarówno Chinen
jak i Inoo spojrzeli na niego zaskoczeni i zaraz też sprawdzili rękawiczkę.
Rzeczywiście na metce miała ona wspomnianą informację. Na to znowu zdziwił się
Daiki.
- No nie mów
mi, że ty naprawdę chciałeś chodzić od sklepu do sklepu…
- Oczywiście,
że nie – zaprzeczył Inoo, nadal jednak nie mogąc się otrząsnąć z szoku, że sam
wcześniej nie zauważył nazwy na metce. – Yabu kupował te rękawiczki ze mną, więc
doskonale wiem, gdzie ich szukać. Ale… wow… taka uwaga przyda mi się na przyszłość.
- Zaczynam
żałować, że o tym wspomniałem – stwierdził Daiki, kręcąc głową, na co Inoo
tylko poklepał go z wdzięcznością po plecach.
Wigilia
Bożego Narodzenia, godz. 18:30, duży dom w Tokio, pokój
Po tym jak Hikaru przegrał pierwszy mecz z Yuto 6:2, 6:1, w którym
to jego przeciwnik do tego nie włożył w to zwycięstwo zbyt wielkiego wysiłku, nie
miał zamiaru dać się pokonać Keito, który wydawał się wiedzieć o tenisie, tyle
co on (czyli niewiele). Dlatego gdy Hikaru prowadził w pierwszym secie 7:6, nie
miał zamiaru zmarnować tej przewagi i nawet nie zająknął się wykrzykując z
przerażeniem, wskazując na okno.
- O, Boże! Firanki
się zapaliły od choinki!
I Keito nawet
przez myśl nie przeszło, że Yuto nie ma nawet w pokoju choinki. I tak spojrzał
w tamtą stronę. A Hikaru dwie sekundy później cieszył się z wygranego seta.
Rozdział szósty
Rozdział szósty
Yuuto, naprawdę zdemoralizowany. Żeby tak bezczelnie do Yaotome mówić "dziewica" xD Ale ja mam nadzieję, że z tym Hello Kitty to żartował... prawda, prawda, że żartował? XDD I ten sposóby wygrania Yaotome... skandal... i pytań nie mam XDD
OdpowiedzUsuńBosh, Inoo serio chciał chodzić od sklepu do sklepu? On serio by zginął bez Chinena, już nie wspomnę o tym, że obaj by zginęli bez Dai-chana. xD
Powtórzę się: moja biedna, mała Yamadzia! Jak ci rodzice go traktują?! Nie, nie podoba mi się to, to nie fair, świat jest okrutny... ehh, dobrze, że ma Yuuto, który go zawsze zrozumie... no masakra ;__;
Nadrobiłam! Haa~! A Exo na razie sobie daruję... XD