niedziela, 29 grudnia 2013

W święta nikt nie powinien być sam - Rozdział piąty

Zrobiłam sobie troszkę wolnego, bo cóż... Nie miałam Weny i tyle... Teraz w sumie też nie do końca ją mam, ale już jest lepiej, więc teraz mam nadzieję, że będzie się coś pojawiać codziennie do końca mojego wolnego (czyli 6 grudnia), a później zobaczymy.
W ogóle to zmieniłam trochę szablon, tło i nagłówek. Mam nadzieję, że wszystkim się podoba.
I oczywiście zapraszam też do wzięcia udziału w ankiecie, tam po prawej stronie. Wasza opinia jest dla mnie niezmiernie ważna, więc... no... jak ktoś tu zagląda, to niech da mi znać, bym wiedziała, czy mam dalej pisać czy nie...


Hey! Say! JUMP Christmas Special
„W święta nikt nie powinien być sam”




Rozdział 5
17:45 – 18:30

Wigilia Bożego Narodzenia, godz. 17:46, jedna z bogatszym dzielnic w Tokio

            - Hikaru-san? – usłyszał niepewny głos, nawet jeśli Hikaru był pewny, że osoba ta doskonale wiedziała, że to on. I nie musiał się odwracać, by wiedzieć kto to jest, nawet jeśli tej osoby teoretycznie nie powinno tu być. Tylko jedna znajoma mu osoba uparcie mówiła mu per -san.
            - Tyle razy ci mówiłem, żebyś nazywał mnie po prostu Hikaru lub Hikaru-kun. Możesz mnie też nazywać nawet klaunem, nosorożcem czy czymkolwiek, co ci tylko przyjdzie do głowy, ale nie Hikaru-san.
            - O, dziewica. Co cię tu sprowadza? – spytał drugi, wesoły głos i mimo że tym razem Hikaru też doskonale wiedział do kogo on należy, to się odwrócił.
            - Czuję się porzucony i stwierdziłem, że może ty też czujesz się samotnie, więc we dwoje będzie nam raźniej. Ale widzę, że ktoś pomyślał o tym wcześniej. – Tu wymownie spojrzał na Keito, po czym przeniósł ponownie wzrok na Yuto i dodał: – I spróbuj mnie nazwać tak jeszcze raz to nie żyjesz.
            Yuto na to tylko się roześmiał i zeszedł te kilka stopni, by złapać Hikaru za ramię i pociągnąć go w stronę mieszkania.
            - Miało być cokolwiek tylko nie Hikaru-san, więc stwierdziłem, że może być. – bronił się Yuto, zamykając za sobą drzwi i pomagając Hikaru ściągnąć kurtkę.
            - To się dotyczyło niewinnego Keito, a nie przypadków będącymi przykładami zdemoralizowanej młodzieży – stwierdził Hikaru, pozwalając się zaprowadzić do kuchni.
            Yuto ponownie głośno się roześmiał.
            - Do czego to doszło? Żeby zaczęto mnie zaliczać do zdemoralizowanej młodzieży. Powinieneś w takim razie już zacząć się mnie bać. Że nie wiem… wymaluję ci twarz farbą w spreju jak zaśniesz czy coś.
            - Myślę, że najbardziej zagrożony w tym momencie jest Keito – powiedział najstarszy z nich na co zarówno Yuto i Keito spojrzeli na niego zaskoczeni – No, że dasz mu zły przykład i chłopak się zepsuje.
            Cała trójka się roześmiała.


Wigilia Bożego Narodzenia, godz. 17:50, restauracja w Tokio

            - Więc wpadłem przez głupią rękawiczkę? – zapytał retorycznie Inoo, okręcając w rękach pozostałą rękawiczkę, wyraźnie smutny, po tym jak Daiki pokrótce opowiedział im wydarzenia z ich zakupów w Roppongi Hills.
            - Ej. Rozchmurz się. Dla nas i tak jesteś mistrzem wszelkich przekrętów – próbował go pocieszyć Chinen, na co Daiki energicznie pokiwał głową.
            Inoo nie wiedział czy śmiać się czy płakać.
            Wybrał coś pomiędzy.
            - Oszalał – skomentował Daiki, gdy Inoo ukrył twarz w dłoniach wydając jakieś bliżej niezidentyfikowane dźwięki.
            - Przejdzie mu – stwierdził niewzruszonym tonem Chinen. – Niech tylko uświadomi sobie, że dzięki temu, może to wszystko łatwo odkręcić, kupując nową identyczną parę rękawiczek i twierdząc, że wcale go nie było dzisiaj w Roppongi Hills.
            Inoo od razu podniósł głowę i wyglądał jakby co najmniej wygrał właśnie na loterii.
            - To jest to. Jesteś genialny Chinen.
            - Cieszę się, że potrafisz docenić talent, ale muszę z przykrością stwierdzić, że do najbardziej spostrzegawczych nie należysz. Żeby uświadomić sobie taką oczywistość po tylu latach znajomości… - Chinen pokręcił z rozczarowaniem głową.
            - Jedz, a nie… Musimy pójść jeszcze poszukać tego sklepu, gdzie Yabu kupił mi te rękawiczki zanim wszystko pozamykają – mówiąc to Inoo wsadził do ust Chinena za pomocą pałeczek duży kawałek ryby.


Wigilia Bożego Narodzenia, godz. 18:00, duży dom w Tokio, pokój

            - To w co gramy? – zapytał Hikaru, udając się w stronę półki, gdzie jego zdaniem mogły znajdować się gry, gdy tylko w trójkę weszli do pokoju Yuto. 
            - Właściwie to jak przyszedłeś, włączaliśmy właśnie grę w tenisa ziemnego. – powiedział zgodnie
            Hikaru spojrzał na nich dziwnie.
            - To bardzo… niewinne? Nie macie czegoś mocniejszego. Nie wiem… Assassin’s Creed albo GTA? – pytał dalej najstarszy z nich, jednocześnie przeglądając dalej nagłówki gier na ich pudełkach.
            - A ponoć to ja jestem zdemoralizowany – zaśmiał się Yuto, uruchamiając sprzęt. – Nie, nie mam. Ale mam za to inne hity ze świata gier, jak na przykład The Sims 3 i Hello Kitty Roller Rescue. Ale schowałem je bardziej dokładnie, by się upewnić, że nikt ich nie zniszczy. Przynieść je?
            Hikaru nie był pewny czy Yuto żartuje, czy mówi serio, więc dla pewności odpowiedział:
            - Nie trzeba. I nagle mam dziwną ochotę, by rozegrać rundkę tenisa. To kto gra z kim na początek?


Wigilia Bożego Narodzenia, godz. 18:10, centrum Tokio

            Za jaką wielką gwiazdę, by go nie uważano i o jakie wyczucie stylu, by go nie oskarżano, Yamada lubił proste i wygodne rzeczy, a robienie zakupów nie było jego najbardziej ulubioną czynnością. I tak będąc wśród tłumu ludzi biegnących, by załatwić ostatnie sprawunki przed świętami, był on - niemający pojęcia co kupić, ani nawet dla kogo. Wiedział na pewno, że powinien coś kupić Yuto i to nie tylko dlatego, że będzie u niego dzisiaj nocować, ale ogólnie za całokształt. I chociaż żaden prezent nie był wstanie zrównoważyć dobroci jaką Yuto mu okazywał, to trzeba było chociaż spróbować spłacić ten dług.
            Przez bardzo długi czas natomiast zastanawiał się czy powinien kupować coś rodzicom i siostrom. Zazwyczaj i tak niedoceniali jego prezentów, więc jaki był sens?
            Nagle pokręcił gwałtownie głową, chcąc pozbyć się przygnębiających myśli, na co kilka osób przechodzących obok niego spojrzała się na niego dziwnie. Teraz jednak nie mógłby się tym mniej przejmować.
            Postanowił ostatecznie pomyśleć o tym, gdy już kupi prezenty dla kolegów z zespołu. Może po kupieniu ośmiu prezentów nie będzie już miał pieniędzy i problem rozwiąże się sam?


Wigilia Bożego Narodzenia, godz. 18:20, restauracja w Tokio

            - A ty chociaż wiesz gdzie Yabu kupił ci te rękawiczki? – zapytał Chinen, gdy wyszli z restauracji i ruszyli po prostu przed siebie, a przynajmniej tak się wydawało pytającemu.
            - Nie. Będziemy chodzić od sklepu do sklepu aż znajdziemy identyczne. Dlatego kazałem ci się pośpieszyć. Musimy w końcu sprawdzić kilka tysięcy sklepów z ubraniami – odpowiedział Inoo poważnym tonem na co Daiki się zaśmiał.
            - Co w tym takiego śmiesznego? – nie mógł zrozumieć Chinen, który wyjątkowo wziął słowa Inoo na poważnie.
            - To, że na rękawiczce którą ma Inoo, jest napisana nazwa marki. Wystarczy wygooglować gdzie sprzedają rzeczy tej marki i tyle.
            Zarówno Chinen jak i Inoo spojrzeli na niego zaskoczeni i zaraz też sprawdzili rękawiczkę. Rzeczywiście na metce miała ona wspomnianą informację. Na to znowu zdziwił się Daiki.
            - No nie mów mi, że ty naprawdę chciałeś chodzić od sklepu do sklepu…
            - Oczywiście, że nie – zaprzeczył Inoo, nadal jednak nie mogąc się otrząsnąć z szoku, że sam wcześniej nie zauważył nazwy na metce. – Yabu kupował te rękawiczki ze mną, więc doskonale wiem, gdzie ich szukać. Ale… wow… taka uwaga przyda mi się na przyszłość.
            - Zaczynam żałować, że o tym wspomniałem – stwierdził Daiki, kręcąc głową, na co Inoo tylko poklepał go z wdzięcznością po plecach.


Wigilia Bożego Narodzenia, godz. 18:30, duży dom w Tokio, pokój

            Po tym jak Hikaru przegrał pierwszy mecz z Yuto 6:2, 6:1, w którym to jego przeciwnik do tego nie włożył w to zwycięstwo zbyt wielkiego wysiłku, nie miał zamiaru dać się pokonać Keito, który wydawał się wiedzieć o tenisie, tyle co on (czyli niewiele). Dlatego gdy Hikaru prowadził w pierwszym secie 7:6, nie miał zamiaru zmarnować tej przewagi i nawet nie zająknął się wykrzykując z przerażeniem, wskazując na okno.
            - O, Boże! Firanki się zapaliły od choinki!
            I Keito nawet przez myśl nie przeszło, że Yuto nie ma nawet w pokoju choinki. I tak spojrzał w tamtą stronę. A Hikaru dwie sekundy później cieszył się z wygranego seta.

Rozdział szósty 

1 komentarz:

  1. Yuuto, naprawdę zdemoralizowany. Żeby tak bezczelnie do Yaotome mówić "dziewica" xD Ale ja mam nadzieję, że z tym Hello Kitty to żartował... prawda, prawda, że żartował? XDD I ten sposóby wygrania Yaotome... skandal... i pytań nie mam XDD
    Bosh, Inoo serio chciał chodzić od sklepu do sklepu? On serio by zginął bez Chinena, już nie wspomnę o tym, że obaj by zginęli bez Dai-chana. xD
    Powtórzę się: moja biedna, mała Yamadzia! Jak ci rodzice go traktują?! Nie, nie podoba mi się to, to nie fair, świat jest okrutny... ehh, dobrze, że ma Yuuto, który go zawsze zrozumie... no masakra ;__;

    Nadrobiłam! Haa~! A Exo na razie sobie daruję... XD

    OdpowiedzUsuń