niedziela, 17 marca 2013

Hey! Say! JUMP - Special - "Kopciuszek", cz.2

Część druga :)




Akt II
Scena I
Ostatnie przygotowania

(ten sam dzień; 18:45; za kulisami; HSJ i 3 AD – makijażystka, fryzjer, pomocnik)
                Ryosuke: Zostało już tylko 15 minut.
                Yuri: Odezwał się ten, który wchodzi w 30 minucie sztuki.
                Ryosuke: Co? Zazdrościsz, Chisai?
                Yuri: Niby czego? I nie nazywaj mnie Chisai tylko Chi-chan, jeśli już!
                Ryosuke: Dobrze, Chisai!
                Kota: Co wy robicie? Zostało kilka minut, a wy robicie awanturę między wróżką a Kopciuszkiem?! Chcecie się rzucić sobie do oczu na scenie?! Zastanówcie się!
                Kei: Uuu… Yabu jest zdenerwowany. Nie jest dobrze.
                Kota: Żebyś wiedział, że nie jest dobrze. Wszyscy znają swoje teksty?
                HSJ: Tak!
                Kota: Znacie je? Nie wierzę.
                Hikaru:No swoje teksty, tak. Cokolwiek nie powiemy to będzie nasz tekst.
                Kota: No tak. A scenariusz znacie?
                HSJ: Nie!
                Kota: Ale wiecie, co macie robić?
                HSJ: Mamy sprawić, by publiczność myślała, że działamy według scenariusza!
                Kota: Dokładnie. Dajcie mi teraz swoje ręce!
                Kei: Nie powinieneś się nam oświadczać wszystkim jednocześnie…
                Kota: Chciałbyś…  Połóżcie tutaj swoje prawe ręce (wskazuje na swoją prawą rękę). Hey! Say! JUMP – jeden za wszystkich, wszyscy za jednego! Hey!
                HSJ: Hey!
                Kota: Say!
                HSJ: Say!... JUMP (i wszyscy podskakują)
                Kota: Pamiętajcie, improwizacja to klucz do naszego sukcesu. A my musimy odnieść sukces. Dla Japonii!
                HSJ: (ciche) Hai!
                Kota: Dla agencji!
                HSJ: (trochę głośniejsze) Hai!
                Kota: Dla nas i naszych fanów!
                HSJ: (mega głośne) Hai‼!
                Yuri: Dlaczego nas i naszych fanów powiedziałeś razem?
                Kota: Bo bałem się, że przy samych fanach krzykniecie z takim samym entuzjazmem, jak przy swoim kraju. A teraz ruszajcie się przygotować, zaraz się zaczyna. Zajmijcie swoje pozycje. I… zaczynamy!


Akt III
Scena I
To… zaczynamy

(ten sam dzień; 19:00; scena; zasłonięta kurtyna; pusta)
Music: 
La la la la la la la la la la
La la la la la

J Johnny's
U Ultra
M Music
P Power

(przy Power następuje wybuch i w dwóch końcach sceny, gdzie nie była ona zasłonięta kurtyną, w dymie pojawiają się dwie osoby – Arioka i Inoo – jeszcze w normalnych strojach, podnoszą leżący na ziemi napis i rozciągają go. Napis głosi: „Cinderella – without secrets”. W ciszy zwijają napis, ale robią to w miarę tanecznie i zgrabnie, tak też chowają się na środku za kurtynę.
W kącie w którym jeszcze niedawno pojawił się Inoo, Okamato rozkłada rozkładane krzesełko, na którym siada. Otwiera coś w rodzaju książki, o tytule identycznym z napisem i zaczyna czytać)
                Keito/Narrator: Dawno, dawno i nie zgadniecie, jeszcze raz „dawno” temu, żyła sobie szczęśliwa rodzina: Tata (wchodzi Yaotome), piękna Mama (wchodzi Yabu) i mała Chi-chan (wchodzi Chinen próbując iść jak najbardziej wyprostowanym, by nie wyglądać na takiego znowu małego – jednak z marnym skutkiem). Byli oni razem tak szczęśliwi, jak mało kto (Hikaru, Yabu i Chinen podają między sobą kolorową piłkę, śmiejąc się przy tym i dobrze się bawiąc.
Keito chce kontynuować, kiedy Yabu rzuca zbyt mocno (a raczej za wysoko) do Chinena, który rzecz jasna nie łapie piłki, a sama piłka ląduje na głowie narratora. Nastaje niezręczna cisza, osoby na scenie boją się poruszyć. Hikaru szybko udaje się na tyle otrząsnąć, by powiedzieć)
                Hikaru/Tata: Kogo ty tam moja kochana żono zobaczyłaś, że tam rzucasz?
                Kota/Mama: Nikogo. Musiało mi się przewidzieć.
              Keito/Narrator: Właśnie. Byli bardzo szczęśliwi. Za szczęśliwi. A wiadomo, jak to jest , gdy człowiek jest za szczęśliwy. To całe szczęście przewraca człowiekowi w głowie i czło…
                Kota/Mama: (przerywa mu) Mężu, ten duch do mnie mówi! Mówi, że oszalałam!
                Hikaru/Tata: Duch? Jaki duch?
                Kota/Mama: Ten! (pokazuje na Narratora)
                Hikaru/Tata: (przejeżdża wzrokiem przez miejsce gdzie wskazywał Yabu) Gdzie? Ja nic nie widzę.
                Kota/Mama: No tam! Nie widzisz jak się do mnie szczerzy? To śmierć, przyszła po mnie! Chce mnie zabrać! Ratuj mnie mężu!
                Hikaru/Tata: To może być zaraźliwe!
(Hikaru łapie Chinena i ucieka (a dokładnie to podnosi go i wynosi ze sceny za kurtynę); Yabu zostaje sam)
                Kota/Mama: Złapie mnie! Zabije! Już nie żyję!
(wybiega w szale za kurtynę)
                Keito/Narrator: Tak mniej więcej wyglądały ostatnie minuty życia mamy Chi-chan. Ale proszę, nie martwcie się, poszła do nieba… chyba…


Scena II
Za kurtyną – część 1

(za kurtyną; Inoo i Daiki przygotowujący się do występu)
                Kei: Czy to rozsądne było dawać Hikaru do napisania tekst narratora, który później przeczytał tylko Yabu?
                Daiki: A co boisz się, że Keito nie poradzi sobie z czytaniem? Przecież jest całkiem dobry w kanji… No dobra, jest beznadziejny, ale przecież coś wymyśli…
                Kei: Jeśli już to z doczytaniem się. O to, że nie rozpozna kanji się nie boję, bo znając Hikaru napisał wszystko w hiraganie. Zresztą widzimy, że dobrze sobie radzi.
                Daiki: Chodzi ci o to, że wymyśli coś głupiego? Nie przesadzaj. W końcu to dzięki niemu wybrnęli z uderzenia piłką Keito. Jak trzeba nawet Hikaru potrafi być poważny.


Scena III
Wstępu ciąg dalszy

(scena; kurtyna nadal zasłonięta; Keito, który nadal siedzi na stołeczku, czyta)
                Keito/Narrartor: Mija czas. Od śmierci matki, Chi-chan urosła… lub raczej powinna urosnąć. Bynajmniej nie dla wszystkich czas stanął w miejscu. A już na pewno nie dla ojca Chi-chan, który szybko znalazł sobie nową wybrankę serca. Wbrew temu, co chcą nam wcisnąć zachodnie produkcje, nie była ona brzydka. Nie, nie. Była zniewalająco piękna. I nikt by nie powiedział, że jest starsza od swych córek, które przecież też brzydkie i stare nie były. Właśnie ta piękna kobieta zgodziła się być żoną ojca Chi-chan. Było huczne wesele i takie tam, a jego nowa żona sprowadziła się wraz ze swymi córkami do jego domu. On natomiast musiał wyjechać, bo jego portfel okazał się mniej imponujący od hucznego wesela…


Scena IV
Za kurtyną – część 2

(za kurtyną; Yabu, Daiki i Inoo przygotowują się do odsłonięcia kurtyny; Daiki i Inoo rozmawiają)
                Kei: Chinen mu nie wybaczy tego „raczej powinna urosnąć”. I skąd on wymyślił powód wyjazdu ojca.
                Daiki: Co się martwisz? To w końcu on gra ojca. Ważne, że nie jesteśmy „brzydkie i stare”. A jeśli chodzi o Chinena, to jeśli będzie chciał się mścić to ty idziesz na pierwszy ogień, za pomysł obsadzenia go w roli Kopciuszka.
                Kei: Ja go nie obrażam na scenie!
                Daiki: A kto tam wie co ty planujesz…
                Kota: Ciii… Włączamy mikrofony.


Scena V
Skąd wziął się Kopciuszek?

(scena; kurtyna zasłonięta; Keito na krzesełku jak wcześniej)
                Keito/Narrator: W ten sposób Chi-chan została sama z trzema obcymi kobietami w domu. Trudno było jej się z tym pogodzić. Bała się, że jej nowa matka też oszaleje, że też nie wytrzyma psychicznie bycia matką najsłodszego dziecka świata. Dlatego za wszelką cenę chciała być jak najmniej słodka. Zaczęła przywdziewać coraz to starsze sukienki, zmieniła swoje zachowanie… A teraz zobaczymy ważny dzień w życiu Chi-chan.
(kurtyna zaczyna się rozsuwać)
                Music:
Oasobi shiyou!

Tobira no mukou kimi to yukou
Kitto doko ni mo nai kiseki korogatteru

(za kurtyną pojawia się coś co przypomina salon. Na kanapach siedzą Macocha (Yabu w innej sukience i peruce niż wcześniej) i jej dwie córki, obie mające na kolanach robótki, z którymi coś tam robią. Po całkowitym rozsunięciu kurtyny, z boku sceny wychodzi Chi-chan w starej połatanej w jednym miejscu sukience)
                Kota/Macocha: Znowu byłaś cały poranek na dworze z kurami. Naprawdę nie rozumiem twojej miłości do zwierząt. Przecież trzymasz już w swoim pokoju dwie papugi, trzy koty, psa, osiem myszy, a na podwórzu zajmujesz się wszystkimi zwierzętami z gospodarstwa. To nie ty powinnaś się tym zajmować.
                Yuri/Kopciuszek: No właśnie. Ty tego nie rozumiesz, a moje zwierzątka tak. I czemu zabraniasz mi robić tego, czego chcę. Jesteś okropna. (zaczyna płakać)
                Kota/Macocha: Już dobrze, dobrze. Skoro to lubisz… Tylko nie płacz Chi-chan…
                Yuri/Kopciuszek: Nie mów do mnie Chi-chan!
                Kota/Macocha: A jak mam do ciebie złotko mówić?
                Daiki/Mł. Siostra: Może woli jak się na nią mówi jej pełnym imieniem – Chisai. No wiesz, chisai no Chisai (w znaczeniu malutka Chisai)
                Yuri/Kopciuszek: Matko, ona ze mnie kpi!
                Kota/Macocha: Tai-chan, jak możesz?!
                Daiki/Mł. Siostra: Przepraszam. Chciałam tylko pomóc.
                Kota/Macocha: Ale tego nie zrobiłaś. Idź teraz za karę dopilnować obiadu w kuchni.
(Tai-chan w ciszy wychodzi)
                Kota/Macocha: Kochanie, jak chcesz byśmy cię nazywali? Motylek, Kwiatuszek, Przyjaciółka Zwierząt (Chi-chan za każdym razem kręci głową), Pomocna Dłoń, Śmieszka, Słodka praca, Nigdy-nie-zawodząca…
                Kei/St. Siostra: No powiedz wreszcie Kopciuszek!
                Kota/Macocha: Ite-chan! Jak możesz?! Dostaniesz szlaban na tydzień. Dzisiaj nie dostaniesz jeś…
                Yuri/Kopciuszek: Ładnie…
                Kota/Macocha: ???
                Yuri/Kopciuszek: Kopciuszek ładnie brzmi. Chcę być Kopciuszkiem.
                Kota/Macocha: Naprawdę?
                Yuri/Kopiuszek: Yhy…
                Kota/Macocha: Ja cię naprawdę nie rozumiem. Ale niech będzie. Odtąd będziesz Kopciuszkiem. Coś jeszcze chciałaś Kopciuszku?
                Yuri/Kopciuszek: Tak. Chcę zamieszkać na strychu. Mój pokój sąsiaduje z pokojem Ite-chan i słyszałam, jak żaliła się Tai-chan, że przez moje zwierzątka nie może spać.
                Kota/Macocha: Że co? Ite-chan‼! Chi… tzn. Kopciuszku, tak mi przykro za moją córkę. Pozwól, że ona zamieszka na strychu, a ty dostaniesz jeszcze dodatkowo jej pokój…
                Yuri/Kopciuszek: Nie. To był tylko jeden powód, a mam ich wiele. I po prostu chcę tam zamieszkać.
                Kota/Macocha: No dobrze. Ale Ite-chan i tak dostanie jednomiesięczny szlaban i brak jedzenia przez tydzień.
                Yuri/Kopciuszek: Nie bądź taka sroga, matko! Niech nie dostanie jedzenia tylko do końca tego tygodnia.
                Kota/Macocha: Widzisz. Ty też powinnaś się tak zachowywać. Być tak wspaniałomyślna.
                Kei/St. Siostra: Wspaniałomyślna? Przecież i tak jest poniedziałek…
                Kota/Macocha: Cicho! Idź do swojego pokoju i z niego nie wychodź.
(Ite-chan wychodzi)
                Kota/Macocha: Urwanie głowy z nimi. Coś jeszcze, Kopciuszku?
                Yuri/Kopciuszek: Tak. I tak majątek ojca po jego śmierci będzie przepisany na najbliższego krewnego płci męskiej, więc nie masz mi się, co podlizywać, bo ani ja go nie dostanę, ani tym bardziej ty.
(Kopciuszek wychodzi)
                Kota/Macocha: ???


Scena VI
Czemu muszę być pozytywną postacią? Ja nie chcę! – Za kurtyną – część 3

(w garderobie; Daiki; wchodzi Inoo, po wyrzuceniu go przez macochę)
                Kei: Czemu nie mogę się nad nikim poznęcać? Tak nie było w scenariuszu!
                Daiki: Nie było? A czytałeś ty go w ogóle?
                Kei: Nie. Przecież Yabu i tak kazał nam improwizować.
                 Daiki: A więc widzisz. Gdybyś przeczytał, wiedziałbyś, że nie będziesz miał okazji nic mu zrobić.
                Kei: Ale ja nie chcę być pozytywną postacią… Zaraz, zaraz… Ty przecież też nie czytałeś scenariusza, to skąd możesz wiedzieć takie rzeczy.
                Daiki: Intuicyjnie, a jak? Zresztą możemy to nadrobić i go przeczytać. Tam jest scenariusz przeznaczony dla sióstr.


Scena VII
Wykorzystywanie Kopciuszka… ale czy na pewno
(kurtyna się zasuwa; Keito na krzesełku)
                Keito/Narrator: W ten sposób Chi-chan została Kopciuszkiem i od tej pory ciężko pracowała, by móc zasłużyć na to miano. Nadal opiekowała się zwierzątkami, zaczęła do tego sprzątać w domu. Nie rozumiała tego macocha, nie rozumiały jej siostry, a sam Kopciuszek stawał się coraz mniej słodkim dzieckiem. Nie pozwalała do siebie mówić „proszę”, „dziękuję” czy „przepraszam” i w ogóle chciała, by traktowano ją jak najgorzej. W jakim celu? Być może dowiemy się tego właśnie z tej sceny, która nastąpi za chwilę… po reklamie.

REKLAMA
Hikaru, Ryosuke, Yuto: Wii … Zagraj z nami na konsoli firmy Wii. Wiiiiiiiiiii‼‼‼ (przy pierwszym Wii wbiegają na scenę, przy ostatnim wybiegają)
PO REKLAMIE

(odsuwa się kurtyna. Widzimy mały pokoik na strychu (wiemy, że na strychu, bo ma przyczepioną karteczkę „Na strychu”).  W pokoju są Chinen i Ryutaro przebrany w kolorowe pióra)
                Yuri/Kopciuszek: Ichi, gdzie jest Ni?
                Ryutaro/Ptak nr.1: Ni jest po Ichi!
                Yuri/Kopciuszek: Pytałam się gdzie jest Ni, twój przyjaciel papuga.
                Ryutaro/Ptak nr.1: Nie wiem.
                Yuri/Kopciuszek: Jesteście moimi najlepszymi przyjaciółmi. Ani macocha ani siostry mnie nie rozumieją. Tylko wy mnie rozumiecie.
                Ryutaro/Ptak nr.1: No co ty?
                Yuri/Kopciuszek: I wiem, że mnie nie zdradzicie.
                Ryutaro/Ptak nr.1: Nigdy!
(kurtyna powoli się zasuwa)
                Keito/Narrator: I jednak nie dowiedzieliśmy się celu Kopciuszka. Jaka szkoda! Ale trudno, jeszcze mamy czas, więc pewnie się dowiemy. Tymczasem przenieśmy się, gdzie indziej, troszkę dalej, do innej części tego pięknego królestwa, albowiem do królewskiego pałacu i dowiedzmy się o czym akurat rozmawiają król i książę tej krainy.
(kurtyna się rozsuwa. Widzimy małe pomieszczenie, najwyraźniej to gabinet (tak pisze na karteczce); za biurkiem siedzi młody król, a przed biurkiem stoi książę. Rozmawiają z ożywieniem)
                Yuya/Król: Znajdź sobie narzeczoną!
                Yuto/Książę: No przecież szukam. Przyszłe księżniczki nie rosną na drzewach.
                Yuya/Król: Oczywiście, że nie. Podarłyby sobie sukienki.
                Yuto/Książę: Raczej nie z tego powodu. Ale mniejsza z tym. Niby jak mam znaleźć moją wybrankę serca.
                Yuya/Król: Hmm… Wybrankę serca, tak? A więc musisz poszukać taką, żeby była bogata, piękna, w miarę inteligentna, dobrze wychowana, spokojna, opanowana, nieskora do kłótni…
                Yuto/Książę: A nie powinienem jej przypadkiem kochać.
                Yuya/Król: Aaa… Cóż… Kochać też ją możesz…
                Yuto/Książę: Rozumiem… Ale jak mam taką spotkać skoro nie opuszczam zamku? Przecież sama do mnie nie przyjdzie.
                Yuya/Król: No wiesz, to całkiem dobry pomysł. Zorganizujmy bal. Uwielbiam bale. I zaprosimy wszystkie księżniczki. I nie tylko. Zwykłe dziewczyny z naszego królestwa też. Co ty na to?
                Yuto/Książę: Nie cierpię bali.
                Yuya/Król: Wiedziałem, że będziesz zachwycony. Więc przygotowania do balu czas zacząć!


Scena VIII
I co dalej? – Za kurtyną - część 4

(garderoba; podczas grania sceny Kopciuszka z ptakiem; Daiki i Inoo trzymają swoje scenariusze)
Kei: Czy ty widzisz to co ja?
                Daiki: Yyy… Raczej nie… Bo ja nic nie widzę.
                Kei: Czyli jednak widzisz to co ja.
                Daiki: Co oni sobie myślą? Że jak my niby mamy to zagrać?
                Kei: Nie wiem, ale jak dla mnie Yabu i Hikaru chcą abyśmy nie mówili nic.
                Daiki: Ej, czemu tak często dobierają nas razem? Nie żebym miał coś przeciwko tobie, ale jak degradują ciebie, to nie muszą przy okazji degradować mnie.
    Kei: A ja jestem za tym, żeby mnie nie degradowali.
                Daiki: Właściwie to teraz nie można cię już zdegradować, no chyba, żeby cię wyrzucili. Niżej, jako członek zespołu nie możesz spaść.
                Kei: Ha, ha. Bardzo śmieszne…
                Daiki: A co, zaprzeczysz?
                Kei: Zaprzeczyć mogę, bo w końcu i tak wszyscy uważają, że cały czas kłamię… Przynajmniej to jedno mi wychodzi… (wpada w ponury nastrój)


Scena IX
Bal – iść czy nie iść, oto jest pytanie

(scena przystrojona na wzór dużego salonu, jak w scenie piątej; już po zasunięciu i rozsunięciu kurtyny; narrator gdzieś zniknął, a na scenie jest za to Kopciuszek, który najpierw uważnie się naokoło rozgląda, a później zmiata śmieci pod dywan; zaraz po tym zdarzeniu wbiega macocha, a za nią jej córki)
                Kota/Macocha: Kopciuszku! Kopciuszku! Słyszałaś najnowszą nowinę…
                Yuri/Kopciuszek: Mając na uwadze to, że byłam cały czas w salonie, a gość, od zapewne którego usłyszeliście tę wiadomość, nie wchodził do domu, to raczej mało prawdopodobne.
                Kota/Macocha: A też racja. A więc słuchaj… Pojutrze w zamku odbędzie się bal!
                Yuri/Kopciuszek: Aaa, to… Słyszałam o tym. Od tygodnia już to przygotowują.
                Daiki/Mł. Siostra, Kei/St. Siostra & Kota/Macocha: ???
                Yuri/Kopciuszek: Ni mi powiedział.
                Daiki/Mł. Siostra: Ale czemu nam nie powiedziałaś?
             Yuri/Kopciuszek: Bo myślałam, że żartuje. Oprócz balu, mówił mi też o tym, że wieczorami pracuje jako narrator w przedstawieniu. Przecież to sensu nie ma.
                Daiki/Mł. Siostra: No nie ma. Bynajmniej… Pójdziemy na zakupy! Mama obiecała nam, że kupi nowe sukienki, buty i takie tam dla nas. Dla ciebie oczywiście też.
                Yuri/Kopciuszek: Naprawdę?
                Kota/Macocha: Naprawdę. Jaką tylko będziesz chciała.
                Yuri/Kopciuszek: Naprawdę? I buty też takie jakie będę chciała?
                Kota/Macocha: Tak.
                Yuri/Kopciuszek: A biżuterię?
                Kota/Macocha: Oczywiście też.
                Yuri/Kopciuszek: To ja nawet nie będę szła do sklepy tylko poproszę sukienkę od Prady, buty od Gucciego i dodatki od Tiffany’ego.
                Daiki/Mł. Siostra & Kei/St. Siostra: ???
                Kei/St. Siostra: Sprzedają takie rzeczy w naszym królestwie?
                Daiki/Mł. Siostra: Raczej nie.
                Kota/Macocha: Kopciuszku… A nie mogłoby być coś bardziej… dostępnego?
                Yuri/Kopciuszek: Jak tego nie dostanę, to nie idę.
(Kopciuszek wychodzi;  macocha jest załamana)
                Kei/St. Siostra: Nie martw się mamo. To nie twoja wina. Kopciuszek po prostu nie chciał pójść.
                Kota/Macocha: Zostawcie mnie samą. Albo nie. Ja wyjdę. (i wychodzi)
                Kei/St. Siostra: Czy mama nie rozumie, że Kopciuszek powiedział to specjalnie. Przecież te wszystkie rzeczy będą osiągalne dopiero za jakieś… 500 lat…
(młodsza i starsza siostra wychodzą)
(pojawia się tabliczka z napisem „dwa dni później”; po dłuższej chwili wchodzą siostry przebrane w suknie balowe i z inną fryzurą)
                Daiki/Mł. Siostra: Czyli jednak Kopciuszek nie zdecydował się pójść?
                Kei/St. Siostra: Najwyraźniej nie. Jak myślisz kogo książę wybierze za żonę?
                Daiki/Mł. Siostra: Z nas trzech, tzn. z nas i mamy, to mama ma największe szanse…
                Kei/St. Siostra: Taa… Szkoda tylko, że jest już mężatką.
                Daiki/Mł. Siostra: Ale w końcu my też nie jesteśmy bez szans. Może tym wszystkim bogatym księżniczkom z różnych krain będę towarzyszyć przystojni bracia. Oni powinni być bogatsi od naszego księcia, nie? 
                Kei/St. Siostra: Przy tym ile to królestwo ma długów to trudno nie być.
(wchodzi Macocha)
                Kota/Macocha: Dziewczęta, dziewczęta. To nie pieniądze są wam teraz potrzebne. To nie tym powinniście się kierować wybierając kandydata na męża. Wasz przyszły mąż powinien przede wszystkim…
                Daiki/Mł. Siostra: …nas kochać?
                Kota/Macocha: …mieć władzę. Macie potężne posagi, dzięki moim poprzednim małżeństwom, więc pieniądze nie powinny was obchodzić. To co potrzebujecie mieć to władzę.
                Daiki/Mł. Siostra & Kei/St. Siostra: Po co?
                Kota/Macocha: Nie wiem. Nigdy nie miałam władzy księżniczki, królowej czy księżnej, wiec skąd mam wiedzieć!?
                Daiki/Mł. Siostra & Kei/St. Siostra: Acha…
(Młodsza Siostra podchodzi do okna)
                Daiki/Mł. Siostra: Mamo, powóz już gotowy. Jedziemy?
                Kota/Macocha: Jeszcze chwilkę. Zawołaj najpierw Kopciuszka.
                Daiki/Mł. Siostra: Kooooopppciuuuuuuuszkuuuuuu‼!
                Yuri/Kopciuszek: Już idę…
(pojawia się Kopciuszek)
                Yuri/Kopciuszek: Hę?
                Kota/Macocha: Tak mi przykro z powodu tej sukienki. Na pewno mimo wszystko nie chcesz jechać? Wszystko… no dobra nie wszystko… ale jeszcze możemy ci załatwić strój i takie tam…
                Yuri/Kopciuszek: Nie. Nie chcę jechać.
                Kota/Macocha: A nie będziesz się czuła samotna? Może chcesz, by któraś z nas z tobą została…
                Yuri/Kopciuszek: Nie ma mowy. Nie będę wam psuć wieczoru.
                Kota/Macocha: Ależ to żaden problem…
                Yuri/Kopciuszek: Powiedziałam, że nie ma mowy. Jak tak bardzo się o mnie martwicie, to dajcie mi coś do roboty. Nie chcę się nudzić czekając aż wrócicie.
                Kota/Macocha: Coś do roboty? Ale co chcesz robić?
                Yuri/Kopciuszek: Nie wiem… Wybierać groch z popiołu?
                Kota/Macocha: Może być…
                Daiki/Mł. Siostra: Żartujesz? Za pospolite. Każdy Kopciuszek tak robi. Wybierz sobie coś bardziej oryginalnego.
                Yuri/Kopciuszek: Na przykład?
                Daiki/Mł. Siostra: Nie wiem. Może wybieranie truskawek z malin, czarnej porzeczki od czerwonej i białej lub białego ryżu od brązowego…
                Kei/St. Siostra: Mi się podoba ten ostatni pomysł.
                Yuri/Kopciuszek: A co, chcesz mi pomóc?
                Kei/St. Siostra: Jeśli dzięki temu miałabyś iść na bal lub chociażby miałoby ci to ulżyć w samotności, to nie miałabym innego wyboru. Mama żyć by mi nie dała, gdybym tego nie zrobiła.
                Yuri/Kopciuszek: Masz rację. Nie chcę byś mi pomagała. A co do tych trzech propozycji, to wybieram… trzecią. Nie spodziewałaś się tego Ite-chan, co?
                Kei/St. Siostra: Mylisz się. Wszystkiego się spodziewałam.
                Yuri/Kopciuszek: Nieprawda. Nie spodziewałaś się tego.
                Kei/St. Siostra: A właśnie, że się spodziewałam.
                Kota/Macocha: Ite-chan, przestań.
                Kei/St. Siostra: To ona zaczęła.
                Kota/Macocha: Ty naprawdę się prosisz, by zostać w domu.
                Yuri/Kopciuszek: Nieeee‼ Nie możesz jej zostawić!
                Kota/Macocha: Spokojnie Kopciuszku, tylko żartowałam. Ite-chan za karę przynieś ryż.
(Ite-chan wychodzi)
                Daiki/Mł. Siostra: Może pójdziemy już do powozu?
                Kota/Macocha: Chyba tak będzie najlepiej. Tam na nią poczekamy… albo i nie…
(Tai-chan i Macocha wychodzą; innymi drzwiami wchodzi Ite-chan)
                Kei/St. Siostra: Masz. (kładzie dwa wiaderka, które przyniosła, ze sobą) Coś się stało?
                Yuri/Kopciuszek: Tak jakby. To już jest rozdzielone…
                Kei/St. Siostra: Też masz problem. To sobie wymieszaj, a później rozdziel z powrotem. (Kopciuszek nadal patrzy zdezorientowany) No dobra. (Bierze garść brązowego ryżu i dodaje do białego, lekko je wymieszując) Teraz lepiej?
                Yuri/Kopciuszek: Lepiej. Dziękuję, siostro.
                Kei/St. Siostra: Nie ma za co. Mama i Tai-chan są już w powozie, prawda?
                Yuri/Kopciuszek: Tak. Żegnaj, siostro.
                Kei/St. Siostra: Na razie.
(idzie ku wyjściu; na chwilę zatrzymuje się przy samych drzwiach i mówi do siebie)
                Kei/St. Siostra: Żegnaj? Przecież będziemy się widzieć za kilka godzin. (patrzy na Kopciuszka który zaczął już wybierać ryż)
(Ite-chan kręci głową)
 Kei/St. Siostra: Niemożliwe...
(i wychodzi)
(ledwo zamykają się drzwi za Ite-chan, Kopciuszek wstaje z podłogi, na której siedział wybierając ryż, otrzepuje się i woła)
                Yuri/Kopciuszek: Ichi! Ni!
(od razu pojawiają się dwa ptaki)
                Yuri/Kopciuszek: Zróbcie coś dla mnie!
                Ryutaro/Ichi & Keito/Ni: Co tylko zechcesz, pani!
                Yuri/Kopciuszek: Wybierzcie brązowy ryż z białego.
                Ryutaro/Ichi: Tylko to? Balem się, że znowu każesz nam karmić swoje psy. Duże pieski raczej nie przyjaźnią się z małymi ptaszkami…
                Yuri/Kopciuszek: Czy mi się wydaję czy ty narzekasz?
                Ryutaro/Ichi: Ależ skądże, pani.
                Yuri/Kopciuszek: Tak myślałam. (do siebie) Czas to zakończyć…
(Kopciuszke wyjmuje spod sukienki komórkę, Ichi i Ni dziwnie się temu przyglądają)
                Yuri/Kopciuszek: Co się tak gapicie, zboczuchy? Wystarczy, że człowiek trochę sukienkę podniesie, a już się gapią, jakby nie wiem co zobaczyli.
                Keito/Ni: Nie o to chodzi. Chodzi o tę… rzecz.
             Yuri/Kopciuszek: Jaką rzecz?... (przypomina sobie o trzymanym telefonie) Aaa… to … Komórki nigdy nie widzieliście?
                Keito/Ni & Ryutaro/Ichi: Niee…
                Yuri/Kopciuszek: I pewnie nie wiecie do czego służy…
                Ryutaro/Ichi: Pewnie, że nie. Takie rzeczy nie istnieją w naszych czasach.
                Yuri/Kopciuszek: Jak nie istnieją, skoro ja takie coś mam. Na tym świecie można mieć wszystko, tylko trzeba mieć odpowiednie znajomości. Ja takie mam, więc mam też ten magiczny telefon.
                Keito/Ni & Ryutaro/Ichi: Aaaa… Magiczny…
                Yuri/ Kopciuszek: No dobra, koniec pogaduszek. Do roboty. (znowu do siebie) No to teraz, wybrać tylko numer. Okay. (w tle słychać odgłos telefonu, gdy czeka się na odebranie; w końcu ktoś odbiera)
                Głos w słuchawce: Moshi moshi….
                Yuri/Kopciuszek: (przesłodzonym głosem) Matko chrzestna, mam problem, przyjedź natychmiast i pomóż mi. Pa… (rozłącza się) Za chwilę tu będzie. Muszę iść się przygotować.
(nie udaje jej się jednak opuścić salonu, bo od razu pojawia się wróżka; wiemy, że to wróżka, bo ma tak napisane na kapeluszu)
                Ryosuke/Wróżka: Co się stało?
                Yuri/Kopciuszek: (cała zalana łzami rzuca się w ramiona wróżki) Matko chrzestna! To okropne, Macocha nie pozwoliła mi iść na bal. Zamiast tego kazała mi wybierać ryż z ryżu. Zresztą w ogóle jest bez serca. Każe mi nosić stare sukienki, sprzątać, zajmować się zwierzętami. Mam tego dość! Ale zniosę to dalej dzielnie, jeśli załatwisz mi wszystko, bym mogła iść dzisiaj na bal. Tylko to chcę i nic więcej.
(Wróżka odsuwa ją na długość ramion)
                Ryosuke/Wróżka: Co ty knujesz?
                Yuri/Kopciuszek: Matko chrzestna, jak możesz?! (i zanosi się jeszcze większym płaczem)
                Ryosuke/Wróżka: Dobra, dobra, nie ze mną takie numery. Czego tak naprawdę chcesz?
(Kopciuszek nagle przestaje płakać, a zamiast tego pojawia się na jego twarzy diabelski uśmiech)
                Yuri/Kopciuszek: Chcę być królową!
                Ryosuke/Wróżka: Tylko?
                Yuri/Kopciuszek: Tylko.
                Ryosuke/Wróżka: To po co mnie wzywałaś? Nakładaj ładną kieckę i biegiem na bal. Masz chyba jakieś ładne sukienki jeszcze z czasów, gdy żyła twoja matka.
                Yuri/Kopciuszek: No niby mam, ale…
                Ryosuke/Wróżka: Tylko nie staraj mi się wmówić, że urosłaś, bo i tak nie uwierzę, Chisa… (spojrzenie Kopciuszka) …n.
                Yuri/Kopciuszek: Nie o to chodzi. Oprócz planu A, dzięki któremu miałabym zostać królową, mam też plan B, który jeśli tamten nie wypali, to przynajmniej pozbędę się macochy i jej córek z domu. No i ten plan B wymagał tego, żebym te sukienki trochę… eee… przerobiła.
                Ryosuke/Wróżka: Czyli po naszemu mówiąc po prostu, je zniszczyłaś. No dobra, to rzeczywiście komplikuję twoją sytuację, ale co ja mam do tego?
                Yuri/Kopciuszek: Jak to co? Jesteś moją matką chrzestną, a te w bajkach zawsze pomagają swoim chrześnicom.
                Ryosuke/Wróżka: Tyle, że chrześnice w bajkach są biedne i opuszczone oraz nie potrafią sobie radzić w życiu, a nie pyskate i układające sobie plany A, B i C.
                Yuri/Kopciuszek: Wiesz do tej pory nie miałam planu C, ale teraz już go mam i wierz mi, nie chcesz, by plany A i B nie wypaliły.
                Ryosuke/Wróżka: A ty możesz mi wierzyć, że w żadnej normalnej bajce, nie grożono matce chrzestnej, a gdyby nawet grożono, to i tak, by nie uległa szantażowi… Ale to nie jest normalna bajka, więc mów czego chcesz…
                Yuri/Kopciuszek: Super stroju, fryzury, make-up’u, karocy z dziesięcioma końmi i w ogóle rzeczy tak wspaniałych, żebym wyglądała na tak bogatą, by myślano, że nie mogę być z tego świata.
                Ryosuke/Wróżka: To może zamiast karocy chcesz statek kosmiczny?
                Yuri/Kopciuszek: Nie żartuj sobie ze mnie, tylko bierz się do roboty.
                Ryosuke/Wróżka: Jesteś tego pewna?
                Yuri/Kopciuszek: Nie zadawaj głupich pytań, tylko rób co masz robić.
                Ryosuke/Wróżka: Jak wolisz… (wyjmuje aparat)
                Yuri/Kopciuszek: Co ty znowu robisz?
                Ryosuke/Wróżka: Skoro mam czarować tutaj, to nie chcę być gorsza od tych setek fanek i też chcę mieć swoje zdjęcie, z momentu gdy będę zmieniać ci sukienki…
                Yuri/Kopciuszek: Schowaj to! Jednak pójdziemy gdzie indziej, żebyś nie musiała czuć się gorsza.
                Ryosuke/Wróżka: Co za pech! A ja tak chciałam mieć to zdjęcie…
(z salonu wychodzą najpierw Ichi i Ni, a później Kopciuszek i Wróżka; kurtyna się zasuwa)
                Music:
Chance, chance, chance to change
Chance, chance, chance to change

(i tak dalej – pierwsza zwrotka i refren) 

Część trzecia 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz