Scena X
Przecież nic złego nie może się stać…,
prawda?
(garderoba; Yuto i
Yabu przed piosenką omawiają ostatni raz scenariusz)
Kota: No i zbliżamy się powoli do końca.
Trochę się boję, bo jak do tej pory to za dobrze nam idzie.
Yuto: Tak sądzisz?...
E,tam. Przecież nic złego nie może się stać…, prawda? (ostatnie słowo wypowiada niepewnie)
Kota: Niby tak, ale… Do tej pory mogłem
być spokojny, bo nie było tam zbyt długo Hikaru, a do tego Dai-chan był
osamotniony w swoich pomysłach, bo Inoo całe szczęście dostał depresji. Ale
teraz… Wolę nie myśleć co potrafi wymyślić Hikaru, gdy jest sam, a co dopiero
gdyby nagle przyszło mu do głowy myśl, żeby połączyć siły z Daikim. Przecież to
będzie katastrofa.
Yuto: Nie przejmuj się. Nie może być źle.
W końcu na scenie będzie całe JUMP.
(Yabu spróbował
wyobrazić sobie całe HSJ na scenie i oto co zobaczył: Scenę przystrojoną tak
jak ustalili, tzn., na wzór Sali balowej, z tronami w tyle sceny na środku, po
prawej stronie natomiast stoi długi stół z jedzeniem. Zaraz po wejściu HSJ na
scenę, wszyscy rozchodzą się w różne strony; Yama-chan od razu podbiega do stołu
z jedzeniem i w ciągu 5 minut opróżnia ją ze słodyczy. Z drugiej strony stołu
siedzi Keito, który nie za bardzo zainteresowany wszystkim dookoła czyta jakąś
książkę, w czym bezskutecznie próbuje przeszkodzić mu Ruytaro obrzucając go
jedzeniem. Dalej widzimy Hikaru, który jako jedyny zwraca uwagę na publiczność,
a właściwie to zwraca uwagę tylko na nią, popisując się żonglowaniem i mówiąc
przy tym jakąś dziwną grę słów w innym języku o „królu Karolinie” i „królowej
Karolu”.
Następnie gdzieś to tu, to tam pojawiają się Daiki i Inoo, którzy właśnie bawią
się w berka, kilka razy znikając za kurtyną, w garderobie czy wśród
publiczności, już dawno zgubiwszy swoje peruki. Wyjątkowo spokojnie jest przy
tronach, gdzie Chinen usnął na kolanach Yuyi, który też zresztą już spał. A
książę Yuto? A książę Yuto klęczał gdzieś w kącie, rozmawiając z Pająkiem-san o
tym, że korona jest ciężka, że orzeszki które jadł dzisiaj były niesmaczne , o
tym że BESTo jest dziecinne itd., itd…)
Yuto: Yabu, co się stało? Bardzo
zbladłeś… Nic ci nie jest? Yabu… Yabu… Yabuuu… Yaaaaabuuuu….
(głos Yuto coraz
słabiej dochodzi do Koty)
* * *
(Yabu odzyskuje
przytomność, ale nie daje tego oznak, tylko przysłuchuje się rozmowie, jak
mniema, całego HSJ)
Hikaru:
Yuto, co ty mu zrobiłeś?
Yuto: Ja? Nic… Sam tak po prostu…
Hikaru:
Sam?
Daiki:
Daj spokój Yuto. On by nawet muchy nie skrzywdził.
Hikaru:
Muchy może i nie, ale człowieka już tak.
Kei:
Przestańcie się kłócić. Trzeba go obudzić. Ja nigdzie na scenę bez mamusi nie
idę.
Hikaru:
To nie idź, Ryosuke chętnie cię zastąpi.
Kei:
Mówisz to tak jakbyś nie miał zamiaru budzić Yabu.
Hikaru:
Obudzenie Yabu, a ostudzenie twojego „napalenia” na Yabu, to dwie różne rzeczy.
Yuya:
Dobra, dobra. Później będziecie sobie robić sceny zazdrości. Za chwilę ze sceny
schodzą Chinen i reszta, a po tym wchodzimy wszyscy. WSZYSCY!
Hikaru:
Wow, Yuya mówi z sensem. Tylko jak my niby mamy go obudzić?
Yuya:
Może kubłem zimnej wody? (nie wiadomo
skąd wyjmuje wspomnianą rzecz)
Kei:
Odpada. Kto go później wysuszy? Bo macocha nie może wyjść mokra.
Hikaru:
No niby racja, ale masz jakiś inny pomysł?
Daiki: Ja
mam.
Hikaru:
No, mów.
Daiki:
Zróbmy mu sztuczne oddychanie.
Hikaru,
Kei, Yuto
& Yuya: ???
Kei:
Że… co?
Daiki:
Zróbmy mu sztuczne oddychanie.
Hikaru,
Kei,
Yuto & Yuya:
…
Hikaru:
O ile dobrze pamiętam sztuczne oddychanie robi się, gdy ktoś nie oddycha, a
Ko-chan nie ma z tym problemów.
Daiki:
No tak, ale… yyy…
Kei:
Dai-chan ma rację (Inoo mówi to po tym
jak kilka razy spojrzał na Daikiego i Yabu). Sam widziałem w kilku
amerykańskich filmach jak ludzie budzili się w ten sposób.
Hikaru:
Z utraty przytomności? Niby gdzie?
Kei:
Nie tylko z utraty przytomności. Z gorszych rzeczy też.
Hikaru:
No dobra, ale podaj jakiś konkretny tytuł.
Kei:
Yyy, Królewna Śnieżka, Śpiąca Królewna…
Hikaru:
I niby na podstawie tego mamy to zrobić?
Kei:
A czemu by nie?
Hikaru:
No, ale przecież nie możemy tak wszyscy po kolei…
Kei:
Oczywiście, że nie. Zresztą myślę, że Yuya i Yuto z góry rezygnują, ne? (ci kiwają głowami) Właśnie, więc
zostajemy tylko we trzech… Hmm… To może papier-kamień-nożyce?
Daiki &
Hikaru:
Okay!
(Inoo szepcze coś
Daikiemu)
Hikaru:
Hej! To nieuczciwe. Tak czy siak i tak wygram, jak nie w tej rundzie, to zawsze
w którejś.
Kei:
(do Hikaru) Zobaczymy. (do Daikiego) Zrobisz to?
(Daiki kiwa głową)
(grają; Hikaru
pokazuje papier. Tak jak się spodziewał Daiki, jak zawsze pokazał nożyce, ale
czemu w takim razie Inoo także pokazał papier, zamiast kamień i wcale nie
wydaje się tym załamany)
Kei:
Trzeba było nie liczyć na to, że będzie druga runda.
Hikaru:
Ale… Jak to?
Kei:
Tak to. Zależało nam tylko na tym byś ty nie wygrał, co nie Daiki?
Daiki:
Można tak powiedzieć. A tak na serio to skąd wiedziałeś, że pokaże nożyce?...
Chociaż… nieważne, nie chcę wiedzieć. Szczerze to myślałem, że mnie wystawisz.
No wiesz, zemsta za roller coaster…
Kei:
Już mówiłem, że chciałem tylko, by nie wygrał Hikaru. Co do zemsty to ty sobie
nie myśl, że zapomniałem, tylko chyba nie sądzisz, że zemsta będzie taka
delikatna, co?
Daiki:
A ja przez chwilę myślałem, że stałeś się dobrym człowiekiem…
Hikaru:
Dobra, dobra. Rób, co masz robić.
Kei:
Taa… Hikaru chce już mieć za sobą to, że mu molestują dziewczynę…
Hikaru:
Zamknij się. Chciał to robić to niech robi, a nie będzie tak sterczał…
Daiki:
Okay, okay, spokojnie. Już to robię.
(wcześniej jednak
szepcze coś Inoo, ten mu odszeptuje, a później znowu robi to Daiki. Dopiero
później nachyla się nad leżącym na ziemi Yabu)
(Daiki wcale jednak
nie robi mu sztucznego oddychania (i całować tym bardziej go nie całuje, proszę
tu nie mieć żadnych zboczonych myśli), tylko dmucha mu w twarz, po czym szybko
się wyprostowuje, co okazuje się całkiem dobrym pomysłem, bo od razu to samo
robi Yabu)
Kota: Co ty do cholery robisz?
(Daiki i Inoo
wybuchają niekontrolowanym śmiechem, pokładając się przy tym na podłodze)
Hikaru:
I kto ich zrozumie…?
Daiki:
Hi hi hi… No dobra przyznaj się, hi hi, kiedy odzyskałeś przytomność. Hi hi hi.
A może tylko ha ha, udawałeś, że ją straciłeś, ha ha.
Kota: Yyy… Co mówiłeś?
Hikaru:
Sugerował, że udawałeś, że byłeś nieprzytomny.
Kota: Hę? Naprawdę zemdlałem. Że niby
kiedy udawałem?
Kei:
Na pewno kiedy zbladłeś, gdy Daiki po raz pierwszy wspomniał o sztucznym
oddychaniu.
Daiki:
A nawet wtedy, gdy Takaki wspomniał o zimnej wodzie, też nie byłeś spokojny.
Ten dreszcz cię zdradził Yabu-chan.
Kota: Nie mów teraz na mnie Yabu-chan. I
ja naprawdę źle się poczułem i straciłem przytomność, tylko ją trochę wcześniej
odzyskałem niż się ruszyłem.
Daiki:
Tyle to my się możemy domyśleć, Ko-chan. A teraz przygotuj się, bo niedługo
wychodzimy. Ite-chan, gotowa?
Kei:
Hai!
(do garderoby
wchodzą Chinen, Morimoto, Okamoto i Yamada i zaczynają się przebierać, bo przed
końcem piosenki wszyscy prócz Chinena muszą znaleźć się na scenie)
Scena XI
Bal czy konkurs?
(rozsuwa się
kurtyna; pojawia się sala balowa, taka jaką wcześniej wyobraził sobie Yabu; w
tle cichutko gra sobie „Too shy”; na scenie w różnych miejscach siedzą lub
stoją HSJ (oprócz Chinena, którego jeszcze nie ma na scenie); na dwóch tronach
siedzą Takaki, jako król i Nakajima jako książę; obok nich w stroju błazna stoi
Morimoto, który ma przemawiać do przybyłych na bal gości)
Ryutaro/Błazno-Posłaniec:
Szanowne Panie, Szanowni Panowie. Zebraliśmy się tutaj w konkretnych celach,
które za chwilę zostaną tu omówione. Pierwszy cel, niezmienny na każdym balu organizowanym
przez miłościwie nam panującego króla, jest jego podziwianie. Dlatego najpierw
zaśpiewajmy hymn królestwa „Oretachi no Seishun”
Music:
Oretachi ima shika dekinai koto ga aru no sa
Sore wo kudaranai koto da to
Muda na koto da to iwasenai
(itd. – pierwsza
zwrotka i refren; idzie im to średnio bo bez muzyki, więcej śpiewają fanki niż
oni)
Ryutaro/Błazno-Posłaniec:
Dziękujemy, dziękujemy. Oczywiście nie zaśpiewaliście tego tak pięknie, jak by
to zrobił sam król, ale nasz władca nie kazał was powiesić, więc nie mogło być
aż tak źle. A wracając do celów, które mają być spełnione na tym balu, to przy
tym punkcie przypominam, że niedopuszczalne jest obrażanie króla lub posiadania
innego zdania niż on. Jeśli jakaś osoba zostanie przyłapana na którejś z tych
czynności, zostanie skazana na dożywocie ciężkich robót, ewentualnie przy
dobrym humorze władcy, wybierze on dla skazanego jakiś szybszy rodzaj śmierci,
np. przez powieszenie lub otrucie… Drugim celem tego balu jest wybranie żony
dla tego pięknego kawalera. A ponieważ panna ta musi być odważna, więc najpierw
zostanie zorganizowany konkurs, który wyłoni dwie najodważniejsze z nich.
Natomiast trzeci cel to dobra zabawa, ale jeśli ostatecznie nie będziecie
dobrze się bawić to nic się nie stanie, więc nie musicie się martwić. A więc
najpierw konkurs i pierwsza konkurencja: Rozśmiesz księcia.
(Oto, co kto
zrobił:
Ryosuke/Dama I –
robiła dziwne miny, niestety bez skutku
Keito/Dama II –
opowiadała kawały, bez skutku
Hikaru/Dama III –
udawała lisa goniącego swój ogon, bez skutku
Daiki/Mł. Siostra –
opowiedziała jakieś śmieszne wydarzenie z życia swej matki, bez skutku
Kei/St. Siostra –
stała przez chwilę bezruchu, po czym zaczęła się głośno śmiać, bez skutku
Yuri/Kopciuszek –
wchodzi spóźniona na salą w pięknej sukni, nie robi nic do konkursu, nawet nie
zbliża się do tronów – książę na jej widok wybucha niekontrolowanym śmiechem)
Yuya/Król: Synu, czy ja już ci
mówiłem, że masz dziwne poczucie humoru? Nie? To ci mówię: masz dziwne poczucie
humoru.
Ryutaro/Błazno-Posłaniec:
Książę wybierz jedną osobę, która ma odpaść w tej rundzie.
(Książę wybrał damę
drugą, bo akurat ta wypadła mu w wyliczance)
Ryutaro/Błazno-Posłaniec: Czas
na rundę drugą. Pokaż swój telent.
(W tej rundzie
poszczególne osoby robiły:
Ryosuke/Dama I –
improwizacje
Hikaru/Dama III –
solówka na gitarze basowej
Daiki/Mł. Siostra –
powróżyła księciu z kart (wywróżyła mu, że wybierze sobie dziewczynę niższą od
niego)
Kei/St. Siostra –
zagrała na pianinie
Yuri/Kopciuszek –
zrobiła serię przewrotek (co wprawdzie nie zrobiło większego wrażenia na HSJ,
ale za to wywołało wielki pisk wśród publiczności – wiadomo, w kiecce nie jest
tak łatwo)
W tej rundzie
odpadła Dama I.
Tak rozgrywały się
kolejne rundy aż zostały tak jak ustalono na początku tylko dwie osoby. Były to
Chi-chan i Tai-chan)
Ryutaro/Błazno-Posłaniec:
Teraz Książę wybierz tą jedyną.
(Książę bez
zastanowienia wybiera Tai-chan)
(Wtedy zaczyna się
plan B Kopciuszka. Na scenę wbiega rozgniewany ojciec Kopciuszka)
Hikaru/Ojciec:
Gdzie jest Chi-chan?
Kota/Macocha: O mężu, nie mówiłeś, że
przyjeżdżasz.
Hikaru/Ojciec:
Pytam się, gdzie jest Chi-chan?
Kota/Macocha: (jest zdziwiona gniewem męża, ale tego nie komentuje) Tutaj jest… (rozgląda się), była jeszcze przed
chwilą. O! Zostawiła pantofelek.
Hikaru/Ojciec:
To nie jest jej pantofelek!
Kei/St.
Siostra: A skąd, tato, możesz wiedzieć, skoro nie było cię przez
ostatni miesiąc?
Hikaru/Ojciec:
Nie podskakuj mała. Myślisz, że nie wiem jak źle traktowaliście moją córkę? O!
To jest dowód. Napisała ten list po jednym z waszych bezlitosnych ataków. Nie
spodziewaliście się, że do mnie piszę, co?
Kei/St.
Siostra: No, oczywiście. Szkoda tylko, że sama wysłałam posłańca z
tym listem, bo Chi-chan się nie chciało.
Hikaru/Ojciec:
(ignoruje ją; podaje list
Błazno-Posłańcowi) Czytaj!
Ryutaro/Błazno-Posłaniec:
Drogi ojcze, tak się cieszę, że mogłam do ciebie napisać. Tak wiele się
zmieniło odkąd wyjechałeś. Mam tyle więcej rzeczy do zrobienia. Wiele też się
dowiedziałam. Czy wiesz, na przykład, że miotła nie służy tylko za środek
transportu dla czarownic, ale też się nią sprząta? Teraz sprzątam kilka razy
dziennie, więc wiem. Poza tym kilka razy dziennie doglądam zwierząt w
gospodarstwie. Po tym jak spędzam tam codziennie pół dnia wszystkie mnie już
polubiły. Ja natomiast zdążyłam już to wszystko polubić, ale… zresztą nieważne.
Macocha i jej córki są bardzo miłe. To dziwne, ale jak mówią do siebie nawzajem
to używają takich słów jak „dziękuję” czy „przepraszam”, a do mnie nie. Poza
tym nazywają mnie Kopciuszkiem. Nie wiem Tato czy ci mówiłam, ale pojutrze jest
bal. Ja też tak jak moje siostry i Macocha dostałam zaproszenie. Tylko, że
Macocha nie chce mi kupić mojej wymarzonej sukni. Nawet nie starała się by ją
kupić. Więc chyba nie pójdę na bal. To wszystko, co chciałam Ci ojcze napisać.
Wracaj szybko. Chi.
Hikaru/Ojciec:
I co powiecie na to? Zaprzeczycie, jeśli to nieprawda!
Kota/Macocha: No w sumie to prawda, ale
to nie do końca tak.
Hikaru/Ojciec:
To jak? Wytłumacz proszę. Wytłumacz proszę, dlaczego moja córka sprząta i
zajmuje się zwierzętami.
Kota/Macocha: Yyy… Bo sama tak chciała?
Hikaru/Ojciec:
No jasne. Bo sama tak chciała. Kto nie chciałby być za służącego, co? No
dobrze, to może chociaż wytłumaczysz dlaczego rozkazujesz mojemu dziecku i
nazywasz go Kopciuszkiem.
Kota/Macocha: Bo sobie tego życzyła…
Hikaru/Ojciec:
I znowu. Wymyśl coś lepszego. To może mi wytłumaczysz, dlaczego nie kupiłaś
mojej córce jej wymarzonej sukienki, skoro żyjesz za moje pieniądze?
Kota/ Macocha: ???... Hę? Że niby co?
Zostawiłeś mnie bez grosza i odkąd wyjechałeś nie wysłałeś mi nawet tyle
pieniędzy bym mogła sobie kupić ziarnko ryżu, nie mówiąc już o sukience.
Hikaru/Ojciec:
? A nie powinnaś przypadkiem powiedzieć, że Chi-chan miała zbyt duże wymagania
i to dlatego? Zresztą mniejsza z tym. I tak cię to nie usprawiedliwia. Możesz
wracać do domu i się pakować, bo jutro masz opuścić mój dom,… nie, całe
królestwo. Nie chcę cię widzieć!
Kota/Macocha: Ha! Proszę bardzo.
Przepraszam Wasza Królewska i Wasza Książęca Mość za zamieszanie. Jutro
opuścimy Wasze królestwo (kłania się
królowi i królewiczowi; to samo robią jej córki, po czym razem opuszczają salę
balową)
(chwilę później)
Hikaru/Ojciec:
Ja też przepraszam, że muszę was opuścić Wasze Wysokości. Miłego balowania. (i też wychodzi)
(cisza na sali)
Ryutaro/Błazno-Posłaniec:
Skoro Tai-chan wyjeżdża, to kto będzie żoną księcia?
Yuya/Król:
Jak to kto? Ch… tzn. ta tajemnicza dama, która też przeszła do ostatniej rundy.
Zostawiła pantofelek. Na jego podstawie ją znajdziemy.
Yuto/Książę: Niby jak? Że niby będziemy
go przymierzać wszystkim pannom w królestwie i poza?
Yuya/Król:
Dokładnie.
Yuto/Książę: Ale przecież niejedna panna
ma taki rozmiar! I do tego najprawdopodobniej i tak ten pantofelek był za duży,
bo inaczej by go chyba zgubiła, ne?
Yuya/Król: Synu, musimy
porozmawiać. A ty przez ten czas (zwraca
się do Błazno-Posłańca) zorganizuj jakiś zespół i niech coś zaśpiewa. Niech
to będzie piosenka o jakiś marzeniach czy czymś takim…
(Król z Księciem
wychodzą, a kurtyna się zasuwa)
Music:
Saa yume mimashou suteki na koto
Saa yume mimashou itsumademo
(do tej wszystkie
piosenki były po prostu puszczane, a HSJ nie miało w tym udziału, ta dopiero
jest śpiewana przez nich. Pierwszy refren zaczynają śpiewać tylko Yabu, Inoo i
Daiki, a przed jego końcem dołącza Chinen (na swoją część). Pierwszą zwrotkę
śpiewa już prawie całe HSJ (bez Yuyi i Yuto) i tak jest już do końca piosenki.
Po piosence wszyscy schodzą ze sceny, kurtyna się rozsuwa)
(scena zastawiona
jak w scenie 7, na styl gabinetu; tak jak wtedy Król siedzi, Książę stoi;
cisza)
Yuto/Książę: Yyy… Chyba chciałeś
porozmawiać…
Yuya/Król:
???
Yuto/Książę: No, o szukaniu tego
pantofelka, przecież na mnie wyciągałeś z balu. Poza tym chcę poślubić
Tai-chan. Nie wierzę, by była w to zamieszana.
Yuya/Król:
Ja też nie wierzę.
Yuto/Książę: (uradowany) Więc mogę ją poślubić?
Yuya/Król:
Nie.
Yuto/Książę: Czemu?
Yuya/Król:
A kochasz ją w ogóle?
Yuto/Książę: … (po dłuższej chwili)
Nieee…
Yuya/Król:
Więc co ci zależy czy ożenisz się z Chi-chan czy Tai-chan.
Yuto/Książę: Właściwie to mi nie zależy,
ale… Chi-chan jest przerażająca. A właściwie… ta dziewczyna od pantofelka
nazywa się dokładnie jak córka tego faceta, co wyrzucił swą żonę z córkami z
kraju…
Yuya/Król:
(ironicznie) Szybko kapujesz…
Yuto/Książę: Ale to by oznaczało, że
jednak była na balu!
Yuya/Król:
No co ty? Dobra, dobra, widzę że nie mam wyboru i muszę ci opowiedzieć tę długą
historię. A więc nie tak dawno temu twój tato chodził do szkoły. Miałem tam
jednego dobrego przyjaciela, który był synem bogatego szlachcica z mojego
królestwa i można powiedzieć rozumieliśmy się bez słów. Obiecaliśmy sobie, że
nasze dzieci będą w przyszłości razem, tak jak my kiedyś. A jeśli będą
przeciwnej płci, to nawet się poślubią. Gdy skończyła się szkoła, już nie
mogliśmy spędzać tyle czasu ze sobą. Tzn. ja mógłbym, ale nie mój przyjaciel,
którego ojciec popadł w bankructwo. Ale obietnica została. No i okazało się, że
on miał córkę, a ja syna…
Yuto/Książę: Rozumiem, że Chi-chan jest
tą córką twego przyjaciela… To czemu po prostu nie powiedzieliście nam, że mamy
się z sobą pobrać i już?
Yuya/Król:
Po pierwsze: to byłoby za proste, a po drugie myślałem, że choć trochę ją
polubisz…
Yuto/Książę: To nie tak, że jej nie
lubię. Po prostu mnie przeraża, bo jest taka pewna siebie. Ma…
Yuya/Król:
Silniejszy charakter od ciebie? Tak, synu, ma. Do tego tak bardzo starała się,
by ci się przypodobać, że powinieneś to docenić. W naszym planie złączenia was
wymyślonym z ojcem Chi-chan, nie braliśmy tego pod uwagę, ale wprowadzając swój
plan A, a później B bardzo nam pomogła. Nie sądziliśmy, że wszystko skończy się
już jutro, gdy pójdziesz z tym pantofelkiem prosto do Chi-chan.
Yuto/Książę: Czyli nie będę musiał z nim
łazić po całym królestwie?
Yuya/Król:
Oczywiście, że nie.
Yuto/Książę: Ufff… Ulżyło mi… A co się
stanie z Tai-chan i jej rodziną?
Yuya/Król:
O tym też już pomyślałem. Zobaczysz…
(kurtyna się zasuwa, a HSJ po raz kolejny śpiewa coś na
żywo (a właściwie śpiewają Keito, Ryosuke
i Ryutaro, przy pierwszej zwrotce dołącza do nich Yuya), tym razem Your seed)
Music:
Believe yourself, you can get it on
Believe yourself, you can make it up
(po skończeniu
piosenki i zejściu ze sceny osób, które ją wykonywali, kurtyna się rozsuwa;
pojawia się kartka „Następny dzień”; salon w domu Kopciuszka; Macocha i jej
córki spakowane czekają na powóz)
(kołatanie do
drzwi. Ite-chan otwiera. Wchodzi Książę)
Yuto/Książę: Szukam panny, na którą
pasowałby oto ten pantofelek.
Daiki/Mł.
Siostra, Kei/St. Siostra & Kota/Macocha:
(wcale nie zdziwione nagłą wizytą, wręcz
znudzone) Jest na górze.
(wchodzi Chi-chan z
ojcem)
Yuri/Kopciuszek:
Oto jestem!... Coś nie tak?
Yuto/Książę: Nie. Wszystko w porządku.
Tylko się zastanawiam czy jest sens byś to przymierzała.
Yuri/Kopciuszek:
Yyy… Chyba nie…
Yuto/Książę: No to załatwione. Jutro ślub
i wprowadzasz się do zamku. To chyba tyle… Acha… Pani z córkami (zwraca się do Macochy) ma się zgłosić
do Króla zanim Pani wyjedzie. No i teraz to już wszystko. Do jutra, Chi-chan…
Yuri/Kopciuszek:
Yyy… zaraz… A gdzie oświadczyny, pierścionek, proszenie o rękę córki ojca?
Yuto/Książę: Oświadczyny? A nie chcesz za
mnie wyjść?
Yuri/Kopciuszek:
To miały być oświadczyny? (wpada w
zachwyt) Ale oryginalne!
Yuto/Książę: To nie by… Albo zresztą…
Cieszę się, że mnie przyjęłaś. Zaraz moment (czegoś szuka po kieszeniach). Mam!
(wyjmuje małe pudełeczko, przyklęka przed
Chi-chan, podarowuje jej go, za co ona rzuca mu się na szyję)
Yuri/Kopciuszek:
(po oderwaniu się od księcia) To
teraz tylko poproś ojca.
Yuto/Książę: …
Hikaru/Ojciec:
Oczywiście, że się zgadzam.
Yuto/Książę: Zdziwiłbym się gdyby nie.
Bynajmniej dziękuję. A teraz muszę już iść. A panie, (zwraca się do macochy i jej córek) niech pojadą ze mną do pałacu.
(Książę, Macocha i
jej córki wychodzą)
(kurtyna się
zasuwa; tym razem HSJ nie śpiewa, tylko piosenka zostaje puszczona (od autorki:
Ach, jak ja kocham te wstawki o niczym, które mają budować napięcie XD)
Music:
Boku wa Romeo
Boku mo Romeo
(i tak cała
piosenka; kurtyna się rozsuwa; widzimy altankę, niczym w amerykańskich filmach,
gdy biorą ślub na zewnątrz; przez scenę przemyka kartka „Następny dzień”;
książę i Chi-chan stoją na środku przed Błazno-Posłańcem, który najwyraźniej ma
udzielić im ślubu; koło Chi-chan stoi jej ojciec, a koło Księcia Król; jako
gości widzimy Matkę Chrzestną Kopciuszka i Damę II)
Yuri/Kopciuszek:
Na co czekamy?
Yuto/Książę: Mój ojciec też chce dzisiaj
kogoś poślubić, więc czekamy na jego wybrankę.
Yuri/Kopciuszek:
Myślałam, że jest zatwardziałym wdowcem. A kto jest jego wybranką?
Yuto/Książę: Cii… Właśnie idzie…
(przez scenę dumnie
kroczy w białej sukni Macocha, a po bokach idą lekko za nią jej córki
delikatnie sypiąc kwiaty)
Yuri/Kopciuszek:
Nieeee‼!
(kurtyna z hukiem opada, a na niej widnieje
napis „The End”)
Akt IV
Scena I
Skoro skończyliśmy to możemy iść
zjeść/spać/bawić się (niepotrzebne skreślić)
(cały HSJ,
garderoba po występie)
Hikaru:
Yeeeeeaaaaaaaaaahh‼!
Daiki:
Przymknij się, Hikaru! Już prawie spałem… (i
tak zasypia, zaraz po tym jak tylko siada)
Kei:
Do końca życia nie przeczytam żadnej bajki.
Yuri:
A ja nie nałożę już żadnej sukienki!
Kota: A ja butów na obcasie. Jak kobiety
mogą nosić buty na takich szpilach?
Ryosuke:
Sam sobie takie wybrałeś.
Keito: Nie chcę być więcej
narratorem. Hikaru niewyraźnie pisze…
Ryutaro:
A może po prostu niech kto inny pisze scenariusz.
Yuto: Będzie przynajmniej bliższy
oryginału…
Yuya:
Fryzura mi przyklapnęła od tej korony…
(wpadają Staffs)
Kota: O przyszliście! Odwaliliśmy kawał
dobrej roboty, nie?
Staffs: Nie!
(zaskoczenie na
ślicznych buziach HSJ)
Ryosuke:
Niby dlaczego: nie?
Staff 1: Czy wy w ogóle nas
słuchaliście? Po pierwsze: miała być współczesna wersja Kopciuszka!
Kei:
Nieprawda. Miało być współcześnie, a nie było mowy, o tym, że ma to być
współczesna wersja.
Staff 1: To powiedz, co było
współczesnego w waszym przedstawieniu?
Kei: Cosplay!
Staff
1: Cosplay?
Kei: Tak. Cosplayowaliśmy
Kopciuszka. A cosplay jest współczesną formą przedstawiania. Nie mówiąc już o
tym, że były inne nawiązania do współczesności, jak znane firmy projektujące
ubrania czy telefon komórkowy…
Staff 1: Nie mądruj się tak tylko
dlatego, że studiujesz… Dobra na razie zostawmy tą współczesność. Co wy
zrobiliście z kostiumami?
HSJ: ?
Staff 1: Zniszczyliście z jakieś 30
kostiumów.
Kota: Ale przecież, powiedzieliście, że
mamy garderobę do naszej dyspozycji.
Staff 1: Posiadanie jej do
dyspozycji, a niszczenie ubrań to różnica. Agencja też ma was do dyspozycji, a
was nie niszczy, nie?
(HS7 kręci ze
skruchą głowami, HSBest w żadnym wypadku nie zamierza tego robić)
Hikaru:
W zależności jak na to spojrzeć. Agencja owszem nas nie niszczy, ale my też nie
zniszczyliśmy strojów. Tylko zmieniliśmy czy tam przerobiliśmy dla własnych
potrzeb, nie?
(HSBest kiwa z
zapałem głowami)
Staff 1: To, że wy zniszczyliście
stroje, agencja chce żebyście się wybili, to są dwie różne rzeczy. Ale
przejdźmy dalej. Tego wprawdzie wam nie mówiliśmy, ale myśleliśmy, że z racji
tego, że jesteście zespołem muzycznym, sami się tego domyślicie.
Ryosuke:
Czego?
Staff 1: Tego, że powinniście
śpiewać dużo piosenek. I przede wszystkim je śpiewać.
Kei:
A nie śpiewaliśmy?
Staff 1: Ile? Dwie? I to pod koniec?
Yuya:
Trzy, bo jeszcze Oretachi no seishun.
Staff 1: Niech będzie. Trzy.
Kei:
Ale to dlatego, że chcieliśmy zaskoczyć fanów. I udało się nam dwa razy.
Najpierw, że nie śpiewamy, a później, że jednak coś zaśpiewaliśmy.
Staff 1: To rzeczywiście mogło
zaskakiwać, ale wy nie mieliście głównie wprawiać fanów w zdumienie, tylko
sprawiać, by dobrze się bawili.
Hikaru:
A nie bawili się dobrze będąc, co jakiś czas wprawionymi w zdumienie?
Staff 1: Może i niektórzy bawili się
dobrze, ale takie rzeczy sprawdza się wystawiając kolejne spektakle, a wy
kolejnych spektakli nie dostaniecie…
(wchodzi jeszcze
jeden pracownik Johnny’s Entertainment z
listem w ręku)
Staff 4: Kitagawa-san chce wam coś
przekazać. (podaje list Yabu, po czym
wychodzi)
Hikaru:
Nie zdziwiłbym się, gdyby to była prośba o dalsze występy.
(Yabu otwiera
kopertę drżącymi rękoma, przy czym kilka razy mu wypada z rąk)
Hikaru:
Jak dobrze, że Johnny jest staromodny i użył zwykłego listu, zamiast maila.
Potraficie sobie wyobrazić, co by się stało z komórką, przy takiej wierze
Ko-chana, w to, że komukolwiek mogło się podobać nasze przedstawienie?
Kota: Nie komukolwiek tylko
Kitagawie-san.(w końcu udaje się Kocie
rozłożyć kartkę. Czyta.) Drodzy Hey!Say!JUMP, dostaliście dzisiaj bardzo
ważne i trudne zadanie, na którego podstawie, miała być zdecydowana wasza
przyszłość. A więc wypowiem się teraz o przedstawieniu, a wy sami zgadnijcie
jak rysuje się wasza przyszłość w agencji. Po pierwsze bardzo rzuciło mi się w
oczy, niezbyt poważne podejście. Nie tego spodziewałem się po Hey! Say! JUMP.
Całe szczęście to niepoważne podejście dotyczyło tylko scenariusza i
wykreowanych postaci. Zmienienie w ten sposób fabuły, sprawiło, że ta historia
była ciekawa nie tylko dla ludzi, którzy podziwiających wasz zespół, ale dla
wszystkich. Co do waszego podejścia, by zrobić to przedstawienie, to było one profesjonalne
i nie można mu nic zarzucić. Po drugie: brak muzyki, jak niektórzy, by to
określili. Sądzę, że nie było źle, ale nie róbcie tak na przyszłość. Więcej
śpiewajcie, bo przecież nie tak, że nie potraficie. Po trzecie: kostiumy.
Zniszczyliście kilka sztuk… Ale zrobiliście nowe, równie dobre. Widać komuś do
umiejętności trzeba dopisać: szycie. To było kilka ogólnych uwag, które
dostaliście na początek. Ale można krótko powiedzieć: Odwaliliście dobrą
robotę! Jestem z Was dumny. Johnny Kitagawa. P.S. Ze względu na pochlebne
opinie na temat sztuki, proszę Was o jej jeszcze kilkakrotne wystawienie.
Później zostaniecie poinformowani o terminach. P.S.2. W przyszłości możecie się
spodziewać nowych zleceń. (Yabu składa
list) Koniec.
Staff 2: To my może nie będziemy wam
przeszkadzać i sobie pójdziemy. (Staffs wychodzą)
Hikaru:
Trzeba kiedyś szepnąć zarządowi, by ich wywalili.
(wszyscy kiwają
głowami)
Hikaru:
Czyli Hey! Say! JUMP znowu na szczycie?
HSJ: Yeeeeaaaah!
Hikaru:
Kto jest najlepszy?
HSJ: Hey‼ Say‼ JUMP‼
(budzi się Daiki,
który do tej pory nie brał udziału w rozmowie)
Daiki:
Co się tak drzecie?! Z agencji was wywalają czy co?!
Ryosuke:
Słuchaj, Daiki, zagramy w kolejnych spektaklach.
Yuto: Kopciuszek spodobał się naszym
fanom i jeszcze kilka razy go wystawimy.
Ryosuke:
A później będziemy tworzyć nowe spektakle. Super, nie?
Daiki:
???... Że co??? Zgłupieliście?! I z czego tu się cieszyć? Po pierwsze niby mamy
grać tego samego Kopciuszka, ale jak skoro 90% z nas nie miało scenariusza, a
grę opieraliśmy na słownych wskazówkach, co do gry? Po drugie, więcej występów,
to mniej wolnego czasu. A po trzecie, nowy spektakl, to kolejny nieprzespany
dzień, mniej jedzenia i dużo pracy, a co najgorsze umysłowej. Nie wiem jak wy,
ale ja padam po takim jednym, pojedynczym dniu i nie chciałbym go powtarzać. A
teraz może byśmy poszli do domów, co? Dzisiaj Hikaru jemy u ciebie?
(po tym
przemówieniu zapał HSJ lekko (żeby nie powiedzieć drastycznie) opada)
Hikaru:
Najwyraźniej tak.
Kota: No to nie ma na co czekać.
Zbieramy się.
(wszyscy szykują
się do wyjścia i wychodzą, w takiej kolejności w jakiej się wypowiadają)
Kota: Miso Soup’u, I feel your loving…
Kei: Właśnie. Co będzie na
kolację? Miso Soup?
Hikaru:
Raczej nie.
Daiki:
Mi tam obojętne, co będzie, byle było pożywne.
Ryutaro:
Ci to mają dobrze. Na 100% będą mieli coś ugotowane. Bo jak nie u jednego to u
drugiego. A ty co o tym sądzisz, Yama-chan?
Ryosuke:
Ja sądzę, że i tak sam sobie wolę ugotować.
Yuto: Czy wy musicie ciągle rozmawiać o
jedzeniu? O, Chinen. Wiesz, że zagrałem ostatnio nową fajną melodię na
perkusji. No, normalnie odjazd…
Yuri:
(ziewnięcie) No co ty?
Keito: …
Yuya:
Nie, no, będę musiał iść dzisiaj do fryzjera, nie ma innej opcji. No kto, by pomyślał, że korony są takie nieprzyjazne dla….
The End
O matko dfdfdfsdfdfwegdsdsd -> to pierwszy komentarz jaki mi się nasunął po przeczytaniu całości. I na dobrą sprawę, to ja już nie wiem, co mam napisać... Bo to było po prostu genialnie i chyba nie ma sensu bardziej się rozpisywać. Tyle w swoim życiu przerobiłam ff, normalnie tysiące, a nawet więcej, ale to na razie pierwsze ff, na którym poryczałam się ze śmiechu... nie wiem, skąd Ty brałaś te wszystkie teksty i w ogóle... ale normalnie myślałam, że padnę trupem ze śmiechu xD szczególnie na drugim akcie i rozmowie Wróżki, czyli Yamadzi z Chiisan... wylądowałam w tamtym momencie pod biurkiem... xDD
OdpowiedzUsuńI to HSJ jest tak prawdziwe, że aż boli... po prostu... widziałam to, po prostu widziałam oczami wyobraźni i zdychałam xDDDD
Co ja mogę dodać? Że bardzo się cieszę, że mój szantaż się sprawdził, inaczej nigdy by tego cuda nie przeczytała xD i powtórzę: genialne *_*
<333