Wszyscy kochają Luhana
Ilość słów: część trzecia (ostatnia): 5030
Tego
dnia Luhan zdecydowanie był w dobrym humorze. Na próbach wypadł naprawdę
znakomicie, choreografowie pochwalili go nawet kilka razy i generalnie czuł się
podbudowany (nie żeby wspaniały Luhan potrzebował być podbudowanym, co to, to
nie… Ale jednak…). Po powrocie do dormitorium pozwolił nawet Xiuminowi i Tao
zająć obie łazienki, a sam zadowolony rozsiadł się w salonie.
Fakt że reszta rozpierzchła się po
swoich pokojach, spowodował, że przez jakiś czas siedział samotnie, a
przynajmniej do czasu, gdy tuż obok niego na sofie rozwalił się Chanyeol.
- Gdzie Wufan, Kyungsoo lub
Baekhyun? – zaczął rozmowę Luhan, po pierwsze, starając się być miłym, a po
drugie, uświadamiając sobie, że nie widział Chanyeola bez którejś z tych osób
odkąd... się znają?
- Kris został znowu z Suho na
jakimś spotkaniu coś omawiać, a Kyungsoo obserwuje jak Jongin, Sehun i Jongdae
grają w jakąś grę – odpowiedział z lekko obrażoną miną Chanyeol.
- Kyungsoo pilnuje swojego
Jongisia… Jak słodko – skomentował Luhan, po czym przypomniał sobie, że wśród
wymienianych imion nie padło imię Baekhyuna. – A Baekhyun? Gra z nimi?
Zmarszczka pomiędzy brwiami Chanyeola
znacznie się powiększyła.
- Nie jestem jego aniołem stróżem.
Nie mam pojęcia – stwierdził tylko wyższy z nich, po czym nagle odwrócił
twarz, którą do tej pory miał skierowaną w stronę wejścia do salonu.
Luhan już miał mu wytknąć, że nie jest
także aniołem stróżem Krisa i D.O., a jednak doskonale wiedział co robią, gdy
odezwała się osoba przechodząca właśnie koło salonu.
- Hyung masz może nożyczki? –
spytał Baekhyun Luhana, zupełnie ignorując obecność w salonie Chanyeola.
- Są w szufladzie komody koło
mojego łóżka – odpowiedział mu automatycznie Luhan, na co Baekhyun mruknął
szybkie: „Dzięki, hyung.” i odwrócił się, by po nie pójść, gdy Luhan go
zatrzymał. – Czekaj! – Przeniósł szybko wzrok na Chanyeola, po czym znowu
spojrzał na Baekhyuna – Pokłóciliście się?
- Można tak powiedzieć –
odpowiedział Baekhyun wzruszając ramionami i rzucając swojemu współlokatorowi
zaciekawione spojrzenie, tylko na to, by dowiedzieć się, że Chanyeol też wpadł
na ten sam pomysł, tyle że w przeciwieństwie do niego nie odwrócił od razu
wzroku. – Chociaż ja to bym raczej nazwał zwykłą niezgodnością poglądów i tyle.
Chanyeol głośno prychnął. Luhan spojrzał
na niego z przerażeniem. Chanyeol nie był typem, który sobie od tak prychał.
- O co poszło? – zapytał
Chińczyk, choć sam nie wiedział czy to na pewno najlepszy pomysł, by się
dopytywać.
- O to – stwierdził Baekhyun i
dopiero teraz Luhan zorientował się, że trzyma on dość spory zwinięty kawałek
papieru, który teraz właśnie zaczął rozwijać.
Gdy już go rozwinął i odwrócił w stronę
Luhana zadrukowaną stroną, Chińczyk nie mógł na to poradzić, ale wybuchnął
śmiechem.
Chanyeol spojrzał na niego z wyrzutem.
- Uważasz, że to śmieszne? To
wyobraź sobie, że on chce to powiesić w pokoju. I co? Mam co ranek na „to”
patrzeć, tylko dlatego, że on ma taką zachciankę?
Luhan roześmiał się jeszcze głośniej.
Baekhyun tymczasem zwinął z powrotem kartkę w rulon i z uśmiechem przeprosił
ich, mówiąc że idzie po te nożyczki, bo przecież musi czymś odcinać taśmę. Gdy
już wyszedł Luhan w końcu przestał się śmiać na tyle, by móc odpowiedzieć
Chanyeolowi.
- Przecież to tylko plakat. Co w
tym złego, że chce mieć przy łóżku plakat Taeyeon?
- To że Taeyeon jest gwiazdą w
naszej agencji. To tak jakby powiesić sobie powiększone zdjęcie swojej
koleżanki z pracy. To dziwne i takie… nie wiem… stalkerowskie – Chanyeol mówił
to tonem, jakby tłumaczył coś takiego oczywistego, że aż trudnego do ubrania w
słowa.
- Więc uważasz, że plakat
Biebera jaki powiesił sobie Sehun i który zajmuje pół ściany w naszym pokoju,
jest mniej, jak to nazwałeś, dziwny? – spytał Luhan nadal z trudem
powstrzymując się przed kolejnym wybuchem śmiechu.
