niedziela, 17 marca 2013

Baśń dziesięciu i jednej nocy by SMTown - Trzy duże świnki

Na drugi ogień poszła baśń - Trzy małe świnki.
Napisane gdzieś tak listopad/grudzień 2012 roku.



Trzy duże świnki

       Były sobie raz trzy małe świnki - które rosły szczęśliwie u boku swoich rodziców. W końcu jednak urosły dużo większe (znaczy się cięższe) od swoich rodziców i reszty rodzeństwa, więc postanowiły opuścić dom i spróbować samodzielnego życia.
       Najmłodsza i najsłodsza świnka - Sungmisia - szybko zaczęła budowę solidnej chatki. Jej rodzeństwo natomiast bawiło się i imprezowało dzień w dzień do późna w nocy. Nie słuchały żadnych rad.
                - Nie możecie żyć bez dachu nad głową. Potrzebujecie domu, aby schować się przed wrogiem – ostrzegała je najmłodsza siostra, ale bez skutku.
                - Och! – przechwalała się najstarsza świnka - Kangisia – to nie jest wcale trudne. Zrobię sobie domek ze słomy. Zaoszczędzę w ten sposób czas i pieniądze, które mogę wydać na dobrą zabawę.
                - Twój domek ze słomy nie ochroni cię przed dzikimi zwierzętami – odparła mądrzejsza siostra.
       Ale świnka nie słuchała, wolała dalej imprezować i spotykać z przyjaciółmi.
       Zrobiła więc swój domek ze słomy. Ledwie go skończyła, nadszedł wilk - Oniu - władca pobliskiego lasu, Szainiilandu.
                - Mniam, mniam! – myślał sobie – Tłuściutka świnka! W samą porę. Niedawno lekarz polecił mi urozmaicić dietę, bo podobno jadłospis składający się z samych kurczaków to nie najlepsze wyjście dla mojego żołądka. I zaraz po tym taka okazja… No, no…
       Dmuchnął ze wszystkich sił na domek i słoma rozsypała się wokoło. Biedna świnka, drżąc ze strachu błagała wilka, aby pozwolił jej odejść.
                - Wypuść mnie. Jestem niesmaczna. A do tego mam dwie siostry, które na mnie czekają. Nie chcesz chyba, żeby się o mnie martwiły? – mówiła we łzach Kangisia.
                - Nie martw się, niedługo się spotkacie. A tak w ogóle to dzięki, nie wiedziałem, że jest tutaj więcej świnek w okolicy.
       Świnka długo płakała i krzyczała, ale na próżno. Wilkowi oczywiście nie w głowie było słuchanie próśb i szybko wsadził świnkę do wielkiego worka. Bardzo zadowolony wilk postanowił odnaleźć również jej siostry. Jedna z nich kończyła budować niedaleko swój domek, rapując przy tym na cały głos i tańcząc, co powodowało lekkie trzęsienie ziemi w okolicy.
       Shindoncia (bo o niej mowa) była już ostrożniejsza i postanowiła zbudować sobie domek z drewna. Ale zbyt wiele sił i uwagi poświęciła rapowaniu oraz tańczeniu, i gwoździe w ścianach trzymały się bardzo słabo! Myślami była zresztą już na randce z Narim - swoim chłopakiem - która miała się odbyć dzisiaj wieczorem.
       Gdy Shindoncia kończyła już prawie budowę nadszedł wilk z workiem na grzbiecie i powiedział:
                - Chodź tu, duża raperko! Zaraz cię zjem!
                - Nie… nie… - wyjąkała świnka i szybko ukryła się w domku.
                - Nie uciekniesz mi! I tak cię wydostanę – drwił Oniu.
       Świnka dużą łapką przekręciła dwa razy klucz, gdy pewny wygranej rozbójnik krzyczał przed domem:
                - Znajdziesz się w moim worku, tak jak twoja siostra, która mieszkała w chatce ze słomy. Zobacz jak się szarpie!
       Słysząc to, świnka spociła się ze strachu.
                „Za dużo cholesterolu” – pomyślała – „Od jutra przechodzę na dietę… O ile nie zostanę złapana”
       Rozbójnik przygotowywał się właśnie do ataku. Położył worek na trawie i podszedł do drzwi. Znów dmuchnął ze wszystkich sił i nie musiał długo czekać, aby domek się rozpadł.
                „Ha! Ćwiczenia śpiewu w „SM-ZOO” się przydały. Mieć takie płuca… Ho ho…” – myślał z dumą Oniu.
       W tym czasie mała świnka wykrzyknęła z rozpaczą:
                - Jestem zgubiona! Nikt mnie już nie uratuje!
       Zaczęła uciekać ile sił w tłustych nóżkach. Na próżno. Wilk był szybszy i nie trzeba było długo czekać, by ją pochwycił.
                - Litości! Litości! – wołała przerażona świnka – Mam młodszą siostrę. Kto się nią zaopiekuję, jeśli porwiesz nas obydwie. Wypuść chociaż jedną z nas.
       Wilk jednak już wcześniej postanowił, że zje wszystkie trzy świnki, więc tylko wepchnął Shindoncię do worka, gdzie wciąż jeszcze płakała jej starsza siostra. Po tym zaczął taszczyć za sobą worek w stronę domku ostatniej z sióstr.
                - Trzy świnki na obiad. To będzie królewska uczta. Prawie tak dobra jak 20 kurczaków – mruczał, oblizując się łakomie na wspomnienie smaku kurczaków.
       Domek trzeciej świnki zbudowany był z solidnych, twardych kamieni. Oniu zbliżył się do niego i zawołał:
                - Hej, świnko! Wyjrzyj przez okno, bo chcę ci coś pokazać.
       Świnka bardzo ostrożnie uchyliła okiennicę na piętrze i przez nią wyjrzała. Była bardzo nieszczęśliwa, że ktoś od tak przychodzi pod jej dom i krzyczy do niej „Hej, świnko!”, nawet jeśli tym kimś był wilk, który porwał jej rodzeństwo by je zjeść.
                - Jestem Sungmisia! I kto cię nauczył manier? Nie krzyczy się w cały głos w miejscach publicznych! – po czym szybko się opanowała i zatrzasnęła okno, a wilk na próżno próbował dostać się do środka. Nie drgnęła ani jedna deska. Zdenerwowany, zaczął ze wszystkich sił dmuchać w drzwi. Ale pozostały one zamknięte, gdyż zrobione je bardzo solidnie. Gdy wilk był zajęty szukaniem drabiny, by móc dostać się do domu przez komin, Sungmisia wydostała się tylnym wyjściem i uwolniła rodzeństwo, po czym wszystkie trzy szybko schowały się w domku.
                - A nie mówiłam! – powiedziała najmłodsza świnka, gdy już znalazły się w środku. Przecież w życiu nie można poświęcać wszystkich pieniędzy i całego czasu na zabawę. Przyda się trochę rozwagi.
       Dwie świnki pochyliły głowy w milczeniu. Ale to nie był czas na wyrzuty, bo wilk właśnie wślizgiwał się przez komin. Rodzeństwo rozpaliło więc szybko ogień w kominku i Oniu wpadł prosto w płomienie. Przeraźliwe zawył i zaczął uciekać dopóki nie zatrzymał się w swoim domu w Szainiilandzie. Obiecał sobie wtedy, że już nigdy nie posłucha lekarza i od tej pory będzie jadł tylko i wyłącznie kurczaki. Tak też zrobił. Jednak to nie koniec jego przygody z tymi świnkami. Jakiś czas potem dostał polecenie od sądu, by zapłacił odszkodowanie za zniszczenie domków dwóch starszych sióstr i uszczerbek na zdrowiu wszystkich trzech. Był to pomysł najmłodszej siostry, do której zresztą trafiła większa część odszkodowania. Z części która do niej nie trafiła, starsze siostry wybudowały sobie dwa porządne domki, po czym wróciły do swojego starego trybu życia, czyli ciągłego imprezowania.

The End
 



1 komentarz:

  1. Hahaha... Oniu-wilk rulez! XD Przynajmniej już wie, że nie warto porywać się na świnki i takim oto sposobem stary, dobry Oniu zajada się tylko kurczakami i nic poza tym. XD Może dlatego, że jer tylko to, jest taki szczupły i w ogóle? *myśli* XDDD Chyba zastosuję taką dietę~ :D

    Dobrze jednak, że Oniu nie zjadł sióstr, a one nauczyły się, że oprócz imprez trzeba jednak mieć gdzie po tych imprezach zgonować i w ogóle, haha~ XD Ale co by było, gdyby nie Sungmisia? Myślę jednak, że dwie starsze siostry powinni uczyć się od niej przezorności. Bo gdyby nie ona i w ogóle, to by ich nie było, i o! I w ogóle to powinny jej coś dać w podzięce z odszkodowania, a co. >DDD

    To było genialne. xD Uśmiałam się. ^^ I morał tej bajki jest prosty: jak nie masz solidnego domu, to nie imprezuj. :D

    OdpowiedzUsuń