niedziela, 17 marca 2013

Baśń dziesięciu i jednej nocy by SMTown - Changmiś i Kyusia

No więc napisałam maturę (lol, to prawie brzmi jak mój pamiętnik xD Ale co tam to mój blog i tak nie będzie tu nikt pewnie zaglądać oprócz starych znajomych xD), dostałam wyniki z niej i nie dostałam się na wymarzoną uczelnie. No ale znowu dostałam się na inną uczelnię i teraz w sumie nie żałuję, ale wtedy byłam załamana, bo ja to byłam takie dziecko, że jak jej na czymś bardzo zależało to zawsze dostawała to co chciała - no a wtedy też mi zależało na tamtej uczelni, no ale nie wyszło. Więc przez moje najdłuższe wakacje życia obijałam się z kąta w kąt. I pewnie ta długa bezczelność plus szok wywołany zmianą środowiska spowodował, że zaczęło mi już zupełnie bić, a wpadnięcie mi w ręce książki z baśniami przesądziło sprawę i zaczęłam pisać wtedy serię fanficków pt: "Baśń dziesięciu i jednej nocy by SMTown". I jak możecie domyślać się po tytule są to parodie popularnych baśni (ale nie "Tysiąca i jednej nocy", żeby nie było xD) z gwiazdami koreańskiej agencji SM, których powinno być 11, ale jak na razie powstały tylko i możliwe, że tak zostanie xD

To najbardziej niedorzeczna seria ze wszystkich jakie kiedykolwiek stworzyłam, ale obiecałam Harumi, że wstawię wszystkie rzeczy jakie w ostatnich latach napisałam, więc chociaż powstawiam te co mam na kompie xD

Na pierwszy ogień poszła baśń Jaś i Małgosia xD





Changmiś i Kyusia

      Dawno, dawno temu była sobie raz pewna biedna rodzina, która mieszkała w nędznej chatce na skraju lasu. Ojciec – U-know – był drwalem i pracował ciężko, jednak z powodu wrodzonej nieśmiałości, nie był wstanie nikogo zagadać i namówić do kupna kilku drew. Zdarzało się więc, że nie miał za co nakarmić swoich dzieci – Changmisia i Kyusi. Pewnego wieczoru zwierzył się żonie ze swoich zmartwień.
                - Mamy coraz mniej pieniędzy. Nasze oszczędności z czasów, gdy byliśmy wędrownymi grajkami już się kończą. W końcu nie zostanie nam nic innego jak zostawienie naszych dzieci w lesie, licząc, że może spotkają tam kogoś o dobrym sercu, kto zaopiekuje się nimi lepiej niż my.
                - Ach! Przecież może je spotkać tam coś złego! – rozpaczała matka tych dzieci, HEROine.
                - Tak myślisz? Ale wiesz, nie stać nas na twoje sukienki i jedzenie dla CHANGMISIA i Kyusi jednocześnie… Sądzę, że wkrótce, będziesz musiała pożegnać się z nowymi sukienkami…
                - Kiedy zabierasz dzieci do lasu? Jutro? – HEROine, nie wydawała się być już dłużej zrozpaczona wizją wysłania dzieci prawie na pewną śmierć – Sądzę, że im szybciej tym lepiej. Właściwie to ja już dawno myślałam, że powinniśmy się już ich pozbyć. Changmiś to dobry chłopak, bo i posprząta, i zabawi cię, gdy jest ci smutno, ale przez niego straciliśmy wszystkie kontakty towarzyskie, bo do kogokolwiek byśmy z nim nie poszli, to wyjadał gospodarzom całą ich spiżarnię. Nie ma też co polować na zwierzynę w tej okolicy, bo zwierzęta unikają tej części lasu, bo traktują ją jak pewną śmierć, bo przecież trzeba czymś wykarmić Misia. Za to Kyusia… zawsze można było się nią pochwalić w towarzystwie do momentu, gdy otwierała usta. Śliczna z niej dziewczynka, a do tego niegłupia, ale jaka bezczelna! No i to zamiłowanie do drogich sukienek i biżuterii… Ciekawe po kim to ma... – przerwała na chwilę, jakby naprawdę się nad tym zastanawiała, po czym kontynuowała – Tak czy inaczej, musisz je jutro odprowadzić do lasu i tam zostawić… Nie ma co czekać, aż zbankrutujemy.
       Drwal był bardzo nieszczęśliwy, ale mimo to zabrał nazajutrz dzieci ze sobą do lasu. Udał, że musi rąbać drzewo nieco dalej niż zwykle i zostawił swe pociechy w głębi boru. Gdy długo nie wracał, dzieci zaczęły się niepokoić:
                - Nie ma z nami taty, a noc zapada. Co on sobie wyobraża? – wkurzyła się Kyusia.
                - Nie denerwuj się, Kyusiu! – uspokajał ją chłopiec – Wydostaniemy się stąd, odnajdziemy rodziców i wtedy im pokażemy. Zresztą może tata sam się w końcu zjawi, co zaoszczędzi nam trochę energii. Albo spotkamy kogoś kto odprowadzi nas do domu i do tego pomoże nam zemścić się na rodzicach za to, że tak okrutnie nas potraktowali…
       Ale nikt nie nadchodził, a tymczasem oprócz zdenerwowania dzieciom zaczęły doskwierać zimno i głód.
                - Chodźmy stąd. – powiedział wreszcie Changmiś, biorąc siostrę za rękę – Nie ma co czekać na kogokolwiek, bo w ten sposób umrzemy z głodu. Nie jadłem już od godziny i umieram z głodu. Poszukajmy czegoś do jedzenia.
       Szli, nie wiedząc dokąd. Noc już zapadła, a dzieci ciągle błądziły po lesie. Nie znalazły nic do jedzenia ani drogi do domu.
       Nagle uradowany chłopiec zawołał:
                - Zobacz, Kyusiu! Jesteśmy uratowani, tam migocze jakieś światełko! Jestem pewien, że dobrzy ludzie w tym domu dadzą nam coś do jedzenia i pozwolą się ogrzać. Biegnijmy!
       Gdy znaleźli się blisko małego domku, odkryli, że cały zrobiony jest z łakoci! Ściany były z czekolady i piernika, dachówki z karmelu, a ramy okien pachniały anyżkiem. To był wręcz raj dla Changmisia.
       Odłamując kawałki słodkich ścian dzieci szybko zapomniały o zemście na rodzicach. Nagle rozległo się w oddali miauczenie, a dzieci przypomniały sobie straszną legendę o kocie o imieniu Heebum, który miał grasować w tym lesie. Drżąc, Changmiś i Kyusia przytulili się do siebie.
                - Zapukajmy do drzwi – zaproponował Changmiś – Na pewno pozwolą nam wejść, a jutro wrócimy do domu.
       Kyusia nie była zachwycona tym pomysłem, ponieważ miała złe przeczucia, co do tego domu. Zaproponowała nawet bratu, by udali się w dalszą podróż, jednak Changmiś nadal był głodny, więc odmówił. Ponieważ miauczenie szybko ustało, uspokojony Changmiś postanowił zjeść jeszcze smaczny kawałek piernikowej ściany. Kyusia pomagała nawet znaleźć bratu bardziej apetyczne partie domu. Niestety rodzeństwo nie wiedziało o najważniejszym: w domku mieszkała zła czarownica, która kilka lat temu uciekła przed wojskiem!
       Kiedy kobieta pojawiła się w oknie, dzieci zaczęły z nią rozmawiać, nie domyślając się, kto to taki. O sobie czarownica mówiła niewiele, właściwie jedynie tyle, że nazywa się Tuśka. Dzieci były jednak bardzo zadowolone, kiedy zaprosiła je do domu i zaproponowała pomoc w zemszczeniu się na rodzicach.
       W momencie, gdy dzieci znalazły się w środku, czarownica zaczęła na nich krzyczeć, robiąc wykład o tym, jak to młode pokolenie jest niewdzięczne dla starszych i jak nie szanuje czyjejś własności prywatnej. Powiedziała im, że ich już nauczy szacunku do rodziców i czyjejś własności. Changmiś zaskoczony nagłą nieżyczliwością gospodyni, zemdlał ze strachu. Nie wiedział więc kiedy Tuśka zamknęła go w klatce. Czarownica chciała też zamknąć Kyusię, jednak ta cały czas była przytomna i mimo, że miała za mało siły, by uratować nieprzytomnego brata przed zamknięciem, miała ich na tyle, by nie pozwolić się uwięzić. Nie uciekła jednak z domu czarownicy nie chcąc zostawiać brata samego. Zaproponowała za to czarownicy, że zostanie, a w zamian za pozwolenie pozostania pomoże jej sprzątać chatkę i gotować. Tuśka nie chciała początkowo się zgodzić wyczuwając od Kyusi zupełny brak talentu do czynności gospodarskich, jednak pod siłą słodkich spojrzeń i próśb w końcu się zgodziła. Jedyny warunek jaki jej postawiła był taki, że miała obiecać, że nie będzie zbliżać się do klatki Changmisia, ponieważ według niej chociaż jedno z nich musiało ponieść karę za złe zachowanie względem starszych. A więc karą tą miało być zamknięcie Changmisia na kilka tygodni (nie licząc wyjść do łazienki) i zmuszenie go do utycia, ponieważ czarownica sądziła, że utycie dla szczupłej osoby jest największą karą.
       I tak zaczęły się dni ciągłego karmienia Changmisia i sprawdzania czy już utył. Jednak chłopiec nie tył w ogóle, ponieważ zawsze jadł wiele. Początkowo irytowało to czarownicę, ale z czasem przyzwyczaiła się do towarzystwa dzieci i wręcz chciała je zatrzymać je u siebie jak najdłużej. Wprawdzie Kyusia rzeczywiście okazała się złą gospodynią, a Changmiś jadł naprawdę wiele, to życie z nimi było dużo ciekawsze. Pewnego dnia, gdy zbyt dużo wypiła alkoholu, zwierzyła się z tego Kyusi.
                - Ech… nawet nie wiesz jak życie z Wami jest ciekawsze. Chciałabym, żebyście mieszkali tutaj ze mną do końca życia…
       Serce Kyusi zamarło, ale nie dała tego po sobie poznać.
                - Ale pewnie utrzymanie nas kosztuje cię masę pieniędzy… - zasugerowała Kyusia, dolewając Tuśce alkoholu do szklanki.
                - No tak… - zgodziła się czarownica – Ale to akurat nie problem… Widzisz tą skrzynię pod łóżkiem? Jest ona pełna drogocennych kamieni. Starczy co najmniej na jedzenie do końca życia dla 30 takich Changmisiów. A poza tym wszyscy mnie uważają za czarownicę, więc wiele rzeczy dostaję za darmo.
                - Rozumiem. – stwierdziła Kyusia, uśmiechając się przy tym ze zrozumieniem, choć wcale jej nie było do śmiechu – A właściwie to dlaczego wszyscy uważają cię za czarownicę? I o co chodzi z tą legendą z ucieczką przed wojskiem?
                - To proste. Jestem uznawana za czarownicę, bo mieszkam sama w lesie. A co do ucieczki, to po prostu wymigałam się od służby wojskowej, to wszystko.
                - Od służby wojskowej? – zdziwiła się dziewczynka – Ale myślałam, że ona obowiązuje tylko chłopców…
                - Dokładnie. – przyznała jej rację czarownica, po czym zasnęła będąc kompletnie pijaną.
       Wtedy Kyusia przypomniała sobie jedną z legend, którą słyszała od rodziców. Mówiła ona o jednym z królewiczów z pobliskiego królestwa, który był pierwszym mężczyzną, który wymigał się od służby wojskowej, a następnie od śmierci, która groziła jeśli ktoś nie stawił się na swoją rekrutację. Podobno młody królewicz odkładał swoją datę rekrutacji bardzo długo, a następnie zniknął, gdy nie dało się już zmienić czasu, kiedy miał się stawić w wojsku. Najwyraźniej pod przebraniem staruszki krył się właśnie ten królewicz.
       Posiadając te informacje Kyusia ułożyła plan jak uwolnić brata, a przy okazji siebie z domu Tuśki. Korzystając z tego, że „czarownica” spała twardym snem, poszła podzielić się nim z bratem.
                - Wiem już jak nas stąd wyciągnąć. – zaczęła Kyusia.
                - Wyciągnąć? – zdziwił się Changmiś – Po co? Mi tu dobrze.
       Changmiś powinien cieszyć się, że jest w zamkniętej klatce, bo inaczej jego siostra próbowałaby mu coś zrobić za wyrażenie sprzecznej z nią opinii. Ale ponieważ był w klatce postanowiła przekonać go do swojego zdania w nieco inny sposób.
                - Nie zauważyłeś, że posiłki, które daje ci czarownica są bardzo jednolite. – zauważyła Kyusia
                - Może… Ale i tak bardziej urozmaicone niż te które robiła mama. – stwierdził Changmiś nie wiedząc o co chodzi siostrze.
                - No tak… Ale wcześniej czy później te też Ci się znudzą. A wtedy już nie będzie takiej szansy na ucieczkę jak ta, co się obecnie nadarza. – przekonywała go siostra
                - Widzisz tę skrzynię. – ciągnęła Kyusia wskazując na skrzynię, o której mówiła wcześniej Tuśka. – Jest pełna klejnotów. Najpierw pozbądźmy się wiedźmy, a później podzielmy się jej zawartością na pół.
                - No niby dobrze… Ale co zrobimy z ciałem Tusi-noony? – zaczął zastanawiać się Changmiś
                - Co? Jakim ciałem? – zdziwiła się jego siostra, ale po chwili zrozumiała – Nie no, nie zabijemy jej. Mam lepszy pomysł. – po czym podzieliła się swoim planem z bratem.
       Changmiś i Kyusia jeszcze przez kilka dni żyli razem z Tuśką, jak gdyby nigdy nic. Pewnego dnia jednak ktoś zapukał do drzwi.
                - Kto to może być? – zdziwiła się Tuśka, ponieważ prawie nigdy nikt do niej nie zaglądał. Gdy Kyusia otworzyła drzwi do chatki weszło kilku uzbrojonych mężczyzn.
                - Doszły nas plotki, – zaczął ten który wyglądał na najważniejszą osobę – że w tej chatce przebywa książę Teukie przebrany za czarownicę. – następnie zwrócił się do Tuśki – Przykro mi, Wasza Książęca Mość, ale będziemy musieli cię stąd zabrać.
                - Nie! Ja nie chcę umierać! – rozpaczał rozpoznany książę.
                - Umierać? Ależ nie zabijemy cię. Po prostu musisz przejść w końcu tą 2-letnią służbę wojskową.
                - Jeszcze gorzej! To ja już wolę umrzeć! Niech mnie ktoś zabije. – zaczął prosić żołnierzy książę, jednak na próżno. Dwóch żołnierzy wzięło go pod ramiona i zaczęło wyprowadzać z domku. Zanim jednak całkiem go wyprowadzili, zdążył jeszcze krzyknąć.
                - Skrzynia! Changmiś i Kyusia, zaopiekujcie się nią!
                - Dobrze Tusiu-shi! – odpowiedziały w zgodzie dzieci – Zaopiekujemy się nią nawet lepiej niż sobie to wyobrażasz!
       Jak powiedziały tak zrobiły. Jak tylko drzwi zamknęły się za wychodzącymi, podzieliły klejnoty znajdujące się w skrzyni na pół i mimo że były ciężkie, zabrały je wszystkie ze sobą. Potem ruszyły w las, by jeszcze raz spróbować znaleźć drogę do domu. Nie chciały już się mścić na rodzicach za to co im zrobili lecz po prostu chciały im pokazać, że bez nich radzą sobie nawet lepiej. Odnalezienie rodziców okazało się jednak trudniejsze niż przewidywali. Po dwóch dniach wędrówki przez las, pokłócili się i każdy z nich poszedł w inną stronę. Traf chciał, że Changmiś znalazł dom kilka minut po rozdzieleniu się z Kyusią. Gdy wszedł do domu zastał w nim jednak samego ojca. Okazało się, że matka opuściła dom kilka dni po tym jak zostawili dzieci w lesie. Na jednych z jej częstych zakupów spotkała popularnego ostatnimi czasy śpiewaka - Xiaha , po którym opinia publiczna spodziewa się, że wkrótce będzie robił międzynarodową karierę. Ponoć HEROine zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia i postanowiła z nim zamieszkać, zostawiając U-know bez słowa.
       Wysłuchawszy historii ojca Changmiś postanowił, że pomoże ojcu sprawić, że matka będzie żałować odejścia od niego i razem z nim założył duet, który zaczęli promować głównie w bogatym kraju NIcPPONiów. I żył długo i szczęśliwie robiąc karierę.
       Natomiast Kyusia błądziła jeszcze kilka dni po lesie, aż do momentu gdy w końcu zemdlała ze zmęczenia przy jednej ze ścieżek w lesie. Tak znalazł ją książę Min z królestwa Juniorków. Zabrał ją więc do jednej ze swoich posiadłości i zaopiekował się nią. Następnie, gdy wyzdrowiała, wziął ją do głównego pałacu, gdzie zapoznał ją z resztą swojej rodziny: z bratem - księciem Eun i ze szwagierką - księżniczką Hae. Powiedział też, że ma jeszcze jednego brata, ale ten obecnie odbywa służbę wojskową, więc Kyusia niestety nie może go poznać. Wkrótce Min oświadczył się Kyusi, ona go przyjęła i wzięli ślub. Po tym Kyusia żyła długo i szczęśliwie, nie mając żadnych trosk, przynajmniej do czasu, gdy bratem Mina będącym w wojsku okazał się Teukie, który już wiedział w jaki sposób Inspekcja Wojskowa dowiedziała się, gdzie się ukrywa.

The End

1 komentarz:

  1. Omg... zabiłaś mnie~ xD Zdecydowanie zazdroszczę Ci, że wpadłaś na taki super pomysł. XD Parodia jest po prostu świetnie i świetnie mi się ją czytało, chociaż za nic nie wiem, o kim pisałaś... Ale to nic. XD

    Najbardziej chyba rozwalił/rozwaliła mnie Tuśka. XD Cała ta historia z wojskiem, lol... leżałam i kwiczałam, hahaha. xD Za to Kyusia jaka przebiegła, wrobiła biednego Tuśka... nie mogę. XD a Changmin... Nawet nie muszą go znać, by stwierdzić, że typowy kpopowiec z niego - żarcie marzeniem numer jeden. XDD Ale też bym chciała jak on - jeść i nie tyć - to w sumie chyba marzenie każdej kobiety, hahaha. xD W każdym razie Changmin jest tutaj moim ulubieńcem, zdecydowanie <3 No i duet z tatuśkiem... XDDD
    HERO! XD Jedyna osoba, którą znam (od niedawna fanką jestem lol xD). Tak... Tak właśnie, bo to zUa matka była. :DDD Że drogie kiecki lubi, to widać. XDD
    W ogóle genialne zakończenie! Grunt, że wszyscy byli szczęśliwi!

    ...

    Oprócz Tuśki, hahahaha~ xDDD

    OdpowiedzUsuń