środa, 18 grudnia 2013

Wszyscy kochają Luhana, cz.3 (ostatnia)









Wszyscy kochają Luhana





Ilość słów: część trzecia (ostatnia): 5030





      Tego dnia Luhan zdecydowanie był w dobrym humorze. Na próbach wypadł naprawdę znakomicie, choreografowie pochwalili go nawet kilka razy i generalnie czuł się podbudowany (nie żeby wspaniały Luhan potrzebował być podbudowanym, co to, to nie… Ale jednak…). Po powrocie do dormitorium pozwolił nawet Xiuminowi i Tao zająć obie łazienki, a sam zadowolony rozsiadł się w salonie.
        Fakt że reszta rozpierzchła się po swoich pokojach, spowodował, że przez jakiś czas siedział samotnie, a przynajmniej do czasu, gdy tuż obok niego na sofie rozwalił się Chanyeol.
                - Gdzie Wufan, Kyungsoo lub Baekhyun? – zaczął rozmowę Luhan, po pierwsze, starając się być miłym, a po drugie, uświadamiając sobie, że nie widział Chanyeola bez którejś z tych osób odkąd... się znają?
                - Kris został znowu z Suho na jakimś spotkaniu coś omawiać, a Kyungsoo obserwuje jak Jongin, Sehun i Jongdae grają w jakąś grę – odpowiedział z lekko obrażoną miną Chanyeol.
                - Kyungsoo pilnuje swojego Jongisia… Jak słodko – skomentował Luhan, po czym przypomniał sobie, że wśród wymienianych imion nie padło imię Baekhyuna. – A Baekhyun? Gra z nimi?
       Zmarszczka pomiędzy brwiami Chanyeola znacznie się powiększyła.
              - Nie jestem jego aniołem stróżem. Nie mam pojęcia – stwierdził tylko wyższy z nich, po czym nagle odwrócił twarz, którą do tej pory miał skierowaną w stronę wejścia do salonu.
       Luhan już miał mu wytknąć, że nie jest także aniołem stróżem Krisa i D.O., a jednak doskonale wiedział co robią, gdy odezwała się osoba przechodząca właśnie koło salonu.
                - Hyung masz może nożyczki? – spytał Baekhyun Luhana, zupełnie ignorując obecność w salonie Chanyeola.
                - Są w szufladzie komody koło mojego łóżka – odpowiedział mu automatycznie Luhan, na co Baekhyun mruknął szybkie: „Dzięki, hyung.” i odwrócił się, by po nie pójść, gdy Luhan go zatrzymał. – Czekaj! – Przeniósł szybko wzrok na Chanyeola, po czym znowu spojrzał na Baekhyuna – Pokłóciliście się?
                - Można tak powiedzieć – odpowiedział Baekhyun wzruszając ramionami i rzucając swojemu współlokatorowi zaciekawione spojrzenie, tylko na to, by dowiedzieć się, że Chanyeol też wpadł na ten sam pomysł, tyle że w przeciwieństwie do niego nie odwrócił od razu wzroku. – Chociaż ja to bym raczej nazwał zwykłą niezgodnością poglądów i tyle.
       Chanyeol głośno prychnął. Luhan spojrzał na niego z przerażeniem. Chanyeol nie był typem, który sobie od tak prychał.
                - O co poszło? – zapytał Chińczyk, choć sam nie wiedział czy to na pewno najlepszy pomysł, by się dopytywać.
                - O to – stwierdził Baekhyun i dopiero teraz Luhan zorientował się, że trzyma on dość spory zwinięty kawałek papieru, który teraz właśnie zaczął rozwijać.
       Gdy już go rozwinął i odwrócił w stronę Luhana zadrukowaną stroną, Chińczyk nie mógł na to poradzić, ale wybuchnął śmiechem.
       Chanyeol spojrzał na niego z wyrzutem.
                - Uważasz, że to śmieszne? To wyobraź sobie, że on chce to powiesić w pokoju. I co? Mam co ranek na „to” patrzeć, tylko dlatego, że on ma taką zachciankę?
        Luhan roześmiał się jeszcze głośniej. Baekhyun tymczasem zwinął z powrotem kartkę w rulon i z uśmiechem przeprosił ich, mówiąc że idzie po te nożyczki, bo przecież musi czymś odcinać taśmę. Gdy już wyszedł Luhan w końcu przestał się śmiać na tyle, by móc odpowiedzieć Chanyeolowi.
                - Przecież to tylko plakat. Co w tym złego, że chce mieć przy łóżku plakat Taeyeon?
                - To że Taeyeon jest gwiazdą w naszej agencji. To tak jakby powiesić sobie powiększone zdjęcie swojej koleżanki z pracy. To dziwne i takie… nie wiem… stalkerowskie – Chanyeol mówił to tonem, jakby tłumaczył coś takiego oczywistego, że aż trudnego do ubrania w słowa.
                - Więc uważasz, że plakat Biebera jaki powiesił sobie Sehun i który zajmuje pół ściany w naszym pokoju, jest mniej, jak to nazwałeś, dziwny? – spytał Luhan nadal z trudem powstrzymując się przed kolejnym wybuchem śmiechu.
                - Tak? – odpowiedział mu Chanyeol, na co Luhan spojrzał na niego zaskoczony, więc Koreańczyk kontynuował: – No bo spójrz; Sehun prawdopodobnie nigdy nie spotka Biebera, a nawet jak go spotka, to co z tego. Sehun nie wydusi z siebie żadnego słowa, zacznie się nerwowo śmiać i tyle. Zresztą wszyscy wiemy, że Sehun jest hetero, więc jedyne co można mu zarzucić, to, to, że ma dziwny gust, co do wyboru idoli.
       Już miał mu Luhan odpowiedzieć, że w takim razie jedyne, co można zarzucić Baekhyunowi to fakt, że jest hetero, jednak Baekhyun przechodzący koło salonu nagle gwałtownie się zatrzymał i zajrzał do salonu z wyraźnie zmarszczonymi brwiami.
                - Sehun jest hetero? To w takim razie kim jest Luhan?
       Oczy Chanyeola rozszerzyły się nienaturalnie, jakby to pytanie go w czymś olśniło i zapomniał zupełnie o tym, że właściwie to nie odzywa się do swojego współlokatora. Luhan natomiast przenosił przestraszone spojrzenie z jednego na drugiego.
                - Co ja? Jestem hetero, o co wam chodzi?! – wykrzyknął Luhan to co uważał było odpowiedzią na zadane pytanie.
                - Nie o to chodzi… - machnął ręką Baekhyun, jednak po sekundzie dodał: – Jesteś hetero?
       Luhan przewrócił oczami.
                - Tak. Chociaż nie do końca wiem, do czego wam taka informacja.
                - Cóż… To trochę komplikuję sytuację… - stwierdził Chanyeol, rzucając Baekhyunowi przestraszone spojrzenie, na które tamten tylko rozłożył ręce w geście bezradności.
       W tym momencie Luhan uświadomił sobie, że właściwie wolał tę dwójkę pokłóconą, bo przynajmniej nie korzystali wtedy ze swoje zdolności rozumienia się bez słów.
                - Ej, o co chodzi? Jaką sytuację komplikuje co? Odpowiedzcie! – żaden z nich jednak mu nie odpowiedział, a Chanyeol nawet wstał z sofy i skierował się w stronę wyjścia z salonu. – A ty gdzie? – spytał, czując że ma coraz mniejsze szanse, że uzyska odpowiedź.
                - Pomóc Baekhyunowi wieszać plakat – odpowiedział Chanyeol, będąc już prawie przy wyjściu.
                - Że co? – wyrwało się Luhanowi, dla którego to co powiedział Chanyeol wydawało się najgłupszym z najgłupszych usprawiedliwień, biorąc pod uwagę rozmowę sprzed kilku minut.
                - No to w końcu tylko plakat, hyung. Miałeś rację, nie ma się co denerwować przez jeden głupi kawałek papieru. Dzięki. – Zanim wyszedł na dobre za Baekhyunem, który już jakiś czas temu odwrócił się w stronę korytarza (zapewne by ukryć uśmiech zwycięstwa i nie spowodować, by Chanyeol zmienił zdanie). Chanyeol wysłał jeszcze w stronę Luhana jeden ze swoich najbardziej dziwnych uśmiechów, po czym obaj znikli w głębi korytarza, a Luhan został w salonie sam, zupełnie zatopiony w swoich myślach.
       Nie minęły dwie minuty, a Luhan stwierdził, że jednak musi dowiedzieć się o co chodziło tamtej dwójce i udał się pod ich pokój, by tam przyłożyć ucho do drzwi i zacząć się przysłuchiwać. Po minucie prób podsłuchania czegokolwiek, odsunął się marszcząc brwi, bo nie usłyszał tam żadnej wymiany zdań tylko szelest ubrań. Gdy właśnie zastanawiał się, ile prawdy może być w fanfickach i jakie są sposoby godzenia się par, drzwi przy których stał nagle się otworzyły i z pokoju wyszedł Tao, prawie na niego wpadając.
                - Hyung, co tu robisz? – zapytał młodszy z nich zaskoczony.
                - Ja… no… wła-a-śnie przechodziłem – odpowiedział jąkając się Luhan, jednocześnie próbując wybić sobie z głowy mentalny obraz swoich kolegów z zespołu godzących się ze sobą w niezbyt cenzuralny sposób. Zdążył już zaobserwować przez otwarte drzwi, że Baekhyuna i Chanyeola nie było nawet w tym pokoju, a szelest ubrań był zapewne związany z ubieraniem się Tao po wzięciu kąpieli.
                - Och, to dobrze, że tu jesteś. Baekhyun-hyung mówił mi, żebym uważał, bo ktoś może próbować podsłuchiwać pod drzwiami. Ale skoro tędy przechodziłeś to pewnie wystraszyłeś tą osobę. Ale cii… Baekhyun-hyung mówił, że to ściśle tajne – mówiąc to rozglądał się nerwowo, zapewne szukając kogoś podejrzanie wyglądającego, a na koniec przyłożył palec do ust, by podkreślić znaczenie swoich słów.
       Luhan zaśmiał się nerwowo, doskonale wiedząc, że to jego Baekhyun miał na myśli, ale starał się nie dać tego po sobie poznać i skopiował najlepiej jak potrafił gesty maknae EXO-M.
                - A gdzie są tak w ogóle Baekhyun i Chanyeol? – zapytał Luhan konspiracyjnym szeptem. – Nie powinni zostawiać cię samego, dając ci tak ważną misję do wykonania.
                - Poszli kupić rzeczy, które mogą przydać im się w dalszej części tej misji – odpowiedział przekonany o prawdziwości tego co mówi Tao.
       Luhan nie wiedział czy powinien się śmiać czy płakać, więc tylko patrzył na Tao z trudną do odczytania miną na twarzy.
                - Nie patrz tak na Tao. Poszli po prostu coś zjeść – wtrącił się nagle Xiumin, który najwyraźniej też już jakiś czas temu wyszedł z łazienki, ale stamtąd od razu udał się do kuchni po coś do jedzenia. I teraz właśnie próbował wejść z talerzem i kubkiem do swojego pokoju, gdy drogę zastawiła mu ręka Tao. – Co znowu? – zapytał zniecierpliwiony.
                - Sorry hyung, ale nie mogę cię wpuścić. Możesz być szpiegiem.
      Xiumin przewrócił oczami.
                - Nie wiem, co za głupoty nagadał ci Baekhyun z Chanyeolem, ale chciałbym ci przypomnieć, że to również mój pokój i jeśli bym chciał, to miałem tysiące okazji, by zainstalować tam masę kamer i podsłuchów, ale całe szczęście nie interesują mnie twoje rozmowy z samym sobą.
       Tao jednak nie cofnął ręki.
                - Naprawdę przykro mi hyung, ale… no… nie mogę.
                - A to niby czemu? – Xiumin wyraźnie zaczął tracić cierpliwość. – Widziałem się z tamtą dwójką, gdy wychodzili i oni nie widzieli we mnie nic podejrzanego.
       Tao spojrzał niepewnie na Luhana, jakby miał nadzieję, że ten mu coś doradzi, na co ten tylko kiwnął głową na znak, że może wpuścić Xiumina. Tao automatycznie usunął się z drogi.
                - Nigdy nie myślałem, że to od ciebie będzie zależeć czy pozwoli mi się wejść do MOJEGO pokoju – stwierdził Xiumin do Luhana, stawiając szczególny nacisk na słowo „mojego”.
                - Sorry, hyung – przeprosił Tao, wchodząc za najstarszym członkiem EXO do pokoju, a Luhan za nimi. – Stosowałem się tylko do poleceń Baekhyun-hyunga – to zdanie powiedział zwieszając głowę i siadając na swoim łóżku.
                - No już dobrze, dobrze – powiedział Xiumin, nie chcąc wprawiać maknae w jeszcze większe poczucie winy. – A ty? Potrzebujesz czegoś? – z tym pytaniem zwrócił się do Luhana, który teraz niepewnie rozglądał się pokoju. Mógł zauważyć, że plakat Taeyeon wisi już nad łóżkiem Baekhyuna.
                - Nie, niczego. Podziwiam tylko powód kłótni Chanyeola z Baekhyunem – wymyślił na poczekaniu Luhan, nie mając pojęcia co tak właściwie tutaj robi.
       Xiumin powędrował spojrzeniem za wzrokiem Luhana i również zatrzymał się na wspomnianym plakacie.
                - Taa… To było urocze. Prawie jakby Chanyeol był zazdrosny. – Minseok cicho zachichotał, po czym dodał: – Ale dobrze, że już się pogodzili. Zanim wyszli na tę kolację, mówili coś o tym, że teraz mają ważniejsze sprawy na głowie niż kłótnie, bo muszą się zająć sprawą Sehuna i… No właśnie… Ale najważniejsze, że się pogodzili. Mieszkanie z dwoma śmiertelnie obrażonymi na siebie współlokatorami byłoby naprawdę ciężkie.
       Luhan zapytałby się co chciał powiedzieć po tym „bo muszą się zająć sprawą Sehuna i…”, ale wiedział, że i tak nie uzyskałby odpowiedzi, więc tylko zgodził się Xiuminem, że mieszkanie z pokłóconymi współlokatorami byłoby nie do zniesienia, po czym poszedł do swojego pokoju.
       Ledwo kilka godzin później Baekhyun i Chanyeol przekroczyli próg mieszkania i pierwszy z nich poszedł do łazienki za wzywającą potrzebą, gdy Luhan udał się za Chanyeolem do kuchni.
                - No to o co chodziło z tym komplikowaniem? – zapytał Luhan powodując, że Chanyeol, który właśnie szykował coś do picia dla siebie i Baekhyuna, podskoczył na kilka centymetrów i prawie zrzucił ze stołu szklanki. Chińczyk wiedział, że jeśli chce się czegokolwiek dowiedzieć, to musi się go pytać, gdy Baekhyuna nie ma w pobliżu.
       Gdy Chanyeol uspokoił się już po tym jak został wystraszony, Luhan jeszcze raz powtórzył pytanie. Koreańczyk początkowo nie mógł skojarzyć o co tamtemu może chodzić, ale gdy już sobie przypomniał rozmowę z tamtego popołudnia, jego usta uformowały się w idealne „o” i odpowiedział krótko:
                - Nie mogę ci powiedzieć.
       Luhan nie miał zamiaru tak łatwo się poddać.
                - Jestem twoim hyungiem. Nalegam.
       Chanyeol spojrzał na niego dziwnie.
                - Sorry, wyglądasz na dziesięciolatka. Mogłem się pomylić.
       Luhan udał, że kopie go w goleń i czekał na odpowiedź. Chanyeol jednak najzwyczajniej w świecie wrócił do robienia napojów.
                - Ej! No to odpowiesz mi czy nie? – spytał Luhan zniecierpliwiony.
                - Nie? – odpowiedział Chanyeol, biorąc pełne szklanki i kierując się z nimi do wyjścia z kuchni.
       Luhan miał mu już zastąpić drogę zmuszając go do odpowiedzi, gdy do kuchni wszedł ziewając Baekhyun i Chanyeol sam odwrócił się w stronę Chińczyka.
                - Ciii… Baekhyun już zasypia. Nie rozbudzaj go.
       Baekhyun nie wyglądał wcale na takiego śpiącego, gdy zdezorientowany podniósł jedną brew, ale Luhan nie zdążył tego skomentować, bo chwilę później starszy Koreańczyk zrobił minę jakby co najmniej niedawno przebiegł z dziesięć kilometrów po tym jak nie spał 3 noce z rzędu.
                - Już, już, idziemy do pokoju spać – zapewnił go Chanyeol znajdując się na tyle blisko Baekhyuna na ile pozwalały mu trzymane napoje, tak jakby miał zamiar go łapać, gdy ten się zachwieje.
                - Jesteś kochany – skomentował śpiącym głosem Baekhyun, na co Chanyeol tylko uśmiechnął się od ucha do ucha. Luhanowi zrobiło się na ten widok trochę niedobrze, ale dodało mu to determinacji i gdy tamta dwójka zniknęła za drzwiami pokoju, który dzielili jeszcze z Xiuminem i Tao, Luhan obiecał sobie, że wyciągnie z Chanyeola odpowiedź na swoje pytanie czy tego tamten chce czy nie.
       Po tygodniu i około pięćdziesięciu próbach wymuszenia od niego jakichkolwiek informacji (które to próby obejmowały ukrywanie się pod łóżkiem Koreańczyka i czekaniem aż zostanie w pokoju tylko Chanyeol, a także zakradanie się za kurtynę prysznica oraz dzwonienie o najdziwniejszych porach) zdecydował się jednak złamać swoją obietnicę i dać sobie z tym spokój. Jednak za to dopisał imię Chanyeola do swojej listy.

* * *

                - Nie chcę wam przerywać… eee… wspólnych momentów, ale naprawdę musicie to robić tutaj? – spytał nieco zirytowany Luhan, podnosząc wzrok znad swojego laptopa na łóżko naprzeciwko, o dokładnie na znajdujących się na nim D.O. i Kaia. 
                - E? Ale to przecież też mój pokój – zaprotestował Kyungsoo ze zdziwieniem wypisanym nie tylko na jego twarzy, ale również w jego głosie, po tym jak na chwilę oderwał swoją całkowicie skupioną na młodszym koledze uwagę i przeniósł ją na pytającego. Po tym jednak znowu przeniósł swoje zainteresowanie na Jongina i biorąc kosmyk jego włosów, zamruczał coś bardzo szczęśliwie. Kai natomiast zdawał się w ogóle nie zwracać na Luhana uwagi, mając zamknięte oczy, a na twarzy błogi uśmiech.
                - Może i to jest także twój pokój, ale… no… to nie jest salon fryzjerski? – próbował bronić swojego stanowiska Luhan, mając już dość tej dwójki, po tym jak od ponad piętnastu minut Kyungsoo plótł Jonginowi małe warkoczyki, łącząc to z rozmowami prowadzonymi szeptem (których Luhan nie mógł usłyszeć, nawet jeśli siedział 5 metrów dalej), a także cichym śpiewaniem balladek przez jeden z głównych wokali EXO.
                - Co masz na myśli mówiąc „może”, hyung? – spytał Kyungsoo jeszcze raz przerywając swoją czynność, której poświęcał się przez kilkanaście ostatnich minut, by spojrzeć na najstarszego z osób przebywających w pokoju.
                - Nic nie mam na myśli. Nie rozumiem dlaczego nie możesz tego robić w jego pokoju – mówiąc to Luhan zaczął gwałtownie gestykulować, chcąc pokazać na Kaia i prawie zrzucił przy tym laptopa z kolan.
                - Bo jest tam niemiłosiernie gorąco? – odezwał się po raz pierwszy tego dnia do Luhana Jongin.
        Luhan był wstanie zrozumieć ten argument znając zamiłowanie Suho do temperatur w granicach 30-35 stopni Celsjusza, ale w tym momencie naprawdę chciał się pozbyć tej dwójki, więc żadne, nawet racjonalne argumenty, nie mogły go przekonać.
                - I? To ty tutaj osiągasz zyski, więc czemu do tego zwalasz się do jego miejsca zamieszkania, hę? – zapytał na wszelki wypadek odkładając laptopa na stolik. Jeszcze tego mu brakowało, by coś stało się jego komputerowi.
                - A co? Każesz mu dojeżdżać do klienta? – odpowiedział pytaniem na pytaniem Kai.
       Luhan miał wrażenie, że ta rozmowa ma coraz mniej sensu, ale postanowił kontynuować, tak czy tak.
                - Jakie znowu dojeżdżać? Macie pokoje tuż obok siebie! Przejście z jednego pokoju do drugiego nie zajmuje więcej niż 10 sekund!
                - Co nie zmienia faktu, że Kyungsoo zawsze marzył o tym, by być fryzjerem i akurat zdarzyła się okazja, że na jutrzejszy występ muszę mieć zrobione warkoczyki, więc może robić to o czym zawsze marzył. A ty stajesz na przeszkodzie jego marzeń, hyung! – stwierdził z oburzeniem Kai w końcu otwierając oczy, by najpierw spojrzeć z wyrzutem na Luhana, a następnie przenieść wzrok na siedzącego za nim D.O. i wysłać mu szeroki uśmiech.
       Luhan przewrócił oczami zanim odpowiedział:
                - Chciałem, lub jak to woli, chcę tylko, żebyście znaleźli sobie inne miejsce. Nie wspominając już o tym, że w nocy i tak ci się ta fryzura zepsuje.
       Kai już chciał mu coś odpowiedzieć, gdy wyprzedził go D.O.
                - Luhan-hyung, ale czy pomyślałeś o uczuciach Jongina? Jak on musi się teraz czuć, jak tak jawnie go stąd wyganiasz.
       Kyungsoo był na niego wyraźnie zły, a Luhan zaczął się zastanawiać czy przypadkiem nie przesadził.
                - Sorry, to nie tak… - zaczął Chińczyk, ale D.O. mu przerwał.
                - Co nie tak!? To jest tak samo mój pokój jak twój. Mogę sobie sprowadzać do niego kogo tylko chcę!
       Kyungsoo wyraźnie krzyczał. A Kyungsoo nigdy nie krzyczy. Z racji tego Luhan nic już nie powiedział, a dla świętego spokoju wyszedł nawet z pokoju i z laptopem przeniósł się do salonu.
       I być może to całe zdarzenie nie skończyłoby się znalezieniem Kyungsoo na sekretnej liście „Sprytnych idiotów” (tak, w końcu postanowił poprawić błędną nazwę), gdyby nie fakt, że przez następne dni jak na złość (bo zapewne tak było) Kai i D.O. nie odstępowali się na krok, nie licząc wizyt w łazienkach, co oznaczało wiele czasu spędzanego w pokoju, który Kyungsoo dzielił z Luhanem i Sehunem. Skończyło się to wszystko dopiero, gdy Luhan zaczął już się przyzwyczajać do dodatkowego towarzystwa, czyli długi czas po tym jak imię Kyungsoo znalazło się na liście osób, którzy go nie kochają.

* * *

       Po setkach dni treningów, dziesiątkach zwątpień i zmartwień oraz kilku wyciekach, w końcu trzydziestego maja na YouTube ukazał się nowy teledysk  EXO i zrobili oni swój oficjalny powrót na scenie M!Countdownu. Nie pozostało, więc nic innego niż świętować. W ten sposób członkowie EXO zaraz po wyjściu ze studia, wrócili do swojego mieszkania i zaczęli szykować mini imprezę („mini” ponieważ następnego dnia też mieli występ, a pojawienie się nietrzeźwym lub w jakikolwiek sposób uszkodzonym nie wchodziło w grę). Mieli jednak pełne pole do popisu, bo managerowie stwierdzili, że nie chcą mieć z tym nic wspólnego i obaj mieszkający razem z nimi w dormitorium przedstawiciele agencji, wrócili tego dnia do swoich prywatnych domów. Tak więc, gdy przywieziono wreszcie zamówione jedzenie oraz Baekhyun z Chenem wrócili z zakupów napoi alkoholowych (poza tą dwójką jeszcze tylko Chanyeol wiedział jak iść na takie zakupy i nie dać się złapać czujnym oczom sasaengów) można było rozpocząć imprezę.
       I o ile początek zabawy bardzo się Luhanowi podobał, głównie dlatego bo większość czasu spędził on na rozmowie, gdzieś na uboczu z Lay’em w ich ojczystym języku, to po tym jak jego towarzysz rozmowy upił się niecałą szklanką soju i zaczął mu odpowiadać jedynie chichotami i urywanymi zdaniami, Luhan postanowił, że dołączy do ogólnej rozmowy prowadzonej w salonie. Wkrótce jednak zorientował się, że jest zbyt zmęczony, by nawet jeśliby chciał (a nie był pewny czy chce) mógł zrozumieć coś z rzucanych przez kolegów z zespołu szybko i niewyraźnie zdań. I tak po niecałej godzinie odkąd ogłoszono rozpoczęcie imprezy, Luhan wymknął się z salonu i udał się do swojego pokoju.
       Cicho zamykając za sobą drzwi, od razu rzucił się na łóżko, a stłumiony szelest kartki przypomniał mu o leżącej pod poduszką liście. Nie zastanawiając się nad tym długo, oświecił lampkę przy łóżku i wyjął wspomnianą kartkę i rozprostował ją w palcach. Przejechał wzrokiem po jej zawartości i z przykrością stwierdził, że przez prawie dwa miesiące znaleźli się na niej prawie wszyscy członkowie zespołu, z którymi dzielił przecież tyle zarówno tych smutnych jak i szczęśliwych chwil. Nie było więc mowy, by mógł być kochany przez wszystkich skoro najbliższe mu teraz osoby zdecydowanie odmawiały mu tego uczucia. Nie wiedząc dlaczego, patrząc w tym słabym, ale doskonałym do rozmyślań świetle, nagle pod powiekami Chińczyka zaczęły zbierać się piekące łzy, które chwilę później, wąskimi strumykami spływały mu po policzkach. I im dłużej przyglądał się trzymanej liście, tym bardziej samotny się czuł.
                - Hyung, stało się coś?
        Nagle zadane pytanie w pokoju, który uważał za pusty, spowodowało że podskoczył na kilka centymetrów i automatycznie schował kartkę pod poduszkę, nawet jeśli wiedział, że osoba która właśnie weszła i tak ją widziała. Następnie na szybko wytarł łzy z policzków i odwrócił twarz tyłem do drzwi.
        Zapadła cisza, podczas to której Luhan mógł słyszeć odgłosy zabawy dobiegające z salonu. A później usłyszał zbliżające się powoli do jego łóżka kroki.
                - Czemu nie bawisz się z resztą? Ja zaraz do was wrócę – powiedział szybko, nie chcąc by tamten do niego podchodził. Nie on i nie teraz.
        Tak jak w myślach życzył sobie tego Luhan, osoba ta zatrzymała się w połowie drogi. Chińczyk mógł jednak wyczuć, że wcale nie zamierza opuścić teraz pokoju.
                - Hyung, czemu kłamiesz? Wcale nie masz zamiaru do nas dołączać. Więc czemu? – w głosie stającego na środku pokoju członka EXO, nie było słychać wyrzutów, lecz coś bardziej jak zawód i smutek. Luhan postanowił nie odpowiadać. Tamten więc kontynuował: – Hyung, spójrz na mnie.
       To była ostatnia rzecz jaką Luhan chciałby teraz zrobić. Uparcie więc wpatrywał się w okno znajdujące się parę metrów od jego łóżka. Po chwili usłyszał głośne westchnienie i był pewny, że tą zagrywkę wygrał. Czy nie było tak samo, gdy ogłosił rodzicom, że jedzie na wymianę szkolną do Korei? Jego rodzice całymi dniami próbowali mu wybić ten pomysł z głowy i każdy wieczór przed snem kończył się bardzo podobnie – krótka i ostra wymiana zdań, ciężkie westchnienie zrezygnowania matki, po czym wyjście z pokoju z głośnym trzaśnięciem drzwi.
        Jakie więc było jego zdziwienie, gdy zamiast usłyszenia trzaśnięcia drzwiami, poczuł parę szczupłych rąk obejmujących go w pasie i podbródek oparty na ramieniu.
                - Hyung, nie musisz nic mówić – zaczął Sehun szeptem, od którego Luhan dostał gęsiej skórki. – Nie musisz też do nas dołączać i możesz mnie okłamywać, ile chcesz. Ale proszę, hyung, proszę… uśmiechnij się…
        I jak zazwyczaj takie stwierdzenie spowodowałoby u Luhana szeroki uśmiech i pewnie lekko uderzyłby Sehuna, śmiejąc się w głos „a to niby co było?”, tak tego dnia było inaczej. Tego dnia Luhan chciał się poczuć lżej i pozwolić całemu temu ciężarowi spłynąć razem z łzami. A Sehun był idealną do tego osobą. O nic nie pytał, tylko mocniej go przytulił.
       Po jakiś pięciu minutach trwania w takiej pozycji, gdy Luhan poczuł, że już nie za bardzo ma czym płakać, postanowił w końcu zadać pytanie, które krążyło mu po głowie właściwie od momentu, gdy Sehun postanowił go jednak nie zostawiać samego:
                - Dlaczego?
      Przez chwilę Luhan był już przekonany, że Sehun zasnął mu na ramieniu, po tym jak przez krótki moment, jedyną odpowiedzią jaką dostał był regularny oddech młodszego, jednak po chwili poczuł, że maknae lekko rusza głową.
                - Dlaczego co? – spytał, najwyraźniej nie mając pojęcia o co chodzi starszemu z nich.
                - Dlaczego tutaj przyszedłeś, a później nie wróciłeś do reszty, gdy ci kazałem? – skonkretyzował pytanie Luhan, pociągając cicho nosem.
      Sehun milczał przez chwilę zanim odpowiedział:
                - Jongin powiedział, że powinienem tak zrobić.
      Luhan nigdy w życiu nie przyznałby się na głos, jak bardzo go to zdanie zabolało.
                - Więc to wszystko ponieważ Jongin tak powiedział? – chciał upewnić się Chińczyk, starając się nadać swojemu głosowi ton jak najbardziej obojętny.
       Starszy z nich mógł poczuć na swoim ramieniu kiwanie głową. Miał ochotę po tym stwierdzeniu wyplątać się z ramion i uciec stamtąd, ale nie miał pojęcia, gdzie mógłby się udać, więc ostatecznie został w tej samej pozycji. Sehun tymczasem dodał:
                - Powiedział, że nie powinno się pozwalać osobom, które się kocha, zmierzać się z ich problemami samotnie.
       Luhan momentalnie wyswobodził się z ramion młodszego i na niego spojrzał:
                - Czy ty właśnie powiedziałeś, że mnie kochasz?
       Twarz Sehuna nie wyrażała żadnych emocji, jeśli nie liczyć lekko zaróżowionych policzków. Jak zwykle nie odpowiedział też od razu.
                - To nie tak, hyung – odpowiedział w końcu, spuszczając wzrok na łóżko.
        Luhan kilka razy zamrugał, zanim zorientował się, o co może chodzić maknae. I po raz pierwszy od ponad godziny szczerze się roześmiał.
                - Oczywiście, że nie tak. To byłoby dziwne. No, ale kochasz mnie jak hyunga, no nie? – mówiąc to zarzucił mu ręce na szyję i mocno przytulił.
        Sehun również krótko się zaśmiał i Luhan postarał się zignorować fakt, że brzmiał on trochę nieszczerze. Wolał za to się upewnić:
                - Więc kochasz mnie?
                - Tak – odpowiedział pewnie Sehun.
                - Bardziej niż innych hyungów?
                - Bardziej niż innych hyungów – zapewnił go maknae.
       Po chwili wymamrotał coś jeszcze, ale gdy Luhan poprosił go, by powtórzył, Sehun tylko pokręcił głową i powiedział, że nic nie mówił. A Luhan mógł przysiąc, że to co przed chwilą usłyszał brzmiało jak „bardziej niż kogokolwiek”, ale nie naciskał, bo uznał, że może na niektóre rzeczy po prostu było za wcześnie.
       Gdy pół godziny później do pokoju zajrzał zaniepokojony Baekhyun, nie mógł on nic poradzić na szeroki uśmiech, który pojawił się na jego twarzy. Zaraz też zawołał resztę zespołu, zastrzegając, by byli cicho. Chwilę później w drzwiach pojawiło się więc jeszcze dziewięć twarzy.
                - No nie! A mnie to chciał zrzucić ze schodów za położenie się na jego łóżku. Nie mówiąc już o rachunku za pranie – pierwszy, nie tak cicho, odezwał się Chen na co reszta szybko uciszyła go syczeniem i dawaniem znaków, by był ciszej. Gdy zobaczyli, że para mimo wszystko się nie obudziła sześciu z nich, jakby się umówili, wyciągnęło telefony.
                - Widzę, że pomyśleliście o tym samym. Tak na wypadek, jeśliby chcieli zbytnio podskoczyć w przyszłości, co? – skomentował szeptem Baekhyun.
                - Chcecie ich szantażować? To… - zaczął oburzony Suho.
                - Genialne?  Wiem, później nam podziękujesz. – dokończył za niego Chen, na co Suho pokręcił tylko głową z niedowierzaniem.
                - Daj spokój, hyung. Przecież nie wykorzystamy tego, jeśli nic nie przeskrobią. Chyba… - ostatnie słowo Baekhyun powiedział prawie niedosłyszalnie, po czym szybko dodał: – Zresztą tak słodko się prezentują, leżąc tak obok siebie mocno przytuleni. Luhan wygląda jakby wcześniej płakał, więc pewnie była wcześniej masa pocieszania i słodkich słów. Normalnie bardziej słodko niż w fabryce czekolady. Zresztą później nam jeszcze podziękują. Może wykorzystamy te zdjęcia w filmiku na ich ślubie? Jongin, szykuj się. Może niedługo zostaniesz poproszony przez Sehuna, by być jego drużbą.
       Jongin parsknął tłumionym śmiechem, a i reszta uśmiechnęła się na to stwierdzenie.
       Suho, który jako jedyny nie wydawał się co do tego pomysłu przekonany miał już coś na to powiedzieć, ale zamiast tego wyszeptał z przerażeniem, patrząc na parę.
                - Budzą się!
       I rzeczywiście Sehun właśnie zaczął się niespokojnie kręcić, a następnie usiadł na łóżku, po tym jak delikatnie wyplątał się z ramion Luhana. Spojrzał na nich nieobecnym wzrokiem, a wszyscy wstrzymali oddech, oczekując jakiegoś wybuchu lub właściwie czegokolwiek. Po krótkiej chwili, gdy ich maknae mierzyło ich wzrokiem, odezwał się Luhan, którego najwyraźniej musiało obudzić wiercenie się Sehuna:
                - Coś się stało? – spytał, będąc odwróconym do drzwi plecami i zapewne nie mając pojęcia, co przyciągnęło uwagę maknae.
                - Nic – odpowiedział krótko Sehun śpiącym głosem, kładąc się z powrotem i zamykając oczy. – To tylko hyungowie.
        Minęło kilka sekund, zanim do obydwóch dotarło znaczenie słów młodszego z nich i obaj jednocześnie usiedli na łóżku, patrząc z przerażeniem w stronę drzwi. Jednak tym razem nikogo już tam nie zastali.

* * *

       Kilka dni później wszyscy zapomnieli jednak o całej imprezie, a nawet tymczasowo o zdjęciach zrobionych tego dnia (mieli dopiero sobie o nich przypomnieć dużo później, gdy Sehun nie miał zamiaru pomóc przy świątecznych porządkach). Jedyną osobą, która dość długo zachowała sobie w pamięci wydarzenia z tego dnia był Luhan, tyle, że jego wydarzenia z tamtego wieczora opierały się na długiej rozmowie z Sehunem, którą przeprowadzili po tym jak swoją niespodziewaną wizytą obudziła ich reszta członków zespołu. I jego wspomnienia zawierały głównie zwierzenie się Luhana ze swojego problemu i godziny przekonywania Sehuna, że członkowie z zespołu nie robili tego specjalnie i nadal go bardzo kochają (Sehun: „Bo przecież Luhan-hyung jest taki słod… Miałem na myśli męski, że nie da się go nie kochać), a nawet gdyby nie kochali go tak bardzo jak powinni, to i tak trzeba pamiętać, że to Luhan dostaje najwięcej prezentów na urodziny, tak więc ma najwięcej kochających go fanek.
       Z tego powodu, nawet dwa tygodnie później, gdy Luhan siedział podczas fanmeetingu rozdając autografy, miał na twarzy szczery uśmiech, bo przecież osoby, które tu przychodziły go kochały. Nawet te, które przyszły tu ze względu na innego członka EXO zapewne czuły do niego sympatię. O, chociażby jak ta fanka Chena, która podeszła teraz do niego po autograf z szerokim uśmiechem na twarzy, który zapewne oznaczał admirację.
                - Bolało? – zapytała słodkim głosem, na co Luhan spojrzał na nią z uśmiechem znad albumu, który podpisywał. Jakiegoś rookie takie pytanie może zdziwić, ale Luhan słyszał już to setki razy i doskonale wiedział do czego fanka zmierza.
                - Jak spadłem z nieba? – spytał, rysując serduszko obok swojego podpisu, a fanka uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Mogła być fanką Chena, ale Luhan doszedł do wniosku, że jego też musi najwyraźniej bardzo lubić.
                - Nie. Jak uderzyłeś w szklane drzwi – odpowiedziała fanka i przeszła dalej z polecenia jednego ze staffów, zanim zdążył jej cokolwiek odpowiedzieć.
        Cóż… Może niedokładnie takiej odpowiedzi spodziewał się Luhan. I może jednak fanka nie lubiła go tak bardzo i jej uśmiech wcale nie oznaczał admiracji. I może przypomnienie o wpadce, gdy nie zauważył szklanych drzwi bolało bardziej niż samo ich niezauważenie. Ale Luhan dziwnym trafem dalej był w dobrym humorze. Dalej też był przekonany, że cały świat go kocha. I o ile dobry humor można było wytłumaczyć lekkim poklepaniem po ramieniu przez siedzącego po jego prawej stronie Xiumina, co miało oznaczać: „nie przejmuj się, stary” i szeptem Baekhyuna znajdującego się po drugiej stronie: „pamiętaj; wczoraj Jongin potknął się o powietrze”, to o tyle przekonanie o tym, że jest kochany przez cały świat, mógł tylko wytłumaczyć uśmiech rzucony mu przez osobę siedzącą kilka miejsc dalej. I Luhan już wiedział, że ten uśmiech wyrażał więcej niż tysiąc „kocham cię” i że naprawdę jest przez tę osobę kochany. I nie ważne było czy był kochany jak hyung, kolega z zespołu czy może coś więcej. Najważniejsze w tym wszystkim było to, że dzięki temu wszyscy go kochali. Ponieważ Luhan teraz już wiedział, że to czy wszyscy cię kochają nie zależy od tego, ile osób cię kocha. To zależy od tego kto jest dla ciebie wszystkim, wszystkimi, całym światem i czy ty jesteś dla tej osoby tym samym.



Koniec




* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *


Notka od autorki:

Z racji tego, że w końcu udało mi się skończyć tego ficka, chciałabym złożyć mojej kochanej siostrzyczce mocno spóźnione życzenia szczęścia i spełnienia marzeń i niech Luhan będzie z Tobą ;p 

Wszystkich którzy przez przypadek (lub nieprzypadek) tutaj trafili i to przeczytali, mam nadzieję, że nie żałujecie, że zmarnowaliście na czytaniu tego tyle czasu, a wszelkie błędy jakoś wybaczycie. No i to chyba tyle ;p

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz