środa, 27 marca 2013

Happy birthday Alex ^^ / Short Story - oneshot

Hahahaha. I znowu jesteśmy w tym samym wieku xDD Nie jestem stara sama xDD

Okay, chyba byłam powinna przygotować te życzenia wcześniej, a nie pisać je o tak późnej porze, to może oszczędziłabym Alex tego wstępu xD

Anyway...

Droga Alex, życzę Ci tradycyjnie dużo zdrówka, szczęścia, pomyślności i przede wszystkim spełnienia marzeń, nawet tych na pozór głupich :)
No i żeby Infinite miało koncert w Polsce gdzieś za niedługo... I żeby bilety były niedrogie, a koncert sam w sobie udany...
Spotkania Przeznaczenia xDDD
Powodzenia na studiach ^^ I w nauce japońskiego xD
Dużo Weny :)
I oczywiście, by jak już się spotkamy, tak oko w oko, żebyś się nie rozczarowała moją osobowością na żywo (choć to bardziej życzenie dla mnie, a nie dla Ciebie, ale co tam xDD)
I jeszcze raz wszystkiego najlepszego ^^

Poniżej malutki prezent w postaci ff z Infinite w roli głównej. Mam nadzieję, że Cię on nie zawiedzie.
Poza tym jest jeszcze jeden prezent, który wprawdzie nieskończony, ale to, myślę, nic nie szkodzi, bo i tak nie da się go wysłać przez internet, a do naszego spotkania go dokończę xD Oczywiście nie nastawiaj się na nic wielkiego, no ale tak czy tak, to niespodzianka xD

W każdym razie zapraszam do czytania ^^








Short Story


       Prawie całe Infinite zwaliło się do apartamentu zaraz po skończonej próbie i w mgnieniu oka rozpierzchli się do swoich pokoi. Po chwili jednak zaczęli się zbierać w salonie.
            - A ty gdzie? – spytał lider, który zdążył już rozsiąść się w fotelu w salonie, a teraz właśnie przez wyjście na korytarz widział przebranego i gotowego do wyjścia Woohyuna.
            - Na imprezę. – stwierdził krótko tamten.
       Sunggyu zastanawiał się przez chwilę, jak tamten po treningu ma siły jeszcze gdziekolwiek iść . Powiedział jednak coś innego.
            - Tylko nie zrób niczego głupiego i nie wracaj bardzo póź… - dalszą część zdania zagłuszył trzask zatrzaskiwanych drzwi wyjściowych apartamentu.
       Tymczasem Yeol biegał po całym salonie z telefonem Dino, a za nim właściciel wspomnianej rzeczy.
            - Oddawaj! – krzyczał zdesperowany Dongwoo.
            - Nie! – odkrzyknął mu Sungyeol dalej uciekając – Dopiero jak przeczytam do kogo pisałeś tego sms-a z takim dziwnym wyrazem twarzy.
            - To nie powinno cię interesować. – stwierdził tamten.
            - No nie bądź taki nieśmiały. Powiedz nam co to za dziewczyna, a dam ci spokój. – powiedział Yeol.
            - To nie jest dziewczyna.
            - Nie? - zdziwił się młodszy z nich zatrzymawszy się w tym momencie i spojrzawszy, co jest wpisane w miejsce odbiorcy – Howon?
            - Tak. Howon. – stwierdził Dongwoo z lekkim rumieńcem na twarzy, wyrywając Sungyeolowi swój telefon.
            - Ale… ta mina…? – zaczął Sungyeol, ale w tym momencie stracił wątek, bo zauważył, że w salonie nie ma maknae – Gdzie jest Sungjong?
            - Poszedł do kuchni zrobić coś do jedzenia. – poinformował go Sunggyu. Na te słowa Yeol skierował się bez słowa do kuchni, zapominając o sprawie z Dongwoo.
            - A ty znowu gdzie? Nie mów że też na imprezę. – zwrócił się lider do kierującego się do wyjścia Myungsoo
            - Nie. Idę na spacer. Wrócę za jakąś godzinę. – odpowiedział L i po tych słowach wyszedł.
            - A przypadkiem na próbie nie mówił jak bardzo jest zmęczony i nie chciał pójść spać? – zastanawiał się Dongwoo, gdy drzwi za drugim najmłodszym członkiem ich zespołu się zamknęły.
            - No pewnie. Przy takim hałasie miał okazję. – ironicznie stwierdził Sunggyu, włączając telewizor. Dongwoo już nic nie mówiąc usadowił się na fotelu obok.

* * *

        Tymczasem Myungsoo wsiadł do autobusu, który jechał do centrum. W sumie początkowo nie miał zamiaru aż tak daleko oddalać się od apartamentu, ale coś mu mówiło, że powinien. To samo czuł, gdy wysiadał w dzielnicy pełnej sklepów, nawet jeśli bilet kupił trzy przystanki dalej, niedaleko dużego parku. Tak mu po prostu mówiła jego męska intuicja i nie zamierzał z tym walczyć. W rezultacie chodził więc między budynkami drogich butików i zastanawiał się jak spędzi jutrzejszy wolny dzień. Dochodząc do wniosku, że najlepiej będzie go przespać i że warto byłoby zacząć już teraz, odwrócił się by pójść z powrotem na przystanek.
            - Chodźmy coś zjeść. – usłyszał stwierdzenie powiedziane łamanym koreańskim. L nie mógł poradzić, że spojrzał w stronę skąd dochodził go tamten głos. Zobaczył dwie europejskie dziewczyny, co go zdziwiło, bo nie było sensu, by dziewczyny rozmawiały ze sobą po koreańsku skoro żadna z nich nie była Koreanką. Stwierdził jednak, że może to w ramach nauki tego języka i sam nawet nie zauważył, kiedy poszedł za nimi do najbliższej restauracji i usiadł przy stoliku w jakimś kącie, skąd jednak dobrze je widział i dolatywały go strzępy ich rozmowy, dalej prowadzonej głównie po koreańsku, ale z pojedynczymi słowami dodawanymi po angielsku i jeszcze w innym, nie znanym mu języku. Uznał te obserwacje za bardzo cenną naukę dotyczącą osób nie z Azji, którą w przyszłości mógł wykorzystać do radzenia sobie z fankami z zagranicy. Dzięki tej myśli nie czuł się jak stalker, gdy w momencie, w którym dziewczyny po skończonym posiłku wstały, on również wstał i poszedł za nimi. Nie wiedział co, ale coś go intrygowało w tych dziewczynach, a szczególnie w jednej z nich. Więc postanowił, że dalej, jeszcze przez jakiś czas, będzie kontynuował swoje obserwacje, mające na celu wyłapanie różnic pomiędzy fankami z Korei i z zagranicy. Gdy wsiadły do autobusu, tłumaczyał sobie, że przecież ten autobus jedzie również w stronę mieszkania Infinite, więc dlaczego miałby też do niego nie wsiąść. Więc gdy dziewczyny przygotowywały się by wysiąść dwa przystanki wcześniej niż był przystanek przy mieszkaniu jego zespołu, długo nie mógł się zdecydować czy dalej iść za nimi czy przestać się wygłupiać i wrócić do dormitorium, by w końcu odespać długie i męczące próby. Gdy usłyszał dźwięk otwieranych drzwi, w końcu podjął decyzję.

* * *

            - Wyłaź mi z kuchni i to już. – wycedził przez zęby wkurzony Sungjong, który wziął się właśnie do gotowania. Raz w życiu chciał być dobrym maknae i ugotować coś swoim hyungom, ale „coś” usilnie mu przeszkadzało.
            - Kiedy ja nie chcę. – stwierdził uparcie Sungyeol, siadając wygodniej na krześle przy stole kuchennym.
       Sungjong spojrzał na niego morderczym wzrokiem, ale Yeol odpowiedział mu tylko jeszcze szerszym uśmiechem.
            - Nie możesz sobie iść na jakąś imprezę tak jak Woohyun? – zapytał coraz bardziej zirytowany maknae.
            - Nie. – odpowiedział starszy z nich – Chciałem spędzić trochę czasu wolnego z zespołem.
            - To idź do salonu! – zdenerwował się Sungjong, choć ciągle starał się wyglądać na opanowanego.
            - Tam są tylko Sunggyu i Dongwoo. Wolę zostać tutaj.
            - Tak? – Sungjong spojrzał złośliwie na Yeola – W takim razie to ja pójdę do salonu, a ty coś ugotuj. – i z tymi słowami wyszedł z kuchni trzaskając za sobą drzwiami.
       W salonie tak jak mówił Sungyeol siedzieli tylko Sunggyu i Dongwoo, którzy oglądali telewizję. W sumie nie powinno go to zaskoczyć, bo przecież wszyscy wiedzieli, że Woohyun poszedł na imprezę, a Hoya miał jeszcze zdjęcia do dramy, a L…
            - Gdzie jest Myungsoo? – spytał maknae zorientowawszy się, że nie wie co się stało z jego najmłodszym kolegą z zespołu.
            - Najwyraźniej wkurzył się wygłupami Dongwoo i Sungyeola z wcześniej i poszedł na spacer. – odpowiedział mu lider, nawet na chwilę nie odrywając wzroku od ekranu telewizora.
       Sungjong nic nie powiedział tylko usiadł obok lidera, by również skupić się na filmie.
       Nie minęło 10 minut i już żałował, że nie został w kuchni powkurzać Yeola. To zdecydowanie byłoby ciekawsze niż nudny film i dwóch kolegów, którzy byli zbyt skupieni na tym co było na ekranie, by byli gotowi rozmawiać. A powrót teraz do kuchni byłby jak przyznanie się do winy.
            - Zawsze możesz pójść i powiedzieć, że czegoś zapomniałeś. – stwierdził Sunggyu, jakby czytał mu w myślach, chociaż ani razu nie spojrzał na maknae.
       Sungjongowi tak nie podobała się wizja uśnięcia z nudów przed telewizorem, że postanowił skorzystać z pomysłu lidera. Nie zdążył jednak wstać, gdy z kuchni można było usłyszeć krzyk Yeola. Całą trójką pobiegli więc zobaczyć, co się stało.
       Z patelki stojącej na kuchence buchał wysoki płomień, a po kuchni rozchodził się zapach spalonego jedzenia i pełno dymu.
            - Ty biegnij po gaśnicę. – powiedział Sungjong do lidera – Powinna być na korytarzu na drugim piętrze.
       Sunggyu posłusznie wybiegł z kuchni po wspomnianą rzecz.
            - Ty! – zwrócił się do Dino – Wyłącz ten gaz. I przypadkiem nie kładź patelki pod wodę.
       Dongwoo ostrożnie podszedł do kuchenki i przekręcił kurek.
            - A ty, - na końcu skierował swoją wypowiedź do Sungyeola – Ty już nic nie ruszaj. Wystarczająco dużo rzeczy już dzisiaj popsułeś.
       W tym momencie wbiegł zdyszany lider i ugasił mały pożar.
       Sungjong podszedł do okna i otworzył go na przestrzał. Następnie odwrócił się znowu w stronę środka kuchni i ogarnął wszystko wzrokiem. Oprócz bałaganu spowodowanego małym pożarem, pełno było brudnych naczyń i porozrzucanych resztek jedzenia.
       Maknae znowu zwrócił się do osób będących w kuchni.
            - A teraz wynocha z kuchni. I to już!
       Dongwoo i Sunggyu posłusznie wyszli i jak gdyby nigdy nic wrócili do oglądania telewizji. Sungjong został sam z Yeolem.
            - A ty tu czego? Czego z „wynocha z kuchni” nie rozumiesz. – warknął maknae, biorąc się sprzątanie.
            - Chcę pomóc. – stwierdził Sungyeol.
            - Jedyny sposób w jaki TY możesz pomóc to wynieść się stąd. – odpowiedział maknae groźnym tonem, nawet nie zaszczycając Yeola spojrzeniem.
       Sungyeol mimo wszystko wziął do ręki ścierkę i zaczął wycierać stół. Sungjong o dziwo, nic na to nie powiedział. I tak sprzątali w ciszy.

* * *
           
       Gdy L wrócił około dwudziestej ze spacerku przy stole w kuchni, siedziała cała pozostała w domu czwórka, zajadając proste, ale mimo to, apetycznie wyglądające dania. Myungsoo rozejrzał się po kuchni i od razu zauważył, że coś jest nie tak.
            - Co tu tak czysto? – spytał.
            - Dobrze, że nie było cię tu 2 godziny temu. – zaczął Dino – Sungyeol zrobił tu… - przerwał bo poczuł na sobie mordercze spojrzenie maknae, który z jakiegoś powodu nie chciał o tym wspominać. Dongwoo chcąc dalej żyć zrezygnował z kontynuowania, ale Myungsoo już wiedział o co może chodzić.
            - Nieważne. – stwierdził tylko i dołączył do jedzących kolację. Nie był jednak rozmowny tak jak reszta, co od razu zauważyli wszyscy prócz Sungyeola. I o ile maknae i lider pozostawili to bez komentarza, o tyle Dongwoo zaraz wypalił:
             - Co ty taki mrukliwy jesteś? Nie miałeś iść na spacer, by się trochę rozerwać i poprawić sobie humor?
            - Tak jakbym zawsze był rozmowny – mruknął Myungsoo, po czym dokończył to co miał na talerzu i wstał od stołu – Idę do swojego pokoju odpocząć. – i jak powiedział, tak zrobił.
            - Prawie nic nie zjadł. – usłyszał jeszcze stwierdzenie Dongwoo, zanim wyszedł z kuchni i ruszył w stronę swojego pokoju.
       Gdy tylko usiadł na łóżku poczuł się niezmiernie śpiący. Długie łażenie po mieście zaraz po próbie to nie był chyba najlepszy pomysł. Przeszło mu przez myśl, że może warto byłoby wziąć jakiś prysznic, nawet jeśli zaraz po próbie jeden wziął. Stwierdził jednak, że zrobi to po tym jak chwilę sobie poleży i odpocznie, bo nie miał nawet sił iść w tym momencie pod prysznic. Jednak los chciał, że zasnął zaraz po tym jak jego głowa dotknęła poduszek.

* * *

        Zamek w drzwiach do mieszkania Infinite się przekręcił i przez otwierane drzwi do środka wszedł Hoya, jednak zamiast od razu udać się do swojego pokoju, łazienki lub kuchni, ten skierował się do salonu, nawet nie oświecając światła. Położył się w poprzek fotela i mruknął cicho do siebie:
            - Życie jest do dupy.
       Ćwiczył razem z zespołem do trasy koncertowej, a jednocześnie miał zdjęcia do dramy, więc chcąc nie chcąc, wychodził jeszcze przed siódmą i wracał grubo po północy. Tak jak dzisiaj.
       Spojrzał na zegarek na ręce i wtedy dopiero przypomniał sobie, że przecież nie chodzi. Kupił dzisiaj nawet baterie i je wymienił, ale wskazówki zegarka uparcie trwały w tym samym miejscu. A to był jego ulubiony zegarek, więc na razie nie miał go serca wyrzucić.
       Chłopak westchnął ciężko. Gdyby tylko zepsuty zegarek i napięty grafik były jego jedynymi problemami.
            - Nie zamartwiaj się tak, bo się szybciej zastarzejesz – usłyszał za sobą głos. Było to tak nagłe, że aż podskoczył i odwrócił głowę w stronę źródła głosu, choć doskonale wiedział, kto to był - jego problem numer jeden.
            - Dongwoo, no co ty nie powiesz?
       Tak, Dongwoo był jego największym problemem nawet jeśli nie jedynym.
       Hoyi, patrząc na zarys kolegi z zespołu w ciemnościach, wzięło się w tym momencie na analizowanie całego tygodnia i wszystkich nieszczęśliwych zdarzeń jakie podczas tego czasu mu się przydarzyły.
       Poniedziałek – Po próbie z zespołem usiadł na chwilę i nawet nie zauważył kiedy zasnął. Oczywiście przez to spóźnił się na nagrywanie dramy, a do tego śmierdział tam potem, bo nie miał już szans wziąć prysznica, no chyba, że chciałby się jeszcze bardziej spóźnić. A jak wrócił do dormitorium, dowiedział się, że Dongwoo zepsuł mu słuchawki, siadając na nich i może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że leżały one na szczycie dość wysokiej szafki. Po co Dongwoo wspiął się na szafkę? – tego Hoya się od niego nie dowiedział.
       Wtorek – Dongwoo wyciągnął go podczas przerwy na lunch na małe zakupy. Za pomoc w zakupach ten miał mu kupić coś co Hoya sobie wybierze. Pomógł więc Dongwoo i wybrał też dla siebie fajną bluzę. Okazało się jednak, że Dongwoo zapomniał portfela. Za wszystko zapłacił więc Hoya, przy czym wszystko nie objęło wypatrzonej przez niego bluzy, bo nie miał przy sobie wystarczającej ilości pieniędzy. Do tego przez resztę dnia chodził głodny, bo napięty grafik nie pozwolił mu na przekąszenie nawet czegoś małego. No i do tej pory nie odzyskał pieniędzy za zakupy.
       Środa – Podczas próby poślizgnął się i upadł, uszkadzając sobie przy tym kolano i kostkę u nogi. Ledwo doprowadził się do stanu użyteczności Dongwoo postanowił sprawdzić na sobie czy upadek w taki sposób jest naprawdę możliwy i kończąc z takimi samymi dolegliwościami jak wcześniej Hoya. Manager kazał się więc młodszemu raperowi zająć Dongwoo skoro ma już doświadczenie. I Howon robiąc to czuł się jak matka opatrująca dziecko, które mimo, że boli chce się iść bawić dalej i wierci się niemiłosiernie.
       Czwartek – Hoya chciał wykorzystać przerwę na lunch na poduczenie się scenariusza do dramy. Dongwoo też miał swoje plany, a były one dziękowaniem Hoyi za pomoc z dnia wcześniej. I jakimś cudem udało mu się dziękować za jedną rzecz całą godzinną przerwę. Hoya niczego nie powtórzył i dostał później ochrzan od reżysera. Był to też dzień kiedy stanął mu jego ukochany zegarek.
       Tego dnia – w piątek – jeszcze nic złego się nie stało, ale sam widok Dongwoo, psuł mu już humor. A jego wyszczerzona w uśmiechu twarz jeszcze bardziej, bo to znaczyło, że nie da mu tak szybko spokoju.
            - Naprawdę, nie zamartwiaj się tak. Szkoda by było takiej przystojnej twarzy. – stwierdził Dongwoo, siadając na fotelu naprzeciwko.
       Hoya zmienił w swoim fotelu pozycję z półleżącej na siedzącą.
            - Co chciałeś? – spytał zirytowanym tonem młodszy raper – Czemu jeszcze nie śpisz?
       Mimo ciemności na twarzy Dongwoo mógł zobaczyć lekki foch.
            - Czekałem na ciebie…
            - Nie trzeba było. – przerwał mu Hoya – Jutro musisz być wyspany na próbę. Jak jutro coś wymodzisz z niewyspania to powiem managerowi, że to dlatego, że do późna oglądałeś pornole.
            - Jak okrutnie… - stwierdził Dongwoo. – Dobrze, że jutro nie ma próby, bo manager ma coś ważnego do załatwienia i też dał nam wolne.
       Howon przypomniał sobie, że rzeczywiście ktoś coś takiego wspominał, ale to nie zmieniało faktu, ze nie miał chęci ani sił, by użerać się teraz z Dongwoo tym bardziej, że następnego dnia popołudniu i tak miał zdjęcia do dramy.
            - Po co na mnie czekałeś? – spytał ciągle ostrym tonem.
            - Chciałem ci oddać kasę ze wtorku. – mówiąc to Dongwoo podał mu jakąś sumę pieniędzy.
            - Mogłeś to zrobić jutro rano. – mruknął młodszy raper, biorąc pieniądze i je przeliczając, a po stwierdzeniu, że jest ich tyle ile powinno, schował je do portfela.
            - Co jeszcze? – spytał Hoya.
            - No bo… - zaczął Dongwoo głosem pełnym troski – wyglądasz na takiego przygnębionego i w ogóle.
            - To zejdź mi z oczu to od razu poczuję się lepiej. – mówiąc to wskazał Dongwoo wyjście na korytarz.
       Starszemu raperowi jak na ironię na twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Chwilę później jednak Hoya wiedział już dlaczego.
            - Mam lepszy pomysł! – wykrzyczał nie zważając na to, że reszta przecież śpi i wybiegł z pokoju. Po chwili wrócił z czterema butelkami różnego alkoholu, przy okazji oświecając światło – Napijmy się. – stwierdził podekscytowany – Wtedy na pewno poprawi ci się humor.
       Hoya spojrzał na butelki, które Dongwoo postawił na stoliku. Było tam soju, szampan, jakieś drogie francuskie wino i wódka.
            - Rozumiem, że nie słyszałeś o czymś takim jak niemieszanie ze sobą różnych alkoholi – stwierdził.
            - Słyszałem, ale przecież nie wypijemy więcej niż butelkę. – odpowiedział starszy raper.
            - Sknera. – skomentował drugi raper, ale jego towarzysz wyglądał tak, jakby tego nie usłyszał.
            - No to co wybierasz? – spytał za to.
            - A kto powiedział, że będę pić? – znowu ostrym tonem zapytał Hoya.
            - Ja. – odpowiedział Dongwoo, jakby to miało wszystko tłumaczyć.
       Hoya pokręcił z niedowierzeniem głową. „To będzie ciężka noc.” pomyślał.

       Hoya długo jeszcze po tym zastanawiał się jak to się stało, że pięć minut później podnosił do ust kieliszek wódki, podczas, gdy Dongwoo opowiadał co zespół wyrabiał dzisiaj wieczorem, jak jego nie było.
            - No i jak Sungyeol przeszkodził Sungjongowi w robieniu kolacji, to ten się wkurzył i powiedział mu, że niech teraz sam dokończy. I nie zgadniesz, co się stało dalej.
            - To zależy co za danie próbował zrobić Sungyeol. – stwierdził spokojnie Hoya.
            - Jajecznicę. – odpowiedział mu Dongwoo, nie rozumiejąc jak po daniu chce jego kolega dojść do tego co się działo dalej.
            - No to znaczy, że spalił jajecznicę, a z nią patelkę. – powiedział młodszy raper na pół znudzonym, a na pół rozbawionym głosem, na tyle ile takie połączenie było możliwe.
            - Ej, skąd wiedziałeś? – zapytał Dongwoo, robiąc minę obrażonego dziecka.
            - Szósty zmysł. – stwierdził tylko na to Hoya, nie chcąc tłumaczyć, że przecież mieszkają już ze sobą od jakiegoś czasu.
       Pili tak przez pewien czas obgadując zespół, gdy nagle Dongwoo zmienił temat.
            - Ale ty ogólnie strasznie zmęczony musisz być.
       Jeszcze pół godziny wcześniej Hoya bez zastanowienia by powiedział, że oczywiście, że jest; gdyby nie Dongwoo, to on od dawna by już spał, ale teraz po tym jak im się całkiem dobrze rozmawiało, powiedział tylko:
            - W sumie to tak. Ale za to też więcej zarobię. – uśmiechnął się mówiąc te słowa.
       Dongwoo nagle zerwał się z miejsca i pobiegł do swojego pokoju. Hoya patrzył za nim zdezorientowany, ale za nim zdążył zareagować ten był już z powrotem z jakąś reklamówką w ręce.
            - Przypomniało mi się.  – stwierdził starszy raper – To dla ciebie. – i podał koledze trzymaną rzecz.
       Hoya wyjął z reklamówki bluzę, która tak bardzo mu się podobała podczas ich ostatnich wspólnych zakupów. I nie wiedział czy to efekt alkoholu czy czegoś innego, ale czuł, że na jego policzkach pojawiły się rumieńce. Wiedział, że ta bluza mu się należała, ale mimo wszystko nie wierzył, że ją dostanie.
            - Dziękuję. – powiedział szczerze młodszy raper.
       I nagle zaczął sobie przypominać te milsze momenty z Dongwoo z ostatnich kilku dni.
       To, że jak zasnął w poniedziałek po próbie to Dongwoo w końcu zainteresował się czemu ciągle nie jest na próbie i go obudził, dzięki czemu w ogóle pojawił się na planie zdjęciowym do dramy tego dnia.
       To, że Dongwoo w sumie zapomniał portfela przez niego, bo przed wyjściem go poganiał, by się pośpieszył, jeśli gdziekolwiek chce wyjść.
       To, że Dongwoo był pierwszą osobą, która się przy nim znalazła, gdy upadł.
       No i w końcu ta rozmowa w czwartek też nie była taka zła. Dongwoo wyglądał wówczas tak słodko…
       Hoya wiedział, że zaczyna przesadzać z alkoholem, ale coś nie pozwalało mu przestać. I nie pomogła mu myśl, że przez to jutro na planie zdjęciowym będzie ledwo żywy. Po prostu czuł, że nie powinien przestawać i jednocześnie kontynuować tą miłą rozmowę z Dongwoo. Tak więc zrobił.

       Następnego dnia obudził się z mętlikiem w głowie i bólem na całym ciele. Był w takim stanie emocjonalnym, że nawet nie zauważył, że jest jedynie w bokserkach i do tego w swoim łóżku, a nie pamięta, by się ruszał z salonu, a tym bardziej rozbierał. Pomijając już fakt, że ostatnią rzeczą jaką pamiętał był dany przez starszego rapera prezent. I pewnie do końca życia żyłby w tej błogiej nieświadomości zdarzeń ubiegłej nocy, gdyby nie kartka pozostawiona na szafce obok łóżka, którą zauważył po tym jak przez 5 minut nie mógł zewlec się z łóżka. Skoro ją zobaczył, wziął ją do ręki i przeczytał. Mimo że już był blady z powodu dokuczającego mu kaca, nagle zbladł jeszcze bardziej.
       Karteczka przedstawiała jedno krótkie zdanie napisane pismem Dongwoo: „Dziękuję za dzisiejszą noc.”
            - Dongwoo!!! Co ty mi do cholery dzisiaj w nocy zrobiłeś?!

* * *

       Gdy Myungsoo się obudził był już środek dnia i mógł usłyszeć dość głośną wymianę zdań między Hoyą i Dongwoo. Nie przejmował się jednak przedmiotem rozmowy kolegów tylko przypomniał sobie dziwny sen jaki miał tej nocy. W tym śnie chodził przez około dwie godziny za dwójką dziewczyn, z których jedna o długich, jasnych blond włosach strasznie mu się podobała do tego stopnia, że chciał zrobić jej zdjęcie choćby z profilu, stojąc po drugiej stronie ulicy. Jednak po zrobieniu zdjęcia (nawet jeśli robił je bez fleszu i z pewnej odległości) zauważyła go jej koleżanka, która zaraz pociągła blondynkę za rękaw i wskazała w jego kierunku. Podczas gdy ta chciała się zorientować o co tamtej chodzi on zdążył odwrócić się i pójść w innym kierunku. Mógł jeszcze usłyszeć jak dziewczyna, która go zauważyła mówi: „Musiało mi się wydawać”.
       „Zbyt długie próby mi szkodzą” stwierdził L siadając na łóżku i biorąc komórkę do ręki, by sprawdzić która jest godzina. Gdy odblokował dotykowy ekran długo się w niego wpatrywał i to nie bynajmniej z szoku jaki mogłaby wywołać wyświetlona godzina pierwsza w południe.
       Na tapecie miał zdjęcie dziewczyny, które zrobił podczas spaceru, który miał być snem.

2 komentarze:

  1. 'Nie jestem stara sama xDD" <- haha, to było motywujące xD W sumie to teraz możemy śpiewac "Ja mam 20 lat, Ty masz 20 lat, przed nami siódme niebo" XD

    "I oczywiście, by jak już się spotkamy, tak oko w oko, żebyś się nie rozczarowała moją osobowością na żywo (choć to bardziej życzenie dla mnie, a nie dla Ciebie, ale co tam xDD)" <- no chyba sobie żartujesz, na pewno się nie rozczaruję, prędzej pozytywnie zaskoczę, więc przyjeżdżaj jak najszybciej!! :D

    W ogóle bardzo bardzo dziękuję za życzenia, raz jeszcze, mam nadzieję, że wszystkie się spełnią, bo oczywiście są trafione idealnie :P No i czekam na ten nieskończony prezent, o którym jeszcze nie wiem, co to, ale mam nadzieję, że szybko się dowiem ;D

    Co do opowiadania to... rany, jakie to było słodkie <333 Niby nic takiego wyjątkowego, zwykły dzień z życia chłopaków, a ujęłaś w tym po prostu wszystko xD Biedny lider, który musi ogarnąć wszystkich, a i tak go nikt nie słucha, WH, który szlaja się po imprezach (pewnie z Dziiną się umówił po prostu xD), idealny Jongie i nieidealny Yeol, który prawie by spalił mieszkanie, no i oczywiście Hoya i Dino, którzy się nawzajem nie rozumieją, ale się kochają i to jest najważniejsze <3 No i wiadomo, L, który mógłby w tym swoim eksperymencie uwzględnić podejście do dziewczyn i pouczenie ich trochę koreańskiego, ale nie, bo po co xD Ale to i tak było takie urocze z tym zdjęciem i w ogóle <333 Szkoda tylko, że dziewczyna nigdy się nie dowie, że jej idol ma ją na tapecie w telefonie, haha xD

    Czyli krótko mówiąc, ff jest genialne, Ty jesteś genialna, a ja po raz setny dziękuję za cudowny prezent <333 Kocham Cię ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Karteczka od Dino najlepsza! Założę się, że Dino bardzo wiele rzeczy zrobił Hoyi i z Hoyą! Na przykład rozebrał go, pstrykając mu kompromitujące zdjęcia i... ja bym na miejscu Howona zobaczyła twittera DIno, hahaha~:DDD W ogóle mimo tego, że Dongwoo jest psycholem, to jest kochany, idealny i w ogóle <33

    Maknae i Miki... jakoś mnie nie dziwi, że Miki narozrabiał, i nie dziwi mnie jeszcze bardziej, że to Sungjong po nim sprzątał i w ogóle. xD W ogóle całe to myślenie Maknae było pełne podtekstów albo ja już sobie wyobrażam nie wiadomo co. xD

    No i L... ten to ma realistyczne sny XD Albo żyje w mało realnej rzeczywistości, jak to wynika z jego zdjęcia... A może on po prostu lunatykował? XD Tak czy inaczej, szkoda, że w sumie jego spotkanie z tajemniczymi nieznajomymi (chociaż może tajemniczą blondynką xD) tak się zakończyło. No ale to tylko L niemota, jakoś mnie to nie dziwi... >D Aż mi się przypomniało, że też miałam taki sen, że po obudzeniu od razu sprawdziłam komórkę, będąc pewną, że MAM zdjęcia, które robiłam we śnie... czy wiadomości, które Ktoś mi w tym śnie napisał, ehh xD

    :D

    OdpowiedzUsuń