- Tak? – odpowiedział mu
Chanyeol, na co Luhan spojrzał na niego zaskoczony, więc Koreańczyk kontynuował:
– No bo spójrz; Sehun prawdopodobnie nigdy nie spotka Biebera, a nawet jak go
spotka, to co z tego. Sehun nie wydusi z siebie żadnego słowa, zacznie się
nerwowo śmiać i tyle. Zresztą wszyscy
wiemy, że Sehun jest hetero, więc jedyne co można mu zarzucić, to, to, że ma
dziwny gust, co do wyboru idoli.
Już miał mu Luhan odpowiedzieć, że w
takim razie jedyne, co można zarzucić Baekhyunowi to fakt, że jest hetero,
jednak Baekhyun przechodzący koło salonu nagle gwałtownie się zatrzymał i
zajrzał do salonu z wyraźnie zmarszczonymi brwiami.
- Sehun jest hetero? To w takim
razie kim jest Luhan?
Oczy Chanyeola rozszerzyły się
nienaturalnie, jakby to pytanie go w czymś olśniło i zapomniał zupełnie o tym,
że właściwie to nie odzywa się do swojego współlokatora. Luhan natomiast
przenosił przestraszone spojrzenie z jednego na drugiego.
- Co ja? Jestem hetero, o co wam
chodzi?! – wykrzyknął Luhan to co uważał było odpowiedzią na zadane pytanie.
- Nie o to chodzi… - machnął
ręką Baekhyun, jednak po sekundzie dodał: – Jesteś hetero?
Luhan przewrócił oczami.
- Tak. Chociaż nie do końca
wiem, do czego wam taka informacja.
- Cóż… To trochę komplikuję
sytuację… - stwierdził Chanyeol, rzucając Baekhyunowi przestraszone spojrzenie,
na które tamten tylko rozłożył ręce w geście bezradności.
W tym momencie Luhan uświadomił sobie,
że właściwie wolał tę dwójkę pokłóconą, bo przynajmniej nie korzystali wtedy ze
swoje zdolności rozumienia się bez słów.
- Ej, o co chodzi? Jaką sytuację
komplikuje co? Odpowiedzcie! – żaden z nich jednak mu nie odpowiedział, a
Chanyeol nawet wstał z sofy i skierował się w stronę wyjścia z salonu. – A ty
gdzie? – spytał, czując że ma coraz mniejsze szanse, że uzyska odpowiedź.
- Pomóc Baekhyunowi wieszać
plakat – odpowiedział Chanyeol, będąc już prawie przy wyjściu.
- Że co? – wyrwało się Luhanowi,
dla którego to co powiedział Chanyeol wydawało się najgłupszym z najgłupszych
usprawiedliwień, biorąc pod uwagę rozmowę sprzed kilku minut.
- No to w końcu tylko plakat,
hyung. Miałeś rację, nie ma się co denerwować przez jeden głupi kawałek
papieru. Dzięki. – Zanim wyszedł na dobre za Baekhyunem, który już jakiś czas
temu odwrócił się w stronę korytarza (zapewne by ukryć uśmiech zwycięstwa i nie
spowodować, by Chanyeol zmienił zdanie). Chanyeol wysłał jeszcze w stronę
Luhana jeden ze swoich najbardziej dziwnych uśmiechów, po czym obaj znikli w
głębi korytarza, a Luhan został w salonie sam, zupełnie zatopiony w swoich
myślach.
Nie minęły dwie minuty, a Luhan
stwierdził, że jednak musi dowiedzieć się o co chodziło tamtej dwójce i udał
się pod ich pokój, by tam przyłożyć ucho do drzwi i zacząć się przysłuchiwać.
Po minucie prób podsłuchania czegokolwiek, odsunął się marszcząc brwi, bo nie
usłyszał tam żadnej wymiany zdań tylko szelest ubrań. Gdy właśnie zastanawiał
się, ile prawdy może być w fanfickach i jakie są sposoby godzenia się par,
drzwi przy których stał nagle się otworzyły i z pokoju wyszedł Tao, prawie na
niego wpadając.
- Hyung, co tu robisz? – zapytał
młodszy z nich zaskoczony.
- Ja… no… wła-a-śnie
przechodziłem – odpowiedział jąkając się Luhan, jednocześnie próbując wybić
sobie z głowy mentalny obraz swoich kolegów z zespołu godzących się ze sobą w
niezbyt cenzuralny sposób. Zdążył już zaobserwować przez otwarte drzwi, że
Baekhyuna i Chanyeola nie było nawet w tym pokoju, a szelest ubrań był zapewne
związany z ubieraniem się Tao po wzięciu kąpieli.
- Och, to dobrze, że tu jesteś.
Baekhyun-hyung mówił mi, żebym uważał, bo ktoś może próbować podsłuchiwać pod
drzwiami. Ale skoro tędy przechodziłeś to pewnie wystraszyłeś tą osobę. Ale
cii… Baekhyun-hyung mówił, że to ściśle tajne – mówiąc to rozglądał się
nerwowo, zapewne szukając kogoś podejrzanie wyglądającego, a na koniec
przyłożył palec do ust, by podkreślić znaczenie swoich słów.
Luhan zaśmiał się nerwowo, doskonale
wiedząc, że to jego Baekhyun miał na myśli, ale starał się nie dać tego po
sobie poznać i skopiował najlepiej jak potrafił gesty maknae EXO-M.
- A gdzie są tak w ogóle
Baekhyun i Chanyeol? – zapytał Luhan konspiracyjnym szeptem. – Nie powinni
zostawiać cię samego, dając ci tak ważną misję do wykonania.
- Poszli kupić rzeczy, które
mogą przydać im się w dalszej części tej misji – odpowiedział przekonany o
prawdziwości tego co mówi Tao.
Luhan nie wiedział czy powinien się
śmiać czy płakać, więc tylko patrzył na Tao z trudną do odczytania miną na
twarzy.
- Nie patrz tak na Tao. Poszli
po prostu coś zjeść – wtrącił się nagle Xiumin, który najwyraźniej też już
jakiś czas temu wyszedł z łazienki, ale stamtąd od razu udał się do kuchni po
coś do jedzenia. I teraz właśnie próbował wejść z talerzem i kubkiem do swojego
pokoju, gdy drogę zastawiła mu ręka Tao. – Co znowu? – zapytał zniecierpliwiony.
- Sorry hyung, ale nie mogę cię
wpuścić. Możesz być szpiegiem.
Xiumin przewrócił oczami.
- Nie wiem, co za głupoty
nagadał ci Baekhyun z Chanyeolem, ale chciałbym ci przypomnieć, że to również
mój pokój i jeśli bym chciał, to miałem tysiące okazji, by zainstalować tam
masę kamer i podsłuchów, ale całe szczęście nie interesują mnie twoje rozmowy z
samym sobą.
Tao jednak nie cofnął ręki.
- Naprawdę przykro mi hyung,
ale… no… nie mogę.
- A to niby czemu? – Xiumin
wyraźnie zaczął tracić cierpliwość. – Widziałem się z tamtą dwójką, gdy
wychodzili i oni nie widzieli we mnie nic podejrzanego.
Tao spojrzał niepewnie na Luhana, jakby
miał nadzieję, że ten mu coś doradzi, na co ten tylko kiwnął głową na znak, że
może wpuścić Xiumina. Tao automatycznie usunął się z drogi.
- Nigdy nie myślałem, że to od
ciebie będzie zależeć czy pozwoli mi się wejść do MOJEGO pokoju – stwierdził
Xiumin do Luhana, stawiając szczególny nacisk na słowo „mojego”.
- Sorry, hyung – przeprosił
Tao, wchodząc za najstarszym członkiem EXO do pokoju, a Luhan za nimi. –
Stosowałem się tylko do poleceń Baekhyun-hyunga – to zdanie powiedział
zwieszając głowę i siadając na swoim łóżku.
- No już dobrze, dobrze –
powiedział Xiumin, nie chcąc wprawiać maknae w jeszcze większe poczucie winy. –
A ty? Potrzebujesz czegoś? – z tym pytaniem zwrócił się do Luhana, który teraz
niepewnie rozglądał się pokoju. Mógł zauważyć, że plakat Taeyeon wisi już nad
łóżkiem Baekhyuna.
- Nie, niczego. Podziwiam tylko
powód kłótni Chanyeola z Baekhyunem – wymyślił na poczekaniu Luhan, nie mając
pojęcia co tak właściwie tutaj robi.
Xiumin powędrował spojrzeniem za
wzrokiem Luhana i również zatrzymał się na wspomnianym plakacie.
- Taa… To było urocze. Prawie
jakby Chanyeol był zazdrosny. – Minseok cicho zachichotał, po czym dodał: – Ale
dobrze, że już się pogodzili. Zanim wyszli na tę kolację, mówili coś o tym, że
teraz mają ważniejsze sprawy na głowie niż kłótnie, bo muszą się zająć sprawą
Sehuna i… No właśnie… Ale najważniejsze, że się pogodzili. Mieszkanie z dwoma
śmiertelnie obrażonymi na siebie współlokatorami byłoby naprawdę ciężkie.
Luhan zapytałby się co chciał powiedzieć
po tym „bo muszą się zająć sprawą Sehuna i…”, ale wiedział, że i tak nie
uzyskałby odpowiedzi, więc tylko zgodził się Xiuminem, że mieszkanie z
pokłóconymi współlokatorami byłoby nie do zniesienia, po czym poszedł do
swojego pokoju.
Ledwo kilka godzin później Baekhyun i
Chanyeol przekroczyli próg mieszkania i pierwszy z nich poszedł do łazienki za
wzywającą potrzebą, gdy Luhan udał się za Chanyeolem do kuchni.
- No to o co chodziło z tym
komplikowaniem? – zapytał Luhan powodując, że Chanyeol, który właśnie szykował
coś do picia dla siebie i Baekhyuna, podskoczył na kilka centymetrów i prawie
zrzucił ze stołu szklanki. Chińczyk wiedział, że jeśli chce się czegokolwiek
dowiedzieć, to musi się go pytać, gdy Baekhyuna nie ma w pobliżu.
Gdy Chanyeol uspokoił się już po tym jak
został wystraszony, Luhan jeszcze raz powtórzył pytanie. Koreańczyk początkowo
nie mógł skojarzyć o co tamtemu może chodzić, ale gdy już sobie przypomniał
rozmowę z tamtego popołudnia, jego usta uformowały się w idealne „o” i
odpowiedział krótko:
- Nie mogę ci powiedzieć.
Luhan nie miał zamiaru tak łatwo się
poddać.
- Jestem twoim hyungiem.
Nalegam.
Chanyeol spojrzał na niego dziwnie.
- Sorry, wyglądasz na
dziesięciolatka. Mogłem się pomylić.
Luhan udał, że kopie go w goleń i czekał
na odpowiedź. Chanyeol jednak najzwyczajniej w świecie wrócił do robienia
napojów.
- Ej! No to odpowiesz mi czy
nie? – spytał Luhan zniecierpliwiony.
- Nie? – odpowiedział Chanyeol,
biorąc pełne szklanki i kierując się z nimi do wyjścia z kuchni.
Luhan miał mu już zastąpić drogę
zmuszając go do odpowiedzi, gdy do kuchni wszedł ziewając Baekhyun i Chanyeol
sam odwrócił się w stronę Chińczyka.
- Ciii… Baekhyun już zasypia.
Nie rozbudzaj go.
Baekhyun nie wyglądał wcale na takiego
śpiącego, gdy zdezorientowany podniósł jedną brew, ale Luhan nie zdążył tego
skomentować, bo chwilę później starszy Koreańczyk zrobił minę jakby co najmniej
niedawno przebiegł z dziesięć kilometrów po tym jak nie spał 3 noce z rzędu.
- Już, już, idziemy do pokoju
spać – zapewnił go Chanyeol znajdując się na tyle blisko Baekhyuna na ile
pozwalały mu trzymane napoje, tak jakby miał zamiar go łapać, gdy ten się
zachwieje.
- Jesteś kochany – skomentował
śpiącym głosem Baekhyun, na co Chanyeol tylko uśmiechnął się od ucha do ucha.
Luhanowi zrobiło się na ten widok trochę niedobrze, ale dodało mu to
determinacji i gdy tamta dwójka zniknęła za drzwiami pokoju, który dzielili
jeszcze z Xiuminem i Tao, Luhan obiecał sobie, że wyciągnie z Chanyeola
odpowiedź na swoje pytanie czy tego tamten chce czy nie.
Po tygodniu i około pięćdziesięciu
próbach wymuszenia od niego jakichkolwiek informacji (które to próby obejmowały
ukrywanie się pod łóżkiem Koreańczyka i czekaniem aż zostanie w pokoju tylko
Chanyeol, a także zakradanie się za kurtynę prysznica oraz dzwonienie o
najdziwniejszych porach) zdecydował się jednak złamać swoją obietnicę i dać sobie z
tym spokój. Jednak za to dopisał imię Chanyeola do swojej listy.
* * *
- Nie chcę wam przerywać… eee…
wspólnych momentów, ale naprawdę musicie to robić tutaj? – spytał nieco
zirytowany Luhan, podnosząc wzrok znad swojego laptopa na łóżko naprzeciwko, o
dokładnie na znajdujących się na nim D.O. i Kaia.
- E? Ale to przecież też mój
pokój – zaprotestował Kyungsoo ze zdziwieniem wypisanym nie tylko na jego
twarzy, ale również w jego głosie, po tym jak na chwilę oderwał swoją
całkowicie skupioną na młodszym koledze uwagę i przeniósł ją na pytającego. Po
tym jednak znowu przeniósł swoje zainteresowanie na Jongina i biorąc kosmyk
jego włosów, zamruczał coś bardzo szczęśliwie. Kai natomiast zdawał się w ogóle
nie zwracać na Luhana uwagi, mając zamknięte oczy, a na twarzy błogi uśmiech.
- Może i to jest także twój
pokój, ale… no… to nie jest salon fryzjerski? – próbował bronić swojego
stanowiska Luhan, mając już dość tej dwójki, po tym jak od ponad piętnastu
minut Kyungsoo plótł Jonginowi małe warkoczyki, łącząc to z rozmowami prowadzonymi
szeptem (których Luhan nie mógł usłyszeć, nawet jeśli siedział 5 metrów dalej),
a także cichym śpiewaniem balladek przez jeden z głównych wokali EXO.
- Co masz na myśli mówiąc
„może”, hyung? – spytał Kyungsoo jeszcze raz przerywając swoją czynność, której
poświęcał się przez kilkanaście ostatnich minut, by spojrzeć na najstarszego z
osób przebywających w pokoju.
- Nic nie mam na myśli. Nie
rozumiem dlaczego nie możesz tego robić w jego pokoju – mówiąc to Luhan zaczął
gwałtownie gestykulować, chcąc pokazać na Kaia i prawie zrzucił przy tym
laptopa z kolan.
- Bo jest tam niemiłosiernie
gorąco? – odezwał się po raz pierwszy tego dnia do Luhana Jongin.
Luhan był wstanie zrozumieć ten
argument znając zamiłowanie Suho do temperatur w granicach 30-35 stopni
Celsjusza, ale w tym momencie naprawdę chciał się pozbyć tej dwójki, więc
żadne, nawet racjonalne argumenty, nie mogły go przekonać.
- I? To ty tutaj osiągasz zyski,
więc czemu do tego zwalasz się do jego miejsca zamieszkania, hę? – zapytał na
wszelki wypadek odkładając laptopa na stolik. Jeszcze tego mu brakowało, by coś
stało się jego komputerowi.
- A co? Każesz mu dojeżdżać do
klienta? – odpowiedział pytaniem na pytaniem Kai.
Luhan miał wrażenie, że ta rozmowa ma
coraz mniej sensu, ale postanowił kontynuować, tak czy tak.
- Jakie znowu dojeżdżać? Macie
pokoje tuż obok siebie! Przejście z jednego pokoju do drugiego nie zajmuje
więcej niż 10 sekund!
- Co nie zmienia faktu, że
Kyungsoo zawsze marzył o tym, by być fryzjerem i akurat zdarzyła się okazja, że
na jutrzejszy występ muszę mieć zrobione warkoczyki, więc może robić to o czym
zawsze marzył. A ty stajesz na przeszkodzie jego marzeń, hyung! – stwierdził z
oburzeniem Kai w końcu otwierając oczy, by najpierw spojrzeć z wyrzutem na
Luhana, a następnie przenieść wzrok na siedzącego za nim D.O. i wysłać mu
szeroki uśmiech.
Luhan przewrócił oczami zanim
odpowiedział:
- Chciałem, lub jak to woli,
chcę tylko, żebyście znaleźli sobie inne miejsce. Nie wspominając już o tym, że
w nocy i tak ci się ta fryzura zepsuje.
Kai już chciał mu coś odpowiedzieć, gdy
wyprzedził go D.O.
- Luhan-hyung, ale czy
pomyślałeś o uczuciach Jongina? Jak on musi się teraz czuć, jak tak jawnie go
stąd wyganiasz.
Kyungsoo był na niego wyraźnie zły, a
Luhan zaczął się zastanawiać czy przypadkiem nie przesadził.
- Sorry, to nie tak… - zaczął
Chińczyk, ale D.O. mu przerwał.
- Co nie tak!? To jest tak samo
mój pokój jak twój. Mogę sobie sprowadzać do niego kogo tylko chcę!
Kyungsoo wyraźnie krzyczał. A Kyungsoo
nigdy nie krzyczy. Z racji tego Luhan nic już nie powiedział, a dla świętego
spokoju wyszedł nawet z pokoju i z laptopem przeniósł się do salonu.
I być może to całe zdarzenie nie
skończyłoby się znalezieniem Kyungsoo na sekretnej liście „Sprytnych idiotów”
(tak, w końcu postanowił poprawić błędną nazwę), gdyby nie fakt, że przez
następne dni jak na złość (bo zapewne tak było) Kai i D.O. nie odstępowali się
na krok, nie licząc wizyt w łazienkach, co oznaczało wiele czasu spędzanego w
pokoju, który Kyungsoo dzielił z Luhanem i Sehunem. Skończyło się to wszystko
dopiero, gdy Luhan zaczął już się przyzwyczajać do dodatkowego towarzystwa,
czyli długi czas po tym jak imię Kyungsoo znalazło się na liście osób, którzy
go nie kochają.
* * *
Po setkach dni treningów, dziesiątkach
zwątpień i zmartwień oraz kilku wyciekach, w końcu trzydziestego maja na
YouTube ukazał się nowy teledysk EXO i
zrobili oni swój oficjalny powrót na scenie M!Countdownu. Nie pozostało, więc
nic innego niż świętować. W ten sposób członkowie EXO zaraz po wyjściu ze
studia, wrócili do swojego mieszkania i zaczęli szykować mini imprezę („mini”
ponieważ następnego dnia też mieli występ, a pojawienie się nietrzeźwym lub w
jakikolwiek sposób uszkodzonym nie wchodziło w grę). Mieli jednak pełne pole do
popisu, bo managerowie stwierdzili, że nie chcą mieć z tym nic wspólnego i obaj
mieszkający razem z nimi w dormitorium przedstawiciele agencji, wrócili tego
dnia do swoich prywatnych domów. Tak więc, gdy przywieziono wreszcie zamówione
jedzenie oraz Baekhyun z Chenem wrócili z zakupów napoi alkoholowych (poza tą
dwójką jeszcze tylko Chanyeol wiedział jak iść na takie zakupy i nie dać się
złapać czujnym oczom sasaengów) można było rozpocząć imprezę.
I o ile początek zabawy bardzo się
Luhanowi podobał, głównie dlatego bo większość czasu spędził on na rozmowie,
gdzieś na uboczu z Lay’em w ich ojczystym języku, to po tym jak jego towarzysz
rozmowy upił się niecałą szklanką soju i zaczął mu odpowiadać jedynie
chichotami i urywanymi zdaniami, Luhan postanowił, że dołączy do ogólnej
rozmowy prowadzonej w salonie. Wkrótce jednak zorientował się, że jest zbyt
zmęczony, by nawet jeśliby chciał (a nie był pewny czy chce) mógł
zrozumieć coś z rzucanych przez kolegów z zespołu szybko i niewyraźnie zdań. I
tak po niecałej godzinie odkąd ogłoszono rozpoczęcie imprezy, Luhan wymknął się
z salonu i udał się do swojego pokoju.
Cicho zamykając za sobą drzwi, od razu
rzucił się na łóżko, a stłumiony szelest kartki przypomniał mu o leżącej pod
poduszką liście. Nie zastanawiając się nad tym długo, oświecił lampkę przy
łóżku i wyjął wspomnianą kartkę i rozprostował ją w palcach. Przejechał
wzrokiem po jej zawartości i z przykrością stwierdził, że przez prawie dwa
miesiące znaleźli się na niej prawie wszyscy członkowie zespołu, z którymi
dzielił przecież tyle zarówno tych smutnych jak i szczęśliwych chwil. Nie było
więc mowy, by mógł być kochany przez wszystkich skoro najbliższe mu teraz osoby
zdecydowanie odmawiały mu tego uczucia. Nie wiedząc dlaczego, patrząc w tym
słabym, ale doskonałym do rozmyślań świetle, nagle pod powiekami Chińczyka
zaczęły zbierać się piekące łzy, które chwilę później, wąskimi strumykami
spływały mu po policzkach. I im dłużej przyglądał się trzymanej liście, tym
bardziej samotny się czuł.
- Hyung, stało się coś?
Nagle zadane pytanie w pokoju, który
uważał za pusty, spowodowało że podskoczył na kilka centymetrów i automatycznie
schował kartkę pod poduszkę, nawet jeśli wiedział, że osoba która właśnie
weszła i tak ją widziała. Następnie na szybko wytarł łzy z policzków i odwrócił
twarz tyłem do drzwi.
Zapadła cisza, podczas to której Luhan
mógł słyszeć odgłosy zabawy dobiegające z salonu. A później usłyszał zbliżające
się powoli do jego łóżka kroki.
- Czemu nie bawisz się z resztą?
Ja zaraz do was wrócę – powiedział szybko, nie chcąc by tamten do niego
podchodził. Nie on i nie teraz.
Tak jak w myślach życzył sobie tego
Luhan, osoba ta zatrzymała się w połowie drogi. Chińczyk mógł jednak wyczuć, że wcale nie zamierza opuścić teraz pokoju.
- Hyung, czemu kłamiesz? Wcale
nie masz zamiaru do nas dołączać. Więc czemu? – w głosie stającego na środku
pokoju członka EXO, nie było słychać wyrzutów, lecz coś bardziej jak zawód i
smutek. Luhan postanowił nie odpowiadać. Tamten więc kontynuował: – Hyung,
spójrz na mnie.
To była ostatnia rzecz jaką Luhan
chciałby teraz zrobić. Uparcie więc wpatrywał się w okno znajdujące się parę
metrów od jego łóżka. Po chwili usłyszał głośne westchnienie i był pewny, że tą
zagrywkę wygrał. Czy nie było tak samo, gdy ogłosił rodzicom, że jedzie na
wymianę szkolną do Korei? Jego rodzice całymi dniami próbowali mu wybić ten
pomysł z głowy i każdy wieczór przed snem kończył się bardzo podobnie – krótka
i ostra wymiana zdań, ciężkie westchnienie zrezygnowania matki, po czym wyjście
z pokoju z głośnym trzaśnięciem drzwi.
Jakie więc było jego zdziwienie, gdy
zamiast usłyszenia trzaśnięcia drzwiami, poczuł parę szczupłych rąk
obejmujących go w pasie i podbródek oparty na ramieniu.
- Hyung, nie musisz nic mówić –
zaczął Sehun szeptem, od którego Luhan dostał gęsiej skórki. – Nie musisz też do
nas dołączać i możesz mnie okłamywać, ile chcesz. Ale proszę, hyung, proszę…
uśmiechnij się…
I jak zazwyczaj takie stwierdzenie
spowodowałoby u Luhana szeroki uśmiech i pewnie lekko uderzyłby Sehuna, śmiejąc
się w głos „a to niby co było?”, tak tego dnia było inaczej. Tego dnia Luhan
chciał się poczuć lżej i pozwolić całemu temu ciężarowi spłynąć razem z łzami.
A Sehun był idealną do tego osobą. O nic nie pytał, tylko mocniej go przytulił.
Po jakiś pięciu minutach trwania w
takiej pozycji, gdy Luhan poczuł, że już nie za bardzo ma czym płakać,
postanowił w końcu zadać pytanie, które krążyło mu po głowie właściwie od
momentu, gdy Sehun postanowił go jednak nie zostawiać samego:
- Dlaczego?
Przez chwilę Luhan był już przekonany, że
Sehun zasnął mu na ramieniu, po tym jak przez krótki moment, jedyną odpowiedzią
jaką dostał był regularny oddech młodszego, jednak po chwili poczuł, że maknae
lekko rusza głową.
- Dlaczego co? – spytał,
najwyraźniej nie mając pojęcia o co chodzi starszemu z nich.
- Dlaczego tutaj przyszedłeś, a
później nie wróciłeś do reszty, gdy ci kazałem? – skonkretyzował pytanie Luhan,
pociągając cicho nosem.
Sehun milczał przez chwilę zanim
odpowiedział:
- Jongin powiedział, że
powinienem tak zrobić.
Luhan nigdy w życiu nie przyznałby się na
głos, jak bardzo go to zdanie zabolało.
- Więc to wszystko ponieważ
Jongin tak powiedział? – chciał upewnić się Chińczyk, starając się nadać
swojemu głosowi ton jak najbardziej obojętny.
Starszy z nich mógł poczuć na swoim
ramieniu kiwanie głową. Miał ochotę po tym stwierdzeniu wyplątać się z ramion i
uciec stamtąd, ale nie miał pojęcia, gdzie mógłby się udać, więc ostatecznie został
w tej samej pozycji. Sehun tymczasem dodał:
- Powiedział, że nie powinno się
pozwalać osobom, które się kocha, zmierzać się z ich problemami samotnie.
Luhan momentalnie wyswobodził się z
ramion młodszego i na niego spojrzał:
- Czy ty właśnie powiedziałeś,
że mnie kochasz?
Twarz Sehuna nie wyrażała żadnych
emocji, jeśli nie liczyć lekko zaróżowionych policzków. Jak zwykle nie
odpowiedział też od razu.
- To nie tak, hyung –
odpowiedział w końcu, spuszczając wzrok na łóżko.
Luhan kilka razy zamrugał, zanim
zorientował się, o co może chodzić maknae. I po raz pierwszy od ponad godziny
szczerze się roześmiał.
- Oczywiście, że nie tak. To
byłoby dziwne. No, ale kochasz mnie jak hyunga, no nie? – mówiąc to zarzucił mu
ręce na szyję i mocno przytulił.
Sehun również krótko się zaśmiał i
Luhan postarał się zignorować fakt, że brzmiał on trochę nieszczerze. Wolał za
to się upewnić:
- Więc kochasz mnie?
- Tak – odpowiedział pewnie
Sehun.
- Bardziej niż innych hyungów?
- Bardziej niż innych hyungów –
zapewnił go maknae.
Po chwili wymamrotał coś jeszcze, ale
gdy Luhan poprosił go, by powtórzył, Sehun tylko pokręcił głową i powiedział,
że nic nie mówił. A Luhan mógł przysiąc, że to co przed chwilą usłyszał brzmiało
jak „bardziej niż kogokolwiek”, ale nie naciskał, bo uznał, że może na niektóre
rzeczy po prostu było za wcześnie.
Gdy pół godziny później do pokoju
zajrzał zaniepokojony Baekhyun, nie mógł on nic poradzić na szeroki uśmiech, który pojawił się na jego twarzy. Zaraz też zawołał resztę zespołu, zastrzegając, by byli
cicho. Chwilę później w drzwiach pojawiło się więc jeszcze dziewięć twarzy.
- No nie! A mnie to chciał
zrzucić ze schodów za położenie się na jego łóżku. Nie mówiąc już o rachunku za
pranie – pierwszy, nie tak cicho, odezwał się Chen na co reszta szybko
uciszyła go syczeniem i dawaniem znaków, by był ciszej. Gdy zobaczyli, że para
mimo wszystko się nie obudziła sześciu z nich, jakby się umówili, wyciągnęło
telefony.
- Widzę, że pomyśleliście o tym samym.
Tak na wypadek, jeśliby chcieli zbytnio podskoczyć w przyszłości, co? –
skomentował szeptem Baekhyun.
- Chcecie ich szantażować? To… -
zaczął oburzony Suho.
- Genialne? Wiem, później nam podziękujesz. – dokończył
za niego Chen, na co Suho pokręcił tylko głową z niedowierzaniem.
- Daj spokój, hyung. Przecież
nie wykorzystamy tego, jeśli nic nie przeskrobią. Chyba… - ostatnie słowo
Baekhyun powiedział prawie niedosłyszalnie, po czym szybko dodał: – Zresztą tak
słodko się prezentują, leżąc tak obok siebie mocno przytuleni. Luhan wygląda
jakby wcześniej płakał, więc pewnie była wcześniej masa pocieszania i słodkich
słów. Normalnie bardziej słodko niż w fabryce czekolady. Zresztą później nam
jeszcze podziękują. Może wykorzystamy te zdjęcia w filmiku na ich ślubie?
Jongin, szykuj się. Może niedługo zostaniesz poproszony przez Sehuna, by być
jego drużbą.
Jongin parsknął tłumionym śmiechem, a i
reszta uśmiechnęła się na to stwierdzenie.
Suho, który jako jedyny nie wydawał się co do tego pomysłu przekonany miał już coś na to powiedzieć, ale
zamiast tego wyszeptał z przerażeniem, patrząc na parę.
- Budzą się!
I rzeczywiście Sehun właśnie zaczął się
niespokojnie kręcić, a następnie usiadł na łóżku, po tym jak delikatnie wyplątał
się z ramion Luhana. Spojrzał na nich nieobecnym wzrokiem, a wszyscy wstrzymali
oddech, oczekując jakiegoś wybuchu lub właściwie czegokolwiek. Po krótkiej
chwili, gdy ich maknae mierzyło ich wzrokiem, odezwał się Luhan, którego
najwyraźniej musiało obudzić wiercenie się Sehuna:
- Coś się stało? – spytał, będąc
odwróconym do drzwi plecami i zapewne nie mając pojęcia, co przyciągnęło uwagę
maknae.
- Nic – odpowiedział krótko
Sehun śpiącym głosem, kładąc się z powrotem i zamykając oczy. – To tylko
hyungowie.
Minęło kilka sekund, zanim do obydwóch
dotarło znaczenie słów młodszego z nich i obaj jednocześnie usiedli na łóżku,
patrząc z przerażeniem w stronę drzwi. Jednak tym razem nikogo już tam nie
zastali.
* * *
Kilka dni później wszyscy zapomnieli
jednak o całej imprezie, a nawet tymczasowo o zdjęciach zrobionych tego dnia
(mieli dopiero sobie o nich przypomnieć dużo później, gdy Sehun nie miał
zamiaru pomóc przy świątecznych porządkach). Jedyną osobą, która dość długo
zachowała sobie w pamięci wydarzenia z tego dnia był Luhan, tyle, że jego
wydarzenia z tamtego wieczora opierały się na długiej rozmowie z Sehunem, którą
przeprowadzili po tym jak swoją niespodziewaną wizytą obudziła ich reszta
członków zespołu. I jego wspomnienia zawierały głównie zwierzenie się Luhana ze
swojego problemu i godziny przekonywania Sehuna, że członkowie z zespołu nie
robili tego specjalnie i nadal go bardzo kochają (Sehun: „Bo przecież
Luhan-hyung jest taki słod… Miałem na myśli męski, że nie da się go nie
kochać), a nawet gdyby nie kochali go tak bardzo jak powinni, to i tak trzeba
pamiętać, że to Luhan dostaje najwięcej prezentów na urodziny, tak więc ma
najwięcej kochających go fanek.
Z tego powodu, nawet dwa tygodnie
później, gdy Luhan siedział podczas fanmeetingu rozdając autografy, miał na
twarzy szczery uśmiech, bo przecież osoby, które tu przychodziły go kochały.
Nawet te, które przyszły tu ze względu na innego członka EXO zapewne czuły do
niego sympatię. O, chociażby jak ta fanka Chena, która podeszła teraz do niego
po autograf z szerokim uśmiechem na twarzy, który zapewne oznaczał admirację.
- Bolało? – zapytała słodkim
głosem, na co Luhan spojrzał na nią z uśmiechem znad albumu, który podpisywał.
Jakiegoś rookie takie pytanie może zdziwić, ale Luhan słyszał już to setki razy
i doskonale wiedział do czego fanka zmierza.
- Jak spadłem z nieba? – spytał,
rysując serduszko obok swojego podpisu, a fanka uśmiechnęła się jeszcze
szerzej. Mogła być fanką Chena, ale Luhan doszedł do wniosku, że jego też musi
najwyraźniej bardzo lubić.
- Nie. Jak uderzyłeś w szklane
drzwi – odpowiedziała fanka i przeszła dalej z polecenia jednego ze staffów,
zanim zdążył jej cokolwiek odpowiedzieć.
Cóż… Może niedokładnie takiej
odpowiedzi spodziewał się Luhan. I może jednak fanka nie lubiła go tak bardzo i
jej uśmiech wcale nie oznaczał admiracji. I może przypomnienie o wpadce, gdy
nie zauważył szklanych drzwi bolało bardziej niż samo ich niezauważenie. Ale
Luhan dziwnym trafem dalej był w dobrym humorze. Dalej też był przekonany, że
cały świat go kocha. I o ile dobry humor można było wytłumaczyć lekkim
poklepaniem po ramieniu przez siedzącego po jego prawej stronie Xiumina, co
miało oznaczać: „nie przejmuj się, stary” i szeptem Baekhyuna znajdującego się
po drugiej stronie: „pamiętaj; wczoraj Jongin potknął się o powietrze”, to o
tyle przekonanie o tym, że jest kochany przez cały świat, mógł tylko
wytłumaczyć uśmiech rzucony mu przez osobę siedzącą kilka miejsc dalej. I Luhan
już wiedział, że ten uśmiech wyrażał więcej niż tysiąc „kocham cię” i że
naprawdę jest przez tę osobę kochany. I nie ważne było czy był kochany jak
hyung, kolega z zespołu czy może coś więcej. Najważniejsze w tym wszystkim było
to, że dzięki temu wszyscy go kochali. Ponieważ Luhan teraz już wiedział, że to
czy wszyscy cię kochają nie zależy od tego, ile osób cię kocha. To zależy od
tego kto jest dla ciebie wszystkim, wszystkimi, całym światem i czy ty jesteś
dla tej osoby tym samym.
Koniec
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Notka od autorki:
Z racji tego, że w końcu udało mi się skończyć tego ficka, chciałabym złożyć mojej kochanej siostrzyczce mocno spóźnione życzenia szczęścia i spełnienia marzeń i niech Luhan będzie z Tobą ;p
Wszystkich którzy przez przypadek (lub nieprzypadek) tutaj trafili i to przeczytali, mam nadzieję, że nie żałujecie, że zmarnowaliście na czytaniu tego tyle czasu, a wszelkie błędy jakoś wybaczycie. No i to chyba tyle ;p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz