niedziela, 17 marca 2013

Don’t say me such harsh words never again. Because I love you, these words hurt me more...

Kolejny publikowany gdzieniegdzie fanfick o Hey! Say! JUMP, który jednak został napisany po prawie 1,5 rocznej przerwie od tego pierwszego. I cóż... jeśli nie lubicie fanficków chłopiec-chłopiec to sobie go odpuście ;p




Tytuł: „Don’t say me such harsh words never again. Because I love you, these words hurt me more.”
Pairing: OkaJima
Rating: PG-13
Genre: Romans (chyba…)
Ilość słów: 3578
Summary: Perypetie Yuto i Keito (ale twórcze streszczenie~)

Słów kilka od autorki: Po pierwsze – to fanfik ze specjalnym dedykiem dla Avi bez której bym tego nie napisała ;p
Po drugie – mój pierwszy fik yaoi, więc się nie spodziewajcie po nim za dużo ;p A ogólnie to ja wciąż grzeczną dziewczynką jestem ^^ (nędzna próba usprawiedliwienia się~)


(Nagoya, 26 grudzień 2010 r., godz. 20)

“Nie wierć się tak! Jak mam ci zrobić tą fryzurę, jak cały czas się oglądasz na boki? Siedź prosto, patrz się w lustro przed sobą i nie gadaj!”
„Czytać nie umiesz? Spójrz tutaj jest karteczka – „Nie przeszkadzać.” Jak nie umiesz czytać lub nie rozumiesz tych słów to się wróć do pierwszych klas szkoły podstawowej.”
„Pośpiesz się i wyłaź na scenę. Jeszcze jedno takie opóźnienie i może powinieneś zacząć myśleć o zrezygnowaniu z bycia w Johnny’s? Nie móc się wyszykować na czas, też mi coś. I ty chcesz być gwiazdą?”
Yuto szedł przez budynek Gaishii Hall próbując się uspokoić. Czemu właściwie był zły? Dali przecież wspaniały koncert. A jednak te wszystkie uwagi, które dzisiaj usłyszał… Nawet jeśli nie były skierowane do niego… Zdenerwowały go… Dawać się tak obrażać – Yuto nie rozumiał tego. Nawet nie próbował zrozumieć. Wiedział tylko tyle, że musi dzisiaj z nim porządnie porozmawiać.
Wszedł do przebieralni Hey! Say! 7.
- Kei… - w przejściu prawie zderzył się z wołaną przez siebie osobą - … to…
- O, Yuto! Gdzie byłeś? Zresztą nieważne. Muszę już iść. Trzymaj się. – Okamoto poklepał Yuto po ramieniu, by następnie wyminąć przyjaciela i ruszył w stronę wyjścia. Nie zdążył jednak zrobić nawet kilku kroków, gdy Yuto przypomniał sobie co właściwie chciał zrobić.
- Keito… um… czekaj… Muszę o czymś z Tobą porozmawiać.
Keito przystanął i powoli odwrócił się w stronę Yuto, nie starając się nawet ukryć zdumienia na twarzy.
- Ze mną? – spytał niepewnie.
- Tak, z tobą.
- Naprawdę? – twarz Keito nagle się rozjaśniła i obdarował Yuto uśmiechem, który u każdej normalnej dziewczyny i u niejednego chłopca wywołałby porządne „doki doki”. Zachowanie przyjaciela nieco zdziwiło Nakajimę, ale postanowił tego nie komentować (bo właśnie próbował opanować swoje bicie serca).  Keito tymczasem kontynuował.
- To znaczy, że jednak wrócisz teraz ze mną do Tokio! Wiedziałem, że się zgodzisz! – powiedział z entuzjazmem.
- Ja, nie… - zaczął tłumaczyć nieporozumienie Yuto.

W rezultacie 15 minut później kupował sobie bilet na pociąg do Tokio, nie do końca nawet rozumiejąc dlaczego to robi. Planował przecież wrócić tak jak pozostali członkowie autokarem następnego dnia. Zamiast tego czekał teraz na zatłoczonym dworcu kolejowym, na najbliższy pociąg do stolicy, bo jego przyjaciel Keito miał jutro wcześnie z rana jakąś mega pilną, jemu tylko wiadomą sprawę i musiał być w domu dzień przed. A przecież Yuto chciał z nim koniecznie porozmawiać.
Akurat nadjechał pociąg. Wsiedli więc i usiedli obok siebie.
Przez pierwsze 15 minut jazdy, Yuto zastanawiał się bez przerwy czy powinien zacząć rozmowę już w pociągu czy jednak powinien zaczekać aż wysiądą na stacji. Gdy w końcu zdecydował się zacząć już teraz, coś ciężkiego opadło mu na ramię. Nie miał serca budzić Keito, więc postanowił jednak poczekać aż dojadą do Tokio.

Yuto obudziło jakieś zamieszanie wokół niego. Otworzył więc półprzytomnie oczy i uświadomił sobie, że najwyraźniej usnął oparty o głowę Keito, która leżała na jego ramieniu, a poruszenie wokół niego było spowodowane tym, że zbliżali się do ostatniej stacji na tej trasie. „Dobrze, że to Tokio jest ostatnią stacją” – pomyślał Yuto zanim delikatnie zaczął szturchać Okamoto, by ten się obudził.
Gdy pociąg się zatrzymał, wysiedli z niego, a następnie spiesznie opuścili stację. Yuto ruszył w stronę przystanku autobusowego, ale ku jego zdziwieniu, Keito nie zrobił tego samego.
- E? Nie jedziemy autobusem? – spytał Yuto nie próbując nawet kryć zaskoczenia wymieszanego z lekkim oburzeniem. „Mało mu jeszcze tego, że wróciłem z nim do Tokio” pomyślał mimowolnie, nie mając ochoty na spacerki w świetle księżyca.
- A nie wróciłeś ze mną, tylko po to, bo chciałeś ze mną o czymś pilnie porozmawiać? – odpowiedział, jakby czytając mu w myślach Keito.
- No niby tak, ale… – Nakajima  usilnie chciał wyperswadować przyjacielowi pomysł powrotu do domu na nogach.
- W autobusie będzie nam ciężko spokojnie porozmawiać, a przecież mój dom nie jest aż tak daleko. – stwierdził spokojnie Okamoto i jak gdyby nigdy nic, ruszył chodnikiem wzdłuż ulicy.
Yuto nie mogąc znaleźć żadnych sensownych argumentów przeciw, po prostu ruszył za nim.
Przez pierwsze pięć minut szli w milczeniu, patrząc jedynie na ciemne budynki i oświetlenie ulic. Yuto nie wiedział od czego powinien zacząć rozmowę. Nie miał nawet odwagi spojrzeć na swojego przyjaciela. Tak więc byli tylko coraz bliżej domu Okamotów.
W końcu Keito wychodząc z założenia, że prędzej czy później Yuto będzie chciał z nim porozmawiać, zapytał niepewnie.
- Yuto… chciałeś ze mną o czymś porozmawiać, prawda?
Okamoto naprawdę chciał już mieć tę rozmowę za sobą. Z jednej strony cieszył się jak dziecko z każdej chwili spędzonej z przyjacielem, a z drugiej wolałby nie być z nim tu i teraz, czekając na to co nastąpi. A znał już Yuto zbyt długo, by nie wiedzieć, że właśnie teraz jego przyjaciel chce mu zrobić awanturę. Keito nie chciał tego przeżywać, tym bardziej, że nigdy wcześniej Yuto nie miał ochoty, by się z nim kłócić, nigdy nie robił mu wymówek i nigdy nie zrobił mu nawet jednego pojedynczego kazania. Mógł tylko obserwować jak obrywa się innym.
Yuto tylko przytaknął w odpowiedzi na pytanie Keito. Nie miał pojęcia jak ładnie ubrać w słowa to, co chciał powiedzieć.
- Więc o co chodzi? – zapytał Keito jednocześnie przełykając ślinę.
- Eto… Mam pytanie… - zaczął niepewnie Yuto.
- Słucham? – spróbował zachęcić przyjaciela do dalszego mówienia Keito.
- Masz może jakieś skłonności masochistyczne?- zadając to pytanie, Yuto po raz pierwszy od wejścia do pociągu spojrzał prosto w oczy Keito. I bardzo dobrze, że to zrobił, bo zamiast odpowiedzi otrzymał pytający wzrok i minę „Chyba się przesłyszałem.” Yuto westchnął więc, i powtórzył. – Pytałem czy masz jakieś skłonności masochistyczne.
Chwila niezręcznej ciszy.
- Nie rozumiem o co Ci chodzi… - odpowiedział w końcu Keito.
-Dobrze wiesz o co – krótko stwierdził na to Yuto.
Znowu zapadła cisza. Jednak nie na długo. Yuto nie wytrzymał i wybuchnął (nie dosłownie oczywiście).
- Dlaczego taki jesteś? Zawsze miły, uczynny, zachowujesz się jak gentleman. A do tego jesteś cholernie potulny! Czy nie widzisz tego, że ludzie Cię wykorzystują? Cały czas dostajesz ochrzan, a za co? Za to, że na to pozwalasz! Czy widziałeś kiedyś, by Yama-chan za coś został okrzyczany? Nie! Bo to on prędzej kogoś upomni niż ktoś zrobi coś takiego względem niego, choćby nie wiem jak wielka była jego wina. Ja nie mówię, żebyś był nieuprzejmy. Po prostu nie daj po sobie jeździć!
Tym razem nie tylko nie uzyskał żadnej odpowiedzi, ale spowodował, że Keito dodatkowo spuścił głowę, tak, że nie było widać jakie emocje wywołały te słowa na chłopaku.
- No powiedz coś! – zdenerwował się Yuto. Złapał Keito za ramiona, pchnął na najbliższy płot i zaczął potrząsać. Osiągnął tym posunięciem tyle, że Keito dzięki temu spojrzał na niego – miał przestraszony wzrok i jak zwykle niewinny wyraz twarzy.
„Nie zrozumiał mnie” – pomyślał Yuto ze smutkiem.
Puścił cały czas milczącego Keito. Spojrzał na zegarek, by ukryć zbierające się pod powiekami łzy rozczarowania i zawodu.
- Już wpół do pierwszej. – powiedział, starając się by jego głos brzmiał normalnie. – Muszę już iść. Ty też powinieneś już wracać do domu. W końcu masz do załatwienia tą pilną sprawę…
I po prostu odszedł, zostawiając Keito wciąż opartego o płot. Minęło trochę czasu zanim Keito otrząsnął się z szoku i ruszył dalej w stronę domu.
Był zły na Yuto? Nie… To za mało powiedziane. Był po prostu wściekły.
A o co?
O to że zostawił go samego w środku nocy, tak daleko od domu.

* * *

(Yokohama, 2 styczeń 2011 r., 10:05)

                - Gdzie on się znowu podziewa? Mógłby chociaż zadzwonić i powiedzieć co z nim. Albo chociaż odebrać telefon, gdy się do niego dzwoni, no! – denerwował się Yabu, patrząc co chwilę, na wyświetlacz swojego telefonu.
                Już pięć minut temu powinni byli zacząć próbę generalną przed koncertami w Yokohamie. Ale nie mogli, bo wciąż brakowało im jednej osoby…
                - Może coś mu się stało? – nawet optymistyczny zazwyczaj Dai-chan nie widział innego wytłumaczenia.
                - Może… Ale moment… Yuto! Ty go ostatni widziałeś. Co ty mu zrobiłeś? Chyba nie zgwałciłeś go w drodze do domu? – próbował żartować Hikaru, jednak umilkł pod ostrym spojrzeniem Yabu.
                Yuto najwyraźniej chciał coś odpowiedzieć, bo już otwierał usta, ale nie zdążył. Do sali, gdzie mieli mieć próbę, weszła ich zguba.
- Nareszcie! – wykrzyknął Yabu, gdy tylko Keito przekroczył próg sali i zamykał za sobą drzwi.
Wszyscy spodziewali się, że usłyszą chociaż krótkie „przepraszam za spóźnienie”, jednak nie doczekali się go. Zamiast tego otrzymali chłodne spojrzenie, jakby to oni byli winni tego, że się spóźnił.
- Coś się stało? – spytał Yabu z matczyną troską w głosie.
- Zupełnie nic. – odpowiedział chłodno Keito.
Zapadła całkowita cisza. Wszyscy uważnie obserwowali każdy ruch Keito, gdy kładł na krześle swoją torbę i ściągał kurtkę. Niektórzy nawet, dla lepszego efektu, wstrzymali oddech.
Gdy skończył, odwrócił się do pozostałej 9 i z niezadowoleniem stwierdził:
- Co się tak gapicie? Nie powinniśmy już zacząć próby?
Nikt nie odważył się zauważyć, że to przecież na niego czekali, tylko posłusznie zaczęli ostatnie przygotowania.

* * *

(Yokohama, 3 styczeń 2011 r., 12:45)

- Keito jest ostatnio taki kowai~ – zauważył Dai-chan w garderobie BEST, 15 minut przed pierwszym z dwóch dzisiejszych koncertów, które mieli dać.
                - Daj spokój, to dopiero drugi dzień. Przejdzie mu. – stwierdził z przekonaniem Inoo.
                - To nie dopiero drugi dzień. To drugi dzień. – wtrącił Hikaru, którego także najwyraźniej zaczęło już irytować nowe zachowanie Keito. – Jeden dzień można wybaczyć, bo wiadomo każdy ma swoje lepsze i gorsze dni. Ale dwa? To już przesada.
                - To ty przesadzasz. – nie zgodził się Kei - Chłopak ma wreszcie swoje zdanie, a wy to traktujecie, jakby się zamienił w jakiegoś potwora.
                - Swoje zdanie? Czy ty w ogóle byłeś z nami przez te ostatnie 24 godziny? Czy ty wiesz co on wyprawiał? Wyobraź sobie, tylko na chwilę położyłem na jego części stolika swoją suszarkę, a on mi zrobił wykład na temat tego, że nie potrafię uszanować jego „personal space”.
                - Albo pamiętasz to jak, staffy nam coś wczoraj tłumaczyły i w tym pokoju było tylko 7 krzesełek. – Daiki próbował przypomnieć Inoo inne zdarzenie świadczące o dziwności zachowania Keito - Jak zwykle Keito nie zdążył sobie zająć miejsca na żadnym krzesełku. Z tą różnicą, że wczoraj, zamiast tak jak zwykle, po prostu przestać całe to gadanie, to zrzucił Ryutaro i siadł na jego miejscu.
                - Skoro mowa o siedzeniu – wtrącił się Yabu – to chyba nigdy nie zapomnę tej wczorajszej sceny z Chinenem, który też nie zajął sobie żadnego krzesła i po prostu usiadł na kolanach Keito, jako pierwszej osoby z brzegu. Mina Chinena, gdy Keito go podniósł i posadził na kolanach Yamady, a później jak gdyby nigdy nic wrócił na swoje krzesło – bezcenna.
                - Ale i ty to chyba też nigdy nie zapomnisz tego, jak Ci Keito powiedział, że nie masz prawa mu zwracać uwagi, że robi błąd w tańcu, skoro sam nie tańczysz idealnie – przypomniał Yuya.
                - Ale i tak wszystko to bije, to jak Yamada wyszedł na chwilę do łazienki podczas obiadu, a w tym czasie Keito zjadł całą zawartość jego talerza, po czym stwierdził, że to zemsta za to, że zawsze zabiera mu wszystkie rzeczy, które on lubi.
- Ja wiem, że nigdy nie byłeś zbyt blisko z Keito, ale nawet w takim wypadku, nie można stwierdzić, że jego zachowanie świadczy tylko o nagłej chęci wyrażania swego własnego zdania wszem i wobec… – zaczął Hikaru, ale Inoo mu przerwał
                - Tylko świadczy jeszcze o tym, że Keito pokłócił się z Yuto, o to, że nie potrafi mieć własnego zdania, prawda?
                - Eh? – zdziwiła się pozostała czwórka BEST.
                - Nie wiedzieliście o tym? – tym razem to Inoo się zdziwił, gdy zobaczył cztery przeczące znaki głową – Ha! Widzicie? Takie rzeczy mogą wiedzieć tylko osoby, które nie są zbyt blisko z daną osobą. Podczas gdy wy zajęliście się obserwacją dziwnego zachowania Keito i próbami wyciągnięcia z niego jakiś informacji na ten temat, ja, ponieważ i tak zazwyczaj nie rozmawiam z naszym Engrishu Boyem, po prostu spytałem się o to Yuto, a ten rzecz jasna wszystko mi opowiedział. A ponieważ Yuto nie czuje się za dobrze z tą całą sytuacją, to nie zdziwiłbym się, gdyby jeszcze dzisiaj go przeprosił, po czym wszystko wróci do normy. A teraz powinniśmy się już zbierać, by wyjść na scenę, zamiast obgadywać załamanego psychicznie Keito.

* * *


(Yokohama, 3 styczeń 2011 r., 15:00)

                JUMP miał już dzisiaj jeden z dwóch koncertów za sobą. Teraz wszyscy odpoczywali w garderobie Hey! Say! 7 i czekali na kolejny koncert, który miał się zacząć za dwie godziny, jedząc, tudzież oglądając telewizje, wygłupiając się czy po prostu rozmawiając.
                Jedyną osobą, która nie wykonywała żadnej z wyżej wymienionych czynności był Keito. Siedział z dala od wszystkich i patrzył w ścianę z miną „Nie waż się do mnie podejść” – tak jakby był pewny, że prędzej ściana do niego podejdzie niż któryś z członków zespołu. Reszta się chyba z nim zgadzała, bo starała się po prostu udawać, że go nie widzi, by zbyt troskliwo-podejrzliwo-rozgniewanymi spojrzeniami go nie zdenerwować. Tylko Yuto patrzył na niego od czasu do czasu z nad paczki chipsów i od czasu do czasu mimowolnie zdarzało mu się westchnąć. Chinen który właśnie opowiadał mu z przejęciem jakąś długą historię, nagle przerwał w połowie zdania. Minęło trochę czasu zanim Nakajima zorientował się, że Chinen przestał już opowiadać.
                - To już koniec historii? – zapytał nagle jakby wyrywając się z transu - Ach… Przepraszam, zamyśliłem się. Ale już słucham… Ostatnie co słyszałem zanim się zamyśliłem, to, to jak wyszedłeś z domu o 6.
                - To znaczy, że w ogóle nie słuchałeś! Zacząłem od tego, że wyszedłem z domu! – rzekł z pretensją w głosie Chinen.
                - O… Naprawdę przepraszam. Chyba nie czuję się dzisiaj najlepiej… – próbował usprawiedliwić się Yuto
                - Właśnie widzę… – odrzekł krótko Chinen, po czym nagle zapytał – Dlaczego do niego nie podejdziesz i nie porozmawiasz?
                - Ech? Do kogo?
                Chinen spojrzał na Yuto jak na idiotę.
                - Jak to do kogo? A na kogo cały czas się gapisz i wzdychasz?
                - Aaa… Do Keito?
                Jeśli przed chwilą Chinen spojrzał na Yuto jak na idiotę, to teraz spojrzał na niego, jak na kogoś sto razy głupszego.
                - A jak myślisz?
                - Jak myślę? – Yuto zapytał jakby sam siebie, zrobił minę jakby się nad tym głęboko zastanawiał, po czym zrobił zrezygnowaną minę i zawołał – W ogóle nie myślę!
                Chinen tylko westchnął. Nie miał zamiaru mieszać się głębiej w tę sprawę, ale skoro już zaczął…
                - To ci odpowiem. – powiedział po chwili – Tak, do Keito. Przecież widzę, że chcesz z nim pogadać. Więc po prostu to zrób, no!
                - Łatwo ci mówić. Wiesz jaki on musi być na mnie zły… Ja naprawdę nie chciałem go wtedy zranić. Nie wiedziałem, że to tak odbierze, że się będzie próbował tak drastycznie zmienić, że…
                - Do cho****, powiedz to jemu, a nie mi! – przerwał mu ostro Chinen.
                W całej sali zapadła cisza. Wszyscy spojrzeli na słodkiego zazwyczaj Chinena, który przed chwilą wymówił słowo, które raczej nie było słodkie i wyglądał na co najmniej „niezadowolonego”.
                Ale Chinen osiągnął to co chciał, bo w tym momencie Yuto, który najwyraźniej uznał to zdanie za rozkaz nie znoszący sprzeciwu, po prostu wstał, wziął krzesełko i bez słowa podszedł do miejsca gdzie siedział Keito i usiadł naprzeciwko niego.
                - Keito… – zaczął cicho, próbując robić słodką minę.
                Zero reakcji.
                - Keito-san… – zaczął jeszcze raz, tym razem jednak zamierzając powiedzieć coś nad to. – Przepraszam.
                Nadal zero reakcji.
                - Przepraszam cię za to, co ci wtedy powiedziałem… Nie chciałem Cię urazić…
                Brak reakcji.
                - Przyznaję, myliłem się. Wcale nie chcę byś się zmieniał. Keito, no! Przebacz mi i bądź z powrotem dawnym Keito.
Nic.
W końcu Yuto przesiada się bliżej Keito z jego prawej strony i łapie go za rękę w okolicy łokcia.
                - Keito, nie lubisz już mnie? – spytał głosem, jakby lada moment miał się rozpłakać. Niestety nie wzruszyło to Keito, który dalej tępo patrzył się w ścianę przed sobą.
                „Co robić? Co robić?” gorączkowo myślał Yuto, jednocześnie coraz bardziej ściskając paczkę chipsów, którą trzymał od rozmowy z Chinenem. „To jest to!” wpadł na pomysł Yuto i następnie od razu wprowadził go w życie.
                - Keito, jeśli choć trochę mnie jeszcze lubisz, to przyjmij ode mnie ten malutki prezent.
                Cisza…
                Po 30 sekundach Keito nie wytrzymuje ciekawości i patrzy na Yuto.
                Patrząc na swego wyższego przyjaciela nie mógł mu nie wybaczyć, ale nadal czekał za ten prezent. Po minucie nie doczekania się niczego podniósł nieco brwi.
                - Poku kipsu ni shita kun ka?* – spytał niewyraźnie Yuto starając się przy tym, by chipsy nie wypadły mu z ust.
                - Eh? –  po raz pierwszy odezwał się Keito.
                - Ja zrozumiałem tylko „ja” (boku) i „pod”(shita) – stwierdził Yabu, który tak jak reszta JUMP przyglądał się scenie między OkaJimą.
                - Eh?! – tym razem już naprawdę Keito był zdezorientowany
                - Najwyraźniej chce już zdecydować kto będzie dzisiaj po… auć! - zaczął Hikaru, jednak został uciszony przez Yabu porządnym kopniakiem, wycelowanym pod stolikiem.
                - Mi to bardziej brzmiało jak: Boku… kissu ni shitakunaidesu ka? (Ja… nie chciałbyś pocałunku?) – zaproponował swoją wersję Chinen.
                - Masz rację. – zgodził się z nim Inoo, nie zważając na kręcenie przecząco głową przez Yuto – Tylko gdzie ma być ten pocałunek?
                - Jak to gdzie? – zdziwił się Hikaru – W dziobek.
                - Tylko? – jeszcze bardziej zdziwił się Inoo
                - Yuto jest nieśmiałym chłopcem – wytłumaczył Yabu.
                - On? Nieś… ała! Yabu co ci? Przestań kopać ludzi pod stołem, bo to boli. – zaprotestował Kei.
                Podczas gdy oni prowadzili tę jakże ciekawą rozmowę, Keito zrobił to, co według wersji Chinena powiedział Yuto.
                - Eh?!! – krzyknął Ryutaro – Co takie krótkie?
- Co? Zrobiłeś to?! – odezwali się razem członkowie BEST do Keito.
- Ej, nie widzieliśmy tego! Zrób to jeszcze raz! – zaproponował Hikaru, podczas gdy reszta pokładała się ze śmiechu.
- Nie mogę uwierzyć, że Keito się na to nabrał. Jesteś genialny Chinen. – pochwalił Yuriego Inoo.
- Wiem. – odpowiedział jak zwykle skromnie Chinen.
- To musiało być słodkie! Dlaczego tylko Ryutaro to widział? – Hikaru zwrócił się z pretensją w głosie do Morimoto.
- To nie moja wina, że wolicie sobie filtrować zamiast obserwować, co się dzieje wokół Was. – zaprotestował Ryutaro.
- A co zazdrościsz nam tego, że ze sobą filtrujemy? – kłócił się dalej Hikaru.
- Niby czego?
- Choćby tego, że…
- A ja się zgadzam z Ryu-chanem. – wtrącił się nagle do rozmowy między Hikaru i Ryutaro, Chinen.
- E? Nande? – zdziwił się Hikaru.
- Bo właśnie tracicie kolejną, jeszcze lepszą „lowey-dowey scene”. – wytłumaczył Chinen.
Cała pozostała siódemka podążyła za wzrokiem Chinena, by zatrzymać go na Yuto i Keito.
- Oh my God. – wyszeptał Yabu, który jako jedyny był w stanie cokolwiek powiedzieć po tym co zobaczyli.
Yuto i Keito właśnie w tym momencie namiętnie się całowali.
A jak do tego doszło?
Gdy Keito działając według poleceń Chinena pocałował Yuto w zrobiony z chipsów dziobek, młodszy z nich mocno zarumieniony szybko się odsunął, wziął kartkę i długopis, które akurat leżały na stole i ciągle z dwoma chipsami w ustach, napisał: „Pytałem czy nie chcesz może chipsa”. Zaraz po tym podsunął mu paczkę chipsów. Keito przeczytał to co napisał Yuto (ignorując jednocześnie krzyki BEST kierowane w jego stronę, gdy Ci zorientowali się, co właśnie przegapili).
- Oczywiście. – odpowiedział na pytanie z kartki, po czym, wziął jednego chipsa z ust Yuto i zjadł.
Yuto był tak zaskoczony tą nagłą akcją Keito, że prawie wypadł mu z ust drugi chips. Zaczął nerwowo pokazywać na paczkę.
- E? – zdziwił się Keito – Nie chciałeś się ze mną podzielić tymi dużymi ładnymi, całymi chipsami, tylko tymi połamanymi od ciągłego ściskania w opakowaniu?
Yuto energicznie pokręcił głową i zrobił minę mówiącą „To nie tak.”
- Tak myślałem. – stwierdził Keito, po czym nachylił się w stronę Yuto, by tym razem ustami wziąć od przyjaciela drugiego chipsa, przy okazji nieprzypadkowo dotykając jego ust i zaczynając się nimi delektować zdecydowanie bardziej intensywnie niż chipsem. Od tej pory zaczęła im się przyglądać cała reszta JUMP. Czując na sobie spojrzenia 8 par oczu, Yuto przerwał pocałunek.
- Keito… JUMP patrzy… - patrząc na Keito, mówił mu, że on wcale nie chce już tego kończyć, ale ostateczną decyzję zostawia starszemu z nich.
- Who cares? - stwierdził krótko Keito po czym z jeszcze większą intensywnością zaczął całować Yuto, który też nie pozostawał mu dłużny.
JUMP tymczasem jeszcze przez jakiś czas nie mógł się otrząsnąć z tego co widzą, do czasu, gdy Yabu doszedł do wniosku, że warto by młodym dać trochę czasu tylko dla siebie. Wstał więc i zwrócił się do pozostałej siódemki JUMP.
- Minna… Przejdźmy do garderoby 7.
- Jesteśmy w garderobie 7. – zauważył Yamada
- To w takim razie przejdźmy do garderoby BEST, co to za różnica.
- Jest różnica, bo ja wcale nie zamierzam się stąd ruszać. To także moja garderoba, a oni właśnie całują się w miejscu publicznym. To się nazywa złe wychowanie i bynajmniej nie zamierzam tego tolerow… – nie zdążył dokończyć swojego wywodu Yamada, bo Hikaru zatkał mu usta dłonią i razem z Yuyą wynieśli go z garderoby Hey! Say! 7. Zaraz za nimi wyszli Daiki i Ryutaro. Ostatni wychodzili Inoo i Yabu, którzy trzymali Chinena, z obydwóch stron, pod ramię, by podobnie jak Yamadę przenieść go z jednej garderoby do drugiej.
- Dlaczego muszę się przenosić? Ja chcę jeszcze trochę sobie pooglądać.
- Nie opowiadaj bzdur, Chinen. – skarcił go Yabu. – Jak możesz nie chcieć uszanować prywatności swoich przyjaciół?
- Dokładnie. – potwierdził teorię Yabu, Inoo, co jednak nie przeszkadzało mu, by wolną ręką trzymać telefon i robić całującej się parze zdjęcia.
- Bezczelny. – to było ostatnie słowo Yabu, zanim cała trójka opuściła pokój i zamknęła za sobą drzwi.
Tymczasem Keito i Yuto oddawali się swojemu miłosnemu uniesieniu, w którym złożone były ważne dla nich obietnice. Obietnica Nakajimy, że nigdy więcej tak nie zrani Keito i obietnica Okamoto, że postara się zmienić, ale nie aż tak drastycznie.


*Yuto chciał powiedzieć Potetochitsupusu ni shitakunaidesu ka? – Czy nie chciałbyś chipsa? (albo coś w tym stylu, przepraszam, ale mój japoński nie jest najlepszy xD)

1 komentarz:

  1. Kolejny fick, który mnie rozwalił :P ale tym razem swoim urokiem i słodkością xD po prostu Yuto... Yoto jest tu taki yutowaty, że nie wiem, co mam powiedzieć xD O Keito się nie wypowiem, bo w sumie troszkę mało go znam, ale... ale faktyczne Keito, to chyba trochę za miły :P w każdym bądź razie ja bym sobie w kaszę chyba nie dała dmuchać, jakby koło mnie Yamadzia zachowywał się milion razy gorzej (tak zakładam, w końcu to Yamadzia xD)
    Och, ten chips, buziak i obserwacje HSJ były cudowne... zamiast dać im spokój, poróbmy zdjęcia i pocieszmy się, fuck yeash~ małe geniusze i idealny przykład na to, jak uszanować cudzą prywatność~ xD
    jak tu ich nie kochać *o*

    Ach, ten fick był taki przeuroczy, i ten dzióbek Yuto <333

    OdpowiedzUsuń