Z góry chciałabym przeprosić fanów Jessici/Girls Generation. Zdecydowanie niczym sobie na to nie zasłużyła.
Napisane dość niedawno (styczeń/luty 2013 roku)
Królewna Minka i dwanaście "innych"
Pewnego
razu, podczas srogiej zimy, kiedy z nieba sypał się śnieg jak pierze z
rozprutej pierzyny, siedziała królowa Ciulka przy oknie, o ramach z czarnego
hebanu i szyła. Ponieważ jednak nie szyła często i nie umiała za bardzo tego
robić, ukłuła się w palec i trzy krople krwi potoczyły się na śnieg. A ponieważ
czerwona krew cudnie wyglądała na białym śniegu, królowa pomyślała sobie:
- To
prawie jak moje usta na idealnej bladej cerze… Chciałabym by moje dziecko było
białe jak ten śnieg, o ustach czerwonych jak ta krew i o włosach czarnych jak
heban… dokładnie jak jego mamusia…
Wkrótce po
tym królowa urodziła dziewczynkę, czerwoną jak wszystkie nowo narodzone dzieci i
na pierwszy rzut oka niepodobną do matki, jeśli nie liczyć czarnych włosów.
Nazwaną ją Taeminką, w skrócie Minką, ponieważ dużo płakała i krzywiła się jak
to mają w zwyczaju czynić niemowlaki. Królowa mimo braku podobieństwa kochała
swoją córkę, dlatego pół roku po jej narodzinach, wybrała się na swoim koniu
Siwonie do krainy w swoim królestwie zwanej Gangnam, gdzie miała jeszcze
bardziej wypięknieć i tym samym sprawić, by chociaż za urodę matki mała Minka nie
musiała się wstydzić. Niestety zbieg nieszczęśliwych zdarzeń sprawił, że nigdy
z tej wyprawy nie wróciła.
Po roku król
Geng pojął drugą żonę – Jessicę.
Była to pani
piękna, dumna i zarozumiała – nie mogła ścierpieć, żeby ktoś był od niej piękniejszy,
ponieważ ona wiele poświęciła, by wyglądać tak jak wyglądała. Nikt nie był w
stanie zliczyć ile magicznych operacji miała do tej pory…
I miała też
cudowne zwierciadło, w którym zawsze się przeglądała, a przeglądając się pytała:
-
Lustereczko, lustereczko, powiedz przecie,
Kto najpiękniejszy jest na świecie?
A lustro
odpowiadało:
- Tyś,
królowo najpiękniejsza jest na świecie…
I królowa
była zadowolona, bo wiedziała, że lusterko mówi tylko prawdę.
Tymczasem
Minka podrastała i wcale nie ładniała. Aż tu nagle, jakby od jakiegoś czaru,
odkąd skończyła trzynaście lat dziewczynka z dnia na dzień zaczęła pięknieć. I
tak kiedy skończyła piętnaście lat, była piękna jak jasny dzień, jak kiedyś jej
rodzona matka i tym samym była piękniejsza od obecnej królowej.
Pewnego razu
królowa zapytała zwierciadła:
-
Lustereczko, lustereczko, powiedz przecie,
Kto najpiękniejszy jest na świecie?
A lusterko
odpowiedziało:
-
Królowo, jesteś piękna jak gwiazda na niebie,
Ale Minka jest tysiąc razy piękniejsza od
ciebie.
Przeraziła
się królowa, zżółkła i zzieleniała ze złości, a na jej niemal idealnej twarzy
pojawiła się zmarszczka. Za tą zmarszczkę, której Minka była powodem,
znienawidziła ona ją. A zazdrość i pycha wciąż rosły w jej sercu, aż wreszcie
nie miała już dnia ani nocy spokojnej, a na twarzy pojawiało się coraz więcej
niedoskonałości, tak że aż musiała znowu poddać się kolejnej magicznej
operacji.
Postanowiła
to wszystko zmienić. Przywołała więc myśliwego Oniu i rzekła:
- Wyprowadź dziewczynę do lasu, niech pozbiera trochę jagód i grzybów. Zapewne zbierze wiele trujących okazów… Następnie zabierz jej to co zbierze, a ją zabij. Upiekę w ten sposób dwie pieczenie na jednym ogniu. Pozbędę się dziewczyny i zdobędę trochę składników do moich zabójczych eksperymentów. Oczywiście ty dostaniesz nagrodę za wykonanie zadania – darmowe kurczaki z królewskiego kurnika przez najbliższe 10 lat. Tylko na dowód masz mi przynieść jej serce.
- Wyprowadź dziewczynę do lasu, niech pozbiera trochę jagód i grzybów. Zapewne zbierze wiele trujących okazów… Następnie zabierz jej to co zbierze, a ją zabij. Upiekę w ten sposób dwie pieczenie na jednym ogniu. Pozbędę się dziewczyny i zdobędę trochę składników do moich zabójczych eksperymentów. Oczywiście ty dostaniesz nagrodę za wykonanie zadania – darmowe kurczaki z królewskiego kurnika przez najbliższe 10 lat. Tylko na dowód masz mi przynieść jej serce.
Myśliwy
usłuchał rozkazu, nie mogąc oprzeć się obietnicy dotyczącej zapasu kurczaków i
wyprowadził Minkę do lasu. Przez 2 godziny chodzili po lesie, a Minka zbierała
w tym czasie grzyby. Myśliwy Oniu zdziwił się, bo na pierwszy rzut oka
wszystkie grzyby były dobre, a przecież królewna znana była z tego, że nieraz
już próbowała otruć cały dwór, zbierając leśne owoce po prostu jak popadnie.
Gdy już zebrała jednak pełny koszyk, niezależnie od tego co było w środku,
trzeba było Minkę zabić. Dlatego wyciągnął już nóż i…
- Zaczekaj!
– poprosiła Minka z jak największym
spokojem – Pozwól, że sama to zrobię. –
po czym wzięła od niego nóż i odwróciła się do myśliwego plecami. Chwilę się z
czymś szamotała, by następnie znów odwrócić się przodem do myśliwego w nieco
zakrwawionej na piersiach sukience, z sercem w jednej, a z nożem całym we krwi
w drugiej. Podała obie rzeczy Oniu, po czym upadła na ziemię niczym nieżywa.
Oniu zaraz nachylił się nad dziewczyną, by sprawdzić czy oddycha, ale nie
wyczuł oddechu z jej ust. Podrapał się więc tylko po głowie, wziął serce i
będąc święcie przekonanym, że jest ono sercem Minki, przekazał koszyk i serce
królowej Jessice.
Tymczasem
Minka odczekała tylko aż Oniu oddali się na odległość, z której nie mógłby już
jej zobaczyć, po czym wstała i powiedziała do siebie:
-
Idiota! Dobrze, że niania Kii~ powiedziała mi wcześniej o wszystkim i dała mi to
serce. Dzięki temu nie zebrałam ani jednego trujące grzyba, no i udało mi się
wykiwać tego idiotę myśliwego… Tak nawiasem mówiąc, ciekawe czyje serce to
było… Albo może jednak nie chcę wiedzieć…
I tak Minka
zaczęła się błąkać po lesie pełnym dzikich zwierząt. Mimo że była w
zakrwawionej sukience, która dodatkowo przyciągała głodne stworzenia, żadne z
nich nie odważyło się do niej podejść, jakby bali się, że niebędąca w humorze
królewna może im coś zrobić. A z minuty na minutę humor jej był coraz gorszy.
-
Taa… „Poradzisz jakoś sobie” – mruczała do siebie – Łatwo jej było tak
powiedzieć. Głupia niania. To już lepiej było zginąć od tego myśliwego. „W
lesie żyje wiele przyjaznych ludzi i stworzeń”. Już to widzę… Jak na razie
widziałam niedźwiedzie, lisy, rysie… zgraje wilków jak ta tutaj – mówiła z
wyrzutem patrząc wprost na watahę wilków przed sobą – Co się tak gapicie? Zjeżdżać
mi z drogi i to już!
I wilki
uciekły ze skomleniem.
Był już
wieczór, gdy w końcu ujrzała jakąś chatkę.
- „Domek
krasnoludków” – przeczytała na głos Minka napis nad drzwiami. – Cóż…
Krasnoludki powinny być miłe, czyż nie? Co do chatki; jest mniejsza od moich
komnat, ale chyba nie powinnam narzekać. – stwierdziła, po czym zapukała do
drzwi.
Nikt nie
odpowiedział.
-
Nie ma nikogo? Ale może chociaż drzwi są otwarte…
Nacisnęła
klamkę, jednak bez żadnego rezultatu.
-
Chyba nie mam innego wyboru…
I kopnęła z
całej siły drzwi. Wypadły z zawiasów.
- No
i jednak lekcje tańca się do czegoś przydały…
Królewna
weszła, z trudem usytuowała z powrotem drzwi w zawiasach i dopiero wtedy
rozejrzała się po chatce. Wewnątrz chatka wydawała się dużo większa niż można
się było po niej spodziewać patrząc z zewnątrz…
W ganku stało porozrzucane 12 par kapci.
-
Nie mówcie mi tylko, że mieszka tu aż 12 karzełków… Chociaż w sumie to może i
dobrze… 12 par rąk do usługiwania…
Weszła na
korytarz, a następnie do jednego z pomieszczeń, które okazało się kuchnią. Na
środku izby stał duży stół, a na nim 12 talerzy, 12 widelców, 12 noży i 12
kubeczków. Wszystko w kuchni było idealnie czyste, jakby tylko czekało na
przybycie gości.
-
Jak słodko! Szkoda tylko, że jeszcze nie ma nic ugotowanego.
Mimo że nie
spodziewała się niczego znaleźć, zaczęła przeszukiwać szafki w poszukiwaniu
jakiegoś gotowego jedzenia. Ku swojemu zdziwieniu, w jednej z szafek znalazła
duży garnek pełny kim chi. Nie czekając więc długo, wzięła pierwszy lepszy
talerz i widelec ze stołu i nałożyła sobie cały kopiec jedzenia. Później
znalazła jeszcze jakiś sok z owoców leśnych, którym również się poczęstowała.
Po posiłku brudne naczynia wstawiła do zlewu i ruszyła na dalsze zwiedzanie
domu. Okazało się, że w domu poza kuchnią są dwie łazienki i sześć sypialni –
trzy sypialnie i łazienka na dole i to samo na górze. W łazience na górze
próbowała wziąć prysznic, jednak okazało się że z kranu nie leci woda. Po
zwiedzaniu góry, królewna zeszła więc ponownie na parter, by wtedy poczuć się
strasznie śpiącą i zasnąć na jednym z dwóch łóżek w jednej z sypialni.
Kiedy już
zupełnie się ściemniło, przyszli gospodarze tego domku. I wcale nie były to
stare krasnoludki, ale dwunastu młodo wyglądających przystojniaków, którzy od
czasu do czasu opuszczali swoją przytulną chatkę, by wyruszyć ratować świat
swoimi niezwykłymi mocami.
Gdy wszyscy
weszli już do chatki jeden z nich pstryknięciem palców zapalił światło i ganek,
korytarz, kuchnia i łazienka na dole rozbłysły światłem, co kilka z nich
skomentowało stwierdzeniem „Pozer”. Następnie jedenastu z nich ruszyło do
łazienki, by jeden po drugim umyć ręce, podczas gdy dwunasty ruszył w stronę
kuchni, by tam spokojnie samemu umyć sobie ręce i wziąć się do przygotowania
szybkiej kolacji. Gdy 10 minut później również pozostała jedenastka wparowała
do kuchni na stole leżały dwa wielkie talerze ze stosami kanapek i tostów
sięgających prawie do sufitu. Wszyscy ochoczo zasiedli do stołu i już sięgali
po pierwsze kanapki, gdy:
-
Gdzie jest mój talerzyk? – zapytał jeden z nich patrząc na puste miejsce na
stole przy którym zazwyczaj jadał – D.O. nie widziałeś mojego nakrycia na stół?
Przystojniak,
który przygotował dla nich tę ucztę, Kyungsoo (zwany także D.O.), zrobił wielkie oczy, nawet jeśli nie
był tym pytaniem zaskoczony.
-
Jest w zlewie, hyung. Najwyraźniej, jak wychodziliśmy ostatnio z domu to ci się
śpieszyło i dlatego nie umyłeś swoich naczyń. – odpowiedział, jednocześnie
wpychając kanapkę w usta jednego z współtowarzyszy.
Widać było,
że przystojniak, którego naczynia leżały w zlewie chwilę się zastanawiał nad
tym czy rzeczywiście jest możliwe, że przed ostatnią misją wybiegł z domu nie
myjąc swoich naczyń. W końcu jednak pokręcił głową, jakby dając sobie z tą
sprawą spokój i ruszył w stronę zlewu, by umyć stojące w nim naczynia.
-
No, no, naszemu Suho starość daje o sobie znać. – skomentował ten którego przed
chwilą D.O. karmił kanapką, Kai. – Żeby umyć wszystkie naczynia tylko nie swoje
i jeszcze tego nie pamiętać.
Większość
siedzących przy stole wybuchła śmiechem. Sam Suho postanowił puścić złośliwą
uwagę mimo uszów i w skupieniu dalej mył naczynia. Gdy w końcu to skończył,
zasiadł z innymi do stołu i zaczął jeść kolację. Po zjedzeniu jednak dwóch
kanapek, stwierdził że nie czuje się najlepiej i że idzie się położyć, po czym
ruszył do swojej sypialni. Reszta jak gdyby nigdy nic kontynuowała posiłek.
Po chwili
Suho wbiegł z powrotem do kuchni. Ze strachem wymalowanym na całej twarzy,
zaczął wykrzykiwać pół-zdania typu: „Moje łóżko…”, „..dziewczyna…”, „… damska
wersja Kai’a” itp. Pozostała jedenastka przyglądała mu się z zaciekawieniem.
Zaciekawienie wkrótce zamieniło się w zdziwienie, gdy nagle Suho znieruchomiał,
jakby coś właśnie sobie uświadomił, po czym dosłownie wykonał „face palm” i zaczął się histerycznie śmiać. Nikt nic nie
powiedział, a wszyscy prócz jednego (który jak gdyby nigdy nic, postanowił kontynuować
posiłek) przestali jeść. W końcu Suho przestał się śmiać na tyle, że przemówił:
-
Naprawdę, że też dałem się nabrać. Haha!
- Na
co, hyung? – spytał w końcu jeden z przystojniaków.
- Baekhyun,
przestań. Naprawdę. Już powiedziałem, że się nabrałem, a teraz skończcie to.
Kai, to było świetne przebranie. I w ogóle ten pomysł, żeby się
przeteleportować i w ogóle… Genialny…
- O
czym ty mówisz, Suho-ah? – cicho spytał się kolejny z siedzących przy stole –
Kai był tutaj cały czas z nami. Nie może się rozdwoić ani nic takiego…
-
XiuMin, ty też nie próbuj tego kontynuować. Żart był dobry, wszyscy się
pośmialiśmy, a teraz skończcie już z tym.
Nikt się nie
śmiał ani nawet nie uśmiechał, nie licząc Suho i…
-
Ojojoj! Sehunie się ubrudził…. Poczekaj, mamusia zaraz Ci wytrze buzię. – i z
uśmiechem od ucha do ucha, siedzący obok wspomnianej osoby towarzysz zwany
Luhanem, który wyglądał jakby był w tym samym wieku co wspomniany Sehun albo
nawet młodszy, zaczął wycierać serwetką przyjacielowi twarz w okolicach ust. I
o ile wcześniej Sehun jadł w najlepsze, podczas wybuchu Suho, to teraz jedynie
uśmiechał się słodko i całą uwagę skupił na osobie, która wycierała mu
pozostałości kolacji z twarzy.
- Za
chwilę się wyrzygam. – stwierdził jeden z przystojniaków, który dzisiejszego
wieczora jeszcze się nie wypowiadał się na forum ogólnym, Chanyeol, dokładnie w
tym samym momencie, gdy Baekhyun zaczął udawać, że nie tylko za chwilę, ale że
już to robi.
-
Jak możecie flirtować w najlepsze, gdy Suho najprawdopodobniej oszalał? –
oburzył się jeszcze inny z przystojniaków, Kris.
Luhan, który
właśnie skończył wycierać buzię Sehunowi, wydawał się niewzruszony.
-
Oszalał? Ależ skąd. Naprawdę w jego łóżku jest dziewczyna, która do złudzenia
przypomina Kai’a. I to ona wcześniej ubrudziła naczynia Suho…
Dziesięć par
oczu patrzyło na niego nie kryjąc zaskoczenia. A jedna para oczu patrzyła na
niego z uwielbieniem.
-
Mój Lulu jest taki mądry. Jak zwykle wszystko wie. – stwierdził z dumą Sehun,
gładząc „Lulu” po włosach.
- Na
tym w końcu polega jego moc: widzi rzeczy, których my nie możemy zobaczyć –
stwierdził z ironią Baekhyun.
- To
nie jest teraz najważniejsze. – skrytykował Baekhyuna Kris – Luhan-hyung, czy
ty w ogóle wiesz co mówisz? Mamy w domu obcą osobę, a ty to mówisz, jak gdyby
nigdy nic? Jak ona w ogóle się tu dostała, jakie są jej zamiary i co dalej?
Powinniśmy to jak najszybciej omówić!
-
Kris, spokojnie, bez nerwów, bo jeszcze od nadmiaru stresu urośniesz jeszcze
większy – odpowiedział dalej spokojny Luhan – Ta dziewczyna to
najzwyczajniejsza księżniczka. Macocha chciała ją zabić, więc uciekła i
błąkając się po lesie tutaj trafiła. Koniec historii. Nie ma co robić z tego problemu…
- No,
ale co dalej? – zaczął zastanawiać się Chanyeol – Przecież nie możemy tak po
prostu pozwolić jej zostać i spać w łóżku Suho, czyż nie?
- Że
co? – zdziwił się Kai – Że niby TY martwisz się o to, że Suho ma zajęte łóżko?!
Nie wierzę! Na pewno dobrze się czujesz?
-
Oczywiście, że dobrze się czuję – stwierdził Chanyeol – Tyle tylko, że jak Suho
będzie miał zajęte łóżko, to może przyjść na noc do naszego pokoju spać z
Baekhyunem!
Po kuchni
rozległ się pomruk zrozumienia, a Suho przewrócił oczami, co miało
prawdopodobnie znaczyć, że znowu wszyscy zapomnieli, że on tu jest i wszystko
słyszy.
- To
co z nią zrobimy? – to Xiumin tym razem zadał jeszcze raz pytanie, które już
tego wieczora kilka razy padło.
-
Jak to co? Wyrzucimy! – stwierdził bez chwili namysłu Kai.
-
Jesteś pewny? Ona jest ponoć do ciebie bardzo podobna. – przypomniał mu
Baekhyun.
- A,
to sorry. Oszpećmy i dopiero wtedy wyrzućmy. – poprawił się Kai.
-
Ależ, Kai! Jak możesz być taki brutalny? – oburzył się D.O.
-
Nie jestem brutalny… - zapewnił go mistrz teleportacji – A nawet jeśli, to, to
wszystko dla ciebie. Żebyś mnie przypadkiem nie zdradził. Wiesz przecież, że
zdrada jest zła… Nie chcę cię stawiać przed pokusą popełnienia takiego grzechu…
-
Jak słodko! – stwierdził Kyungsoo., na co reszta spojrzała na niego z
niedowierzaniem, nie widząc w tym nic słodkiego – Ale wiesz przecież, że to
niemożliwe, by ta księżniczka była tak piękna jak ty. Nawet jeśli byłaby
bardzo, bardzo podobna…
- Co
do tego nie ma wątpliwości. – skomentował stwierdzenie D.O. Sehun – W końcu
to księżniczka. Zapewne jest ładniejsza, bo ma jaśniejszą cerę.
Kai spojrzał
na niego morderczym wzrokiem, na co Sehun wystawił tylko język, a Luhan wysłał Kaiowi telepatyczną wiadomość, żeby nie ważył się robić jego „Hunniemu” tego, co
właśnie pomyślał, bo w przeciwnym razie nie zaśnie przez najbliższy rok z
powodu strasznych koszmarów nawiedzających go co noc.
Wyczuwając
napiętą atmosferę pomiędzy wyżej wspomnianą trójką, pierwszy odezwał się Kris.
- W
takim razie ustaliliśmy, że ją wyrzucimy. Ale najpierw najlepiej byłoby ją
obudzić. Kto się tego podejmie? Może, ty Luhan?
Wspomniana
osoba pokręciła głową.
-
Czemu? W końcu ty powinieneś ją najlepiej zrozumieć. – zdziwił się jeden z
bardziej małomównych podczas tego wieczoru przystojniaków, Chen.
Luhan
wzruszył ramionami.
-
Ale jest brudna. – stwierdził.
-
Brudna? – zdziwiło się większość z przystojniaków.
Luhan
pokiwał głową.
-
Jest umazana we krwi, do tego łaziła dzisiaj po lesie prawie cały dzień bez
odpoczynku. Więc jest brudna. I śmierdzi. I ja nie chcę mieć z nią nic
wspólnego, przynajmniej do czasu, gdy się umyje.
Kris
spojrzał na niego z niedowierzaniem.
-
Nikt ci nie każe od razu się z nią tulić ani nic… Chcemy tylko byś z nią
porozmawiał…
Luhan
pokręcił głową, po czym spojrzał w jeden punkt w kuchni wzrokiem, który nie
wyrażał żadnych emocji. Wszyscy wiedzieli, że rozmowa z nim już się skończyła i
nie ma co dalej próbować go przekonywać, bo i tak to do niego nie dotrze.
-
Kto w takim razie pójdzie ją obudzić? – zastanawiał dalej się głośno Kris. –
Może jacyś chętni?
- W
sumie jakby nie patrzeć powinien to zrobić Suho w końcu to na jego łóżku zasnęła.
– zaproponował Kai.
- No
właśnie. Już dosyć dzisiaj wycierpiałem. Jadła z moich naczyń, położyła się
brudna na moim łóżku… - przekonywał Suho
- A
wiesz, to że położyła się brudna, to akurat może być twoja wina, wiesz? –
stwierdził Chanyeol – Bo co to za pomysł, by zablokowywać wodę w naszej chatce,
gdy nas nie ma, na wypadek gdyby ktoś się włamał i chciał ją bezczelnie
wykorzystywać i niszczyć tak cenny surowiec. No ja wiem, że to na twojej głowie
leży, by nigdy nie zabrakło wody na tej planecie, ale no bez przesady…
Baekhyun z
aprobatą pokiwał głową.
- I
tak sądzę, że to Kai powinien ją obudzić. – mówił dalej Suho, puszczając uwagę
Chanyeola mimo uszów – W końcu to do niego jest ona podobna.
-
Nie ma mowy. – nie zgodził się na to Kai – Jak nie chcesz ty iść to niech Sehun
idzie, w końcu to też w jego pokoju jest ta dziewczyna.
Sehun
spojrzał na Jongina z miną „Nie dam się w to wrobić, a nawet jak się dam, to
gorzej dla ciebie, bo wtedy już nie żyjesz”, po czym powiedział:
-
Jak chcecie wysłać kogoś młodego to wyślijcie Tao. Przynajmniej jeśli
dziewczyna okaże się agresywna, to poradzi sobie z nią nawet bez użycia swojej
mocy.
Wszystkim
obecnym, oprócz Tao i Luhanowi, ten argument wydał się całkiem słuszny i
przekonywujący.
-
Chyba nie masz wyjścia – Xiumin współczująco poklepał Tao po ramieniu, dając mu
jednocześnie znać, że powinien iść to zrobić, bo im wcześniej to zadanie
wykona, to tym wcześniej będzie go miał z głowy.
Tao przestał
kierować (właściwie to ostatnią już) kanapkę do ust i spojrzał ze zdziwieniem
najpierw na Xiumina, a później na całą resztę…
- Co
chcecie żebym zrobił? – w jego głosie można było wyczytać przerażenie, tak
jakby spodziewał się, że współtowarzysze chcą go wysłać na śmierć. Wszyscy
przystojniacy domyślili się, że najwyraźniej musiał nie słuchać o czym ostatnio
rozmawiali.
-
Jak to co? – niecierpliwił się Chanyeol – Obudzić księżniczkę, która śpi w
pokoju Suho!
Tao spojrzał
na nich z jeszcze większym zdziwieniem.
- Po
co? Przecież Lay już dawno poszedł to zrobić, a znając jego świetnie sobie
radzi.
W kuchni
zapanowała całkowita cisza.
Chwilę
później siedmiu przystojniaków wysypało się z kuchni na korytarz, biegnąc w
stronę pokoju Suho. W kuchni zostali tylko Luhan, Sehun, którzy kończyli pić
swoje bubble tea, Tao, który w końcu mógł spokojnie zjeść tą ostatnią kanapkę i
Baekhyun, który podejrzliwie patrzył to na Tao, to na Luhana.
-
Coś się stało? – spytał w końcu Baekhyuna Luhan.
Baekhyun spojrzał
na niego jak na idiotę.
-
Aaa… - Luhan wydawał się już orientować o co chodziło Baekhyunowi, jednocześnie
posyłając mu intensywne spojrzenie, na które znowu Baekhyun odpowiedział miną,
która pytała „Na pewno?”. W tym momencie Sehun z głośnym trzaskiem odstawił
swoją szklankę po bubble tea.
-
Jak chcecie rozmawiać, to rozmawiajcie normalnie albo chociaż łaskawie wyjdźcie
z tego pomieszczenia. Tak się nie robi w towarzystwie, mama was tego nie
nauczyła.
-
Urin deo isang, nuneul maju haji anheulkka… - zaczął śpiewać Baekhyun.
-
Nie ta MAMA! – przerwał mu Sehun.
- Wo
men yao zhe yang bu zai kan pi ci de yan shen ma… – tym razem to Tao zaczął śpiewać chińską wersję tej samej piosenki.
Sehun już
miał w niego rzucić pustą szklanką, którą miał przed sobą, ale w porę
przypomniał sobie, kogo tak właściwie chce zaatakować. Przeczesał więc tylko
ręką włosy i stwierdził:
-
Mam na myśli prawdziwą mamę. Rodzicielkę. Taką co was wychowywała, gotowała
wam, uczyła was podstawowych czynności…
-
Aaa… D.O! – odpowiedziała cała trójka chórkiem.
Okazało się
jednak, że to też nie o tą mamę chodziło Sehunowi, bo wstał i ruszył w stronę
wyjścia z kuchni, mrucząc coś o tym, że idzie do swojego pokoju, odpocząć od
idiotów.
- Nie
rozumiem, o co mu chodzi. – stwierdził Baekhyun jak tylko zamknęły się za
Sehunem drzwi. - W towarzystwie nie powinno się szeptać, nikt nie powiedział,
że nie można prowadzić rozmów telepatycznych… Zresztą i tak o niczym ciekawym
nie rozmawialiśmy.
- A
o czym rozmawialiście? – spytał z ciekawości Tao.
- O
tym, dlaczego Lay poszedł budzić tą dziewczynę. – odpowiedział szczerze
Baekhyun.
- To
nie poszedł dlatego, że ta dziewczyna miała być zakrwawiona, a on z dobrego
serca chciał ją uleczyć? – zdziwił się najmłodszy z nich.
Baekhyun
spojrzał na niego z niedowierzaniem.
-
Przeceniasz naszą dobroć. Nawet jeśli to Lay, to i jego dobroć też ma jakieś
granice. I jak sądzę, nie obejmują one zakrwawionych księżniczek, które włamują
się do naszego domu i burzą tak rzadko zdarzający się u nas spokój.
Tao spojrzał
na Luhana, jakby szukając potwierdzenia słów Baekhyuna, na co ten tylko pokiwał
głową.
- W
takim razie dlaczego Lay poszedł ją obudzić? – nie mógł nadziwić się Tao.
- Po
prostu mu powiedziałem, by to zrobił, bo inaczej ta kłótnia będzie trwała
wiecznie. – odpowiedział Luhan, na co Baekhyun spojrzał na niego, jakby nadal
ta odpowiedź go nie przekonywała – Baekhyun nie patrz tak na mnie, naprawdę
tylko to mu powiedziałem. Najwyraźniej miał już dość kłótni między nami, więc
pomyślał, że ją obudzi, wyrzuci i będzie po problemie…
- I
będzie? – spytał Baekhyun, na co Luhan spojrzał na niego dziwnie – Tak, wiem że
nie umiesz przewidywać przyszłości, ale potrafisz wyczytać, jak kto zachowa się
w danej sytuacji. Więc jak sądzisz?
-
Sądzę… że nie będzie większych problemów.
Baekhyun po
raz kolejny tego dnia spojrzał na niego podejrzliwie, natomiast Tao głośno
wyraził swoją ulgę.
-
Ufff… Jak dobrze, bo już się bałem, że ta obca będzie nam się kręcić po domu.
Luhan zrobił
niepewną minę i pozostała dwójka już wiedziała, że nie ma się z czego cieszyć.
-
Masz na myśli, że tu zostanie? I jak to nie będzie większych problemów? To
znaczy, że jakieś będą? Ile problemów może stworzyć jedna księżniczka? I jakie?
– zalał Luhana masą pytań Baekhyun.
Luhan czuł
się osaczony. Nie lubił jak ktoś próbował z niego wyciągnąć informacje, którymi
on nie chciał się dzielić (chyba, że tą osobą był Sehun). Odpowiedział
pojedynczymi słowami.
- To
nie tak… Ona,… Jongin,… Kyungsoo…
Luhan mógł
wyczytać, że Tao i Baekhyun różnie zinterpretowali te słowa i wiedział, że
jedna z tych interpretacji była słuszna. Nie obawiał się jednak dalszych pytań,
bo wiedział, że za chwilę drzwi do kuchni się otworzą i…
- O,
Sehun. Wróciłeś. Widać już zorientowałeś się, że nie masz gdzie odpocząć, bo
przecież cała afera dzieje się w twoim pokoju. – stwierdził radośnie Baekhyun,
tak jakby przed chwilą nie rozmawiali wcale na żaden poważny temat.
A mina
Sehuna mówiła wszystko.
***
Kiedy Luhan telepatycznie przekazał Lay’owi,
by to on poszedł obudzić królewnę, ten nie widząc powodu, dlaczego miałby tego
nie zrobić, po prostu wstał i niezauważony przez nikogo prócz Luhana i Tao
ruszył w stronę pokoju Suho i Sehuna. Cicho zapukał do drzwi sypialni swoich
kolegów, mimo że nie spodziewał się żadnej odpowiedzi. Odczekał chwilę i
rzeczywiście nie doczekawszy się niczego, cicho otworzył drzwi.
Na łóżku
dość szczelnie przykryta kołdrą leżała jakaś postać. Podszedł na palcach bliżej
łóżka. Gdy zobaczył twarz królewny mimowolnie się uśmiechnął.
-
Więc naprawdę wyglądasz jak Jongin? – powiedział na głos, bardziej do siebie
niż do śpiącej królewny.
Ta jednak na
dźwięk jego głosu zaczęła się przebudzać. Otworzyła oczy, spojrzała na Lay’a,
po czym znowu je zamknęła i przykryła się szczelniej kołdrą, odwracając się do
niego plecami, i mrucząc do siebie, że najwyraźniej nadal musi śnić.
-
Hej, królewno. – Lay nie miał zamiaru pozwolić jej zasnąć, po tym jak sama się
obudziła.
W odpowiedzi
mógł usłyszeć cichy głos spod kołdry.
-
Czego?
-
Przepraszam, ale czy moglibyśmy porozmawiać? – zaczął najuprzejmiej jak mógł
Lay.
-
Czemu?
„Dobre pytanie. Bo Luhan miał dobry
humor i nie kazał wyrzucić cię bez nawet wcześniejszego obudzenia?” – pomyślał
Lay, ale po tym jak w myślach usłyszał pełne oburzenia „Hej!” od Luhana,
powiedział na głos zupełnie co innego:
- Bo
jesteś w naszym domku, a my nawet nie wiemy kim tak właściwie jesteś i jak się
tu znalazłaś.
-
Przecież i tak jesteś wytworem mojej wyobraźni, dlaczego miałabym z tobą
rozmawiać? – odpowiedziała mu królewna.
-
Wytworem twojej wyobraźni? Ależ skąd. Mieszkam w tym domku razem z jedenastoma
takimi jak ja. – jego głos był taki spokojny, jakby co najmniej był matką
uspokajającą dziecko po tym jak przyśnił mu się koszmar.
- Ale to domek krasnoludków, tak pisało na
tabliczce nad drzwiami.
Lay cicho
się zaśmiał. Nie był to jednak śmiech pełen złośliwości, ale raczej taki, który
ma miejsce, gdy widzimy coś słodkiego, a jednocześnie trochę śmiesznego.
- Ta
tabliczka miała nas zabezpieczyć przed niespodziewanymi gośćmi, ponieważ ludzie
raczej nie przepadają za krasnoludkami i vice versa. Ale jak widać raczej się
to nie udało. – znowu krótko się zaśmiał - Jak będziesz mogła zobaczyć jak
tylko się odwrócisz w moją stronę, jestem człowiekiem. Może nie „zwyczajnym”
człowiekiem, ale jednak człowiekiem.
Królewna
zaciekawiona usiadła na łóżku i spojrzała na swego rozmówcę.
-
Jak to nie jesteś „zwyczajnym” człowiekiem? – spytała królewna wpatrując się w
Lay’a bardzo intensywnie.
Lay tylko
uśmiechnął się trochę szerzej i wyciągnął przed siebie prawą rękę, tak
jakby chciał, by ona podała mu swoją dłoń.
-
Chcesz się przekonać? – spytał.
Królewna
niepewnie podała mu swoją dłoń, spuszczając wzrok na pościel. Gdy tylko jej
skóra dotknęła jego, poczuła ciepło na całym ciele. Całe zmęczenie, które
towarzyszyło jej mimo tych paru godzin snu, znikło teraz jakby od dotknięcia
czarodziejską różdżką. Mogła też poczuć, że zadrapania, które narobiła sobie na
nogach i rękach przedzierając się przez leśne gąszcze również znikają.
Królewna
ponownie spojrzała na lekko uśmiechniętą twarz swego uzdrowiciela.
Nic nie
mogła na to poradzić, gdy na jej policzkach pojawiły się szkarłatne rumieńce.
-
Imponujące. – stwierdziła tylko, jednocześnie starając się wolną dłonią
zasłonić policzki.
Królewna
Minka mogła usłyszeć po raz kolejny jego cichy śmiech i poczuć jak puszcza jej
prawą rękę. Przez chwilę nastała niezręczna dla królewny cisza, podczas, gdy
Lay wydawał się całkowicie spokojny i zrelaksowany.
-
Jesteś… – przerwała w końcu ciszę
dziewczyna – …uzdrowicielem?
-
Można tak to nazwać… – odpowiedział krótko i wymijająco Lay.
- A
twoi przyjaciele? Również leczą? – pytała dalej dziewczyna.
-
Nie. Każdy z nas ma inną moc.
-
Inną moc? – przez chwilę królewna się zastanawiała – To kim wy właściwie
jesteście?
-
Przystojniakami, nie widać? – znowu roześmiał się widząc minę dziewczyny – Tak
nazywają nas dziewczyny, które kiedyś nas spotkały. Mężczyźni wolą nas raczej
nazywać „innymi”.
- A
tak naprawdę? Kim jesteście? – chciała ze wszelką cenę wiedzieć królewna.
Lay pokręcił
lekko głową.
-
Niestety nie mogę ci powiedzieć. Mogę cię jedynie zapewnić, że oprócz naszych
mocy i długowieczności, jesteśmy tacy jak zwyczajni ludzie.
Znowu
zapadła cisza. I tym razem przerwała ją królewna.
- A
ty? Nie chcesz nic wiedzieć o mnie?
- Liczyłem,
że sama mi opowiesz o tym, co chcesz bym o tobie wiedział.
Królewna na
szybko przeanalizowała słowa Lay’a. Mimo uśmiechu jaki miał on na twarzy, słowa
te mówiły jej, że to czy coś będzie o niej wiedział czy nie, nie ma większego
znaczenia, ponieważ wkrótce jej tu nie będzie. Stwierdziła jednak, że nie
zaszkodzi powiedzieć o sobie kilka słów i być może swoją wzruszającą historią
życia, zawalczyć o zostanie tutaj. W końcu nie miała gdzie się podziać.
-
Nazywam się Teamin, ale wszyscy mówią mi Minka i jestem…
-
Królewną z królestwa Geng, prawda? – teraz dopiero Lay przypomniał sobie, że w
królestwie do którego należał las w którym mieszkali powinna żyć królewna
będąca mniej więcej wieku, co dziewczyna siedząca przed nim. Tyle tylko, że ona
w żaden sposób nie pasowała do opisu, jaki dostał o niej trzy lata temu…
-
Dokładnie. – zdziwiła się królewna – Słyszałeś o mnie?
-
Można tak powiedzieć… - znowu wymijająco odpowiedział Lay – Kontynuuj. –
zachęcił ją, by jeszcze coś o sobie powiedziała.
-
Żyłam szczęśliwie w zamku wraz z ojcem i macochą, gdy pewnego dnia moja niania
powiedziała mi, że usłyszała od pewnego myśliwego, że dostał on za misję zabić
mnie w lesie. – i opowiedziała mu historię jak to udało jej się wykiwać swego
niedoszłego zabójcę i jak błąkała się po lesie, szukając jakiegoś schronienia
aż w końcu trafiła tutaj.
- I
przepraszam za to, że ubrudziłam pościel. – dodała na koniec, myśląc że
rozmawia z właścicielem łóżka, na którym leżała.
-
Nie musisz mnie przepraszać. To nie moje łóżko. – odpowiedział szczerze Lay.
-
Och… To przeproś jego właściciela ode mnie, dobrze? – Lay tylko kiwnął głową,
podczas gdy królewna kontynuowała. – Tak samo zresztą jak właściciela nakrycia,
z którego jadłam dzisiaj obiad. Byli bardzo źli na mnie?
Lay
uśmiechnął się szerzej na wspomnienie Suho, który nie miał pojęcia, jak
zareagować na te wszystkie dziwne rzeczy, które dzisiaj się wokół niego działy.
-
Nieszczególnie. – odpowiedział Lay, sądząc że Joonmyun naprawdę nie jest raczej
na nią o to zły – Suho jest raczej trudno rozgniewać.
-
Suho? – zdziwiła się królewna – Suho jest…
-
Właścicielem zarówno tego łóżka, jak i nakrycia, na którym jadłaś dzisiaj
obiad. – dokończył za nią Lay. – Na początku był trochę zaskoczony, ale sądzę
że już mu przeszło. Więc akurat jego gniewu nie masz co się obawiać.
Królewna
wolała puścić mimo uszów fakt, że zdanie „akurat jego gniewu nie masz się co
obawiać” znaczy, że kogoś gniewu jednak obawiać się powinna.
- To
dobrze. – nie mówiła nic przez chwilę – A ty właściwie, jak masz na imię? –
spytała w końcu.
- Yixing.
Ale możesz mi po prostu mówić Lay.
Nastała
chwila ciszy.
- No
dobra, chyba nie ma co tego odkładać. – powiedziała bardziej do siebie niż do
Lay’a królewna, po czym jednak wyraźnie skierowała następne słowa w jego stronę
– Powiedz mi szczerze, biorąc pod uwagę siebie i swoich przyjaciół: jakie mam
szanse, że będę mogła tu zostać z wami trochę dłużej?
-
Mam odpowiedzieć zupełnie szczerze?
-
Yhy – przytaknęła królewna.
Lay przez
chwilę głęboko się zastanawiał.
- To
zależy czy któryś z nas cię polubi, zanim zdążymy cię wyrzucić. Jeśli tak, to
najprawdopodobniej zostaniesz.
Królewna
odetchnęła z ulgą.
- To
nie powinno być takie trudne. – stwierdziła.
Lay spojrzał
na nią dziwnie.
-
Czemu się tak dziwnie patrzysz? – zdziwiła się królewna – Przecież nie mogą być
wśród was same osoby, które ładnie się uśmiechają, a z drugiej strony myślą
sobie „Kiedy ona już sobie pójdzie?”
Te słowa
zabolały Lay’a, jednak nie dał tego po sobie poznać i ich nie skomentował, bo wiedział, że w pewnym stopniu były prawdziwe.
Zamiast tego uśmiechnął się z politowaniem mówiącym „widać, że jeszcze nie
spotkałaś reszty”, który to znak jednak królewna zignorowała.
- Jak
myślisz, kogo najłatwiej jest do siebie przekonać? – spytała.
-
Luhana. – odpowiedział bez chwili namysłu Lay.
- A
kogo najtrudniej? Żeby wiedzieć za kogo lepiej się nie brać.
-
Też Luhana. – znowu bez zastanowienia odpowiedział Lay.
Królewna
spojrzała na niego dziwnie.
-
Jesteś zły za to co powiedziałam o tobie wcześniej? – spytała królewna, sądząc
że właśnie to jest powodem dziwnych odpowiedzi Lay’a - Zrozum, doceniam to że
zgodziłeś się ze mną porozmawiać i że odpowiedziałeś na niemal wszystkie moje
pytania, ale widzę przecież, że tylko czekasz aż sobie pójdę. Wiem, że jestem
przybłędą, ale to jednak boli, wiesz.
Lay nic nie
odpowiedział.
- Nie
każę ci nawet mnie lubić czy kłamać, że mnie lubisz. Pomóż mi tylko sprawić, by
inni mnie polubili. Więc pomożesz mi?
Lay powoli
pokiwał głową.
-
Postaram się. – odpowiedział cicho, po czym dodał – Ale w sumie niewiele mogę
zrobić. Nie masz innego wyjścia, jak sprawić, że któryś z nas będzie chciał
wziąć za ciebie pełną odpowiedzialność albo przekonasz króla marionetek, że
właściwie możesz mu się do czegoś przydać…
-
Króla marionetek? Kto to taki? – zdziwiła się Minka.
-
Luhan. – odpowiedział krótko.
W tym
momencie aż podskoczył, gdy usłyszał w głowie głos osoby o której właśnie przed
chwilą wspominał – „Będziecie mieć gości. Niektórzy stwierdzili jednak, że chcą
zobaczyć królewnę.”
- Co
się stało? – spytała królewna, widząc że Lay, nagle się czegoś przestraszył.
Lay wysłał
jej w odpowiedzi, uśmiech zapewniający, że wszystko jest w porządku.
-
Nic się nie stało. Tylko niektórzy moi przyjaciele chcieliby cię poznać.
Nie minęła
nawet chwila, gdy na korytarzy usłyszeli tupot stóp i zaraz po tym drzwi
otwarły się na przestrzał, i wbiegł Chanyeol. Gdy zobaczył królewnę zamurowało
go na dobrą chwilę.
Nie minęło
dużo czasu i wbiegł Kris.
-
OMG! – wyrwało mu się na widok królewny i również go zamurowało.
Następni do
pokoju dobiegli Chen, XiuMin i D.O.
Dopiero za nimi przepychając się wpadli Kai i Suho, przy czym ten
pierwszy za wszelką chciał nie pozwolić właścicielowi tego pokoju, do niego
wejść. Widząc jednak, że ich mini-walka nie zwraca zainteresowania pozostałych
towarzyszy i że całą ich uwagę przyciąga łóżko Suho, w końcu Kai dał starszemu
koledze spokój i też spojrzał w kierunku, gdzie inni kierowali swój wzrok.
I jego też
zatkało… Ale to tak porządnie…
-
Zemdlał. – stwierdził Suho, któremu w ostatnim momencie udało się złapać
kolegę, zanim ten uderzył o ziemię.
- To
chyba naprawdę musiał być dla niego szok. – głośno wyraził Chen, to co wszyscy
pomyśleli
-
Może słyszał legendę, że jeśli zobaczy się osobę, która wygląda tak samo jak
ty, to w niedługim czasie się umrze… - zastanawiał się XiuMin.
- Może…
- stwierdził Suho, nadal trzymając Kai’a w ramionach – Ale to przypadkiem ta
osoba nie powinna być tak samo ubrana jak ty i w ogóle… Przecież w innym
wypadku wszystkie bliźniaki by poumierały.
-
Pewnie o tym nie wie. – zaproponował rozwiązanie Chanyeol. – I może mu nie
mówmy. Będzie ciekawiej, jak będzie można go straszyć, że w każdej chwili może
umrzeć. A teraz może by tak go obudzić… Przecież w końcu zgniecie naszego Suho.
Joonmyeon (Suho)
spojrzał na niego wdzięcznością, ale Chanyeol zdawał się tego nie zauważyć.
- No
ale… - zaczął XiuMin – Największe predyspozycje do tego ma sam Suho. No chyba,
że chcemy, by nasz Jongin miał jeszcze ciemniejszą cerę niż ma obecnie, to
zawsze można by go trochę podsmażyć, co nie Chanyeol.
Chanyeol
najwyraźniej go w tym momencie nie słuchał i patrzył w stronę, nie wiedzącej co
się dzieje królewny.
-
Mam pomysł. TY go obudź! – wskazał na królewnę.
Wszyscy
spojrzeli na Chanyeola jakby palnął jakąś głupotę.
-
Chcesz go zabić? – spytał milczący do tej pory D.O. – Wiesz przecież jaki szok wywołał
na nim widok tej królewny.
-
Nic mu nie będzie. – stwierdził pewny swoich słów Chanyeol – A to może być
naprawdę ciekawe… Hej, jak masz na imię? – spytał zbliżając się do królewny.
-
Minka. – odpowiedziała nieśmiało królewna
-
Minka? Ładnie. Ja jestem Chanyeol. Podaj mi swoją dłoń. – mówiąc to wystawił
prawą rękę i gdy królewna położyła na jego dłoni swoją dłoń, przytrzymał ją
mocno – Chodź, chcę żebyś nam pomogła i jednocześnie chcę ci kogoś przedstawić.
– i z tymi słowami pomógł jej wstać z łóżka.
-
Ale ja nie wiem czy mogę wam jakoś pomóc. – w głosie królewny słychać było
niepewność. Doskonale wiedziała czego chcą od niej przystojni nieznajomi, nawet
jak oni zdawali się nie zauważać tego faktu, że przecież ona była tutaj przez
całą ich rozmowę i wszystko słyszała – Nie mam pojęcia jak mogłabym go obudzić.
Chanyeol
podchodząc z królewną do Suho, dla którego nieprzytomny Kai był tak ciężki, że
aż musiał usiąść na ziemi, wziął z najbliższej szafki nocnej szklankę i podał
ją Joonmyunowi.
-
Napełń. – powiedział krótko.
Suho głośno
westchnął i odwracając głowę z miną „dlaczego muszę to robić”, nawet nie
patrząc na szklankę, którą trzymał przed nim Chanyeol, jednym ruchem wolnej
ręki (drugą podtrzymywał ciągle opadającą głowę Kai’a) napełnił szklankę prawie
do pełna.
Chanyeol,
którego mina mówiła, że jego plan idzie tak jak iść powinien, podał szklankę
królewnie i powiedział:
- No
to teraz wylej to na twarz tego śpiącego.
Królewna,
jak i reszta towarzyszy spojrzała na niego niepewnie.
-
Ale ja go nawet nie znam… Nie mogę tak po prostu wylać na niego wody. –
stwierdziła w końcu królewna, po tym jak chwilę się zastanawiała, co powinna
zrobić.
-
Ależ możesz. Posłuchaj. Ustawiasz szklankę nad jego głową i przechylasz. Nic
trudnego. Możesz to zrobić. Wierzę w ciebie. – cały ten plan jak wylać szklankę
wody, mówił jego pomysłodawca z uśmiechem od ucha do ucha, jakby to była
najzwyczajniejsza rzecz na świecie.
- A
co jeśli będzie na mnie zły? – królewna nadal nie była przekonana.
-
Nie będzie. A nawet jeśli już to tylko troszkę. No i nic ci nie zrobi. Wszyscy
jesteśmy tutaj mężczyznami i nie bijemy dziewczyn oraz Luhana. – przekonywał ją
dalej uparcie Chanyeol.
- A
co z Suho-shi? – nazwisko na końcu Minka wypowiedziała niepewnie nie będąc
stuprocentowo pewną czy dobrze to robi. Joonmyun w tym momencie już polubił
młodą królewnę, bo, po pierwsze, się o niego martwiła, (nawet jeśli mniej niż o
Kai’a, ale jednak się martwiła), a po drugie zapamiętała jego pseudonim. – Przecież
on też zostanie oblany.
-
Nie martw się o to. – zapewnił ją Chanyeol – Woda to jego żywioł i w żadnej
postaci nie jest w stanie mu zaszkodzić.
Suho wysłał królewnie uśmiech, który mówił
„nic mi nie będzie”. I choć królewna nadal nie do końca przekonała się do tego
pomysłu, to uniosła szklankę centralnie nad głową Kai’a, zamknęła oczy i
przechyliła.
Kai ocknął
się dokładnie w momencie, gdy pierwsze krople upadły mu na twarz. Zobaczył nad
sobą królewnę i przez chwilę wyglądał jakby znowu miał zemdleć, ale Suho lekko
nim potrząsnął, chcąc by ten z niego zeszedł, ale Jongin najwyraźniej nie
zrozumiał aluzji.
-
Kim jesteś? – spytał w końcu słabym głosem, jakby miał przed sobą śmiertelnego
wroga, którego się boi.
Królewna nie
zdążyła odpowiedzieć, gdy przez otwarte drzwi do pokoju wszedł Sehun.
- Co
wy tutaj wyprawiacie? Nie macie swoich pokoi. – powiedział ostro, wyraźnie nie
w humorze.
Szybko
jednak rozejrzał się pokoju i zauważywszy królewnę, przewrócił oczami i
wymamrotał do siebie „No tak, zapomniałem.” Następnie jakby nigdy nic minął
wszystkich i rzucił się na swoje łóżko, i z rękoma pod głową zaczął obserwować
sufit.
Wszyscy od
wejścia Sehuna do pokoju obserwowali go uważnie z zaskoczeniem. Jedynie Kai nie
spuszczał wzroku z królewny. Gdy już Sehun ułożył się na łóżku i nic nie
wskazywało jakby coś w tej kwestii się miało zmienić, Kai powtórzył pytanie,
tym razem zadziornością w głosie.
- No
to powiesz mi kim jesteś?
Wszyscy aż podskoczyli
z zaskoczenia, jak nagle usłyszeli głos Kai’a.
-
Je-jestem Taemin. Ale nazywają mnie Minką. – odpowiedziała przestraszona
królewna.
-
Nie pytałem się jak się nazywasz tylko kim jesteś. – stwierdził ostro Jongin.
-
Przepraszam. – przeprosiła królewna, choć w sumie nie wiedziała dlaczego to
robi – Jestem królewną z królestwa Geng. Macocha… - chciała opowiedzieć swoją
historię jednak Kai jej przerwał.
- Z
królestwa Geng? Że niby jesteś tą brzydulą? Żartujesz sobie ze mnie? Jak możesz
być brzydka, skoro wyglądasz tak jak ja, co? I nawet jeśli rzeczywiście nią
jesteś, to dlaczego wyglądasz tak jak ja? Ja byłem pierwszy. Ja pierwszy się
urodziłem, więc ja mam pierwszeństwo do tej twarzy!
Po
zakończeniu swojego monologu, Kai oddychał ciężko, wyglądając tak jakby miał
się w każdej chwili rozpłakać. Królewna patrzyła na niego oszołomiona, nie
wiedząc co powiedzieć, tak zresztą jak i jego współtowarzysze. Tylko Sehun w
tym momencie usiadł na łóżku, ściągając brwi. Patrzył przez chwilę to na
królewnę, to na Kai’a, aż w końcu zapytał.
-
Taemin-shi, ile ty właściwie masz lat? Wiem, że kobiet się o takie rzeczy nie
pyta, ale po prostu ciekawy jestem.
- Dwadzieścia
– odpowiedziała królewna, zdziwiona tym nagłym pytaniem.
Sehun
wybuchnął niekontrolowanym śmiechem. Reszta spojrzała na niego jak na idiotę,
ale wkrótce, tak jakby zorientowali o co chodziło ich najmłodszemu koledze
dołączyli się Chanyeol i Chen.
-
Zwariowali… - mruknął Kai.
-
Nie sądzę. – stwierdził całkowicie poważny Suho.
Kai odwrócił
głowę, by choć kątem oka spojrzeć na Joonmyuna, u którego ciągle siedział na
kolanach i wyczytać z jego twarzy co tamten ma na myśli.
- Co
masz na myśli? – spytał, gdy nic z jego twarzy nie wyczytał.
-
To, że ty masz tylko dziewiętnaście lat. A teraz mógłbyś ze mnie zejść? – mówił
cały czas spokojnie, ale widać było, że jest mu coraz mniej wygodnie z kolegą
na kolanach, tym bardziej odkąd ten zaczął się wiercić chcąc widzieć jednocześnie
Suho, jak i wszystkich innych w pokoju.
- E?
No wiem przecież, ile mam lat. A co to ma do rzeczy? – zdziwił się Kai, nadal
nie schodząc z kolan Suho, a jednocześnie odwracając się we wszystkie strony
starając się znaleźć odpowiedź w twarzach kolegów.
-
To, że Teamin-shi jest starsza od ciebie. A teraz ZŁAŹ! – mówiąc to z całej
siły pchnął Kai’a zrzucając go z siebie, w tak niefortunny sposób, że ten wpadł
w królewnę i wylądował na niej, twarz prawie przy twarzy. W pokoju zapadła
całkowita cisza. Niektórzy nawet wstrzymali oddech.
-
Naprawdę jestem taki ładny? – spytał ni z gruchy ni z pietruchy Kai.
-
Nie. Ona jest ładniejsza, bo ma jaśniejszą cerę. – odpowiedział przewracając
oczami Sehun.
Kai podniósł
się powoli z królewny, patrząc jednocześnie na Sehuna z lekkim wyrzutem. Nie
mógł jednak nic powiedzieć, bo wiedział, że tamten ma rację.
-
Przepraszam, Jongin-shi… - odezwała się nagle Minka.
-
Mów mi Kai. – stwierdził nagle Jongin.
-
Ou… No dobrze… Kai-shi…
-
Nie, Kai-shi. Po prostu Kai – poprawił ją – I przepraszam za to wcześniej…
Zaskoczyłaś mnie tym, że byłaś… jesteś tak do mnie podobna. – widać było, że
przeprosiny, to coś dla niego bardzo rzadkiego.
Królewna
pokręciła głową, na znak, że to nic takiego.
-
Nic nie szkodzi. – powiedziała, po czym dodała. – Co do ciemnej cery… To znam
kilka sposobów jak ją rozjaśnić. Za rok będziesz mieć cerę o kilka odcieni
jaśniejszą.
-
Naprawdę? – ucieszył się Kai, łapiąc Minkę za ręce i okręcając się z nią po
pokoju ze szczęścia. - Kiedy będę mógł zacząć stosować te sposoby? – spytał, nie
mogąc się doczekać rozpoczęcia terapii.
Królewna jednak milczała. Chciała
się spytać czy to znaczy, że może tu zostać, ale bała się czy mimo wszystko nie
zdenerwuje któregoś z nich tym pytaniem. Uratował ją jednak Lay.
- Ale
to będzie oznaczać, że Teamin-shi będzie musiała tutaj zamieszkać… – powiedział
jakby do siebie, ale tak żeby wszyscy słyszeli.
-
Oczywiście, że będzie musiała i zamieszka. – odpowiedział Kai, jakby to była
najoczywistsza rzecz na świecie. I nie zastanawiając się długo mocno ją
przytulił, jakby właśnie cieszył się, że będzie miał starszą siostrę.
-
Ej, moment, moment. – przerwał ściskającej się parze ich słodki moment Sehun –
A myślałeś już gdzie ona zamieszka?
-
Nie mów o niej tak jakby jej tu nie było. – oburzył się Jongin.
-
Nie zmieniaj tematu. – zmrużył ze złością oczy Sehun.
-
Czy to nie jest logiczne? Skoro już wybrała sobie łóżko Suho to już tam
zostanie. – odpowiedział Kai, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
-
Ej! – odezwał się nagle Suho – To w takim razie gdzie ja mam spać?
-
Przenieś się do pokoju Krisa i Chena. – powiedział Jongin wzruszając ramionami,
co miało znaczyć, że to przecież nie jego problem.
-
Mówisz, jakby to było jakie łatwe… - wysyczał Suho przez zaciśnięte zęby.
- Bo
jest. – stwierdził Kai, zwracając się do Chena – Chen, czy Suho może spać razem
z tobą od dzisiaj?
Chen powoli
pokiwał głową.
- No
widzisz. Teraz tylko przenieść swoje rzeczy na górę i sprawa załatwiona. – ciągnął
dalej Kai i miał już powrócić do podziwiania urody Minki, gdy znowu przerwał mu
Sehun.
-
Mam mieszkać w jednym pokoju z dziewczyną?! – w jego głosie słychać było
wyraźne oburzenie.
-
Jeśli uznasz Luhana za dziewczynę, to tak. – spokojnie odpowiedział Jongin.
-
Co? Czemu mam opuszczać swój pokój. Skoro ty chcesz ją tutaj zatrzymać to
powinna zamieszkać w twoim pokoju! – stwierdził Sehun, w którym naprawdę się
gotowało.
-
Nie rób niepotrzebnych problemów. – nie odpuszczał Kai. – I tak większość dnia
spędzasz we wszystkich pokojach tylko nie w swoim. Taka będzie różnica, że
teraz w nocy będziesz spać w łóżku razem z Luhanem. I tyle.
- To
nie jest niepotrzebny problem. To ogromny problem. Bo Luhan… - zaczął najmłodszy
z nich, gdy nagle odezwała się Minka.
-
Przepraszam, że sprawiam tyle problemów. Ale to tak naprawdę tylko na kilka
dni, góra tygodni. Później znajdę jakąś bezpieczną kryjówkę i się przeniosę. –
i łapiąc Sehuna za dłonie, dodała błagalnie– Sehun-shi, pozwól mi tu zostać!
Sehun lekko
się zarumienił i w końcu westchnął ciężko, i powiedział:
-
Ok, ok. Przeniosę się do Luhana. Tylko nie zniszcz mi pokoju.
W tym
momencie Kai niemal oszalał z radości, a chwilę później cała jego euforia
udzieliła się wszystkim obecnym w pokoju. Jedyną osobą, która nie zaraziła się
ogólną radością był Sehun, który wymknął się z pokoju i ruszył w stronę kuchni.
***
I w ten
sposób królewna zaczęła u nich mieszkać. Wystarczyło tylko kilka dni, a wszyscy
przystojniacy ją polubili i przyzwyczaili do jej obecności. Suho spał u Chena,
a Sehun ostatecznie przeniósł się do pokoju Baekhyuna i Chanyeola, po tym gdy
już pierwszej nocy śpiąc w łóżku Luhana został z niego brutalnie wykopany przez
pogrążonego w głębokim śnie prawowitego właściciela. Sam Sehun jednak nie narzekał, bo spanie z
Baekhyunem nie było takie złe, a przynajmniej co wieczór nie słyszał pytań czy
umył zęby lub czy zmienił bieliznę, jak to było gdy mieszkał z Suho.
Zdarzyło się
kiedyś, że przystojniacy musieli wyruszyć na kolejną misję ratującą świat. By
nie narażać Minki na niebezpieczeństwo w jakim mogłaby się znaleźć wyruszając z
nimi na misję, postanowili zostawić ją samą w ich domku. Przed wyjściem
ostrzegli jednak:
- Strzeż się macochy, która może dowiedzieć się gdzie jesteś. I pamiętaj nie wpuszczaj nikogo do domku, bo mogą go okraść. I nie mów nikomu, kto tu tak naprawdę mieszka.
- Strzeż się macochy, która może dowiedzieć się gdzie jesteś. I pamiętaj nie wpuszczaj nikogo do domku, bo mogą go okraść. I nie mów nikomu, kto tu tak naprawdę mieszka.
I pożegnali
się, mówiąc, że wrócą za kilka dni.
A tymczasem,
królowa, gdy zobaczyła serce, które uważała za Minki, pomyślała, że znów jest
najpiękniejsza na świecie. Podeszła do swojego lusterka i zapytała z uśmiechem:
-
Lustereczko, lustereczko, powiedz przecie,
Kto jest najpiękniejszy na świecie?
A
zwierciadło odpowiedziało:
-
Tyś piękna królowo, jak gwiazdy na niebie,
Ale w lesie żyje Minka, tysiąc razy
piękniejsza od ciebie…
Zatrzęsła
się ze złości królowa, gdyż wiedziała, że lusterko mówi tylko prawdę.
Zrozumiała, że zleciła misję zabicia Minki jakiemuś idiocie i młoda królewna
nadal żyje.
Znowu dniami
i nocami nie mogła zaznać spokoju i myślała tylko o tym, jak pasierbicę
pozbawić życia. Po długim namyśle zła macocha umalowała twarz i przebrała się
za starą handlarkę, tak że nikt by jej nie poznał.
W tym
przebraniu poszła do głębi lasu, gdzie mieszkała Minka u dwunastu
przystojniaków, zapukała do drzwi i zawołała:
-
Piękny mam towar i bardzo tani!
-
Nie jestem zainteresowana taniochą! – odkrzyknęła Minka, która siedziała na
swoim łóżku w dawnym pokoju Suho i Sehuna, i właśnie próbowała rozwiązać kostkę
Rubika. Sehun obiecał jej, że jeśli uda jej się to zrobić przed ich powrotem,
to już nigdy nawet nie spojrzy na nią w zły sposób za to, że zajęła mu pokój, a
także pozwoli jej korzystać z jego łóżka, które od czasu tamtego pamiętnego
wieczoru, gdy przybyła królewna stało nietknięte i będzie dzielił się z nią
swoją Bubble Tea (za to ostatnie Luhan się na Sehuna obraził i nie pomogły tu
zapewnienia najmłodszego przystojniaka, że przecież i tak nie uda jej się tego
ułożyć - oboje opuścili chatkę nie odzywając się do siebie i starając się nie
wchodzić sobie w drogę)
-
Może jednak wyjdziesz i zobaczysz?! Oddam prawie za darmo! – krzyczała dalej
królowa przebrana za handlarkę.
- Mówiłam,
że nie jestem zainteresowana! – odkrzyknęła znowu Minka.
- No
dobra, oddam nawet za darmo! – po chwili przerwy, „handlarka” zaczęła znowu.
-
Nie znaczy nie! I nie przeszkadzaj! – królewna była zdenerwowana, bo to już 3
dzień, gdy próbowała rozwiązać tą kostkę i jak na razie bez żadnych skutków.
Nagle jednak, gdy przebrana królowa miała już zrezygnować i wracać do zamku,
Mince przyszedł do głowy pewien pomysł.
-
Chyba że…! – powiedziała zrywając się z łóżka i biegnąc do drzwi wejściowych.
-
Chyba że? – spytała zaskoczona królowa, która wcześniej straciła już nadzieję,
a teraz widziała uśmiechniętą królewnę w drzwiach wyjściowych z kostką Rubika w
ręku.
- ... rozwiążesz to. – królewna pokazała na kostkę – Wtedy może coś od ciebie wezmę.
-
Dobrze. – zgodziła się handlarka, biorąc od niej wspomnianą rzecz, odwracając
się na chwilę do królewny plecami, a następnie rzucając na kostkę zaklęcie.
Chwilę później oddała Mince kostkę z innym kolorem na każdej z jej ścianek.
-
Wow! – królewna była zachwycona, oglądając uważnie kostkę ze wszystkich stron –
Dzięki! No to na razie! – i już miała zniknąć za drzwiami domku, gdy staruszka
złapała ją za sukienkę.
-
Obiecałaś, że za pomoc z kostką coś ode mnie weźmiesz. – przypomniała jej.
-
Naprawdę? – królewna próbowała udawać zaskoczoną, ale staruszka spojrzała na
nią groźnie, więc zrezygnowała z tego sposobu; westchnęła tylko i zaczęła
tłumaczyć staruszce, dlaczego nie powinna nic od niej brać – Przepraszam
babciu, ale spójrz na to logicznie. Ty sprzedajesz gorsety, a ja nie potrzebuję
w tym momencie żadnych, bo Jongiś z resztą zadbali o moją garderobę. Do tego
kiedyś, gdy byłam uznawana za żywą, wzięcie od ciebie jakieś rzeczy mogło
rozsławić cię jako handlarkę od której kupiła coś sama królewna Teaminka. A
teraz? To nie ma sensu.
Królowa nie
zamierzała się teraz poddać.
-
Obiecałaś, gówniaro. – wysyczała przez zaciśnięte zęby – Bierz i nakładaj ten
gorset, a to już!
Minka
przewróciła oczami.
-
Spokojnie, babciu, spokojnie. Już go przymierzam. Po co te nerwy? – i wzięła od
niej gorset, który jej podawała staruszka.
Był
różnokolorowy, pełen koronek, cekinów i piórek. Nawet jak na osobę, która jak
Minka, lubiła nietypowe rzeczy, to była już przesada. Ale obiecała, to
obiecała, więc zaczęła przymierzać gorset na sukienkę. W tym momencie
inicjatywę przejęła królowa.
Z niezwykłą
siłą jak na staruszkę, którą grała, popchnęła Minkę przodem na ściankę chatki i
zaczęła gorset bardzo ciasno zawiązywać. Wkrótce Minka, prawie nie oddychając
opadła zemdlała na ziemię, a zadowolona z siebie królowa wróciła do zamku.
Niedługo
potem, do domu wróciło dwanaście przystojniaków i ujrzeli oni Minkę leżącą
nieprzytomnie u progu ich chatki. Szybko wnieśli ją do domu i położyli na jej
łóżku. Próbowali ją ocucić wodą, jednak bez skutku. Zrobili więc miejsce dla
Lay’a, by ten mógł się skupić i ją uzdrowić. Ten po chwili trzymania ją za
rękę, pokręcił głową.
-
Nic nie mogę na to poradzić. Przykro mi, ale przyczyna jej stanu jest częściowo
magiczna, a ja nie mogę leczyć czegoś co ciągle jest zasilane magiczne.
Najwyraźniej coś co doprowadziło ją do tego stanu ciągle ma na nią wpływ.
Trzeba po prostu dowiedzieć się jaka magią na nią oddziałuje i coś z tym zrobić
– wyjaśnił spokojnie.
- A
jeśli tego czegoś magicznego nie znajdziemy, to co się stanie? – spytał
zaniepokojony Kai.
-
Umrze. – odpowiedział mu krótko Luhan – I musimy to zrobić szybko, jeśli chcemy
ją uratować. Zaczynam tracić kontakt z jej umysłem.
Wszyscy
spojrzeli po sobie przerażeni, ale nikt nie wiedział, co robić lub nawet jak
może wyglądać ta magiczna rzecz. Sekundy mijały bez żadnych pomysłów co dalej,
gdy w końcu Kris nie wytrzymał i wybuchnął.
- Jejciu, ludzie, jak wy w ogóle chcecie się skupić. Spójrzcie na ten gorset.
Przecież to jakaś modowa porażka. Na to się nawet patrzeć nie da. Taki widok
rani moją duszę modela. Odsuńcie się! – i nie zastanawiając się nad tym czy
takie coś przystoi czy nie dosłownie zdarł z królewny wspomniany gorset.
Kai nie
zdążył go nawet próbować zabić za to co tamten zrobił, gdy królewna się ocknęła
i zaczęła szybko łapać powietrze, na co zaraz pojawił się przy niej Lay ze
swoimi leczniczymi zdolnościami. Chwilę później królewna czuła się tak jakby
nic się nie stało.
Królewna
opowiedziała im co jej się przytrafiło.
- Tą
starą handlarką była na pewno zła królowa. Strzeż się, kiedy nikogo nie ma w
domu! – poradził jej D.O. zanim udał się do kuchni, by przygotować coś do
jedzenia.
Myśląc o
jedzeniu królewna coś sobie przypomniała.
-
Kostka. – po czym wybiegła na chwilę na dwór, by wrócić kilkanaście sekund
później z kostką Rubika w ręce.
Zapadła
całkowita cisza.
-
Nie wierzę... – wyjąkał wreszcie zszokowany Sehun – Luhan… – i zaczął szukać
wspomnianej osoby wśród swoich towarzyszy, jednak go nie znalazł. Pobiegł, więc
na górę do jego pokoju, spodziewając się go znaleźć.
- O
co chodzi? – spytała zaskoczona Minka.
Kai głośno
westchnął.
-
Widzisz, kochana Minnie, Bubble Tea, to nie jest po prostu zwykła herbata… i
nie chodzi tu o to, że jest z mlekiem czy coś w tym stylu… To symbol ich
przyjaźni. Tylko oni ją piją w tym domu, a proponując ci to w ramach tej
zabawy, no cóż… Stwierdził, że ich przyjaźń nie jest dla niego aż taka ważna.
-
Oj… Nie widziałam. – stwierdziła królewna – Ale właściwie to mi nie zależy na
tym by spróbować tej Bubble Tea, więc chyba nie powinno być już problemu i
Luhan może się pogodzić z Sehunem.
-
Spokojnie. – stwierdził Baekhyun – Nie masz co się przejmować. Luhan udaje.
- Udaje?
– zdziwiła się Minka.
-
Tak. Luhan zawsze dostaje to czego chce. – tłumaczył Baekhyun bezbarwnym
głosem, jakby mówił teraz najoczywistszą rzecz na świecie – Gdy mówił Sehunowi,
żeby nie wchodził z tobą zakład z kostką Rubika, wiedział jak to wszystko się
zakończy, ale mimo wszystko ustąpił. To tylko świadczy o tym, że wiedział, że
Sehun i tak się uprze i weźmie w tym udział. A teraz udając obrażonego, może
być pewnym, że Sehun będzie go niemal nosić na rękach przez najbliższych kilka
tygodni.
Reszta
pokiwała głowami na znak, że ta teoria jest bardzo prawdopodobna.
Tymczasem
królowa, po powrocie do zamku, zadowolona podeszła do lustra i zapytała:
-
Lustereczko, lustereczko, powiedz przecie,
Kto jest najpiękniejszy na świecie?
A
zwierciadło odpowiedziało:
-
Tyś piękna królowo, jak gwiazdy na niebie,
Ale w lesie żyje Minka, tysiąc razy
piękniejsza od ciebie…
Kiedy to
królowa usłyszała, cała krew spłynęła jej do serca ze złości, gdyż zrozumiała,
że Minka ożyła.
-
Ale teraz – rzekła – coś takiego wymyślę, że już nie ożyjesz!
I
czarodziejskimi sposobami, które jej były tylko znane, zrobiła w ciągu kilku
dni zatruty grzebień…
Przybrała
znowu postać innej starej kobiety i tak przebrana poszła do lasu, gdzie
mieszkała Minka u dwunastu przystojniaków.
Miała
szczęście, bo znowu w domu była sama królewna.
Zapukała do
drzwi i zawołała.
-
Piękny mam towar i bardzo tani.
-
Jessie, mówiłam, że nie chcę taniochy. Zmień tekst. – odkrzyknęła jej Taeminka.
-
Jestem Jessica, nie Jessie. I… - przerwała, bo się skapnęła, co właśnie
powiedziała – Ups!
-
Wróć z lepszym pomysłem! – odpowiedziała jej pasierbica.
- No
nie, nie bądź taka. Chcę cię po prostu zobaczyć. Wyjdź przed chatkę.
- Po
moim trupie!
-
Nie no, jak już będziesz trupem, to oczywiście że nie będziesz musiała
wychodzić. – powiedziała macocha, ale Minki to nie przekonało, więc
kontynuowała – No to chociaż wyjrzyj przed okienko!
-
Nie ma mowy!
- No
to otwórz przynajmniej okno, bym mogła lepiej słyszeć twój głos, a nie tak się
wydzieramy na cały las.
Królewna nie
widząc nic w tym złego, stanęła w oknie i zaczęła je otwierać. W momencie gdy
okno było już do połowy otwarte, macocha rzuciła w Minkę zaczarowanym
grzebieniem, w taki sposób, że ten utknął królewnie w głowie. W tej samej
chwili padła ona zemdlała na ziemię.
-
Teraz już nie ożyjesz! – rzekła królowa i odeszła w stronę zamku.
Całe
szczęście przystojniacy niedługo później wrócili do domu. Kiedy ujrzały Minkę
leżącą na ziemi i zrozumiały, że to sprawka złej macochy. Długo jednak nie
mogły znaleźć magicznej rzeczy wprawiającej królewnę w uśpienie, a czas mijał i
Minka była coraz bliżej śmierci. Kai zaczął odchodzić od zmysłów i biegać jak
oszalały po całym domu.
-
Kai, uspokój się! Wcale nie pomagasz! – krzyczał za nim Suho, jednak bez
rezultatu.
W tym
momencie Chen wyrwał z głowy królewny grzebień i dał go Suho.
-
Użyj tego. – stwierdził.
Suho
spojrzał na niego pytająco.
-
Jako mikrofonu. – dodał więc Chen.
-
Ale to grzebień! – oburzył się Suho.
-
Ale możesz sobie wyobrazić, że to mikrofon. Może wtedy Jongin prędzej cię
usłyszy.
Już Suho
miał mu zrobić wykład na temat tego, że nie czas teraz na żarty, gdy wszyscy
usłyszeli cichy głos królewny:
-
Ale mnie boli głowa.
Gdy Lay
wyleczył ją z reszty dolegliwości, królewna opowiedziała im, co się stało, a
oni jeszcze raz ją przestrzegli i zabronili jej rozmawiać z nieznajomymi.
Tymczasem
królowa znów stanęła przed lustrem i zapytała:
-
Lustereczko, lustereczko, powiedz przecie,
Kto jest najpiękniejszy na świecie?
A
zwierciadło odpowiedziało:
-
Tyś piękna królowo, jak gwiazdy na niebie,
Ale w lesie żyje Minka, tysiąc razy
piękniejsza od ciebie…
Kiedy to
królowa usłyszała, zadrżała i krzyknęła:
-
Minka musi umrzeć, choćby za cenę mojego życia!
Weszła do
ukrytej komórki, gdzie nikt nie wchodził i tam zaczęła analizować pewne fakty z
życia Minki, a także uczyniła trujące jabłko. Wyglądało ono bardzo smacznie:
żółte z czerwonymi bokami: ktokolwiek by je widział, chciałby je zjeść, ale
kto ugryzłby kawałek, musiał umrzeć.
Kiedy jabłko
było gotowe przybrała postać niani Kii~ i tak przebrana poszła do lasu, gdzie
mieszkała Minka u dwunastu przystojniaków. Zapukała do drzwi.
- To
ja, twoja niania, otwórz dziecko . – powiedziała zła królowa, przebrana za
nianię Kii~ i mająca jej głos.
Taeminka nie
mogła uwierzyć, że słyszy swoją nianię, więc wyjrzała ostrożnie przez okno, by
się upewnić, że to ona. Kiedy jednak okazało się, że przed drzwiami naprawdę
stoi jej niania, pobiegła otworzyć i wpuściła ją do środka.
-
Nie mogę uwierzyć, że cię widzę. – powiedziała rzucając się jej na szyję –
Tęskniłam!
- Ja
za tobą też – i pozwoliła jej się ściskać przez całą drogę do kuchni. Trochę to
zdziwiło Minkę, ponieważ niania zawsze krytykowała jej zbytnią wylewność w
uczuciach, a teraz nie powiedziała jej nic, ale ostatecznie królewna, kończąc
swoje rozmyślania, zrzuciła to na fakt długiej rozłąki i tęsknoty.
-
Jak tam ci się powodzi, dziecko? – spytała się „niania”, gdy tylko Minka ją
puściła i obie usiadły przy stole.
-
Dobrze. Miałaś rację, że w lesie spotkam wiele przyjaznych stworzeń. Ale nie
mówiłaś, że tak przystojnych... – w tym momencie Minka zaśmiała się jak
zakochana nastolatka i zaczęła jej opowiadać o przystojniakach, którzy ją tu
przygarnęli.
Macocha
spojrzała na nią z niedowierzaniem. „O czym ona gada? Mieszka przecież tutaj
sama. Nawet jeśli na stole jest ustawionych dwanaście nakryć… musi się czuć bardzo
samotna, skoro wyobraża sobie, że mieszka z kimś i to jeszcze w liczbie
dwunastu.” I mimo że chciała się pozbyć Minki jak najszybciej pozwoliła jej się
wygadać. W pewnym momencie Minka przerwała swoją opowieść i spytała z troską:
-
Nianiu, dlaczego jesteś dzisiaj taka cicha? Coś się stało?
-
Nic się nie stało. Cieszę się tylko twoim szczęściem. – odpowiedziała macocha,
którą Minka dopiero co wyrwała z zamyślenia i w duchu modliła się, by ta nie
kazała jej streszczać o czym tamta mówiła, bo najzwyczajniej nie miała pojęcia.
Taeminka
najwyraźniej jednak uznała to za wystarczającą odpowiedź i uśmiechnęła się,
przypomniawszy sobie o czymś.
- A
właśnie. Widziałam, że przyniosłaś coś dla mnie w tym koszyczku. Nie pochwalisz
się już? – spytała.
Królowa nie
mogła być bardziej jej wdzięczna za to, że Minka sama zainicjowała rozmowę o
koszyczku. O koszyczku w którym znajdywał się sposób na uśmiercenie młodej
królewny.
-
Przyniosłam ci jabłka. Cieszysz się? – powiedziała „niania”, zdejmując z
koszyka serwetkę.
Minka
spojrzała na nią dziwnie, ale nie skomentowała. Bynajmniej nie wyglądała na
szczególnie zachwyconą.
-
Weź to najładniejsze i zjedz. Dobrze, dziecko? – stwierdziła macocha dając jej
zatrute jabłko.
-
Dobrze. – odpowiedziała Minka, ale jakby nie do końca przekonana. Wzięła jednak
jabłko, umyła jej, a następnie wzięła nóż i zaczęła je obierać.
Kiedy
Jessica patrzyła na Minkę obierającą jabłko, myślała, że ją coś trafi. Raz że
miała nadzieję, że pasierbica zje jabłko bez obierania, a dwa… zdecydowanie był
to pierwszy raz kiedy królewna obierała jabłko. I tak mijały minuty w zupełnej
ciszy, kiedy to dziewczyna skupiała się na tej niezwykłej czynności jaką jest
obieranie jabłka. W momencie, gdy już w ¾ owoc był już obrany, Taeminka nagle
zapytała.
- A
jak tam Dinozaur?
Macocha
spojrzała na nią jak na idiotkę.
-
Dobrze… - odpowiedziała przypuszczając, że „Dinozaur” to zapewne jest jakiś
zwierzak Kii~ albo coś takiego.
- I
co? Zrobił to? – spytała Minka.
-
Co? – nie mogła domyśleć się królowa.
-
Jak to co? A na co czekałaś od kilku miesięcy?
-
Naprawdę nie mam pojęcia, o czym mówisz dziecko.
Minka
spojrzała na nią podejrzliwie, ale w końcu powiedziała:
-
Oczywiście pytam czy się oświadczył!
„Czyli to
jednak nie było zwierzę” doszła do wniosku królowa. W tym momencie przypomniała
sobie też, że właściwie niania niedługo po tym jak ona próbowała zabić Minkę,
przyjęła oświadczyny od hrabiego Jonghyuna, wzięła ślub i przeniosła się do
niego. Ale Minka najwyraźniej o tym jeszcze nie wiedziała.
-
Ależ skąd. Właściwie to niedługo po tym jak zniknęłaś oświadczył mi się hrabia
Jonghyun i… - przerwała, gdy usłyszała jak Mince wypada nóż z ręki. Spojrzała
na królewnę - miała łzy w oczach.
- Ty
nie jesteś nianią. Niania zawsze nazywała Jonghyuna dinozaurem. – powiedziała
krótko i wstała z krzesła, najprawdopodobniej, by wyrzucić oszustkę za drzwi.
Królowa, jeśli chciała, by jej plan się udał, musiała działać szybko.
Wzięła więc
jabłko, które obierała Minka, oderwała kawałek i wsadziła jej do ust. Młoda
królewna tak była zaskoczona tą akcją, że nieumyślnie go połknęła. I po raz
kolejny w ciągu ostatnich kilkunastu tygodni upadła zemdlała na ziemię.
Widząc to
królowa zawołała:
-
Biała jak śnieg, z ustami jak krew i czarnowłosa jak heban! Niech przyjdą i
obudzą cię twoi przystojniacy! – i zaczęła w głos śmiać się ze swojego żartu.
Zaraz też
wyruszyła w drogę powrotną do zamku, święcie przekonana, że tym razem już na
pewno zabiła Minkę.
Jakiś czas
później setki kilometrów od chatki w górach, na jednej ze skał blisko ogniska
siedział Kai zapatrzony w ogień. Część z przystojniaków spała w jaskini
nieopodal; oprócz niego na zewnątrz byli tylko Sehun i Luhan, którzy siedzieli
blisko urwiska. Luhan zasnął z głową na ramieniu młodszego, mocno obejmując go
ramionami. Sehun patrzył w dal obserwując czy nie grozi im niebezpieczeństwo.
-
Nie idziesz spać? – zapytał D.O. Kai’a nagle pojawiając się blisko ogniska.
Jongin
pokręcił głową.
-
Nie mogę zasnąć. Mam wrażenie, że coś złego się wydarzy.
-
Martwisz się o Minkę? – zadał kolejne pytanie Kyungsoo.
Tym razem otrzymał
odpowiedź twierdzącą.
-
Rozchorujesz się, jak będziesz tyle o tym myśleć. – kontynuował D.O. – Jesteś
strasznie blady.
Jongin tylko
wzruszył ramionami.
-
Może powinieneś przeteleportować się do chatki i sprawdzić, co u niej? –
zaproponował przystojniak posiadający moc ziemi.
Kai nie
zdążył jednak odpowiedzieć, gdy odezwał się Sehun.
-
Nigdzie nie pójdzie sam. Możemy przenieść się tam wszyscy, bo właściwie misję
można nazwać zakończoną, ale nie wolno nam się rozdzielać. Tylko w dwunastkę
jesteśmy niepokonani. Nie ma sensu ryzykować, że któremuś z nas się coś stanie,
bo gdy jednemu coś się stanie, reszta stanie się już łatwym celem… Nie chcę by
przytrafiło się nam, to co naszym poprzednikom… – przerwał na chwilę, by
spojrzeć na śpiącego Luhana, po czym westchnął ciężko i zapytał – Chcesz już
wrócić?
Doskonale
wiedział jaka jest odpowiedź, więc nawet jak Kai nic nie powiedział, a Sehun
nie odwrócił się, by na niego spojrzeć, to i tak był pewny, że tamten kiwnął
głową.
-
Kyungsoo-hyung, obudź wszystkich. – polecił, po czym lekko potrząsnął śpiącym
ciałem Luhana.
Luhan po
obudzeniu spojrzał na niego nieprzytomnym, pytającym wzrokiem. Sehun wiedział,
że nie musi nic mówić, bo za chwilę tamten wszystko z niego wyczyta. Nie mylił
się. Luhan westchnął i spojrzał w dal. Sehun również skierował swój wzrok w
tamtym kierunku. Nadal trwali w pozycji w której Luhan go obejmował.
-
Wiesz, że to być może ostatni raz kiedy Jongin zobaczy Minkę? – spytał w końcu
starszy z nich.
Sehun
spojrzał na Luhana po czym wrócił do obserwowania krajobrazu.
-
Nie wiedziałem o tym. Ale podejrzewałem, że niedługo będzie musiało to
nastąpić. Oni nie mogą być razem i ty dobrze o tym wiesz. Kai zresztą też.
Zastanawiam się tylko dlaczego pozwoliłeś jej zostać u nas, jeśli wiedziałeś,
że tak to się skończy…
Luhan znowu
ciężko westchnął za nim odpowiedział.
-
Wyobraź sobie, że możesz spędzić ze mną tylko miesiąc życia po którym już nigdy
się nie spotkamy. Chcesz spędzić go ze mną wiedząc, że później będziesz mieć
złamane serce, bo ja prawdopodobnie zakocham się w kimś innym i odejdę czy wolałbyś
mnie nigdy nie spotkać?
Sehun przez
chwilę się zastanawiał, jednak nie tyle nad odpowiedzią, co nad tym jak to
ubrać w słowa.
-
Masz na myśli, że zrobiłeś to dla jego dobra, bo lepiej jest być z kochaną
osobą choćby tylko przez miesiąc niż nigdy nie czuć miłości? – spytał w końcu.
- A
jak myślisz? – odpowiedział Sehunowi pytaniem na pytanie Luhan, przenosząc na
niego wzrok. Młodszy z nich odwzajemnił spojrzenie zanim odpowiedział.
-
Myślę, że Minka wydawała ci się ciekawym urozmaiceniem naszego życia, a Kai czy
tym bardziej jego miłość do królewny, nie miały nic wspólnego z tym, że
zdecydowałeś się nie wtrącać w to czy królewna z nami zostanie czy nie.
To brzmiało
jak stwierdzenie faktu, na które Luhan tylko się roześmiał i odpowiedział.
- Jak ty
dobrze mnie znasz. – i wtulił się mocniej w Sehuna.
***
Pierwszą
rzeczą jaką zobaczyli przystojniacy, po przeniesieniu się do chatki i wejściu
do kuchni, był jakiś nieznajomy, który pochylał się nad Minką i ją… całował?!
- Co
ty do cholery myślisz, że robisz? – wykrzyknął Kai, odciągając nieznajomego od
Minki i uderzając go z całej siły z pięści w twarz.
-
Jongin, uważaj na słowa! To bajka dla dzieci! – upomniał go z oburzeniem Suho.
-
Mam to gdzieś! – stwierdził tamten, dodając jeszcze – Jakby on całując ją, gdy
ta jest nieprzytomna, zachowywał się przyzwoicie. – i miał uderzyć nieznajomego
jeszcze raz, gdy Tao go powstrzymał łapiąc go za rękę.
-
Spokojnie Jongin. – powiedział cicho – Jak będziesz go tak bić na oślep, to
zranisz sobie dłoń.
Kai miał mu
się już wyrwać i dalej robić swoje, gdy usłyszeli głos XiuMina.
-
Acha. Mówiłem jej, by jadła dużo Baozi jak nas nie będzie. Jakby mnie nie
posłuchała, to nie byłaby głodna i nie zjadłaby tego jabłka, co jest na stole. Pewnie
było zaczarowane, tak jak te inne rzeczy ostatnio i jej magicznie utknął w
gardle. Moment jak to się robiło. – i podszedł do niej podczas, gdy inni patrzeli
na niego oniemiali. Podniósł lekko królewnę tak jakby chciał ją przytulić od
tyłu, a następnie gwałtownie ucisnął ją dolnej części mostka. Minka na to
wypluła kawałek jabłka i zaczęła znowu normalnie oddychać. W tym samym momencie
zobaczyła nieznajomego. I zakochała się od pierwszego wejrzenia.
Zanim jednak
cokolwiek powiedziała spojrzała na Jongina. Ten tylko głośno westchnął i
pokiwał głową. Doskonale wiedział, że nie mogą być razem i gdzieś w głębi serca
cieszył się z tego, że chociaż jedno z nich będzie szczęśliwe. Królewna wstała
i uściskała go po raz ostatni.
-
Przyjdziesz na nasz ślub? – spytała głosem jakby miała się rozpłakać, gdy tylko
się od niego odkleiła
-
Nie. – odpowiedział krótko, ciągle trzymając jedną ręką jej twarz blisko jego;
gdy spojrzała na niego z rozczarowaniem, dodał – Przeteleportuję się.
Po czym
obydwoje się roześmiali.
Następnie
Kai zwrócił się do nieznajomego, który wydawał się być jakimś księciem.
-
Masz się nią dobrze zaopiekować.
Młody
królewicz spojrzał na niego dziwnie.
-
Przecież nawet nie powiedziałem, że chce się z nią ożenić. – zauważył.
- To
znaczy, że nie chcesz? – zdziwił się Jongin i już miał odciągnąć królewnę za
siebie, by stała jak najdalej od nieznajomego, gdy ten go powstrzymał.
-
Kochasz ją? – pytał dalej Kai.
-
No, tak… – odpowiedział królewicz – Ale jeszcze nie wiem czy rodzice się zgodzą
i takie tam…
- To
królewna. Co mają się nie zgodzić? Zresztą to ty weźmiesz z nią ślub czy oni?
Książę zignorował
pytania i zamiast tego zapytał:
-
Królewna? Czemu więc jej nie znam?
-
Jestem królewna Teamin, książę Minho. – odpowiedziała królewna, lekko dygając.
- Ta
brzydula?! – nie mógł ukryć zaskoczenia królewicz.
-
Oj, coś mi się wydaje, że nici z twojego zamążpójścia, Minka. – zauważył Kris.
- To
nie tak… – zaczął Minho, ale przerwała mu Taeminka.
-
Wiem, zmieniłam się. Ale ty też wyprzystojniałeś.
-
No, w sumie. – zgodził się książę – W takim razie co? Za tydzień ślub, no nie?
Po czym
wziął ją do swego pałacu i zaczęli organizować wesele i spraszać gości.
Na ten ślub
została też zaproszona jej macocha, a kiedy włożyła wspaniałe szaty, stanęła
przed lusterkiem i zapytała:
-
Lustereczko, lustereczko, powiedz przecie,
Kto jest najpiękniejszy na świecie?
A
zwierciadło odpowiedziało:
-
Tyś piękna królowo, jak gwiazdy na niebie,
Ale przyszła królowa w sąsiednim królestwie jest
tysiąc razy piękniejsza od ciebie!
Gdy to
usłyszała zdrętwiała ze zgrozy. Klęła głośno królowa, ale chociażby z czystej
ciekawości poszła na ślub. W pannie młodej poznała Minkę i oniemiała ze strachu
i zgrozy. Szła przez tłum gości, pytając sama siebie, gdzie popełniła błąd.
Natknęła się na Chanyeola.
-
Królowa Jessica? Jak miło cię widzieć! – zagadnął ją – Wiesz co? Zawsze
chciałem się ciebie o to zapytać. Dlaczego nie zabiłaś Minki wbijając jej
jakiś nóż w brzuch czy coś? Nie byłoby tak łatwiej?
Królowa
spojrzała na niego oniemiała. To było takie oczywiste. Takie proste… Zaczęła
się histerycznie śmiać.
- O!
Ten właśnie śmiech doprowadził mnie do chatki przystojniaków. – tłumaczył Minho
królewnie, gdy uszom jego i wszystkich gości dotarł szaleńczy śmiech królowej –
Wprawdzie spodziewałem się tam zobaczyć jakąś wiedźmę, która byłaby wstanie
sprowadzić jakąś piękną królewnę, ale widać los chciał inaczej. I całe
szczęście. – dokończył królewicz całując czule swoją dopiero co poślubioną
żonę.
Tymczasem
królowa z tym swoim szaleńczym śmiechem wybiegła z pałacu i ukryła się w
górach.
Po
zniknięciu Jessici, królewna przefarbowała włosy i żyła sobie dalej szczęśliwie
z królewiczem.
A Jongin?
Nie pozostało mu nic innego, jak pogodzić się z tym, że Minka nigdy nie będzie
jego i dalej doceniać starania D.O. w czynieniu go szczęśliwym. Tylko od czasu
do czasu, gdy był pewny, że ani D.O. ani Minho się o tym nie dowiedzą, jeździli
z Minką na długie przejażdżki, po których wracali… zmęczeni.
A
reszta przystojniaków? Żyła dalej w chatce ukrytej w lesie, od czasu do czasu
opuszczając ją, by spełnić jakąś ważną misję ratującą świat. A poza tym przede
rozsiewali wokół siebie miłość. I tak przez kolejne setki lat, aż do dzisiaj
kiedy tą miłość może poczuć kilkaset tysięcy ich fanek na całym świecie. Już na
zawsze.
The End
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz